GWENT Homecoming — co czeka GWINTA w przyszłości

+
Bran i Odkrywka co zamienia ludzi w potwory, co chwila to spotykam. Przyciskać można jak remis na ręku będzie, a jak wygrałem jedną kartą mnie, to ciężej. Ciekawe, czy będą jakieś zmiany w najbliższym patchu w rozgrywce, czy tylko balans.
Grafika i efekty są pierwsza klasa =]
 
Trochę jednak nudny ten gwint się zrobił. Pierwszą rundę mogę przegrać, bo 99% szansy jest, ze przeciwnik odda drugą rundę jak zostanie mu 7 kart. Ostania runda odpowiada 1 rundzie z ilościom kart, ale już z silniejszymi, następnie następuje starcie, kto ma lepsze combo wygrywa.

Zwiększyć karty do 16 i dać jedną rundę... po co przeciągać tyle czasu =], artefakty na 3 rundę z 10 turami są przegięciem =]

To raczej wynika z faktu, że cały czas wielu graczy ma przyzwyczajenia ze starego Gwinta. Ja prawie zawsze cisnę w 2 rundzie jeśli wygrałem pierwszą i nie zaczynałem. Zresztą jak gram przeciwko Eithne to nawet jak zaczynałem 1 rundę cisnę często w 2 rundzie. Lepiej w 3 rundzie mieć 1 kartę mniej niż pozwolić przeciwnikowi rozkręcić Sihila. Nie sprawdza się to niestety przeciwko Schirru bo praktycznie przeciwnikowi wystarcza zostawić sobie na ręce Grom i Schirru by przeciwnika rozjechać. Na Schirru to kompletnie nie mam pomysłu :/ Ta karta powinna conajmniej sama się niszczyć. Liczę na szybki nerf ze strony CDPR tej karty. Nawet jak zostawię na 3 rundę wszystkie moje 3 kontry na Artefakty przeciwnik mnie rozjeżdża bo w tym buildzie 2xGrom, 2xDzida i 2xTarcza to podstawia. Pomału myślę by wsadzić do talii Białe zimno zamiast Iris. I tak mało kto gra RnR (choć widziałem już ciekawy build Francesci z RnR granym na dzień dobry w 3 rundzie na oba rzędy).

PS. Oczywiście na Eithne z Schirru istnieje kontra choćby w postaci Francesci na Aglais. Kolejna przegięta karta która potrafi w ostatnim zagraniu wyciągnąć kilkadziesiąt punktów (jak liczyłem spokojnie idzie wyciągnąć na niej ponad 60 punktów, a pewne na 100% jest 38 punktów). Jeśli przeciwnik ostatni zagrywa kartę nie ma możliwości tego skontrowania.
 
Last edited:
@Duckingman jeśli spotykasz Eithne na artefaktach często to białe zimno jest koniecznością. Ja przed chwilą spotkałem Eithne, która przez 6 tur wystawiała same artefakty. Z tego dwa to były grom, a dwa to druga niebieska mikstrurka (nie pamiętam jak się nazywa). Białe zimno by ją zniszczyło :D

Shiru wymaga nerfaa - palenie siebie wydaje się być najrozsądniejsze. Zmiany siły i kosztów werbunku to będzie zbyt mało.

Mnie ciekawi co Redzi zrobią z artefaktami. Te karty są bardzo problematyczne - są zero-jedynkowe. A to niszczy trochę przyjemność z gry, bo sytuacja wygląda mniej więcej tak:

- Grają "normalne talie"
- Grają artefakty, które niszczą "normalne talie"
- Wchodzą kontry na artefakty
- Wracają do gry "normalne talie", które dzięki temu, że nie mają kontr na artefakty mają lepsze karty. I historia zatacza koło.

Przynajamniej ja doświadczałem już pewnych skoków czestotliwości, jeżeli chodzi o przeciwników z poszczególnych kategorii ;)
 
Jeśli przeciwnik ostatni zagrywa kartę nie ma możliwości tego skontrowania.
Mi się raz udało "skontrować", oczywiście przypadkiem. Rzuciłem Ihuarraquaxa, który wyciągnął właśnie Aglais. Przeciwnik dzielnie próbował ją buffować, ale nic to mu nie dało, bo Aglais działa tylko przy rozmieszczeniu. Ale wiadomo- to taka kontra znaleziona na siłę.

@Wikli Moim zdaniem jeżeli chodzi o artefakty, to problematyczne są dwa- włócznia i tarcza. Nie dość, że jak na ryzyko i prowizje mają dość spore maksymalne value, to jeszcze są bardzo uniwersalne- mogą buffować/ uderzać we wszystkie jednostki. Przez te karty talie na samych artefaktach są takie popularne, przez co dużo ludzi gra kontry na nie i cierpią na tym też gracze używający pojedynczych artefaktów jako jakieś tam mniejsze wsparcie dla talii.
 
