Karczma "Nowy Narakort" czynne od 6 do 22 [zamknięte na czas remontu]

+
Status
Not open for further replies.
@Cylonka Kama: no dokładnie ta sama sytuacja ;)
Modnie jest jeździć tam, gdzie wszyscy jeżdżą, to chyba o to właśnie chodzi. Od razu człowiek się czuje lepiej, kiedy może się przed znajomymi pochwalić, że był "na tym Woodstocku" czy "na tym reggae, wiesz, Bednarek z Play, Jamajka". Bo już sporo osób kojarzy, sama Gosia Foremniak pochwaliła w mamtalencie i Wojewódzki też.

Jestem teraz zgryźliwa, ironiczna i prawdopodobnie niesprawiedliwa^^
 
A ja Was zupełnie nie czaję. Jakim prawem dzielicie ludzi na tych, którzy "mają prawo" jechać na określony festiwal i tych, którymi pogardzacie, bo to obrzydliwi lanserzy/pozerzy/cokolwiek? Znaczy ja nie neguję, że pewnie masa osób jedzie gdzieś czy się jakoś stylizuje, tylko po to, żeby się polansować, ale co Wam czy mi do tego? W jakiś sposób wpływa to na to, że gorzej się nagle danej muzyki słucha? Imho dużo gorszy jest taki "elitaryzm", bo jeśli jest w danej subkulturze powszechny, to jest to raczej subkultura bucerska, "my jesteśmy lepsi, my jesteśmy prawdziwsi". Śmiejecie się tu, że ludzie się lansują "byciem na tym całym Woodstocku", a sami właśnie lansujecie się "byciem takim tró". Oo
 
Toteż mówię, że dotąd mi to kompletnie nie przeszkadzało, ale niedawno zaczęło i nie wiem, czemu. Zwłaszcza, że ja się absolutnie nie mam za tru. W ogóle.

Stąd padło z mojej strony pytanie, czy ktoś rozumie, co mam na myśli - i akurat owszem, rozumie. Co, rzecz jasna, nie znaczy, że mam wobec tego rację, bo przecież nie, ale wynika z tego, że ludziom nie jest obce poczucie niechęci do pozerstwa.
Oczywiście, że powinnam się skupić na tym, co ja robię, a nie na tym, co robią inni i jak bardzo mi się to nie podoba, ale akurat Ty, Fir, jesteś ostatnią osobą, która mogłaby we mnie rzucać kamieniami z takiego powodu, nie uważasz? ;)

Owszem, tak: irytuje mnie pozerstwo; udawanie, że się człowiek na czymś zna, chociaż wcale nie. Irytuje, bo jest dowodem zakompleksienia, słabości, hipokryzji. To dla mnie jak stopa w białej skarpecie i sandale, jak machanie do aparatu z bramą Auschwitz w tle.
Nie, nikomu nie bronię i nie zabronię, bo mi istotnie nic do tego, to nie ja prezentuję szczyt bezmyślności czy bezguścia.
Ale mnie to jednak drażni; jak rzeczy brzydkie i głupie. Jak obraz olejny z jeleniem na rykowisku i jak majteczki w kropeczki zapijane piwem nad kiełbasą.

I tym się tu podzieliłam, doskonale świadoma, że można mnie za to poddać ocenie. Jak każdego zresztą.
Nie ma ludzi bez wad, z dedykacją dla @Firnomir a ;>
 
Imho dużo gorszy jest taki "elitaryzm", bo jeśli jest w danej subkulturze powszechny, to jest to raczej subkultura bucerska,
I takie „bucerskie” subkultury mają największą szansę zachowania własnych wartości i specyfiki. Zresztą to dość ironiczne, bo kiedy dane hobby jest domeną jakiejś wąskiej grupy ludzi, to jej przedstawicieli często traktuje się jak odmieńców, którzy praktykują jakieś zakazane sztuki (czyt. tabu). Tak jest chociażby z metalem; wiadomo: długie kłaki, czarne łachy, prucie mordy, mizantropijne teksty, szatan i w ogóle. Oczywiście trochę się pozmieniało w naszej Polsce na przestrzeli kilkunastu ostatnich lat, ale w małych miastach i na prowincji wciąż się pewne rzeczy nie podobają.
Podobna rzecz tyczy się gier komputerowych/video, które te naście, n-dziesiąt lat temu były albo dla dzieci, albo dla zdziecinniałych dorosłych. I wielu graczy marzyło wówczas o czasach, kiedy gry będą korzystały z najnowszych technologii, będą miały wielomilionowe budżety itd.
Wracając jeszcze na chwilę do cięższych brzmień, wspomnijmy o nurcie zwanym black metalem, który wykrystalizował się w latach 90. w Norwegii i Szwecji. Kiedy przestali go grać fanatycy i podpalacze, black stał się swoją własną karykaturą.

Jak rzecze stare przysłowie: „Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Można sparafrazować, że jak coś jest dla wszystkich, to jest do dupy – bo szersza publiczność zawsze oznacza psucie produktu.




Tl;dr: Elitaryzm jest jak najbardziej wskazany, bo wpuszczanie do subkultury wszystkich jak leci, to początek jej końca (ot jedyną stroną, która rzetelnie recenzuje gry RPG jest dziś skrajnie elitarystyczny RPGCodex). IMO subkultura powinna być jak gildia – mieć pewne standardy, poniżej których nie przyjmuje.
 
