Gry komputerowe

+
Wygląda poprawnie. Mój zapał, (o ile takowy w ogóle miałem) już ostygł przez to wszystko co się teraz dzieje.
 
Wygląda poprawnie. Mój zapał, (o ile takowy w ogóle miałem) już ostygł przez to wszystko co się teraz dzieje.
Wiadomo jakie są okoliczności i że część developerów na froncie walczy ( a niektórzy polegli w boju) więc premiera 2023 byla by bardzo optymistyczna w tym wypadku.
 
Właśnie, z grą nie wiadomo jak ostatecznie będzie. Niby prezentuje się nieźle (nie tak ładnie jak zapowiedzi z 2021 roku, ale wciąż trzyma poziom) i czuć klimat.

Oby udało się im to skończyć i wydać.
 
Osteotomb said:
hertores said:
Czyli trzeba przejść dla satysfakcji xD
Jak kto lubi. Chyba, że jest się masochistą
Cytat z wątku o God of War, żeby tam nie offtopować.

Czekajcie, czyli ktoś przechodzi gry na najwyższym poziomie trudności tylko i wyłącznie dla achievementu, bo inaczej to dla niego masochizm?

Ale jaja :D

Jako grajacy dinozaur pamiętam moment pojawienia się zjawiska osiągnięć, a nawet artykuł na ich temat w "Secret Service". Wydawało mi się to zawsze dość głupim pomysłem, ale w to, że ktoś się będzie dla tego męczył na nieodpowiadającym mu poziomie trudności, nie uwierzyłbym za cholerę.

Jak mniemam, dla młodszych ode mnie graczy, a więc takich przed czterdziestką, achievementy są zjawiskiem współistniejącym z grami niejako od zawsze i zapewne, przynajmniej dla niektórych, wbicie ich jest jakoby częścią procesu pełnego "ukończenia" gry.

Fascynujące. :think:
 
Last edited:
@Chodak Od lat lubię grać w wymagające gry bonusowo je sobie utrudniając xD
W sekiro grałem np z uderzeniem w demoniczny dzwon i bez uroku kuro aby było podwójne utrudnienie. Poziom endorfin leci w kosmos po przejściu gry na najwyższym poziomie. Polecam każdemu

:cool:
 
Ja ze swojej strony lubię trudno, ale nie kosmicznie trudno - w Sekiro jeszcze nie grałem, ale myślę, że standard mi styknie. :)

O poziomach, balansie i krzywej trudności w grach mógłbym długo dyskutować.

Chciałem natomiast zwrócić uwagę, na patologie, jakie wprowadzają osiągnięcia. Inną, już mi znaną, jest czytanie lub oglądanie na YT poradników i let's playów przed zagraniem w grę po to, żeby zaliczyć wszystkie znajdźki, znaleźć najlepsze sprzęty, czy ukryte obszary (bo za to też są achievementy). Mam takiego kumpla, który wielokrotnie przeszedł wszystkie Soulsy, ale właśnie w taki sposób. Gdzie tu przyjemność z samodzielnej eksploracji i odkrywania świata?
 
Ja ze swojej strony lubię trudno, ale nie kosmicznie trudno - w Sekiro jeszcze nie grałem, ale myślę, że standard mi styknie. :)

O poziomach, balansie i krzywej trudności w grach mógłbym długo dyskutować.

Chciałem natomiast zwrócić uwagę, na patologie, jakie wprowadzają osiągnięcia. Inną, już mi znaną, jest czytanie lub oglądanie na YT poradników i let's playów przed zagraniem w grę po to, żeby zaliczyć wszystkie znajdźki, znaleźć najlepsze sprzęty, czy ukryte obszary (bo za to też są achievementy). Mam takiego kumpla, który wielokrotnie przeszedł wszystkie Soulsy, ale właśnie w taki sposób. Gdzie tu przyjemność z samodzielnej eksploracji i odkrywania świata?
Zgadzam sie. Po kilku przejściach jeszcze zrozumiem jak ktoś chce mieć na "100%" grę ukończona ze wszytkim co oferowali twórcy ale grać w poradnikiem od początku to nie ma sensu. Psuje cała frajdę gry.


Ps. Sekiro świetna gra więc obowiązkowo musisz zagrać ;)
 
Jak ktoś chce mieć trudno, to zawsze może spróbować przejść Wiedźmina 2 w kalesonach i z kilofem (było). Albo Wiedźmina 3 na macie do tańczenia (chyba jeszcze nikt nie próbował).
 
