Mass Effect

+
maritimus;n8192470 said:
A jak z AI towarzyszy? Bo ponoć jest tragiczne. Co dziwi, bo - jak wspominałem - pogrywam właśnie 3. raz w ME2, i tam było znakomite (w ME3 o ile pamiętam też dawało radę).
Daje radę. Z ciekawości podczas jednej z początkowych walk stałem za osłoną i nic nie robiłem. Rzucali granatami, używali zdolności, nawet celnie strzelali. Nie widzę praktycznie żadnej różnicy względem org trylogii.
Rhobar999;n8191970 said:
Walka jak na razie stanowi miłe wyzwanie (gram na szaleńcu)
Ja też, z przyzwyczajenia wybrałem najwyższy stopień trudności. Wyskoczyłem w górę i jakie było moje zdziwienie, że jak wylądowałem to już byłem trupem:p
 
lukszwed;n8192770 said:
Ja też, z przyzwyczajenia wybrałem najwyższy stopień trudności. Wyskoczyłem w górę i jakie było moje zdziwienie, że jak wylądowałem to już byłem trupem:p

Gorzej jak z przyzwyczajenia klikam spacje aby schować się za osłoną.

 
Rhobar999;n8193660 said:
Gorzej jak z przyzwyczajenia klikam spacje aby schować się za osłoną.
Prawda jest to problem. Chowanie się klawiszem zamiast automatem było mimo wszystko wygodniejsze.
 
Ja też nie mam AI towarzyszy nic do zarzucenia, czuć ich pomoc w trakcie walk, ładnie mi się dorzucają do combosów, nie narzekam :) Co do opinii to po Eos już w ogóle wciągnęłam się na maksa, rewelacja! Obecnie mam 30 godzin nabite na liczniku i niemożliwą do ogarnięcia ilość zadań do zrobienia w dzienniku. Gra nieco przymusza nas do powrotu na poprzednie planety po jakimś czasie, nie ma pustki tylko po ponownym przylocie znów jest co robić, fajnie.

Aha, dla chętnych jeszcze trailer Sary do obejrzenia, wybór 'kanonicznego' romansu aprobuję całym swym jestestwem: https://www.youtube.com/watch?v=W2jGJt-CFdM

Stwierdzam, że po premierze trend w komentarzach nieco się zmienia jak ludzie już grają. Myślę, że Bioware sobie strasznie nabruździło tymi animacjami - gdyby to było dopieszczone i nie zrobił się taki hałas wokół tego, gra zbierałaby pewnie same pozytywy i ludzie sikaliby pod siebie, bo w porównaniu do ME1 to ta część wypada dużo lepiej (nie mordujcie, tak uważam już po 30 godzinach, chyba tego nie zepsują). A tak to zawsze gdzieś ten smrodek będzie się za nimi ciągnął w tym temacie, nawet jak to naprawią no i niestety jest nagonka, bo jak już jechać to po całości, choć krytyka fabuły i postaci jest moim zdaniem wyssana z palca zupełnie i czasem to takie przyczepianie się byle się przyczepić. Że o masie ludzi wystawiających 1 na Metacriticu tylko za te animacje to nie wspomnę.
 
Last edited:
Ithlinne_Aegli;n8194450 said:
krytyka fabuły i postaci jest moim zdaniem wyssana z palca zupełnie i czasem to takie przyczepianie się byle się przyczepić. Że o masie ludzi wystawiających 1 na Metacriticu tylko za te animacje to nie wspomnę
podpisuję się pod tym całym swoim jestestwem:)
 
Ithlinne_Aegli;n8194450 said:
bo w porównaniu do ME1 to ta część wypada dużo lepiej
ME1 w gruncie rzeczy było takie sobie. Bardzo przeciętna walka, masa nudnej eksploracji niesterowalnym Mako, mdła customizacja (bronie i pancerze różniące się kolorkami). Broniła się fabuła (solidna), oraz na tamte czasy - grafika. No i oczywiście była to pierwsza gra w serii, czyli mamy trochę syndrom pierwszego AC - gry również przeciętnej, ale jednak "na wtedy" rewolucyjnej, i będącej początkiem znakomitej (przynajmniej do pewnego momentu) serii.

Dlatego ja bym wolał usłyszeć porównanie ME:A do ME2/3. Choć faktycznie widać, że Andromeda nawiązuje chyba bardziej do ME1 (eksploracja na otwartych mapach).
 
lukszwed;n8191340 said:
Pomyje wylewane z każdej strony na tą grę są dla mnie niezrozumiałe. Nie jest to poziom oryginalnego ME czy Wiedźmina więc jeśli ktoś się napalił na Bóg wie co to się niestety zawiedzie.

Jeśli ktoś jest fanem serii to oczywistą sprawą jest że wobec kolejnej części ma wysokie oczekiwania. W sytuacji kiedy ta oczekiwana kontynuacja jest tylko ok to odczucia nie mogą być pozytywne. Pomijam już lenistwo twórców osiadających na laurach, którzy zamiast mierzyć coraz wyżej to robią po prostu okrojoną powtórkę z rozrywki. Sam przyznałeś że nie jest to poziom trylogii, co się więc stało że po trzech grach poziom spadł aż tak nisko?

