Na pewno formuła sandboksu w wykonaniu Rockstara jest lepsza od tej Ubisoftu. Świat w grze R* to była zawsze jakość sama w sobie. Zachwyca najdrobniejszymi detalami, szczegółami o które inni deweloperzy nie dbali, nawet takimi, które mało kto zauważy w trakcie rozgrywki. Te światy są spójne. RDR 2 pod tym względem to klasa sama w sobie, łącznie z oprawą graficzną. W innych tego typu grach czuć, że jest to tylko makieta, plac zabaw dla gracza. Jedyne co zmienił bym w grach Rockstara to bolesną liniowość misji. W pierwszej misji z Trevorem w GTA V wysiadłem 5 metrów za wcześnie z auta i BANG! Game over. Albo jadę konno przez Saint Denis z Mary Linton do jej ojca, do jakiejś stadniny. Oświetlenie było cudowne (chyba w RDR2 zmienia się nieraz na potrzeby misji), klimat nieziemski. Jadę sobie więc wolno delektując się klimatem, przysłuchując się dialogom. Dojeżdżam do stadniny, zsiadam z konia i BANG! Przyjechałeś za późno! Gra nie informowała mnie, że mam się śpieszyć. Właśnie takie elementy + mało responsywne sterowanie sprawiły, iż wciąż nie przeszedłem RDR 2, chociaż kupiłem na premierę 2 lata temu... Poza tym to jest mistrzostwo.