Gry komputerowe

+
Trochę pograłem w weekend w The Medium - oraz włączyłem sobie RT (jest w ogóle jako dodatkowy plik wykonalny, który trzeba wybrać podczas uruchamiania z GOG :shrug: ) - i... jestem w szoku.

Gra zyskała, dobicia i cieni RT ale straciła tonę framerate - wszystko w ciasnych pomieszczeniach oraz mimo agresywnego DLSS - zdarzają się momenty gdzie ilość klatek spada do 15-12 fps :eek:, a w scenie praktycznie nic się nie dzieje i sama geometria nie jest złożona.
Co ciekawe chwilę wcześniej gra ma około 50 fps, a wystarczy przejść trochę dalej aby zmieniło się nieznacznie ujecie kamery (mowa o scenie w basenie).

Gra ewidentnie nie była optymalizowana pod RT (na PC), a nawet bez niego (z DLSS) zdarzają się chrupnięcia (najśmieszniejsze, że zdarza się to w miejscach, które w ogóle na to nie wskazują).

Optymalizacyjny koszmarek (z resztą jak Observer System Redux z RT).

P.S. Chociaż nie są mistrzami optymalizacji, to stwierdzam iż RED'zi wywiązali się 100 razy lepiej w optymalizowaniu CP 2077.
 
Ale w Medium przynajmniej widać w szybie nasze odbicie :ROFLMAO: Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście RT potrafi masakrycznie zabić wydajność, miejscami klatki lecą jak szalone a wizualnie nie przekłada się to aż na taki efekt wow. Na moim 2080 w FHD przy ustawieniu RT i DLSS na maxa niewiele było momentów gdzie można było uświadczyć płynne 60 klatek. Raczej było to pomiędzy 40-50, najgorzej było w tym drugim świecie jak pojawiały się te latające ćmy czy coś takiego to tam był dramat, istny pokaz slajdów :D
 
Tyle, że w Medium i tak widzimy naszą postać, więc... jej odbicie nam nic nie zmienia.

Poza tym gra już się im zwróciła, więc odpowiednia reklama zrobiła swoje (w ścisłym centrum Warszawy - w tym samym miejscu gdzie niedawno był CP 2077 - jest mural promujący grę).
 

Cóż recka na poziomie teraz Blooberowi życzyć tylko dalszych postępów w tworzeniu co raz to lepszych tytułów.
 
Zapowiedź Total War: Warhammer 3:

Strona na Steam:

Oficjalne FAQ:

Informacje z Warhammer Community:

Tak w skrócie:
- Bogowie Chaosu będą mieli własne frakcje;
- Cathay po raz pierwszy w historii WH będzie grywalną frakcją;
- Kislev będzie grywalną frakcją (nie tylko dodatkiem do armii Imperium);
- 9 Legendary Lords w części 3. na początek;
- będzie pre-order DLC na zachętę (jeszcze nieujawniony);
- w przyszłości posiadacze części 1., 2. i 3. gry będą mogli grać na jednej, wielkiej, wspólnej mapie, analogicznie do sytuacji, która miała miejsce w przypadku części 1. i 2.;
- brak kompatybilności między grami ze Steama i Epic Store, przy czym taka kompatybilność nie jest wykluczona w przyszłości; krótko mówiąc, póki co lepiej być lojalnym wobec jednego sklepu;
- będzie jeszcze jedno DLC do TW:WH2.

....
....

Hype? :)
 
Zapowiedź Total War: Warhammer 3:

Strona na Steam:

Oficjalne FAQ:

Informacje z Warhammer Community:

Tak w skrócie:
- Bogowie Chaosu będą mieli własne frakcje;
- Cathay po raz pierwszy w historii WH będzie grywalną frakcją;
- Kislev będzie grywalną frakcją (nie tylko dodatkiem do armii Imperium);
- 9 Legendary Lords w części 3. na początek;
- będzie pre-order DLC na zachętę (jeszcze nieujawniony);
- w przyszłości posiadacze części 1., 2. i 3. gry będą mogli grać na jednej, wielkiej, wspólnej mapie, analogicznie do sytuacji, która miała miejsce w przypadku części 1. i 2.;
- brak kompatybilności między grami ze Steama i Epic Store, przy czym taka kompatybilność nie jest wykluczona w przyszłości; krótko mówiąc, póki co lepiej być lojalnym wobec jednego sklepu;
- będzie jeszcze jedno DLC do TW:WH2.