Granie w Wiedźmina z rękami pogryzionymi przez amstafa to fajna sprawa :p

Twoje poświęcenie jest godne najwyższego uznania, co chodzi o grę w Wieśka z pogryzionymi rękoma, ale...
... po jaką cholerę pchałeś ręce w paszczę amstafa? :D
 
Raczej należy zapytać, po jaką cholerę amstaf wsadził sobie do pyska mojego psa :p

A, to co innego. Ratowanie piecha własnego to jest coś godnego szkockiego bohatera narodowego, dodatkowo zbatmanionego. ;)

A jak Twój piesek? Też gra w Wieśka? ;)
 
Moje psisko ma się dobrze. Szczęście w nieszczęściu, że złapał mojego za skórę "pod pachą" i obeszło się bez urazów wewnętrznych. A pieseł siedzi i kibicuje swojemu wybawcy :p
 
A co jak ja zmienię się w czlowieka-amstafa i zacznę obwąchiwać tyłki innym ludziom, albo co gorsze lizać się publicznie po wstydliwych częściach ciała? :p
 
A co jak ja zmienię się w czlowieka-amstafa i zacznę obwąchiwać tyłki innym ludziom, albo co gorsze lizać się publicznie po wstydliwych częściach ciała? :p

To będziesz musiał wtedy udać się po poradę do weterynaryjnego seksuologa. :p
 
Skoro chciał obronić swojego psa to powinien najpierw zneutralizować zagrożenie, a nie pchać ręce w paszcze. Gdy próbujesz wyciągnąć coś z ognia to najpierw starasz się je zgasić. Swojego czasu miałem do czynienia z masą agresywnych psów i z autopsji wiem, że odciąganie ich rękoma nie jest dobrym pomysłem, szczególnie takiego psa jak amstaff. Wallace ma szczęście, że jego dłonie nadają się jeszcze do czego innego niż amputacji.
 
Last edited:
Skoro chciał obronić swojego psa to powinien najpierw zneutralizować zagrożenie, a nie pchać ręce w paszcze. Gdy próbujesz wyciągnąć coś z ognia to najpierw starasz się je zgasić. Swojego czasu miałem do czynienia z masą agresywnych psów i z autopsji wiem, że odciaganie ich rękoma nie jest dobrym pomysłem, szczególnie takiego psa jak amstaff. Wallace ma szczęście, że jego dłonie nadają się jeszcze do czego inego niż amputacji.
Ta, pies w gębie amstaffa, a Walec miałby jeszcze tego amstaffa kopnąć? A jakby tak odruchowo ten amstaff zacisnął szczękę mocniej?
 
Parę m-cy temu sam miałem incydent z psem. Mianowicie, jeden z miejscowych pijaków wyprowadzał swojego owczarka niemieckiego, który wyjątkowo nie lubi się z moim psem. Zresztą facet płacił już mandaty za różne akcje ze swoim pupilem, ale prostactwo, wóda, no i bezgraniczna głupota uniemożliwiają mu rzecz tak prostą, jak trzymanie psa na smyczy. No więc owczarek dobiega do mnie – widzę wszystko w zwolnionym tempie – zaczyna się szamotanina; od razu mówię, że kopnięcie psa wcale nie jest rzeczą prostą, a kiedy jest przy tym duży i agresywny, to może sobie nic z tego nie zrobić. Na szczęście, jako że wyprowadzałem psa na rozwijanej smyczy „Giant XL” z ciężkim, plastikowym uchwytem (jakieś 1,5 kg), miałem pod ręką coś więcej niż gołe pięści. I dopiero wymierzone prosto w pysk uderzenie zneutralizowało owczarka, a dokładniej oszołomiło go na kilka cennych sekund, podczas których jego nawalony właściciel mógł go złapać.

Jeżeli atakuje was duży i agresywny pies, to nie radzę się cackać.
 
Tró metale mają przewagę nad psami, glany.
@undomiel9 wkurza a jakże, ale mnie może dlatego, żem małolat i porywczy(może Ty idziesz w ślady Ibisza? :D). Nie uważam się za członka jakiejkolwiek społeczności/niszy itd. toteż na koncert reggae poszedłbym w jeansach i koszulce, jak i również na metal czy pop. No może to teatru czy opery założyłbym strój odpowiedni dla okoliczności. Jednak widząc dziewczyny przygryzające kable od padów, trzymające płytki w sposób brudzący, robiące się na nerdki, chłopaków z fotami z sziszą czy papierem w ustach z trawiastą zawartością w obłokach dymu, albo pseudometali z trzema włosami na brodzie lansujących się koszulką iron maiden i wyzywających innych od lamusów z mainstreamu, a sami osobiście na koncercie nie byli, tylko grają w guitar hero na kompie(takiego akurat znam osobiście :p), to też się wkurzam. Po prostu, ot tak, chyba za udawanie, ale sprecyzować uczucia irytacji nie mogę jednoznacznie. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że tacy ludzie często przesiadają się zaraz na coś innego, bo to już jest głupie i tego nie pokazują w telewizji. Co nie znaczy, że tacy ludzie nie mogą być całkiem spoko i nie można ich lubić.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom