Co poprzechodziłem przez styczeń i luty:
Shadowrun Returns (2013)
Interaktywna książka: sztafaż, wartki scenariusz i elektryzujący soundtrack budują niepowtarzalny klimat. Liniowość i pewna fasadowość dają jednak popalić.
7.5/10
To the Moon (2011)
Piękne, wzruszające, pełne emocji i fantastycznie poprowadzone. Gdyby tylko przezabawne interakcje między protagonistami nie trąciły z lekka utartą kliszą...
8+/10
Braid (2008)
Bogata warstwa artystyczna idzie w parze z inteligentnym designem; szkoda tylko, że niektóre zagadki wyliczone są tak, że satysfakcja może ustąpić frustracji.
8/10
F.E.A.R.: Extraction Point (2006)
Niezupełnie godne podstawki, mniej wymagające rozszerzenie. Nadal rzuca w wir obłędnych strzelanin i nieźle trzyma w napięciu, ale scenariusz brnie w kozi róg.
7/10
Dark Messiah of Might and Magic (2006)
Bezkompromisowy, przezabawny, dynamiczny, robiący użytek z fizyki, odpowiednio podbity przez campowe dialogi i fabułę system walki trzonem kultowego action RPG.
7/10
Obecnie rozgrzebuję ze znajomkiem coop w How to Survive, kolejnym h'n's spod znaku epidemii zombie, który niestety pachnie Kickstarter-ową budżetówką, a poza tym coś nie mogę się wciągnąć w GoT RPG. Może ruszę Divinity II: Developer's Cut lub wreszcie nadrobię System Shock 2.