....
....

Hype? :)

Przykład, jak jedną grę można sprzedać trzy razy. Dajcie znać jak zrobią "Total War: WH 40K"
 
Słyszeliście o grze ILL? Zapowiada się ciekawie, jeśli uda im się to doprowadzić do końca to może wyjść niezły tytuł z fajnym system zniszczeń i uszkodzeń ciała ;)
 
Przykład, jak jedną grę można sprzedać trzy razy. Dajcie znać jak zrobią "Total War: WH 40K"
Każdy z TW:WH ma tyle contentu, że starczy na setki czy wręcz tysiące godzin. Ja mam przegrane ok. 2000 godzin w WH2, a nie jestem takim nałogowym graczem jak kiedyś. Mało która gra tak mi się "opłaciła", jeśli chodzi o stosunek wydanej kasy do ilości przyjemnie spędzonych godzin, także akurat ten rodzaj krytyki jest wg mnie chybiony. Tym bardziej, że te gry są ze sobą kompatybilne za sprawą swoistego łączenia map oraz wykorzystywania frakcji ze "starych" części w nowych produkcjach. Lubisz Imperium? To fajnie, będziesz mógł nim grać nawet w WH3, jeśli masz WH1.

WH40K kiedyś nadejdzie w formule TW, tego jestem prawie pewien. Przecież to będzie żyła złota.
 
Yakuza 3 Remastered


Po krótkiej przerwie, wracamy do mojego maratonu z Yakuzą. Tym razem tytuł dosyć dla mnie nostalgiczny, jako że to jego recenzja, jaką czytałem przed laty w CD-Action, wzbudziła moje zainteresowanie tą serią, a także głęboki żal, że ze względu na jego ekskluzywność, raczej nie będę miał nigdy możliwości żeby samemu w niego zagrać, no, ale co się odwlekło, to nie uciekło i teraz po ponad 10 latach wreszcie położyłem na niej swoje łapy.

Pomimo tego, że recenzja jaką czytałem była cholernie pozytywna, tak jednak trójka wśród fanów spotkała się raczej z mocno mieszanym odbiorem, spowodowane po części zmianą reżysera, do tego stopnia, że w Kiwami 2 dodano nawet retroaktywnie zadanie poboczne poświęcone kontrowersyjnemu odbiorowi tego tytułu. Wiedziony nostalgią, postanowiłem jednak podejść do niego z otwartym umysłem i samemu sprawdzić czy jest faktycznie aż takim rozczarowaniem za jakie wielu je miało, kiedy pierwotnie się ukazała.

Kazuma Kiryu, słynny Smok Dojimy i obecnie emerytowany członek Yakuzy, po wydarzeniach z poprzedniej części przeprowadza się z neonowego Tokio na słoneczną, piaszczystą Okinawę, gdzie razem ze swoją przybraną córką Haruką obejmuje pieczę nad lokalnym sierocińcem. Po kilku latach spokojnego, cywilnego życia ponownie zostaje jednak zmuszony do zrzucenia hawajskiej koszuli i nałożenia swojego wysłużonego szarego garniaka, gdy ziemia, na której znajduje się ośrodek staje się przedmiotem sporu politycznego. w który włączają się również mafijne rodziny. Aby ochronić swój nowy dom oraz swoich podopiecznych, Kiryu ładuje się w sam środek złożonej politycznej intrygi i rzuca wyzwanie potężnym ludziom.

