Kingdom Come: Deliverance

+
W kolejnych grach używałem trzech różnych: Combat Enchanced, Combat Evolved, FCR. Z tego co pamiętam, wszystkie wyłączają bonusy dla przeciwników 6 leveli wyżej, FCR do tego poprawia system doświadczenia za zadania i najmniej ingeruje w podstawową grę. Jest jeszcze mod Always Full XP czy coś takiego, gdzie można skonfigurować nagrody za czerwone i szare zadania, etc.
 
Ekhem, no to tego... Przeprosiłem się z grą, przebiłem przez mocno wystawiający cierpliwość na próbę początek. Mogę potwierdzić, że dalej jest lepiej. W pewnym momencie uzyskujemy po prostu możliwość praktycznie nieustannego, darmowego treningu walki wręcz, więc możemy wyćwiczyć postać, żeby jakoś sobie radziła.

Walka nadal jest toporna, ale już tak nie irytuje. Nie żeby była jakaś fajna czy ekscytująca, ale da się, nomen omen, przeżyć.

Z łucznictwem jest gorzej, bo trzeba trenować strzelając do żywych celi, strzelanie do tarczy nic nie daje (WTF?).

Co do mechanik, np. kradzieży kieszonkowej czy otwierania zamków, to nie są one takie złe, natomiast ich wyjaśnienie przez grę jest absolutnie fatalne. Po przeczytaniu tego, co gra mi zakomunikowała na ich temat myślałem, że wiem o co chodzi, podejmowałem wielokrotne próby, aż w końcu zajrzałem na YT i okazało się, że gra niestety nie potrafiła zrozumiale objaśnić swoich mechanik. Po obejrzeniu tutoriala na YT, nie miałem już większych problemów.

Jazda konna też potrafi być toporna, ale albo coś zmienili, albo (jak podejrzewam), poprzednio próbowałem srerować koniem zgodnie z podaną przez grę instrukcją, w wyniku czego było to irytujące (wystarczy sterować myszą).

To, czym gra robi wrażenie, to na pewno przepiękna oprawa audiowizualna, niesamowicie realistyczne podejście do pewnych aspektów (chodzenie po kałużach sprawia, że szybciej brudzimy sobie ubranie), i świetna wczuwka w życie w średniowiecznych Czechach, wspomagana historycznymi opisami w dzienniku.

Jak to mówią, do trzech razy sztuka, tym razem zażarło.
 
niesamowicie realistyczne podejście do pewnych aspektów (chodzenie po kałużach sprawia, że szybciej brudzimy sobie ubranie),
Nie powiedziałbym że realistyczne, bo bohater za szybko i za łatwo się brudzi. Po wyjści z łaźni wystarczy że przejdzie z 5 metrów i już całe jego ubranie jest w brudzie, co mnie irytowało, i zmusiło do ściągnięcia moda na trwałą czystość.
 
Też mam tego moda i zgadzam się, chodziło mi jednak o to, że to, czy wejdziesz w kałużę, czy ją ominiesz faktycznie ma na to wpływ - to jest realistyczne, słuszne i chwalebne. ;)
 
Ja kupiłem na premierę i przeszedłem pół roku później. Też robiłem sobie przerwy. Ukończenie zajęło mi niecałe 120 godzin. Całkiem miło wspominam tą przygodę, sporo aspektów jest wykonanych całkiem fajnie. Jest sporo czynników od których zależy postrzeganie naszej postaci przez NPCów. Rozwój postaci na wzór serii TES też jest fajny. Z początku jest ciężko, ale im dalej tym gra się rozkręca a my opanowujemy coraz więcej umiejętności na przyzwoitym poziomie dzięki czemu gra się przyjemniej. Przemierzając średniowieczne Czechy miejscami czułem się jakbym był na wycieczkę w jakimś skansenie. Świat jest ładny, zwłaszcza lasy, które różnią się nawet między sobą, nie czuć tutaj kopiuj-wklej. Niezbyt dobrze wypadła walka, jeszcze walcząc 1 vs 1 jest ok, ale im więcej przeciwników tym większy chaos się wkrada. Pokraczność systemu wyłazi zwłaszcza podczas tych większych fabularnych bitew. Stan techniczny też nie był zbyt dobry, najbardziej doskwierały doczytujące się tekstury. Czekam aż DLC będzie można kupić na promocji i planuję powrócić sobie do gry po raz drugi może w trybie hardcore.
 
Cóż mogę rzec, im dalej w las, tym gra bardziej mi się podoba. Mechaniki nadal potrafią zirytować, ale przeważają plusy dodatnie. Dokupiłem wszystkie DLC i jestem póki co zadowolony. "A Woman's Lot" jest doskonałe pod względem fabuły i klimatu. Może też się podobać żeńskiej części graczy, bo jak myślę uczciwie przedstawia niezbyt uprzywilejowaną pozycję kobiety w średniowiecznej Europie.

