Marvel Cinematic Universe

+

Marvel Cinematic Universe

  • Team Captain America

    Votes: 17 32.7%
  • Team Iron Man

    Votes: 31 59.6%
  • Team Darryl

    Votes: 4 7.7%

  • Total voters
    52



Garnitury się dogadały i jednak Pajęczak zostaje w MCU :D

Z innych wieści, serial o Ghost Riderze dla Hulu nie powstanie, oficjalnie mówi się o tarciach na górze. Jednocześnie, parę dni przed tym ogłoszeniem Boski Kevin wspominał, że chciałby tę postać w MCU, a wiadomo, że seriale Hulu były bardzo na uboczu tak jak kiedyś seriale Netflixa. Może to jest właśnie powód?
 
tenor.gif

Szczerze to miałem już ochotę rzucić MCU, bo raz że nie wyobrażałem sobie, jak miałoby ono wyglądać bez Spajdiego, a dwa moim zdaniem nie miało już nic ciekawego do zaoferowania bez niego. A tak, to mam powód by nadal to śledzić, nawet jeśli nowe postacie które mają zamiar wprowadzić mnie nie chwycą.
 
nawet jeśli nowe postacie które mają zamiar wprowadzić mnie nie chwycą.

Nowe postacie mogą być największym atutem, bo twórcy będą musieli naprawdę mocno się postarać żeby zainteresować nimi publikę. Wracamy więc niejako do początku tj. roku 2008 kiedy mało kto kojarzył Iron Mana czy Thora nie mówiąc już o takich postaciach jak Ant-Man czy Strażnicy Galaktyki, o których słyszeli chyba tylko najwięksi maniacy komiksów, a sam koncept był absurdalny i zdawał się nie pasować do reszty (typ, który się zmniejsza i lata na mrówkach, a do tego gadające drzewo i szop z giwerą? dajcie spokój...).

Masa fanów powie pewnie teraz, że guzik prawda, bo oni znali tego czy tamtego i wyczekiwali filmów, ale prawda jest taka, że popularność Iron Mana, Kapitana Ameryki, Thora czy reszty wynikała z powolnego i przemyślanego budowania ich w świadomości odbiorców. Pierwszy Iron Man zarobił na całym świecie niecałe 600 milionów, drugi niewiele więcej, a trzeci już miliard dwieście. Wypuszczone pomiędzy filmy zarabiały podobnie, tj. 400-500 baniek (poza Hulkiem, ten chyba nawet nie wyszedł na zero), a potem przyszło Avengers i bum - półtora miliarda. Po drugiej stronie barykady czyli w DCEU mamy zaś takie tuzy jak Batman i Superman czyli niezaprzeczalnie dwóch najpopularniejszych komiksowych herosów w historii (Marvel takich nie ma, może Spider-mana, ale to nadal nie ten poziom rozpoznawalności), a jednak mimo tej popularności i wcześniejszych sukcesów w kinie czy telewizji, ich najnowsze wcielenia w łączonym uniwersum nie spotkały się z uznaniem, a Liga Sprawiedliwości mająca być ichnią wersją Avengers poległa w box office zarabiając porównywalnie do drugiego Ant-Mana, który ma raczej opinię słabej produkcji (z czym się zgadzam). Nieznani nikomu Strażnicy Galaktyki już w pierwszym filmie zgarnęli więcej niż film z Batmanem i Supermanem oraz paroma innymi postaciami pokroju całkiem nieźle przyjętej Wonder Woman. Popularność postaci w komiksach ma drugorzędne znaczenie, liczy się to czy twórcy będą potrafili je sprzedać na ekranie. Marvel to potrafi, a jeśli zdarzą się wpadki to wyciągają z nich wnioski i próbują nowego podejścia.

Teraz Kevin Feige ze swoimi współpracownikami nie będą mogli pójść na łatwiznę dorzucając Starka do jakiegoś mniej pewnego projektu albo reklamując film jako wstęp do Avengers. Będą musieli postarać się bardziej i może to bardzo zaprocentować. Nie musi się to stać od razu czego chyba najlepszym przykładem jest Thor. Pierwsze dwa filmy o jego przygodach są średnio lubiane (przez niektórych nawet uważane za jedne ze słabszych). Jego występ w pierwszej odsłonie Mścicieli został odebrany pozytywnie, ale już w dwójce był bardzo na doczepkę i co? Nadszedł Ragnarok, a potem dwie kolejne odsłony Avengers i nagle Bóg Piorunów stał się ulubieńcem publiczności. Ulubieńcem do tego stopnia, że jako pierwszy heros MCU doczeka się czwartego solowego filmu, a tego nie miał nawet Iron Man.

Można więc teraz mówić, że MCU się skończyło, że nikogo nie interesują takie postacie jak Shang-Chi, She-Hulk, Moon Knight czy Ms Marvel, ale za parę lat może się okazać, że będą w czołówce. No i nie zapominajmy o X-Men, którzy mogą rozbić bank jak już szturmem wejdą do MCU. Póki co i tak idą dość bezpiecznie rzucając do kina najpierw znanych bohaterów, bo w nadchodzącej fazie dostaniemy Czarną Wdowę, Doctora Strange'a, Thora i jak się dzisiaj okazało także Spider-mana, a zaraz na początku następnej fazy także Czarną Panterę. Jedynie Shang-Chi i Eternale będą nowościami w uniwersum, a reszta świeżaków najpierw zadebiutuje na małym ekranie z czasem być może przeskakując do kina w jakimś evencie lub projekcie grupowym.

Ja tam jestem spokojny o przyszłość MCU i choć z oficjalnie zapowiedzianych projektów najbardziej czekam na Thor: Love and Thunder to bardzo jestem ciekaw czym mnie zaskoczą. I jestem pewien, że będą to w dużej mierze zaskoczenia pozytywne jak swojego czasu ze Strażnikami Galaktyki, o których usłyszałem po raz pierwszy kiedy zapowiedzieli film i pukałem się wtedy w czoło, a teraz, po tylu latach wciąż jest to numer jeden na mojej liście filmów MCU.

 
Marvel takich nie ma, może Spider-mana, ale to nadal nie ten poziom rozpoznawalności
No chyba żartujesz, jeśli w ogóle istnieje coś takiego jak top 3 najpopularniejszych superbohaterów wszechczasów, to tworzą ją na pierwszym miejscu Superman, na drugim Batman, a na trzecim Spider-Man, przy czym Spajdi jest jedynym bohaterem Marvela, który może pod tym względem z tymi dwoma rywalizować. Powiem więcej, w tej chwili człowiek-pająk wydaje się cieszyć większą popularnością niż ci dwaj, bo ostatnio coś kiepsko sobie radzą w pop kulturze.
 
No chyba żartujesz, jeśli w ogóle istnieje coś takiego jak top 3 najpopularniejszych superbohaterów wszechczasów, to tworzą ją na pierwszym miejscu Superman, na drugim Batman, a na trzecim Spider-Man, przy czym Spajdi jest jedynym bohaterem Marvela, który może pod tym względem z tymi dwoma rywalizować. Powiem więcej, w tej chwili człowiek-pająk wydaje się cieszyć większą popularnością niż ci dwaj, bo ostatnio coś kiepsko sobie radzą w pop kulturze.
Przecież Hunt dokładnie to napisał, może poza tym, co Tobie się wydaje. Batman ostatnio, a Superman ogólnie, nie mają szczęścia do kinowych ekranizacji, ale popularność samych postaci w stosunku do pajęczaka to jednak trochę inna liga.
 
Ciężko to zmierzyć chyba. Mam wrażenie, że jednak filmy w mainstreamie swoje robią i Spajdi od czasu filmów Raimiego oraz Batman od czasów Burtona są bardziej popularnymi postaciami od Supermana.

Hunt napisał elaborat ale ze znaczną większością się zgadzam, zresztą sam kiedyś pisałem o początkowej popularności bohaterów MCU - i to nawiasem mówiąc kolejny argument o tym, że o popularności superhero w mainstreamie świadczą głównie filmy.

Z jednym się tylko nie zgodzę - Ant Man prezentował się średnio jako koncept i wyszły z tego średnie filmy, zresztą słabo zarabiające :p
 
i to nawiasem mówiąc kolejny argument o tym, że o popularności superhero w mainstreamie świadczą głównie filmy.

Zgadza się i nie ma to wiele wspólnego z popularnością komiksowych pierwowzorów. Marvel początkowo nie miał praw do swoich najpopularniejszych postaci takich jak Spider-man czy X-Men (warto dodać, że ich popularność brała się właśnie z dobrze przyjętych filmów innych wytwórni) więc musieli się bardziej postarać. DC już na starcie wytoczyło najcięższe działa w postaci Supermana i Batmana i polegli mimo iż zarobki dwóch pierwszych filmów z łączonego uniwersum nie były wcale takie złe. Ot, wydawało im się że przecież każdy zna Batmana i Supermana więc wystarczy zrobić cokolwiek i już, ale okazało się że jednak nie.

Z jednym się tylko nie zgodzę - Ant Man prezentował się średnio jako koncept i wyszły z tego średnie filmy, zresztą słabo zarabiające :p

Jasne*, ale nadal zarabiające. Pierwszy film miał więcej niż pierwszy Thor, drugi zarobił 100 baniek więcej, a sama postać spodobała się ludziom w czym duża zasługa portretującego go Paula Rudda. Jeśli na ewentualną trójkę będą mieli dobry pomysł i zatrudnią ciekawego reżysera to może być podobna sytuacja jak z Odinsonem - odpowiednio 450 baniek, 650 i 850. Tendencja wzrostowa zarówno jeśli chodzi o zarobki jak i popularność postaci.