Yakuza 3 jest opowieścią o wierze, nadziei, zaufaniu i lojalności przybierającą jednocześnie formę kina gangsterskiego, thrilleru politycznego i dramatu obyczajowego (spora część głównego wątku skupia się na osobistych problemach wychowanków Kazumy), więc potencjał fabularny był jak najbardziej spory, ale... No dobra, nie ma co owijać w bawełnę, fabularnie Yakuza 3 to kompletny bajzel. Myślę, że znaczącą winę ponosi tutaj reżyser, który niektóre emocjonalne sceny, szczególnie zakończenie gry, zwyczajnie zarżnął nieudaną reżyserią, co tym bardziej smuci, ponieważ nawet w oryginalnej Yakuzie 2 przerywniki filmowe pod tym względem stały na naprawdę wysokim poziomie. Chociaż z czysto konceptualnego punktu widzenia te sceny powinny mieć naprawdę silny emocjonalny impakt, sposób w jaki zostały one zrealizowane pozbawia je zamierzonej dramaturgii. O ile wątki obyczajowe w Okinawie i związane z nimi emocjonalne sceny są zrealizowane całkiem dobrze (w jednej scenie pociekło mi kilka łez, przyznaję), tak wątek konfliktu wewnątrz samego klanu Tojo (organizacji, do której przynależał Kiryu) wydaje się ogólnie kiepsko przemyślany i niedorobiony, a wątek polityczny zaczyna się ciekawie, ale im więcej poznajemy rewelacji z nim związanych, tym bardziej nielogiczny i naciągany się staje. Powracające z poprzednich odsłon postacie również zostały potraktowane nieco po macoszemu, często pojawiając się jedynie w jednej lub dwóch scenach (chociaż sytuację tutaj ratują zadania poboczne, w którym poświęca im się nieco więcej uwagi), a trzy z nich potraktowano w sposób wręcz obelżywy (w przypadku jednej z nich winę za to ponoszą zakulisowe problemy, ale pozostałych już nie usprawiedliwia nic, poza brakiem pomysłu na te postacie).

Czy to znaczy, że warstwa fabularna jest kiepska? Nie. Jak już wspominałem, podobały mi się wątki obyczajowe związane z prowadzeniem sierocińca przez Kiryu, chociaż dla niektórych mogą one sprawiać wrażenie zapychaczy, ale moim zdaniem byłoby to niesprawiedliwe ich potraktowanie. Sierociniec i jego rezydenci są dla Kiryu głównym powodem do walki w tej grze, więc to ma sens, że gra sporo czasu dedykuje temu, żebyśmy mieli możliwość poznania wszystkich dzieciaków, dla których Kiryu ryzykuje życiem. Co więcej, Okinawa to naprawdę fajny setting (jest głównym powodem, dla którego lubię Karate Kid 2), który nawet w grafice z ery PS3 prezentuje się bardzo urokliwie, a w trakcie zadań pobocznych mamy sporo możliwości zasmakowania jego lokalnego folkloru, dzięki czemu stanowi miłą odmianę od Kamurocho (które też oczywiście odwiedzamy). Wprowadzone w niej postacie, takie jak Nakahara, Rikiya, Mikio czy dzieci z sierocińca również są bardzo sympatyczne (jedyną słabą stroną nowej obsady są antagoniści, chyba najsłabsi w całej serii). Sekcje rozgrywające się w Okinawie fabularnie są zdecydowanie najmocniejszą stroną gry, pomimo (a może dzięki niemu) wolniejszego tempa narracji.

Trzeba przyznać też, że poszczególne zadania poboczne zostały zrealizowane naprawdę na poziomie. Niektóre są pomysłowo zrealizowane (np. w jednym odgrywamy scenę akcji w filmie samurajskim starając się trzymać jak najbliżej wytycznych ze scenariusza, a w innym prowadzimy zaskakująco rozbudowane śledztwo w sprawie morderstwa sprzed lat), inne zaś wiążą się z postaciami z głównego wątku, pogłębiając ich charakteryzację. Jest wśród nich trochę banalnie prostej drobnicy czy schematycznych "ktoś próbuje zrobić Kiryu w bambuko", których nadużywano już w Kiwami 1, ale ogólnie stoją one na całkiem dobrym poziomie.

Odnośnie rozgrywki, Yakuza 3 jest grą działającą na starszej wersji silnika, jeszcze nawet sprzed czasów Yakuzy 0 i z ery PS3, więc o opisywanych fajerwerkach związanych z fizyką czy wizualnych detalach Kiwami 2 trzeba zapomnieć, chociaż są pewne detale, które robią większe wrażenie niż w innych odsłonach (jak na przykład spore tłumy na ulicach czy o wiele bardziej brutalne i szczegółowe obrażenia na ciałach naszych przeciwników), ale oczywiście oczekiwania trzeba odpowiednio dopasować do roku, w którym ukazał się ten tytuł i do faktu, że była to dopiero trzecia gra z serii. Sam system walki nie różni się za bardzo od tego, co znamy z Yakuzy 0, ale brakuje mu precyzji i poczucia impaktu naszych uderzeń, za co winię wybrakowane udźwiękowienie, które daje o sobie znać w sekwencjach QTE oraz przy wykonywaniu Heat Actions, pomimo tego zbirów nadal tłucze się całkiem przyjemnie.

Nowością, która stała się potem standardem dla reszty serii, są tak zwane Objawienia, czyli poukrywane po mieście slapstickowe scenki, które możemy wypatrzeć w widoku z pierwszej osoby, sfotografować i wrzucić na naszego bloga, co jeżeli zrobimy jak trzeba, posłuży Kiryu jako inspiracja dla nowych Heat Actions (jednych z najbardziej szalonych w serii). Kolejną nowością jest opcja ulepszania posiadanych przez nas broni oraz pancerzy za pomocą zbieranych komponentów, chociaż osobiście ograniczyłem się tylko do modyfikowania pancerza, ponieważ z reguły broń nie jest w moim stylu (no chyba, że wyrwana z rąk nieprzytomnych przeciwników). Kolejnym dodatkiem do rozgrywki są sekwencje ucieczek i pościgów, zainspirowane popularnymi w Japonii "third person runnerami", czego chyba najbardziej znanym u nas przykładem jest niesławny Pepsiman, czyli musimy biec przed siebie, unikać przeszkód i nie dać się złapać/taranować uciekiniera. Do nich też mam raczej mieszane odczucia, ponieważ raz stanowią fajną odmianę rozgrywki, zaś innym razem potrafią być cholernie frustrujące.

W zakresie minigier, większość z nich nie odbiega od tego znamy z wcześniej ogrywanych przeze mnie odsłon serii (pomijając gorszą fizykę), czyli wszelkiego rodzaju popularne gry hazardowe, łapy szczęścia, bilard, kręgle, randki z hostessami, battling, podziemna arena, rzutki, shogi, mahjong, bary bikini, to wszystko tu jest. Z nowości mamy pełnoprawnego golfa (w Kiwami 2 było to bardziej zwykłe celowanie do dołka, a tutaj dostajemy całe pole golfowe do dyspozycji), masaże (z niespodzianką, ale nie zdradzę jaką, i nie, to nie to co myślicie), pierwszą wersję zarządzania klubem kabaretowym (niestety bardzo żmudną i ubogą, ale jest to przykład tego, że nawet nieudane rozwiązania można ewentualnie przekuć w coś naprawdę fajnego), prosty shoot'em up na automaty oraz misje dodatkowe, w ramach których tropimy zabójców w Kamurocho i Okinawie, co przyjmuje formę walk z minibossami.

Jak ostatecznie wypada Yakuza 3 po wielu latach (mojego osobistego) oczekiwania? Chociaż fabularnie jest to poplątanie z pomieszaniem, trudno odmówić tej historii pewnego uroku i wielu udanych momentów, a rozgrywka ogólnie nadal stoi na całkiem przyzwoitym poziomie, zaś nowy setting jest czarujący, więc pomimo wszystkich rażących wad, nadal uważam, że jest to dobra gra, nawet jeżeli najsłabsza spośród wszystkich odsłon serii ogranych przeze mnie do tej pory. Myślę, że osobom, którym podobały się poprzednie odsłony, trójka również powinna przypaść do gustu, o ile podejdą do niej z realistycznymi oczekiwaniami. No i to nadal gra, która zainteresowała mnie tą serią, więc za to wciąż zachowuje specjalne miejsce w moim sercu (i jako mój avatar).

Moja końcowa nota: 7/10

(Pomimo tego co pisałem na temat zakończenia, utwór końcowy z Yakuzy 3 jest chyba moim ulubionym w serii do tej pory)

 
20210212222113_1.jpg

Pograłem chwile w Little Nightmares 2 i ogólnie jest świetnie, oceny nie kłamią ;) Dużo lepsza od poprzedniczki, praktycznie każdy aspekt został poprawiony albo zrobiony lepiej. Szkoda, tylko że nie ma co-opa, który tutaj sprawdziłby się idealnie.
 
Jak usłyszałem głos naszej "premier" to od razu miałem skojarzenie z Seksmisją XD (Serio aktorka brzmi jak kobiety z tego filmu, mam nadzieję że w gotowej grze zmienią tej postaci głos) Dla mnie pomysł dość kuriozalny, bo raz że postać z Polski, dwa że wygląda jak Ciri, trzy że polski polityk walczący "dla wszystkich Polaków" wydaje mi się pomysłem kompletnie oderwanym od rzeczywistości, ale nie mniej, jestem ciekaw co z tego będzie.
 
W pierwszej chwili też miałem niezłe zdziwko, ale jak się zastanowić to w sumie czemu nie? Przez całą serię przewijają się przedstawiciele różnych narodowości więc skoro obok Amerykanów czy Japończyków mamy też Rosjan, Brazylijczyków albo Monakijczyków to dlaczego nie miałby się pojawić ktoś z naszego kraju? Jednocześnie Tekken to czysta i bardzo absurdalna fantastyka więc pani premier walcząca pośród żołnierzy, detektywów, studentów, spadkobierców magnackiej fortuny, wampirów, kangurów czy innych robotów nie brzmi znowu tak nieprawdopodobnie. Pokojowa polityka zawiodła więc trzeba zabrać się agresywne negocjacje w stylu Anakina Skywalkera :D

Japończycy generalnie lubią takie odpały. Przykładowo w Metal Gear Rising: Revengeance jednym z głównych przeciwników jest szalony amerykański senator, który kandyduje na urząd prezydenta USA z zamiarem 'uczynienia Ameryki ponownie wielką'. Z kolei w Metal Wolf Chaos wcielamy się w prezydenta USA, który w trakcie kryzysu próbuje zrobić w kraju porządek... pilotując wielkiego mecha :D

Podoba mi się że nasz kraj został wyróżniony i doczekał się swojej przedstawicielki w Tekkenie :) Moim zdaniem takie kreatywne, nieco nawet szalone pomysły mają znacznie większą wartość dla promowania danego kraju wśród szerokiej publiki na świecie niż nudne gry skupiające się na uczeniu historii. Ci którzy zainteresują się tematem zaczną szperać w sieci żeby pogłębić wiedzę, dla pozostałych będzie to fajna ciekawostka.

I tak jak wspomniałem, w Tekkenie świetne jest to że postacie mówią w swoim własnym języku (nawet jeśli nie przez cały czas to przynajmniej w formie okazjonalnych powiedzonek). Na zajawce padły może dwa zdania, ale w całości po polsku i to jest wielki plus.