Poza tym chciałem zauważyć jeszcze jedną wielką zaletę gry - mapę, a raczej mapy, bo do DLC jest osobna. To małe dzieła sztuki, stawiające na symbolikę i symulujące pięknie zdobione mapy "z epoki". REDzi - uczcie się. Mapa do W3 jest w porównaniu z tym cudeńkiem bardzo generyczna.
 
Ahh, do Człona, gra jest fajna, ale nieprzemyślana okrutnie i tak samo niedopracowana.
Po całym dniu grania, idę sobie do karczmy, zagrać w kości. Gram przy stole oświetlonym pochodnią. W trakcie rozgrywki przychodzi sobie strażnik i marudzi. że nie mam pochodni. Cóż, przerwanie gry oznacza poddanie stawki, natomiast pochodni z plecaka w trakcie gry się wyciągnąć nie da. Gram dalej. I co? Strażnik mnie atakuje i zostaję uznany za przestępcę.

Praktycznie cały wieczór grania w dupę.

Komuś tam przy designie tej gry się srogo pomieszało. Jeśli się robi tak restrykcyjny system zapisu, to należy unikać tego typu bugów.

Najprawdopodobniej powinienem po prostu ściągnąć moda na zapis gry w dowolnym momencie, tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego w takim stanie gry w ogóle nie jest to standardowa opcja.
 
Last edited by a moderator:
Ahh, do Człona, gra jest fajna, ale nieprzemyślana okrutnie i tak samo niedopracowana.
Szkoda że moderator to edytował, chciałbym wiedzieć co tam oryginalnie napisałeś.
Co do samego zdarzenia: Na tym etapie już się powinno orientować, że pewnych rzeczy w tej grze się nie robi, jak właśnie chodzenie po mieście w nocy bez pochodni. Choć npc rzeczywiście w tej grze bywają strasznie głupi, co ma czasem dobre a czasem złe strony. Kiedyś strażnicy przywalali się do mnie że chodzę bez pochodni, mimo że siedziałem u siebie w domu i nie powinni mnie w ogóle widzieć. Generalnie to trzeba było przerwać grę, bo przegrana w kości nie jest tak dotkliwa jak to co właśnie doświadczyłeś.
A skoro brak możliwości zapisu tak bardzo cię uwiera, to powinieneś już dawno zainstalować odpowiedniego moda.
A tak poza tym, na jakim etapie fabuły jesteś?
 
Rzecz w tym, że gdy zasiadałem do kości, to jeszcze nie było wieczora. Nie da się tego wytłumaczyć logiką gry, bo pochodnia była zapalona zaraz obok stolika przy którym siedziałem. Skandalicznie niedopracowane skrypty, po prostu.

Co do moda - mam wrażenie, że to trochę cheating. Gra generalnie stara się opierać rozgrywkę na ograniczonych możliwościach zapisu. Bardzo nie lubię instalować modów ułatwiających rozgrywkę, więc staram się obyć bez tego.

Jeśli chodzi o fabułę to jestem chyba raczej wcześnie - mam w głównym wątku zadanie "Find Reeky" czy coś takiego i zabrałem się za poboczne zadania i rozwój postaci.

Pomijając mój (uzasadniony) napad szału, myślę, że warto dzielić się właśnie takimi pułapkami jakie gra potrafi stwarzać, np. " nie siedźcie w tawernie przy kościach do późna bez zapalonej pochodni".
 
, bo pochodnia była zapalona zaraz obok stolika przy którym siedziałem.
To nie ma znaczenia, że w pobliżu jest zapalona pochodnia, to Henry musi nosić zapaloną pochodnię, inaczej strażnicy wezmą go za złodzieja. Tak zostali oskryptowani niestety.
Jeśli chodzi o fabułę to jestem chyba raczej wcześnie - mam w głównym wątku zadanie "Find Reeky" czy coś takiego i zabrałem się za poboczne zadania i rozwój postaci.
Co do tego, to nie powinno się mówić innym, jak się powinno grać, ale w tym momencie zrobiłeś coś, jakbyś w trakcie np. misji ewakuacji czarodziejów z novigradzkich kanałów, nagle w połowie byś stwierdził: "Dobra wystarczy, idę porobić subquesty i pozwiedzam świat".
Krótko mówiąc, miałeś robić śledztwo by znaleźć rudego (Bo tak się nazywa chyba po polsku), a robisz swoje, oj dostaniesz ochrzan od kapitana :)
 
Krótko mówiąc, miałeś robić śledztwo by znaleźć rudego (Bo tak się nazywa chyba po polsku), a robisz swoje, oj dostaniesz ochrzan od kapitana :)
Ciekawe ile czasu jest na to. :) Zobaczymy jak się skończy ten temat. Mi jest ciężko określić, które zadania są czasowe, a które nie, bo na razie cały czas miałem wrażenie, że wszystko w głównym wątku jest pilne od samego początku.
 
