Gry z uniwersum Dragon Balla

+
@Blashix, mamy taki dobry zwyczaj na forum, że jeden temat jest poświęcony całemu cyklowi gier, nie pojedynczej odsłonie ;)

A co do samej gry, mam nadzieję, że tym razem będzie dobrze. Zabawy z czasem dają ogromny potencjał na odświeżenie tej historii, ale w poprzedniej części nie zostało to należycie wykorzystane. Gra była nudna i schematyczna, a system walki to jakiś dramat. Grałem, bo lubię Dragon Balla i w końcu dostałem grę na swoją platformę (tj. PC), ale generalnie byłem rozczarowany.

W ogóle gry z uniwersum Dragon Balla już od dawna są kiepskawe. Twórcy powinni zerknąć na to co Cyberconnect2 robi z Naruto i uczyć się.
 
Nowy materiał z Xenoverse 2:

[video=youtube;xKwFi-FZ_qw]https://www.youtube.com/watch?v=xKwFi-FZ_qw[/video]

Wygląda jak poprzednia część czyli w sumie bez szału, ale jedna rzecz mi się podoba, Gohan zmienia się w super saiyanina w trakcie walki. Zawsze mnie to wkurzało w tych współczesnych grach z Dragon Balla, że bohaterowie po transformacjach figurowali jako odrębne postacie. Dobrze to wyglądało na zapowiedziach gdzie mogli napisać 'w naszej grze będzie trylion postaci !!', a tak naprawdę było ich np. 30 z czego 20 miało kilkanaście różnych wersji. W grach z ery PS2 walki polegały na tym samym co w pierwowzorze, bohaterowie się bili i zbierali energię żeby się zmienić i zwiększyć swoją siłę. Mam nadzieję że właśnie tak będzie w Xenoverse 2.
 
Dragonballowa nawalanka od twórców Guilty Geara? Biere w ciemno.


Zwiastun może nie urywa, ale materiały z samej gry wyglądają już naprawdę fajnie.

[video=youtube;qXPBjl_cU-0]https://www.youtube.com/watch?v=qXPBjl_cU-0[/video]

 
Ten Dragon Ball FighterZ wymiata. Kampanii jeszcze nie ruszyłem, ale podczas grania z innymi ludźmi zabawa jest świetna. Na ekranie dzieją się takie chore rzeczy, że nie wiadomo kto kogo i czym, ale ma to klimat serii. Wizualnie istna poezja, wygląda to jak żywcem wyjęte z anime.

Jedyny minus to stosunkowo mała liczba postaci. Początkowo jest ich 21 + 3 do odblokowania. Dodając do tego 8 postaci udostępnionych w DLC (przy czym jeszcze nie wszystkie są dostępne) otrzymamy 32 zawodników. Niby nie jakoś strasznie mało, ale część postaci to tylko wersje alternatywne (np. Goku SSJ i Goku Blue), a do tego walki rozgrywamy zawsze w trybie 3 na 3. Po kilku pojedynkach zaczynają się powtarzać kombinacje jakie wybieramy. Brakuje wielu fajnych postaci czy to z Zetki i filmów kinowych czy też z Super.
 
Uniwersum Dragon Ball rozszerzy się w tym roku o przygodową grę RPG.


Świetna sprawa, bo zdecydowana większość gier opartych na tej licencji to bijatyki. Walka oczywiście jest ważna, ale brakowało trochę tego przygodowego aspektu z podróżowaniem po świecie, szukaniem smoczych kul, treningami, turniejami sztuk walki itd. Była kiedyś taka stareńka seria na Gameboya Legacy of Goku, która oferowała właśnie to o czym piszę.


Szkoda w sumie tylko że najwyraźniej w grze będziemy odtwarzać historię znaną z serii i to raczej z Zetki pomijając wcześniejsze wydarzenia. Xenoverse aż się prosiło o taką bardziej rozbudowaną przygodę.
 
Mnie się nie podoba tylko głos narratora, mówi jakby miał za chwilę umrzeć. Reszta jest ok, nie urywa, ale też nie odrzuca.