Shiru wymaga nerfaa - palenie siebie wydaje się być najrozsądniejsze. Zmiany siły i kosztów werbunku to będzie zbyt mało.

Myślałem mad tym i lepszym nerfem byłoby gdyby zabrali mu Zieala. Wtedy jego użycie już nie byłoby takie proste. Choć przy okazji myślenia jak go powstrzymać wymyśliłem deck na Aglais wiec jakaś korzyść z tego comba jest ;)

Mnie ciekawi co Redzi zrobią z artefaktami. Te karty są bardzo problematyczne - są zero-jedynkowe. A to niszczy trochę przyjemność z gry, bo sytuacja wygląda mniej więcej tak:

Czy naprawdę są aż tak problematyczne? Wydaje mi się, że poza Sihilem i ewentualnie Gromem reszta nie jest zła jeśli znerfi się comba które je wykorzystują (m.in. właśnie Schirru). Ale oczywiście wszystkiego jeszcze nie widziałem :) Filtr Petriego, brązowe dzidy i tarcze w każdym razie moim zdaniem są OK. Resztę rzadko widuję by się wypowiadać.
Post automatically merged:

Mi się raz udało "skontrować", oczywiście przypadkiem. Rzuciłem Ihuarraquaxa, który wyciągnął właśnie Aglais.

Szczęście pierwszego :) Jestem pewny, że Twój przeciwnik po tej partii wsadził do talii jednostki z siłą 1. Choćby Komando z Gór Sinych.

Moim zdaniem jeżeli chodzi o artefakty, to problematyczne są dwa- włócznia i tarcza. Nie dość, że jak na ryzyko i prowizje mają dość spore maksymalne value, to jeszcze są bardzo uniwersalne- mogą buffować/ uderzać we wszystkie jednostki. Przez te karty talie na samych artefaktach są takie popularne, przez co dużo ludzi gra kontry na nie i cierpią na tym też gracze używający pojedynczych artefaktów jako jakieś tam mniejsze wsparcie dla talii.

A właśnie. Dotknąłeś ważnego tematu. Może wystarczyłoby ograniczyć używanie tych artefaktów do jednostek konkretnego przeciwnika (tarcze, gromy tylko na własne, dzidy tylko na wrogie). To by w pewien sposób ograniczyło Schirru (acz niewiele moim zdaniem i on zdecydowanie wymaga osobistego nerfa).
 
Po rozegraniu kilkudziesięciu gier uważam, że homecoming to strzał w stopę. Obudźcie mnie jeśli tak nie jest. Ten potworek podobnie jak teraźniejszy naćpany w sklepie Shupe ze swoimi żółtymi od żółtaczki oczami, w porównaniu do dawnego Shupe, któremu uścisnąłbym dłoń i objął, nie ma nic wspólnego z dawnym Gwintem. Wydałem 99 zł na Wojnę Krwi, którą przeszedłem w ciągu tych paru dni, a zakup ten zrobiłem tylko ze względu na: sentyment, ilość w grze spędzonych godzin i podziękowania twórcom za tak przepiękną karciankę jaką był Gwint. Teraz obraliście złe tory. HC nie ma nic wspólnego z tym HC, którego mieliście w tzw. planach, to po prostu kawał śmierdzącej kichy. <Kiwa głową>
 
Ten artefakt taktyczny też nie wiem czy to jest dobry pomysł, raczej zmienił gracza, który teraz kontroluje stół. Wcześniej zaczynając jako drugi mogłem zniszczyć pierwszą jednostkę przeciwnika wyjść z jednostką (jaskier piorun).

Teraz jako drugi gracz, początek rundy przeciwnika może mi zniszczyć jednostkę i kontrolować dalej grę :D. Zmieniło to porostu kolejność kontrolowania stołu :p

Najlepszym sposobem jest mieć pożogę i rzucić jako drugi gracz, bo przez Przewagę taktyczną bufowane są jednostki głównie się bufujące albo rękę, które trudniej zniszczyć.