Jak ktoś chce mieć trudno, to zawsze może spróbować przejść Wiedźmina 2 w kalesonach i z kilofem (było). Albo Wiedźmina 3 na macie do tańczenia (chyba jeszcze nikt nie próbował).
W sekiro na macie grali nawet na "slepo" xD
Mi natomiast wystarczy "trudno" jakie umożliwili twórcy danej gry bez udziwniania ponad skale xd
Satysfakcja jest :ok:czasem i nagrody w postaci dodatkowej skórki aby było przyjemniej
 
Jak mniemam, dla młodszych ode mnie graczy, a więc takich przed czterdziestką, achievementy są zjawiskiem współistniejącym z grami niejako od zawsze i zapewne, przynajmniej dla niektórych, wbicie ich jest jakoby częścią procesu pełnego "ukończenia" gry.
Wydaje mi się, że osoby przed czterdziestką często zaczynały grać jednak dużo wcześniej niż pojawiły się achievementy / trofea. Ale dla tych przed trzydziestką to już faktycznie trofea mogą być "od zawsze".

Sam nie rozumiem fenomenu - kilka platyn / kompletów osiągnięć mam, ale często były one zdobywane przy okazji. Albo, jak np. w przypadku Horizon Zero Dawn, po przejściu gry wlazłem w spis osiągnięć, okazało się, że mi brakuje jednego (zabij kilka razy przeciwnika z konia), no to sobie "dobiłem". Ale nie mam kompletnie parcia na to, żeby te osiągnięcia zaliczać.

Co gorsza, mam wrażenia, że te całe acziki zwyczajnie też... rozleniwiły twórców gier. Dawniej osiągnięcie czegoś w grze odblokowywało nowe stroje, nowe tryby gry, jakieś fikuśne bronie, czasami poziom trudności, innymi słowy - jakąś naprawdę fajną nagrodę, a teraz nierzadko jest to tylko i wyłącznie ikonka w profilu i tyle.
 
Cytat z wątku o God of War, żeby tam nie offtopować.
Hehe, dobry moment sobie wybraliście na rozmowę. Akurat wczoraj skończyłem God of War na 100% osiągnięć. Tam nie ma żadnych osiągnięć za przejście gry na którymś z poziomów trudności. Grałem na trudnym i uważam, że był w sam raz. Odpowiednio wymagający, ale nie przegięty jak ten najwyższy. Z kolei z tego co widziałem to gra na normalnym poziomie jest dużo łatwiejsza niż na trudnym.
432.png

Czekajcie, czyli ktoś przechodzi gry na najwyższym poziomie trudności tylko i wyłącznie dla achievementu
Zdarza się, najgorzej jak wyższy poziom trudności odblokowuje się dopiero po pierwszym przejściu gry, wtedy ochota na granie często znika. Tak było np. w Władca Pierścieni: Wojna na Północy. Grę przeszedłem w 2013, a następnie dwa kolejne razy(na 4 i 5 poziomie trudności) w 2020 roku. W wyżej wspomnianym God of War zagrałbym na najwyższym, tylko gdyby było za to osiągnięcie, bo jak wspomniałem na trudnym grało mi się bardzo przyjemnie.
276.png

Sam zawsze gram trudnym(lub jego odpowiedniku) poziomie trudności, najwyższym tylko wtedy, gdy osiągnięcie tego wymaga. Choć zdarzają się wyjątki, np. Wiedźmina 3 na 4 przejście 3 razy przechodziłem na najwyższym poziomie, ale tam poziom trudności nie jest jakiś wygórowany.
Sekiro świetna gra więc obowiązkowo musisz zagrać ;)
Genialna, dla mnie spokojnie TOP3 2019 roku, a może i wyżej.
Sam nie rozumiem fenomenu - kilka platyn / kompletów osiągnięć mam, ale często były one zdobywane przy okazji.
Ja z kolei uwielbiam "robienie gier na 100%". Na moim liczniku są już 432 takie gry, zdecydowana większość z nich to była sama przyjemność.
 
W sekiro na macie grali nawet na "slepo" xD
Mi natomiast wystarczy "trudno" jakie umożliwili twórcy danej gry bez udziwniania ponad skale xd
Satysfakcja jest :ok:czasem i nagrody w postaci dodatkowej skórki aby było przyjemniej
Miło, jak czasem wpadnie jakieś osiągnięcie, choć nie spinam się aby "splatynować" grę. Choć kiedyś złapałem się na tym, że wykonywałem określone czynności, aby jednak osiągnięcie wpadło - na przykład specjalnie ubiłem cyklopa na początku KiW strzelając mu z kuszy w oko ;). Inna sprawa, że tak było nawet łatwiej, niż ciachać go mieczem.