Z innej beczki, zapowiedzieli dodatkowe postacie do Fighterz.


Ogólnie spoko, ale wyciskanie kasy z fanów przekracza tutaj wszelkie normy. Jest już przepustka sezonowa, która dodaje osiem nowych postaci i tylko tyle. Inne dodatki nie wchodzą w jej skład i trzeba dokupywać osobno, a są tam fajnie rzeczy np. kultowe piosenki z serialu. Teraz trzeba będzie dopłacać za kolejne postacie. Żeby mieć wszystko to pewnie z 500 zł trzeba by wydać.
 

andzi

Forum regular
Właśnie w ostatni weekend można było zagrać za darmo w FighterZ. Odpaliłem fabułę i szok... tak głupiego pomysłu na nią nie widziałem. Armia Czerwonej Wstęgi, magiczne fale, utrata sił i świadomości bohaterów oraz klony, które mają nam zapchać pewnie 3/4 walk.
 
utrata sił i świadomości bohaterów

Jest to próba wyjaśnienia czemu słabsi bohaterowie mogą walczyć jak równy z równym z największymi kozakami. Większość bijatyk oparta na mandze i anime nie zaprząta sobie tym głowy i wszyscy są na podobnym poziomie mimo że w pierwowzorze były ogromne różnice w sile u poszczególnych postaci.
 
Jest to próba wyjaśnienia czemu słabsi bohaterowie mogą walczyć jak równy z równym z największymi kozakami. Większość bijatyk oparta na mandze i anime nie zaprząta sobie tym głowy i wszyscy są na podobnym poziomie mimo że w pierwowzorze były ogromne różnice w sile u poszczególnych postaci.

Ja wiem, ale mnie to wszystko odepchnęło. Szczególnie motyw Armii Czerwonej Wstęgi. W DB młody Goku rozwala w drobny mak całą armię. Później mamy zemstę dr. Gero, tworząc androidy. Na wszelki wypadek prowadzi jeszcze projekt z Cellem. A teraz znowu coś wymyślają. Ile można ciągnąć jeden wątek?
 
Po wielu partyjkach w Fighterz ze znajomymi oraz zabawą w trybie arcade postanowiłem wreszcie zmierzyć się z kampanią fabularną. Sama gra jest fenomenalna, FE-NO-ME-NAL-NA! To jak Dragon Ball został tutaj odwzorowany zarówno wizualnie jak i mechanicznie to jest po prostu cud, miód i orzeszki. Ma się wrażenie oglądania anime z tą różnicą, że to my kierujemy bohaterami. Te wszystkie ataki, przemiany w trakcie walki, grupowe kombinacje czy przebijanie gór i budynków po solidnym ciosie robią niesamowitą robotę. Grałem w kilka różnych gier z uniwersum, ale Fighterz po raz pierwszy daje mi to czego bym sobie życzył. Dodatkowo, twórcom udało się znaleźć całkiem niezły balans między niskim progiem wejścia do gry a mnóstwem kombinacji i niuansów dzięki czemu każdy może chwycić pada i dobrze się bawić, ale żeby naprawdę wymiatać to trzeba już potrenować. Gdybym musiał wskazać jakieś minusy to chyba największym byłby... głos lektora zapowiadającego walkę. Nie dość, że po angielsku mimo grania w japońską wersję to jeszcze jest totalnie niedobrany i psuje klimat. Poza tym zwyczajnie chciałoby się więcej wszystkiego: więcej postaci, więcej aren, więcej piosenek, WIĘCEJ! Franczyza liczy sobie cztery seriale, dwadzieścia filmów kinowych i kilka odcinków specjalnych więc byłoby w czym wybierać. Aż żal że prawdopodobnie skończy się na ok 40 wojownikach z czego część to alternatywne wersje tych samych postaci. Gra się tak dobrze, że byłbym skłonny im dopłacać co jakiś czas za kolejne paczki nowości co do tej pory raczej mi się nie zdarzało.



