Oj, redzi, redzi, pyttaccie mnie, prrrostego chłopa ze wsi, co bym dał za Waszą Kkkkolekcjonerkę? Wnet odpowiedziałbym Wam, że pooomyśleć wpierw muszę...Córy nie oddam, bo dorrrodna i płooodna jest, księcia swego z baaajki ma, w razie czego, trochę poboli, posoka pocieknie, ale cooo mi tam, raz się żyje, więc w zaaastaw ofiarować mogę neeeerrrkę.Bo te w nadmiarze mam, tak Booozia ofiarna wobec mnie byyyła, no ale waćpanie tacy mili byli, to znowuż pooomyśleć muszę...Co bym na głłłłupca, i to cholernego, nie wyyyszedł. Córkę żem ssspłodził piękną, babę nie bbbrzydszą przyciągnąłem na ślubny kobierzec, to i żebym honorowo i z twarzą wyyyszedł przy Was i żebym tyż potem miast ooopowiadając historie moje zaaacne przy sąsiadach wssstydu się nie najadł, a jeno miał się czym chwaaalić, co by im takie gały wyskoczyły, no, jak to się mówi, z ooorbit? Nie zapominając, co by dla poootomstwa coś zostało – jak na całego, to na całego!A-h-a, aha, wracając do tej, no, naaaszej sssprawy – może biżuuuterię żony byście przyjęli, moi mili paaaństwo? Taka złota tu i ówdze jest, aż święci się w nocy – czczczęsto, gdy słyszę chrapanie kobity w łożu, to paaatttrzę se iii podddziwiam. A nie, co ja głupim se myśślałt! Gdzieżby tacy wysoko, eee... postawieni ludzie, jak Wy, chcieli biżuuuterię? Po co Wam ona, nieprawdaaaż? Alem palnął, wybaczcie, jeślim uraził. Przepraaaszaam stokrotnie. Żona daa chlebek najwyyyższej jakości na Waszą zapewne ciężżką drogę, już ja przypilnuję ją!Zawsze marzyła mi się ta Wasza... noo, niekoniecznie ta Wasza, ale Kolekcjonerka. Kooobity tak mi zadek truły, a ja bidny – musiałbym całą swoją ziemię sprzedać ppprędko, co bym zdążył na czas kupić teee wydanie nnnaaaszego rodzimego Wiedźmina. Sprzedać chciołem, ale nie uwierzyyyłem póki nie zobaczyyyłem, jak tee, noo, eksemplarze, sprzedawały się jak to móóówią u nas, jak świeże bbbuuułeczki prosto od najlepszego pieekarza w wiosce.No ale teraz, rrreedzi, to sytuacja zgoła inna. Na spokojnie se moge przeeemyśleć. Farmę wtedy już żem chciał oddać nie za grosssza wujaszkowi, co serce ma dobre i ooowce hodować chciał od kiedy pamiętam, czyyli, noo, chyba jeszcze, taki dzieciaszkiem był, jak siku robił nieumyyyślnie. Nieumyślnie, tak się mówi, prrrawda? W końcu mężczyzna zmiennym jest, czyż nie? Wujaszkowi biednemu sie zmarlo, to i Wam mógłbym oddac, w dobre ręeece, nieprawdaż? Żona mi się znuuudziła, szczerze mówiąc – w łóżku narzeka żem zbyt mięttkii się zrobił i zarzuca mi, że jakobym mniej płooodny się stał, taka jędza! Taka z niej mać! Oddd razu lllżej na sercu będzie, gdy ją oddam...Co za mało? No, córa też taka pikna i zawsze chętna, nogi jak słupy teleegrafowe, czy jak one się zowiły, tee, co czarodziej zwaaany Meerlinem czy to Marlowem... jeden pies, se zbudował w swojej tteej tajemniczej wieeeży. Włosy powieewne, a to nieewątpliwie – tak żem słyyszał - rzadkość w dzisieejszych czasach. No to co, może byście się skusili, drogie paaanie i zacni panowie? W razie czeeego mogę jeszcze ssspróbować tego, no, jej tego księżulka czy księciulka załatwić, co by wszyscy zadoowelenii byli, hehe. A słyszalem, że nie w ciepłych kluskach kąpany, no może by się nadał, co sądzicie? Jeśli drogi Czytelniku doczytałeś do samego, samiutkiego końca, to niestety muszę Cię rozczarować. Historia ta nie ma końca. Gruby, jąkający się jegomość oddał wszystko, co miał, byle być w posiadaniu kolekcjonerskiego wydania Wiedźmina. Chwilę po wypowiedzeniu ostatnich kwestii odszedł cicho z głową skuloną od Szanownych Członków Czerwonych, gdyż Ci w odpowiedzi na jego ofiary powiedzieli mu bez owijania w bawełnę i dobitnie, że czas pokaże i muszą to przemyśleć. Na całą tą przedziwną sytuację patrzył swym okiem czarodziej M, nietrzymający sztamy z żadną ze stron.PS M jak Marian.