Ogólnie to bywa tak, że poziom najtrudniejszy (wyłączając tryby typu "nagła śmierć") bywa łatwiejszy, niż średni. Tak było w Wiedźminie 2, w którym "mroczne" Rynsztunki Świętokradcy, Wiarołomcy i Bratobójcy dostępne tylko na poziomie mrocznym, paradoksalnie mocno ułatwiały zadanie.
 
Last edited:
Ja z tego starszego pokolenia i teraz by mi do głowy nie przyszło, żeby tak przechodzić grę. Ale kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem - ja nie mogę, bo pamiętam jak z kumplami katowaliśmy Tony Hawk 2 wszystkie miejscówki na 100% w okolicach 1999 ;)
 
Osiągnięcia same w sobie nie są złe dopóki nie padnie się ich ofiarą xD Niestety znam sporo znajomych i nie tylko, którzy grają wyłącznie dla nich co jest imo głupotą bo się traci cały sens grania a już w ogóle szczytem głupoty jest sprawdzanie listy osiągnięć przed zagraniem i granie pod ich dyktando mając gdzieś fabułę i całą zawartość gry.
Dla mnie osobiście aczki są dobre na NG+ jeśli taki tryb gra posiada bo raz skłaniają niejako do odpalenia tego trybu a dwa jeśli gra jest naprawdę dobra i warta poświęcenia jej czasu to dodatkowo ten czas wydłużają ;)
 
Hmm, żeby było jasne- byłem przekonany, że dostawało się osiągnięcie za gmgow w gow 2018, ale z waszych komentarzy wynika, że takiego czegoś nie ma. Najwidoczniej skórki efektywnie odciągnęły mnie od tego.
Ja nigdy nie grałem dla osiągnięć, świadomą platynę zrobiłem dopiero w W3, bo na gogu były jakieś osiągnięcia do zdobycia i zrobiłem to długo po premierze goty. W ragnaroku od samego początku postanowiłem. że zajmuję się wszystkimi misjami i platyna była kwestią czasu. A tak to nie sądzę, żeby osiągnięcia odzwierciedlały jakikolwiek trud, poświęcenie włożone w grę, dzisiejsze gry wydają się łatwiejsze (bardziej przyjazne dla nowych graczy?) niż kiedyś. Bardziej przekonuje mnie stwierdzenie, iż osiągnięcia "pomagają" teoretycznie przedłużyć czas spędzony nad danym tytułem.
 
Gra "na osiągnięcia" często wymusza dokonanie określonych wyborów, co dla mnie w eRPeGach jest czasami barierą nie do przejścia. W pierwszym Wiedźminie na przykład zawsze broniłem Abigail i pozostawałem neutralny w Odmętach, w drugim tylko raz walczyłem z Letho - żeby się (i jego) sprawdzić po czym wczytałem grę i wypiliśmy flaszkę, a w trzecim nigdy nie darowałem życia Sk*rwielowi i nie zostałem z Triss.
A trochę już w Wieśka grałem:

W3 czas gry.png


W3 GotYE czas gry.png


Do tego jedno przejście bez licznika (bo bez zainstalowanego Galaxy) :) .
 
@Wroobelek Ja w Wiedźminach podobnie, prawie zawsze dokonywałem tych samych wyborów. Wyjatkiem był chyba wybór między Rochem a Iorvethem w dwójce - był tak dobrze poprowadzony, że oba wybory pasowały do "książkowego" Geralta.

Zabawne natomiast jest to, że nigdy nie zrezygnowałem z walki z Letho. Ja wiem, że tam podczas rozmowy robi się prawie bromans, ale watpię, by książkowy Geralt zapomniał choćby porwanie, pobicie i grożenie śmiercią Triss.
 
@Chodak @Wroobelek
Mam podobnie chociaż przez tyle lat tylko w W3 nie przeszedłem przez wszytkie kombinacje wyborów. Raczej grałem wybierając podobne opcje/te same.
Ale ogólnie to za pierwszym razem zawsze gram tak co sam bym zrobił, a w kolejnych przejsciach zobaczyć pozostałe opcje. I tak w całości W1, W2 (wszystkie kombinacje wyborow) i częściowo W3 oraz w serii DA, MA pogralem z innymi wyborami.
Ps. Swoja droga boję się ile godzin na W1 poświęciłem przez ponad dekadę. Grało się bez GoGa jednak wcześniej. Strzelam, że i W2 mogło dobić ciekawej liczby godzin.
 
Top Bottom