Wracając jednak do kampanii fabularnej... ta jest niestety słaba. Historia nie porywa, a do tego jakikolwiek potencjał został całkiem zmarnowany. Niektóre przerywniki filmowe są całkiem zabawne i bardzo w duchu Dragon Balla, ale brak płynnego przejścia od filmu do gry i znowu do filmu wybija z rytmu. NetherRealm ze swoimi Mortal Kombat oraz Injustice pokazali jak to się powinno robić. Sama rozgrywka sprowadza się do kolejnych walk, które są zarąbiste jak już wcześniej pisałem, ale skoro zdecydowali się opowiedzieć jakąś historię zamiast dawać zwykłej piramidki z kolejnymi wrogami do pokonania to mogli się bardziej postarać. Fabularny punkt wyjścia dawał potencjał na rozbudowanie gry o elementy treningu i zwiększania swoich możliwości znane z serii. Nie wchodząc zbytnio w spoilery, z pewnego powodu bohaterowie zostają znacząco osłabieni i teraz muszą się zebrać razem. Kolejne walki dają nam punkty doświadczenia oraz bonusy do statystyk i w zasadzie tyle. Byłoby o wiele ciekawiej gdyby początkowo postacie dysponowały tylko podstawowymi ciosami, a potężniejsze ataki i techniki walki zdobywalibyśmy wraz z nabijaniem poziomów. Wtedy faktycznie miałoby to sens żeby iść do lokalnego bossa okrężną drogą pokonując wcześniej słabszych przeciwników w celu zwiększenia swojej mocy.



Fanom serii polecam pod warunkiem, że zamierzacie grywać z innymi ludźmi. Wtedy to będzie najlepsza gra na świecie. Na kampanię można zerknąć, ale dla niej samej kupować nie warto.
 

Wiem, że to będzie typowy japoński erpeg z pustymi lokacjami, nieudźwiękowionymi w większości statycznymi dialogami i masą grindu, ale kurde, zaczynam się lekko jarać :sneaky: Jeśli opinie po premierze będą w miarę pozytywne to będę musiał stoczyć niezłą walkę z samym sobą żeby od razu nie kupić.
 

Wiem, że to będzie typowy japoński erpeg z pustymi lokacjami, nieudźwiękowionymi w większości statycznymi dialogami i masą grindu, ale kurde, zaczynam się lekko jarać :sneaky: Jeśli opinie po premierze będą w miarę pozytywne to będę musiał stoczyć niezłą walkę z samym sobą żeby od razu nie kupić.
Oglądałem trochę gameplaya i wygląda to na naprawdę przyzwoite action RPG w stylu Legacy of Goku, tyle że w pełnym trójwymiarze. Oczywiście nie będzie to tytuł wybitny pod żadnym względem, ale dla fana Dragon Balla (jak ja) wygląda to bardzo sympatycznie. Póki co martwi mnie jedynie to, że starcia z przypadkowymi wrogami wyglądają na strasznie powtarzalne i mogą zacząć szybko nużyć.
 
dla fana Dragon Balla (jak ja)

Ja tak samo :)

Martwi mnie że wciąż nie ma konkretnych ocen w sieci. Premiera za niecałe 10 godzin, a jak się poszpera to na youtubie można praktycznie całą grę obejrzeć. Nie nastraja to zbyt pozytywnie, bo jeśli byłoby spoko to czego się tak boją?
 
Pojawiły się już bardzo pozytywne recenzje w Famitsu (od czterech redaktorów otrzymała oceny 9, 8, 9 i 8), z których wynika, że samo ukończenie wątku głównego zajmie przynajmniej 35 godzin, a całości nawet 100 godzin. Zaczęły się pojawiać też pierwsze wrażenia z ostatecznej wersji gry w zachodnich mediach, które na ogół także wydają się pozytywne, chociaż gra wydaje się mieć te same problemy co Legacy of Goku (2 i 3), takie jak chociażby duży nacisk na grindowanie, ale tego akurat oczekiwałem.
 
Jednak wskoczyły ocenki, 80% póki co więc bardzo dobrze. Chyba trzeba kupić, tylko skąd nabrać na to wszystko czasu?