W ogóle trzeba mieć karty kontrolujące artefakty, następnie przewagę taktyczną, i jeszcze deck w miarę zrobić :p


Albo wszędzie wiedźmini, jaskier, płotka 20pkt
 
Last edited:
Po rozegraniu kilkudziesięciu gier uważam, że homecoming to strzał w stopę. Obudźcie mnie jeśli tak nie jest. Ten potworek podobnie jak teraźniejszy naćpany w sklepie Shupe ze swoimi żółtymi od żółtaczki oczami, w porównaniu do dawnego Shupe, któremu uścisnąłbym dłoń i objął, nie ma nic wspólnego z dawnym Gwintem. Wydałem 99 zł na Wojnę Krwi, którą przeszedłem w ciągu tych paru dni, a zakup ten zrobiłem tylko ze względu na: sentyment, ilość w grze spędzonych godzin i podziękowania twórcom za tak przepiękną karciankę jaką był Gwint. Teraz obraliście złe tory. HC nie ma nic wspólnego z tym HC, którego mieliście w tzw. planach, to po prostu kawał śmierdzącej kichy. <Kiwa głową>

u mnie zupełnie odwrotnie - po przegraniu wczoraj około 25 gier mogę z całą pewnością stwierdzić że ponownie wpadłem w Gwintowe sidła
ale muszę też przyznać, że początek był lekko zniechęcający - przede wszystkim ilość nowości przytłaczała, począwszy od nowych kart skończywszy na nowym deckbuilderze.
dziwi mnie taka duża ilość negatywnych opinii ale gdybym chciał opisywać swoje wrażenia po kilku godzinach z grą to też pewnie bym marudził, kwestia czasu gdy się pozna nowe mechaniki, karty i myślę, że przynajmniej część osób będzie miało tak samo jak ja i stwierdzi, że jednak ten Gwint jest kurła niezły
przede wszytskim trzeba pożucić doświadczenia z bety to to niemal zupełnie nowa gra
co mi się chyba najbardziej na ten moment podoba to fakt, że umiejętności na kartach są bardziej związane z tym co na danej karcie jest (tutaj ma na myśli np Przemytnika Scoiatel który buffuje karty na ręce co turę - bardzij mi to pasuje niż jakaś konnica)
jedyny minus jaki teraz mi przychodzi do głowy to fakt, że grając KP, gdy ma się rozstawiony większy setup nie starcza czasu na to by pomyśleć na zagraniem, zagrać kartę i wydać wszystkie rozkazy:)

myślę że to początek mojej wspaniałej przyjaźni z tą grą hehe

pozdro
 
Po rozegraniu kilkudziesięciu gier uważam, że homecoming to strzał w stopę.
Niestety, ale Homecoming był jedyną szansą dla Gwinta. Podzielam co prawda zdanie LC, że Gwint w najlepszym stanie był przed Midwinter Update, ale tamta wersja nie miała przed sobą żadnej przyszłości - wystarczył jeden dodatek ponad 100 kart by kompletnie zniszczyć tę grę. Obecna wersja Gwinta ma potencjalnie możliwość dosyć swobodnego wprowadzania dodatków i pozwala twórcom na łatwe balansowanie kart poprzez zmianę ich prowizji.
Największy minus obecnej wersji jaki dostrzegam to całkowity brak możliwości walki o CA (Ciri Szarża to ponury żart) - ale tendencja do usuwania CA była widoczna już w OB - ale nie każdemu musi to przeszkadzać, dla mnie walka o CA w CB była po prostu ciekawa. Trochę mniejszy minus stanowi UI, zwłaszcza przepuszczanie wszystkiego przez filtry. Okrzyki dowódców podczas rzucania umiejętności powinny wrócić do tych z OB (przynajmniej tych, co rzucają umiejętność nie częściej niż raz na rundę - patrz Morvran, Calveit, Emhyr, Harald itd.), bo te stęknięcia brzmią żałośnie.
 
Największy minus obecnej wersji jaki dostrzegam to całkowity brak możliwości walki o CA (Ciri Szarża to ponury żart)

Nie zgadzam się, obie karty Ciri wydają się zbalansowane, to znaczy w niektórych taliach działają lepiej, ale nie nadają się do praktycznie każdego decku, jak ci nieszczęśni srebrni szpiedzy z bety. Talia oparta na Wiedźminach może uzyskać nawet 3 karty przewagi, dzięki zdolności Letho Królobójcy- wszystkich Ciri raczej nam przeciwnik nie zabije. Eredin też raczej o przeżycie tych kart jest spokojny (chociaż rzadko Erediny je grają ze względu na pewne value lepszych goldów, ale wciąż mają taką możliwość otwartą)

Jeżeli o mnie chodzi to tych kart mogłoby być jednak więcej, ale przynajmniej jest potencjał to rozbudowywania tego aspektu.
 
A dlaczegóż to konkretnie?
Bo boli, ale może jeszcze uda się mnie zreformować. Jako to, że widzę sporo komentarzy pozytywnych na temat HC, dam szansę żółtookiemu trollowi. Teraz zrobię sobie przerwę, ale już niedługo powrócę do gry włączając inne niebetagwintowe myślenie.
 
Bo boli, ale może jeszcze uda się mnie zreformować. Jako to, że widzę sporo komentarzy pozytywnych na temat HC, dam szansę żółtookiemu trollowi. Teraz zrobię sobie przerwę, ale już niedługo powrócę do gry włączając inne niebetagwintowe myślenie.

Polecam pograć z 10h - sporo czasu zajmuje przestawienie się na HC. Mi z każdą godziną gra się podobała coraz bardziej. Początkowo miałem takie samo wrażenie jak niektórzy "większość kart to tylko zadaj obrażania, wzmocnij kartę" - dopiero po czasie odkryłem różne synergie i ciekawe zagrania.

Patch w grudniu btw. HC TB

Z jednej strony super, że Redzi już nie zmieniają balansu w trakcie trwania sezonu. Z drugiej strony brak poprawek przez kolejny miesiąc w balansie przypomina mi sytuację ze stycznia tego roku, gdzie królowały elfy na trzęsieniach.
 
Co takiego było w nim świetnego?
Ja pamiętam, że Gwint sprzed Midwinthera mnie na tyle zaczął nudzić, że grudniowy patch przyjąłem jak zbawienie. Oczywiście po czasie wyszły jego niektóre wady. Niemniej jednak jak było wspomniane wyżej obecny Gwint wg mnie ma dużo większy potencjał.
 
Patch w grudniu btw. HC TB

Patch do Gwinta ma być dopiero w grudniu? Czy im tam do reszty rozum odjęło. Gra w obecnym kształcie ma sporo błędów (choćby nagrody dzienne i kontrakty), oraz wyraźnie widać braki w balansie. Jak nie zrobią z tym nic do połowy listopada to może się okazać, że tego ich patcha w grudniu nie ma kto testować. Już i tak garstka aktywnych graczy została w stosunku do zamkniętej bety. Wyraźnie to widać patrząc na ranking. Do top 1000 z całego świata łapią się gracze który nie ograli jeszcze nawet 3 frakcji. Łudziłem się przez pierwsze dni, że to wynik premiery WK w tym samym czasie. Że ludzie rzucili się na kampanię SP i po jej ograniu wrócą do Gwinta. Tyle tylko, że już tydzień mija, a przyrostu graczy nie widać. Taka Australia czy Afryka to już totalna pustynia. Tam do top 100 łapią się gracze którzy nawet jedną frakcją 40 gier nie zaliczyli.
 
Łudziłem się przez pierwsze dni, że to wynik premiery WK w tym samym czasie. Że ludzie rzucili się na kampanię SP i po jej ograniu wrócą do Gwinta. Tyle tylko, że już tydzień mija, a przyrostu graczy nie widać. Taka Australia czy Afryka to już totalna pustynia. Tam do top 100 łapią się gracze którzy nawet jedną frakcją 40 gier nie zaliczyli
Woja Krwi swoją drogą, lecz nie zapominaj, że obecnie w tym samym czasie wyszła gra Rockstara RDR2, która dostała noty recenzji wyższe niż jakakolwiek gra EVER. Ktoś sobie może pisać, że to dwie zupełne odrębne grupy graczy. Żadne to tłumaczenie, bo albo lubisz gry ogólnie i interesują Cię takie wydarzenia, gdy pojawia się jedna z lepszych gier dekady, albo grywasz gry rzadko i tylko od czasu do czasu wchodzisz na partyjkę gwinta (chyba aż tak wielu takich graczy nie ma).

Ja osobiście nałogowo grałem codziennie gwinta (choćby tylko na kilka meczy), lecz odkąd Homecoming wyszedł nie rozegrałem ani jednego meczu, nawet nie wydałem jeszcze skrawków, aby stworzyć karty.

Red Dead Redemption zniszczyło konkurencje bez żadnego wysiłku jak to zwykle robią gry Rockstara a pchanie się w ten sam termin z inną grą to jedynie samobójstwo w świecie gier video. Gra sprzedała się w 3 dni tak dobrze, iż twórcy zarobili prawie pół miliarda dolarów.

Redzi popełnili duży błąd z terminem wydania nowego gwinta. No, ale to nie oznacza, że po przejściu RDR2 ludzie nie będą wracać do gwinta. Tylko, iż blisko na horyzoncie RDR online.
 
Tja, 90% graczy ubyło bo RDR2... później znowu odejdą bo będzie RDR Online a za rok Gwint się skończy bo wyjdzie RDR2 na pc. Bez żartów.
 
Top Bottom