Kurde, nawet Sokole Oko czyli totalny nikt stał się tak niesamowicie popularny, że ludzie mieli wręcz za złe studiu, że postać nie pojawiła się w Wojnie bez granic. To jest siła konsekwentnie budowanej marki.

*Choć ja lubię pierwszego Ant-mana, miła odmiana po wielkich filmach z globalnymi wydarzeniami.
 
Marvel początkowo nie miał praw do swoich najpopularniejszych postaci takich jak Spider-man czy X-Men

Dla mnie jako laika w kwestii komiksów przed startem MCU Marvel = Spiderman, a X-Men nigdy nie lubiłem. Nie miałem pojęcia, jak oni to zrobią. A jednak wymyślili recepturę na kino komiksowe na nowo :)

No, ale jeszcze wtedy DC było bo znakomitym Batman Begins.

Jasne*, ale nadal zarabiające. Pierwszy film miał więcej niż pierwszy Thor, drugi zarobił 100 baniek więcej, a sama postać spodobała się ludziom w czym duża zasługa portretującego go Paula Rudda

Zapewne, ale widzę tam też zasługę tego, że te filmy powstawały już w ugruntowanym uniwersum i część osób oglądała "z rozpędu" - dlatego zarobiły mniej niż reszta "sąsiadujących" z nimi filmów w serii, ale dalej więcej niż Thor 1, gdzie jeszcze MCU nie było tak popularne.

Kurde, nawet Sokole Oko czyli totalny nikt stał się tak niesamowicie popularny, że ludzie mieli wręcz za złe studiu, że postać nie pojawiła się w Wojnie bez granic.

Ja z kolei cieszę się, że nie wypalił jego solowy film, bo bohater jest dla mnie mega nudny. Mimo, że Rennera lubię, zwłaszcza jego rolę w M:I
 
Zapewne, ale widzę tam też zasługę tego, że te filmy powstawały już w ugruntowanym uniwersum i część osób oglądała "z rozpędu" - dlatego zarobiły mniej niż reszta "sąsiadujących" z nimi filmów w serii, ale dalej więcej niż Thor 1, gdzie jeszcze MCU nie było tak popularne.

Jasna sprawa i dzięki temu w dużej mierze te wszystkie filmy teraz tyle zarabiają. Ciężko traktować produkcje z MCU jako osobne projekty, bo to bardziej kinowy serial, a kiedy wciągniesz się już w jakiś serial to nie pomijasz części odcinków tylko dlatego, że poruszają mniej interesujące cię wątki. Jeśli jednak postać w ogóle by nie chwyciła to dałoby się to odczuć. Obecnie nie ma chyba nikogo w tym uniwersum kto były uniwersalnie nielubiany, nawet jeśli solowe filmy o danej postaci są mniej popularne.

Z innej beczki, ciekaw jestem czy Doctor Strange in the Multiverse of Madness przedstawi nam Ghost Ridera. Wrzucenie tej postaci najpierw do innego filmu przed ewentualną solówką było dobrym pomysłem, a gdzie indziej niż u Strange'a?



Z kolei na stołku filmu solowego o Ghost Riderze widziałbym Sama Raimiego. Kto jak kto, ale on potrafi robić dziwne horrorki pełne czarnego humoru, także w PG-13 (Wrota Piekieł z 2009 roku chociażby).

Kolejna, tj. piąta faza zapowiada się interesująco. Poza bezpiecznym projektem w postaci Czarnej Pantery 2 dostaniemy zapewne Blade'a i Fantastyczną Czwórką, a do tego pewnie X-Men i wspomnianego Ghost Ridera. Z jednej strony nowości w MCU, z drugiej zaś każda z tych postaci/drużyn była już obecna w kinie z lepszym lub gorszym skutkiem. Twórców czeka sporo pracy żeby przekonać widzów do tych filmów, bo słabsze produkcje pokroju F4 czy Ridera źle się kojarzą, a te lepsze jak Blade i X-Men mają wiernych fanów, którzy mogą nie być zainteresowani nową interpretacją. Ze Spider-manem się udało, czekam na więcej.
 
Juz pisałem, ale się powtórzę:

Blade <3 <3 <3

Bohater ma super potencjał na trochę z boku historię, a jeśli to powstanie nawet luźno w ramach MCU to o poziom jestem spokojny, bo te filmy poniżej pewnego poziomu nie schodzą.