 
Nadarzyła się okazja pożyczyć Kakarota na PS4 więc skorzystałem i po ukończeniu sagi Saiyan... nie jestem zbyt zadowolony :( Nie nastawiałem się na żadną wybitną produkcję, a i tak się rozczarowałem. Pewnie jeszcze trochę pogram, ale nie wiem czy dam radę ukończyć całość.

Rozgrywka to mieszanka najgorszych moim zdaniem elementów charakterystycznych dla japońskich gier fabularnych z systemem walki podobnym do Dragon Ball Xenoverse. Zwiedzamy zatem dość pustawy, statyczny świat pełen stojących jak kołki nieudźwiękowionych bohaterów niezależnych zbierając śmieci, walcząc z losowymi przeciwnikami i wykonując zadania poboczne. Te ostatnie sprowadzają się do tego samego co eksploracja czyli zbierania śmieci i pokonywania przeciwników. Rozwój postaci jest bardzo liniowy i od nas zależy właściwie tylko tempo wzmacniania poszczególnych zdolności, a nie kierunek. W przemierzaniu świata podoba mi się względna swoboda, bo możemy nie tylko biegać, ale również latać i w zasadzie nic nas nie ogranicza.

Walka jak już wspomniałem bardzo mocno czerpie z Xenoverse'a i niestety nie jest to typ bijatyki który lubię. Starcia są całkiem ładne i niesamowicie efekciarskie, czuć tutaj ducha Dragon Balla, ale choć poszczególne postacie różnią się od siebie szybkością, siłą, wytrzymałością czy atakami więc w teorii nie gra się nimi tak samo to w praktyce wielkiej różnicy nie czuć, bo kombinacje są identyczne. Używamy właściwie pięciu klawiszy: cios, atak energetyczny, unik, ładowanie energii oraz blok, który łącząc z pozostałymi czterema odpala super ataki. Walka sprowadza się więc do tego żeby unikać ciosów przeciwnika i w odpowiednim momencie walnąć czymś mocniejszym. Na dłuższą metę straszna nuda choć wiem że ten system ma swoich zwolenników i pewnie da się to opanować w takim stopniu żeby walki były ciekawsze i bardziej płynne.

Z rzeczy, które przypadły mi do gustu bardziej jest jedzenie i tworzenie drużyn. To pierwsze jest bardzo, ale to bardzo Dragon Ballowe, bo w tej serii wszyscy wojownicy ciągle się obżerali. Z zebranych owoców i ziół, złowionych ryb czy upolowanych zwierząt możemy szykować potrawy, które tymczasowo wzmacniają różne aspekty postaci. Mały bajer, ale cieszy.



Jeśli zaś chodzi o składanie drużyny to mamy kilka typów takich jak wojownicy, kucharze ( :D ) czy trenerzy. Każdą odblokowaną postać możemy przypisać do jednej z grup i warto to robić z głową, bo wszystkie postacie mają jakieś relacje z innymi co przekłada się na różnorakie bonusy. Bohaterów może łączyć wieloletnia przyjaźń, rywalizacja, więzi rodzinne czy wspólny mistrz. Odpowiednie ułożenie postaci odblokowuje unikatowe premie i jakiś krótki komentarz. Podobnie jak z jedzeniem, drobiazg, który cieszy.



Drugim aspektem gry jest oczywiście historia. Jako miłośnik Dragon Balla, który wciąż niezmiennie uwielbia ten świat i tych bohaterów spodziewałem się że nawet jeśli rozgrywka mi nie siądzie to chociaż treść będzie mnie trzymać przy ekranie. Niestety nie bardzo. Jasne, wydarzenia opierają się na pierwowzorze oferując te same wątki, które stanowiły podstawę dla Dragon Ball Z czyli od przybycia Saiyan aż do pokonania Buu. Jest to jednak problem i to na kilku płaszczyznach.

