Letho - nasz ostatni wybór
Muszę przyznać, że jednym z powodów, dla których można mówić o CDPR jako o zespole górującym nad innymi developerami gier cRPG, jest ich ogromny szacunek do stworzonych postaci. Finałowa „potyczka” była dla mnie niemałym zaskoczeniem, choć nie po raz pierwszy użyli takiego patentu (vide Berengar). Zachęcanie Letho (zmutowanego, wiedźmińskiego pluszowego misia, by 227 w anglojęzycznej sekcji) do kłapania jego potężną jadaczką przez dobre dziesięć minut (+), przerywane sączeniem trunku i prężeniem muskułów to jednak finał tyle samo błyskawiczny co bezbolesny. Można go jednak na koniec zbrukać szczękiem stali i krwią. Jak zakończyliście jego wątek?
Przy każdej z moich sesji z grą darowałem mu życie, jednak eksperymentowałem także z zapisami i nie mogłem podarować sobie przyjemności posłania go do pyłu, kurzu i tynku (widział kto tam piach?) walających się po spękanych posadzkach Loc Muinne. Na marginesie, moim zdaniem był nie tyle wymagającym przeciwnikiem, co irytującym – na jedno wychodzi?
Przechodząc do meritum: Letho to wiedźmin, który chce przedłużyć istnienie mu podobnych, chce odzyskać swoich przyjaciół i reaktywować ich kruche bractwo. Wdał się w konszachty z cesarzem, ale czy naprawdę ma wybór? Sądzę, że zarówno ucieczka, jak i odmowa skończyłyby się dla niego wachlarzem wymyślnych tortur lub bolesną egzekucją. Tak, podejrzewam, że nawet gdyby mógł odmówić, to i tak udałby się w tą misję z wyżej wymienionych powodów. Z wiedzy wyniesionej z Sagi Wiedźmińskiej, jak i materiałów w grze łatwo można skonstatować, że królom daleko do ideału poczciwych władców. Henselta chciałoby się chwilami dziarsko klepnąć w ramię z tubalnym śmiechem, a w innych opuścić mu dechę z gwoździami na brodaty czerep. Radowid „się nie pierdoli”, dotkliwie rozprawia się z niewiernymi jego ojcu, rozumie wzrost znaczenia swego państwa jako dobro dla całej Północy i nie przebiera w środkach – być może to on zabił bękarta Foltesta, co było sugerowane w grze. Sam Foltest, choć także miał bardzo sporo na sumieniu, to był suma sumarum postacią, którą można było lubić, solidnym politykiem i władcą, ogółem wielka szkoda, że nam go odebrano.
Jedno jest pewne – to nie Letho jest prawdziwym antagonistą w tej grze. Gdyby nie czarodziejki, to Północ nie znalazłaby w tak przechędożonej sytuacji, w jakiej koniec końców jest. Ot, i dlatego właśnie było trzeba dopuścić do sekretów organizacji choć paru facetów (bomby proszę przesyłać w załączniku mailowym). Tak czy siak, czy jego śmierć coś zmieni? Letho jest nie tylko honorowym wiedźminem, ceniącym sobie przyjaźń i wierność kompanów, ale także poczuł się, by ocalić obie kobiety Geralta. Podejrzewam, że idąc ścieżką Roche'a, skoro już zatopiliśmy się w politykę, to i nasz wybór w III akcie będzie jej dotyczył, aż w końcu większość z graczy postanowi spełnić wolę Roche'a (ja nie) i zwyczajnie pomścić śmierć Foltesta, gdy to na ścieżce Iorwetha lata nam to raczej wokół kantu rzyci. Z drugiej strony, jeśli na obu ścieżkach pojedziemy na białym rumaku ocalić naszą rudowłosą (?) lubą, to mamy jeden powód mniej do ocieplenia stosunków z łychobójcą.
Tutaj pojawia się pytanie – czy Letho ocalił Triss, bo „mu się chciało”, bo czuł, że to przez niego znalazła się w takim położeniu, bo była przyjaciółką Geralta, bo był wrażliwy na krzywdę niewiast, czy może.... bał się Białego Wilka i to miała być karta przetargowa do puszczenia go żywcem (wiedział, że Gwynbleidd nie da mu spokoju)? Sporą ilość graczy irytuje to, że Letho w ostatniej rozmowie zdaje się mieć za wysokie mniemanie o sobie - „Jeśli staniemy to walki, to zginiesz” czy coś w ten deseń. Wierutna bzdura, widział ktoś, żeby kiedykolwiek pokonano nas – graczy? Biedak nie mógł o tym wiedzieć... Zastanawia mnie po prostu, co naprawdę lata po tym łysawym łebku naszego dawnego kompana i co czuję wobec Geralta (bez głupich żartów) – szacunek, zrozumienie? W każdym razie, dzięki niemu nie warto ratować Triss, w imię zasady „bros before hoes”.
Moim zdaniem – Letho powinien odejść, kanoniczny Geralt niemal na pewno by mu darował. A przede wszystkim, ja jako gracz pozwoliłem mu żyć dalej jego życiem.
