Ale rozróżniasz artykuł przyczynkowy w dodatku do codziennej prasy od fachowego, tak? Bo istnienie wymienionych przez Ciebie błędów, czy nieścisłości (w części redakcyjnych, nie dziennikarskich) nie powoduje, że można go określić mianem bzdet. Autor skupił się na opisaniu pewnych mechanizmów i na tym poziomie nie mam zastrzeżeń.
Jest to oficjalna publikacja, którą czytają ludzie korzystający z serwisu wyborcza.pl. Przyczynkowość nie zwalnia autora z obowiązku rzetelności i dbałości o kwestie merytoryczne i logiczne. Wręcz przeciwnie, zakładając, że artykuł taki adresowany jest, nie do czytelników żywo interesujących się tematem, a do laików, na autorze ciąży tym większy obowiązek edukowania. Z tym niestety jest tu kiepsko, bo artykuł szerzy raczej „dezinformację”.
Próbujesz bronić materiału, pisząc, że nie jest to artykuł fachowy, bo publikowany jest jako „przystawka” do prasy codziennej. Ja inaczej to rozumiem. Dla mnie o fachowości nie świadczą okoliczności publikacji, a warsztat autora i biegłość w danym temacie, która jeśli nie wynika z kwalifikacji, powinna być wsparta rzetelnym badaniem poruszanej problematyki i porządną redakcją merytoryczną. Tych jednak tu wyraźnie zabrakło.
A do opisów mechanizmów też mam zastrzeżenia. Tylko, jak napisałem na końcu poprzedniej wiadomości, nie wspomniałem o nich. I wspominał nie będę, bo aby to zrobić
rzetelnie, musiałbym to poprzeć konkretnymi przykładami i źródłami, a wyszukiwać mi się ich nie chce, bo weekend się zaczął
wybacz.