Dzięki @geralt.z.rivi.20 za ostrzeżenie. Już nie tyle to zadanie, ale fakt, że miałem pobrane mnóstwo pobocznych, które prawdopodobnie dawno się przeterminowały sprawił, że postanowiłem zagrać od nowa. Nie byłem świadom. że tutaj zadania liczące czas nie komunikują tego wyraźnie graczowi. Nie jest to zarzut wobec gry - jestem pozytywnie zaskoczony brakiem prowadzenia za rączkę, do którego jak widać się przyzwyczaiłem, przez wszechobecność tego elementu we współczesnych grach.

Zdumiała mnie też inna kwestia - natrafiłem na dość duży segment gry, zawierający prerenderowane scenki i ogólnie chyba najlepsze fabularnie i rozrywkowo sceny, na jakie dotąd natrafiłem. Okazało się, że cały ten etap, składający się łącznie na chyba z godzinę rozgrywki, można pominąć za pomocą udanego testu Charyzmy.

Mówię oczywiście o
piciu z Ojcem Godwinem

Szanuję i zastanawiam się, co mi się zdarzy jeszcze ominąć. W tym przypadku wczytałem zapis i specjalnie wybrałem mniej opłacalną opcję w dialogu.
 
Już nie tyle to zadanie, ale fakt, że miałem pobrane mnóstwo pobocznych, które prawdopodobnie dawno się przeterminowały sprawił, że postanowiłem zagrać od nowa.
Nie wiem czy to było konieczne, gra jest jednak długa, a większość zadań, zarówno pobocznych jak i głównych nie jest na czas. Np. Zdania od Młynarzy po otrzymaniu będą aktywne tak długo, aż ich nie ruszysz. Ale fakt, są też questy, których w pewnym momencie nie będzie można wykonać, jeśli się za bardzo ruszy z wątkiem głównym, więc wiele mogło cię ominąć.
Szanuję i zastanawiam się, co mi się zdarzy jeszcze ominąć.
To jest jedna z zalet tej gry, że jej questy poboczne potrafią być równie rozbudowane co wątek główny. Jakość godna Redów. Tak ci podpowiem, żebyś w miarę często odwiedzał Hansa Capona, i generalnie innych imiennych npców, bo zazwyczaj zlecają oni ciekawe misje Henrykowi.
Posiadasz też ściągnięte dlc? Zadania z dlc zdecydowanie posiadają jedne z najlepszych questów w grze.
 
Tak, mam wszystkie DLC. Pies jest w ogóle tylko dostępny z A Woman's Lot? Jest świetnie zaimplementowany, ale też bardzo ułatwia rozgrywkę.

Co do rozpoczęcia gry na nowo to nie był jedyny czynnik. Generalnie ta gra jest mocno specyficzna, trzeba się nauczyć w nią grać, więc grając od nowa już wiedząc co i jak było całkiem spoko.

Cóż, podtrzymuję niejako swoje zdanie, że gra mogłaby być wybitna, gdyby nie to, że jest tak nierówna mechanicznie i czasami toporna. Kiedyś, powiedzmy za Morrowinda czy nawet Skyrima, przymykało się oko na motywy w stylu strażnik atakujący cię bo grasz w kości w gospodzie bez pochodni w ręku. W obecnych czasach takie rzeczy wzbudzają już lekki niesmak, a jeśli dodasz do tego brak normalnego systemu zapisu, to już robi się dziwnie. Normalnie miałbyś zapis sprzed tych kości, uśmiechnął się pod nosem, wczytał i wziął tą cholerną pochodnię. Tutaj nagle okazuje się, że musisz powtarzać cały wieczór grania. Trochę nieporozumienie.

Ktoś tłumaczył to tym. że strażnicy "tak zostali oskryptowani". Tylko że "tak" to w tym przypadku znaczy źle, leniwie i byle jako. Nie wierzę, że wykluczenie obszarów w rodzaju tawern z działania tego skryptu jest jakimkolwiek problemem, szczególnie że ludzie w miastach prawidłowo (no, powiedzmy, ale to już kwestia rodzaju ich reakcji) reagują na wejście na ich podwórko.

Walka też, mimo że obecnie nie sprawia mi problemów nawet z 3-4 przeciwnikami, to jest mocno losowa. Tą samą walkę, stosując te same zagrywki, mogę zakończyć albo bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, albo ledwo żyjąc, tylko dlatego, że czasem gra postanowi zareagować na moje kliknięcie, a czasem nie.
 
Top Bottom