A mi trudno jednoznacznie określić, która ścieżka podobała mi się bardziej.
Przechodząc grę za pierwszym razem, starałem się postępować zgodnie ze swoim sumieniem, o ile można użyć takiego słowa w odniesieniu do gry komputerowej
Poszedłem więc za Vernonem, z którym zaczynaliśmy grę i którego równie mocno jak mnie, pamiętającym temerskiego W1, wstrząsnęła śmierć króla. Iorweth był wtedy dla mnie, cytując dowódcę Niebieskich Pasów, "zwykłym s*urwysynem", kolejnym okrutnym elfem zasłaniającym swoją nienawiść pustymi sloganami. W dodatku sprzymierzył się z Letho, co było dla mnie wtedy niewybaczalne. Wątpliwości zacząłem mieć, gdy dowiedziałem się o tym, że królobójca wykorzystał elfa, w dodatku uwierzyłem w to, że Iorweth jest "inny", że może jego sprawa jest słuszna. Idąc jednak za ciosem wybrałem Roche'a.
Obie postacie są interesujące (nie da się ich nie lubić), mam wrażenie, że REDzi skonstruowali obie ścieżki tak, abyśmy niezależnie od wyboru żałowali, że nie wybraliśmy drugiej opcji. Może wielu się ze mną nie zgodzi, ale właśnie ścieżka Roche'a wydała mi się bardziej zgodna z przekonaniami wiedźmina, nawet, jeśli miałby potem żałować, że nie przyczynił się do budowy nowego, wolnego państwa. Skąd miałby o tym wiedzieć, gdy wypływał z Floatsam (dlaczego to nie są Szymany, grrr)? Z kolei przygody w Vergen bardziej przypominały fabularnie te z W1, co bardzo mi przypadło do gustu. Jako nagrodę pocieszenia wybrałem koszulkę "buntownik", choć raczej ze względów estetycznych xD
P.S. To mój pierwszy post na nowym forum! Na razie trochę topornie idzie nawigacja, ale graficznie miodzio.