Podoba mi się ten pomysł na Ghost Ridera, przy czym mam nadzieję, że drugi Doctor będzie lepszy od pierwszego, bo ten był mocno bezjajeczny. Natomiast Captain Marvel strąciła go z podium moich najmniej lubianych MCU :)
 
A Kapitan Marvel? Ona jest chyba zdecydowanie bardziej nielubiana niż lubiana.

Wynik finansowy mówi co innego. To że grupa krzykaczy w internecie po niej jeździ ze względu na wypowiedzi aktorki (czy raczej to co się ludziom wydaje, że powiedziała) tego nie zmienia.
 
Wynik finansowy mówi co innego.
Wynik finansowy raczej wynikł z tego, że publika z automatu idzie na każdy film Marvela, obojętnie o kim i o czym, właśnie od podanych przez ciebie przyczyn. Sama Kapitan nie wydaje się specjalnie lubiana przez fandom. Pomijając krzykaczy, większość jest w stosunku do niej po prostu obojętna.
 
Wynik finansowy raczej wynikł z tego, że publika z automatu idzie na każdy film Marvela, obojętnie o kim i o czym, właśnie od podanych przez ciebie przyczyn.

Bzdura. Jeśli film zarabia ponad miliard sto to znaczy, że ludzie chodzili do kina wielokrotnie. Gdyby film się nie podobał to jasne, i tak by zarobił swoje, bo Marvel, bo MCU, bo przed Avengers, ale ludzie nie wracali by tak ochoczo na kolejne seanse. Obejrzeliby raz, stwierdzili, że syf i tyle. Wspomniane wcześniej Ant-many wychodziły bardzo na swoje dzięki sile uniwersum, ale to były zarobki 2-3 mniejsze niż Kapitan Marvel.

Reklamowanie filmu jako produkcji ważnej przed finałem Avengers na pewno pomogło, ale podobnie mówiło się o drugim Ant-manie. W obu przypadkach poruszone tam wątki można by pominąć i dużo by się nie straciło, a jednak na Marvelkę ludzie wracali. No, chyba że twoim zdaniem większość widzów prezentuje podejście na zasadzie 'film taki se, tytułowa postać nudna, ale to MCU więc chodźmy jeszcze trzy razy na seans' :p
 
Jeśli film zarabia ponad miliard sto to znaczy, że ludzie chodzili do kina wielokrotnie.
Z skąd ten wniosek? Z skąd pewność że jak film zarabia więcej niż miliard, to znaczy że ludzie chodzili na niego parę razy? Nie może to oznaczać, że po prostu więcej widzów przyszło do kina?
 
Strange był dla ciebie naprawdę najmniej lubiany? A "Mroczny Świat?"

Był w trójce najmniej lubianych, razem z Thorem 2 właśnie ;)

A Kapitan Marvel? Ona jest chyba zdecydowanie bardziej nielubiana niż lubiana.

Toteż potem Captain wypchnęła z podium Doctora :)

Wynik finansowy mówi co innego. To że grupa krzykaczy w internecie po niej jeździ ze względu na wypowiedzi aktorki (czy raczej to co się ludziom wydaje, że powiedziała) tego nie zmienia.

Nie żebym się czepiał, ale jakbym coś podobnego napisał np. w temacie o serialu Wiedźmin, tylko o ludziach broniących go za wszelką cenę, to pewnie z 5 moderatorów by mnie zjechało, że to nieładnie tak pisać o ludziach mających inne zdanie, bo to kwestia gustu itd. :p

Captain Marvel to słaby film, argumentów na to, dlaczego tak jest podałem co najmniej kilka w tym temacie albo w filmówce i sprowadzanie tej krytyki do jakiś prywatnych żali związanych z aktorką a tym samym umniejszanie jej tego nie zmieni. Powiem więcej - krytyka ta jest znacznie bardziej rozbudowana, niż pozytywne opinie sprowadzające się do "super, fajnie, ekstra".

Wynik finansowy - po pierwsze, nowy bohater, zapowiadany po absolutnej kulminacji MCU jaką było Infinity War i sugerowana jako Thanos Solution, oczekiwanie na Endgame... Powodów by się trochę zebrało, natomiast moim zdaniem nie jest to na pewno stricte jakość tego widowiska. Ciężko mi zrozumieć, jak mając porównanie z resztą filmów z tego uniwersum można Captain uważać za coś więcej niż średniak.
 
Chyba poznaliśmy kolejny po Czarnej Panterze film piątej fazy, a będzie to... Ant-Man.


Lubię tę postać, lubię pierwszy film, ale dwójka bardzo mnie rozczarowała więc szkoda, że zostaje ten sam reżyser. Ucieszyłbym się z jakiegoś świeżego podejścia. Pozostaje tylko wmawiać sobie, że Człowiek Mrówka i Wasp było jakie było, bo przyszło mu robić za mało potrzebny zapychacz pomiędzy dwiema dwiema częściami Mścicieli.
 
Top Bottom