Historia zaczyna się w połowie (tj. pomija to co było przed przybyciem Saiyan) więc osoby nie znające lub słabo znające serię nie będą łapały zależności między poszczególnymi postaciami. Gra sprawia wrażenie jakby była tworzona tylko dla zagorzałych fanów, bo całość nie zadaje sobie zbytnio trudu żeby wyjaśnić wszelkie niejasności, a do tego zaadaptowane wydarzenia są mocno okrojone. Mamy co prawda dziennik, który wraz z postępami fabuły zapełniają różne opisy, ale kilka suchych zdań informujących np. o tym że Goku i Kuririn przyjaźnią się od lat nie zastąpi zobaczenia na własne oczy jak ta przyjaźń się rodziła. Dlatego moim zdaniem ten tytuł nie ma szans zainteresować serią kogoś kto już nie jest jej fanem. Z drugiej strony, fan (taki jak ja) zna te wydarzenia na pamięć, a gra nie oferuje mu nic nowego - ani wciągającej walki, ani ciekawej treści podczas eksploracji. Zamiast odświeżać sobie historię w postaci gry, równie dobrze mógłbym ponownie przeczytać mangę lub obejrzeć anime i pewnie bawiłbym się lepiej.

Moim zdaniem wybór wydarzeń znanych z Dragon Ball Z jako podstawy do erpega był błędem. Sam bardzo lubię Zetkę, sporo tam świetnych postaci, wątków i walk, ale całość jest bardzo schematyczna i w zasadzie leci od bossa do bossa. Taka historia nie sprawdza się jako tło dla erpega z rozwojem postaci, eksploracją, zadaniami pobocznymi itd. Znacznie lepszym pomysłem byłoby sięgnąć po wątki znane z pierwszej serii tj. Pilafa, Armię Czerwonej Wstęgi i Piccolo. Wtedy Dragon Ball był bardziej przyziemny i bardziej przygodowy, bohaterowie nie byli potężni do przesady, nie latali po kosmosie ani nie podróżowali w czasie. Zamiast tego zwiedzali świat, poznawali ludzi, uczyli się nowych technik, trenowali, szukali smoczych kul i brali udział w turniejach sztuk walki.

Skoro jednak zdecydowali się na Zetkę to mogli historię ubarwić na różne sposoby. Dodać misje wspominkowe gdzie bohaterowie powracają do dawnych dziejów. Dodać wątki bazujące na niekanonicznych filmach kinowych. Zapewnić nieco więcej swobody pomiędzy kluczowymi walkami wraz z częstszą zmianą grywalnych postaci.

Technicznie gra jest bardzo przestarzała jak to na ogół bywa w japońskich produkcjach tego typu. Wspomniałem już o pustym świecie i niemych postaciach, a do tego dochodzą też dziesiątki ekranów wczytywania (na szczęście krótkich), obiekty znikające zaraz po zniszczeniu itd. Zdarzają się też przycinki, a raz nawet wysypało mi całkiem grę.

Z drugiej strony, oprawa audiowizualna cieszy oko i ucho. Wszystko wygląda i brzmi jak żywcem wyjęte z anime i jest to spory plus.

Podsumowując, Dagon Ball Z: Kakarot to gra, która ma szansę spodobać się tylko i wyłącznie zagorzałym fanom uniwersum i to takim, którzy mają dużą tolerancję na typową dla japońskich erpegów archaiczność i budżetowość. Pozostali nie znajdą tutaj nic dla siebie. Rozgrywka ich wynudzi, a fabuła nie wciągnie.
 
Po długiej przerwie częściowo wynikającej z zachłyśnięcia się Tsushimą, a częściowo z braku chęci wróciłem w końcu do Kakarota i ukończyłem go. Ba, zdobyłem nawet platynę, która była banalnie prosta, bo większość pucharków wpadało w toku fabuły, wystarczyło robić tylko nieco więcej niż wymaga główny wątek. Te, które mi zostały na końcu też nie były zbyt wymagające więc skusiłem się na zrobienie ich. Ostatecznie wrażenia były dużo lepsze niż po pierwszych godzinach spędzonych z tym tytułem, ale rozczarowanie niestety pozostało. Był tutaj potencjał na coś naprawdę solidnego, a wyszła z tego kiepska (moim zdaniem) gra i dobra, a może nawet bardzo dobra adaptacja Dragon Balla.

Opisane we wcześniejszym poście bolączki pozostały, a więc archaiczność, męczący grind i nieciekawy system walki. Doszła jednak masa fajnych elementów, które docenią fani serii. Historia ma konstrukcję zbliżoną do animowanej adaptacji Dragon Balla i pomiędzy głównymi wątkami oferuje... zapychacze. Te jednak zostały stworzone na potrzeby gry i wiele z nich oferuje fajne, humorystyczne historyjki. Podczas owych zapychaczy zyskujemy też nieco więcej swobody, w tym możliwość przełączania się pomiędzy dostępnymi na tym etapie fabuły postaciami. Podobało mi się również to że gra stopniowo dodaje nowe elementy, mechaniki i mini gierki co ma oczywiście związek z tym co w danym momencie robili bohaterowie. Będziemy zatem zbierać smocze kule i spełniać życzenia, w tym także wskrzeszać poległych wrogów żeby zmierzyć się z nimi ponownie. Weźmiemy udział w wyścigach samochodowych (czy ktoś pamięta ten fillerowy odcinek z egzaminem na prawo jazdy? :D ), pogramy w baseball w liceum do którego uczęszczał Gohan czy potrenujemy w specjalnej sali w Capsule Corporation. Jest tego sporo, a do tego dochodzi też rozbudowany endgame, który nie tylko oferuje możliwość dokończenia pominiętych zadań pobocznych czy pogrania w mini gierki, ale także wiele nowych misji, a nawet możliwość skorzystania z wehikułu czasu żeby odwiedzić już ukończone rozdziały i przeżyć ulubione momenty ponownie lub zająć się treścią poboczną, która nam umknęła. Dodatkowo, przez całą grę przewija się jeszcze mały wątek związany z Tową i Mirą - postaciami, które oryginalnie zostały stworzone na potrzeby martwej już gry MMO Dragon Ball Online i które od tamtej pory przewijają się w różnych mediach związanych z serią.

Brzmi jak najlepsza gra świata, prawda? Problem w tym że wszystko tu jest zrobione na pół gwizdka. Cały czas robimy dokładnie to samo czy to podczas wątków głównych czy też pobocznych lub zwykłej, swobodnej eksploracji. Fajnie, że możemy trenować jak nasi ulubieni bohaterowie, ale co z tego skoro każdy trening jest po prostu zwykłą, nieciekawą walką? Fajnie, że pogramy w baseball, ale co z tego skoro sprowadza się to do naciśnięcia jednego klawisza? Fajnie, że są nowe wątki, ale co z tego skoro jest ich tak mało i sprowadzają się do tego samego co reszta gry? Można tak wymieniać jeszcze długo.

Podsumowując, fani Dragon Balla znajdą tutaj sporo dobrego co będzie ich trzymać przy grze jeśli tylko przymkną oko na niedoróbki i zmarnowany potencjał, a powtarzalność rozgrywki nie zanudzi ich na śmierć. Pozostali nie mają tu czego szukać.
 
Postanowiłem odświeżyć sobie serię Dragon Balla:p (Od dawna to planowałem, a śmierć Akiry w tym pomogła, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi). Jak już tak oglądałem i oglądałem, to doszedłem do wniosku, że poza paczaniem można też zagrać :p I takim oto sposobem latam sobie właśnie w Dragon Ball Z: Kakarot i zbieram Kryształowe Kule. Miałem już wcześniejsze przygody z grami spod znaku DB, bo próbowałem swoich sił w Xenoverse 2 :p Niestety jestem amebą, która wszelakie bijatyki przechodzi na poziomie LOOSER, a i tak potrafiłem zaliczyć obicie mordy od każdego :p Dlatego w Kakarocie bardzo podoba mi się system walki oprty na 3 przyciskach :p Jak tylko zostanę Super Saiyaninrm dam znać :p Jak do tej pory gra się bardzo dobrze :)
 
Top Bottom