PS. Broszka na klapie sugeruje inspirację konkretną panią premier choć oczywiście wygląd zupełnie inny ;)
 
Pokojowa polityka zawiodła więc trzeba zabrać się agresywne negocjacje w stylu Anakina Skywalkera
Jasne, ale dla mnie w tym pomyśle najbardziej absurdalne nie jest to, że polska premier walczy w jakimś porąbanym, fantastycznym turnieju walki, tylko postać polskiego polityka, któremu autentycznie zależy na losie Polaków.
Przykładowo w Metal Gear Rising: Revengeance jednym z głównych przeciwników jest szalony amerykański senator, który kandyduje na urząd prezydenta USA z zamiarem 'uczynienia Ameryki ponownie wielką'.
Masz na myśli Morawieckiego ;)
azVZ2Gx_460s.jpg

Czytałem już opinie, że ma to być Ciri której zachciało się politykowania, raz że wygląd, dwa że Namco Bandai dobrze się z Redami dogaduje i mogli zorganizować kolejny crossover, ale szczerze w to wątpię.
 
Aż mnie ciekawi, czy za tym dziwnym dość pomysłem stoi jakiś urząd do spraw wstawania z kolan, ale prawdopodobnie jest to jednak inicjatywa wewnętrzna, bo naszych rządowych geniuszy pijaru stać bardziej na gry o jedynie słusznym papieżu albo inne podobnie wysublimowane dzieła sławiące męki narodu.
 
(...) albo inne podobnie wysublimowane dzieła sławiące męki narodu.

Ale obecny polski rząd to przecież męka narodu, więc poniekąd się zgadza :p .

A tak przy okazji zastanawiam się czemu Polska nie ma PANA premiera?
Wiem, że w bijatyce to zupełnie fikcyjna postać, ale gdyby chociaż płeć urzędującego się zgadzała byłoby fajniej, a tak... czuję się nieco jakbyśmy zostali potraktowani jak jakiś losowy kraj, o którym zachód nic nie wie.
 
Aż mnie ciekawi, czy za tym dziwnym dość pomysłem stoi jakiś urząd do spraw wstawania z kolan,
Zdecydowanie nie, państwowym urzędasom nigdy nawet nie śniłoby się o promowaniu naszego kraju w taki sposób, dla mnie wygląda to na totalnie autorską inicjatywę Namcomu.
A tak przy okazji zastanawiam się czemu Polska nie ma PANA premiera?
Wiem, że w bijatyce to zupełnie fikcyjna postać, ale gdyby chociaż płeć urzędującego się zgadzała byłoby fajniej, a tak... czuję się nieco jakbyśmy zostali potraktowani jak jakiś losowy kraj, o którym zachód nic nie wie.
Bo woleli dać wojowniczkę :p
Serio nie ma się tu czego doszukiwać, po prostu ktoś tam z Japończyków wpadł na pomysł umieszczenia w grze polskiej wojowniczki o wyglądzie Ciri (Bo z wiedźmina zapewne Polska jest najlepiej kojarzona w growym półświatku) i zwyczajnie postanowili to zrealizować. Wolę już taki dziwny, ale ciekawy pomysł, niż takie bezsensowne trzymanie się realiów by przypodobać się naszemu marginesowi.
 
Last edited:
Kolejny konsolowy exclusive od Sony zmierza na PC.
Tym razem może nie będzie to coś największego kalibru ale zawsze coś (tym bardziej, że ponoć to nie koniec).

Otóż już niedługo Days Gone zawita na komputery osobiste.

Myślę, że zmieniło się kilka rzeczy. Na początku 2021 roku, nasze studia deweloperskie i tworzone przez nich gry są w lepszej formie niż kiedykolwiek wcześniej. Szczególnie w drugiej połowie cyklu PlayStation 4, nasze studia stworzyły wspaniałe gry. Istnieje możliwość zaprezentowania tych świetnych produkcji szerszej publiczności i poznania ekonomii tworzenia gier, które nie zawsze jest proste. Koszt tworzenia gier rośnie z każdym cyklem, ponieważ poprawia się jakość naszych IP. Zwiększyły się również nasze możliwości w udostępnianiu ich właścicielom innym niż konsole. Jest to więc dla nas dość prosta decyzja.

To co będzie następne?
God of War (2018) czy może seria Uncharted ;) ...
 
Top Bottom