Muszę przyznać, że jednym z powodów, dla których można mówić o CDPR jako o zespole górującym nad innymi developerami gier cRPG, jest ich ogromny szacunek do stworzonych postaci. Finałowa „potyczka” była dla mnie niemałym zaskoczeniem, choć nie po raz pierwszy użyli takiego patentu (vide Berengar). Zachęcanie Letho (zmutowanego, wiedźmińskiego pluszowego misia, by 227 w anglojęzycznej sekcji) do kłapania jego potężną jadaczką przez dobre dziesięć minut (+), przerywane sączeniem trunku i prężeniem muskułów to jednak finał tyle samo błyskawiczny co bezbolesny. Można go jednak na koniec zbrukać szczękiem stali i krwią. Jak zakończyliście jego wątek?
Przy każdej z moich sesji z grą darowałem mu życie, jednak eksperymentowałem także z zapisami i nie mogłem podarować sobie przyjemności posłania go do pyłu, kurzu i tynku (widział kto tam piach?) walających się po spękanych posadzkach Loc Muinne. Na marginesie, moim zdaniem był nie tyle wymagającym przeciwnikiem, co irytującym – na jedno wychodzi?
Przechodząc do meritum: Letho to wiedźmin, który chce przedłużyć istnienie mu podobnych, chce odzyskać swoich przyjaciół i reaktywować ich kruche bractwo. Wdał się w konszachty z cesarzem, ale czy naprawdę ma wybór? Sądzę, że zarówno ucieczka, jak i odmowa skończyłyby się dla niego wachlarzem wymyślnych tortur lub bolesną egzekucją. Tak, podejrzewam, że nawet gdyby mógł odmówić, to i tak udałby się w tą misję z wyżej wymienionych powodów. Z wiedzy wyniesionej z Sagi Wiedźmińskiej, jak i materiałów w grze łatwo można skonstatować, że królom daleko do ideału poczciwych władców. Henselta chciałoby się chwilami dziarsko klepnąć w ramię z tubalnym śmiechem, a w innych opuścić mu dechę z gwoździami na brodaty czerep. Radowid „się nie pierdoli”, dotkliwie rozprawia się z niewiernymi jego ojcu, rozumie wzrost znaczenia swego państwa jako dobro dla całej Północy i nie przebiera w środkach – być może to on zabił bękarta Foltesta, co było sugerowane w grze. Sam Foltest, choć także miał bardzo sporo na sumieniu, to był suma sumarum postacią, którą można było lubić, solidnym politykiem i władcą, ogółem wielka szkoda, że nam go odebrano.
Jedno jest pewne – to nie Letho jest prawdziwym antagonistą w tej grze. Gdyby nie czarodziejki, to Północ nie znalazłaby w tak przechędożonej sytuacji, w jakiej koniec końców jest. Ot, i dlatego właśnie było trzeba dopuścić do sekretów organizacji choć paru facetów (bomby proszę przesyłać w załączniku mailowym). Tak czy siak, czy jego śmierć coś zmieni? Letho jest nie tylko honorowym wiedźminem, ceniącym sobie przyjaźń i wierność kompanów, ale także poczuł się, by ocalić obie kobiety Geralta. Podejrzewam, że idąc ścieżką Roche'a, skoro już zatopiliśmy się w politykę, to i nasz wybór w III akcie będzie jej dotyczył, aż w końcu większość z graczy postanowi spełnić wolę Roche'a (ja nie) i zwyczajnie pomścić śmierć Foltesta, gdy to na ścieżce Iorwetha lata nam to raczej wokół kantu rzyci. Z drugiej strony, jeśli na obu ścieżkach pojedziemy na białym rumaku ocalić naszą rudowłosą (?) lubą, to mamy jeden powód mniej do ocieplenia stosunków z łychobójcą.
Tutaj pojawia się pytanie – czy Letho ocalił Triss, bo „mu się chciało”, bo czuł, że to przez niego znalazła się w takim położeniu, bo była przyjaciółką Geralta, bo był wrażliwy na krzywdę niewiast, czy może.... bał się Białego Wilka i to miała być karta przetargowa do puszczenia go żywcem (wiedział, że Gwynbleidd nie da mu spokoju)? Sporą ilość graczy irytuje to, że Letho w ostatniej rozmowie zdaje się mieć za wysokie mniemanie o sobie - „Jeśli staniemy to walki, to zginiesz” czy coś w ten deseń. Wierutna bzdura, widział ktoś, żeby kiedykolwiek pokonano nas – graczy? Biedak nie mógł o tym wiedzieć... Zastanawia mnie po prostu, co naprawdę lata po tym łysawym łebku naszego dawnego kompana i co czuję wobec Geralta (bez głupich żartów) – szacunek, zrozumienie? W każdym razie, dzięki niemu nie warto ratować Triss, w imię zasady „bros before hoes”.
Moim zdaniem – Letho powinien odejść, kanoniczny Geralt niemal na pewno by mu darował. A przede wszystkim, ja jako gracz pozwoliłem mu żyć dalej jego życiem.