Trzy z czterech gier to tytuły od Cenegi
Generalnie super że Cenega się wyrobiła (choć dla wielu i tak zawsze zostanie
Cenędzą, bo przed laty się nacięli), ale szkoda że zamiast dwóch świetnych wydawców walczących o klienta nadal mamy tylko jednego.
Nie kupuję argumentu "Docelowy odbiorca tego gatunku zna język angielski więc po co tłumaczyć." W innych cywilizowanych krajach normą jest lokalizowanie gier bez względu na grupę docelową, a u nas jest całkowita loteria. Raz mamy napisy, raz dubbing, raz polonizacji w ogóle brak i to czasem nawet w obrębie jednej serii (przykładem chociażby gry od EA takie jak Mass Effect, Dragon Age czy Dead Space). Z filmami tego problemu nie ma, kiedy biorę z półki płytę i idę to kasy to nie muszę się zastanawiać czy znajdę tam polskie napisy oraz lektora do wyboru, bo jest to oczywiste (pomijam jakieś działy z importami itp.) tak samo jak to że mogę z tych opcji nie korzystać i oglądać film w oryginalnej wersji językowej jeśli mam na to ochotę.
Dlatego fajnie że coraz więcej zagranicznych wydawców otwiera u nas swoje oddziały. EA jest tutaj czarną owcą, ale w przypadku Ubisoftu, Sony czy Blizzarda, większość ich tytułów oferuje polską wersję. Kiedy wychodzi nowy Asasyn, Killzone czy Starcraft, mam pewność że będę mógł zagrać w swoim języku. Wciąż jeszcze trochę brakuje, ale różnica między tym co jest obecnie, a tym co było kiedyś jest spora.