Nie działa na mnie argument, że to nowe otwarcie więc trzeba przymknąć oko na niedoróbki, bo jedynka też nie była niczym wybitnym i dopiero w dwójce pokazali moc. Andromeda nie jest pierwszą częścią nowej serii tylko czwartą, nie ważne że rozgrywa się w innym miejscu z innymi bohaterami i przedstawia inną historię.
 
Wystarczy sobie pomysleć co by REDów spotkało gdyby zrobili następnego Wiedzmina gorszego w takim stopniu jak Andromeda przy starej trylogii, zostali by zrównani z ziemią...a może gorzej.

Na nic tłumaczenia i usprawiedliwienia Bioware, dali ciała i tyle (czy raczej, bardziej EA naciskając na wydanie gry w takim stanie i terminie)
Raczej można zapomnieć że Bioware stworzy coś jeszcze wybitnego prędzęj EA zamknie studio, albo nie dadzą im tyle czasu na dzieło wybitne, albo się nie zgodzą na koncept, bo nie będzie "casual-friendly" aby stworzyć coś extra musieli by być niezależni.
 
Ma ktoś pomysł jak naprawić długie loadingi po śmierci? Bo jak na razie bardziej opłaca mi się włączyć grę ponownie niż czekać aż się załaduje.
 
raison_d_etre;n8204580 said:
Dysk ssd?
Przejście w tryb offline?

O ile na eos gra w miare szybko sie ładowała to na drugiej planecie potrafi ładować się ponad 2 minut i to tylko w momencie śmierci w innym przypadku gra ładuje się w szybko.
Przejście na tryb online nie pomaga.
 
Mała ciekawostka którą dzisiaj odkryłem na planetach czasami można napotkać misje dodatkowe polegające na znalezieniu lub zniszczeniu jakiś przedmiotów (nie ma tego dużo ale jednak).
Co najlepsze jeśli oddalimy się wystarczająco. przedmiot zrespi sie w tym samym miejscu. Dzięki temu można to bardzo szybko wykonać te zadania.
 
robert70r;n8211330 said:
Natknąłem się na ciekawy artykuł na stronach Forbesa. Właśnie czytam:
Drugi punkt mnie właśnie martwi, bo to powtórka z Inkwizycji. Tam też grało mi się dobrze przez pierwsze 20, 30 godzin... ale potem następowały momenty znużenia / przytłoczenia. A gdybym wiedział to wcześniej (lub jeśli kiedykolwiek DA:I powtórzę), to zwyczajnie bym niektóre mapy zrobił "po łebkach", a dwie czy trzy wręcz zupełnie pominął (grę wyzerowałem na ponad 100 h, ale z połowa tego to stracony czas). Tak samo zresztą (choć skala oczywiście inna), jak powtarzając W3, nie mam najmniejszego zamiaru znowu "bawić" się w zerowanie pytajników na Skellige.
 
Last edited:
@maritimus Miałem coś podobnego z inkwizycją mimo tego wyczyściłem wszystko przez mój zrodzony upór. Najgorsze były te pustynne mapy. W wiedźminie nawet za pierwszym podejściem nie chciało mi się czyścić całej kontrabandy. Zobaczymy jak będzie z tą andromedą ale jak na razie eksploracja sprawia przyjemność (głównie dlatego że nie ma tony bezwartościowego śmiecia typu odłamki z inkwizycji)
 
O rany, aż zapomniałem o odłamkach. To była okrutna porażka.

Co do ew. znużenia w ME:A - mnie martwi szczególnie ten cytat z ww. artykułu (podkreślenia moje):

Eventually, I came to realize that any conversation with an NPC that did not involve my Ryder taking her helmet off was not worth having and the quest was probably not worth doing. The vast majority of the time, these quests and interactions were filler, and every minute I spent with them was a minute the actual good parts of the story were drifting away inside my own head. (...) I would rather have 20 three-minute conversations with Cora, a member of my crew and a character I actually care about, than 20 three-minute conversations with 20 different people on the Nexus, none of whose names I can even remember now that the game is over. Part of the reason I didn’t bond with a few of my crew members in this game was because there simply wasn’t that much to discuss with them. I was initially planning on romancing Suvi, my science officer, but we had, like, two conversations before we ran out of stuff to talk about, so I moved on. But I’ll be damned if I didn’t talk to a hundred different people across five planets that had nothing useful to say.
 
Last edited:
Przeglądając net pod kątem MA można znaleźć wiele artykułów, których autorzy próbują wyjaśnić, skąd się wziął taki, a nie inny odbiór gry. Da się zauważyć, że narasta niezadowolenie z niskiego poziomu gier, które teoretycznie powinny być przynajmniej dobre. Poziomu wynikającego z nastawienia na masowość i maksymalizację zysku. MA jest jaskrawym przykładem gry, która niby składa się z wszystkiego tego, co na topie i właściwie powinna być najpopularniejszą osobą na imprezie, a tu jednak się okazuje, że szału nie robi. Ludzie są już na tyle zmęczeni dostarczaną papką, że głos sprzeciwu pojawia się nawet w głównym nurcie mediów branżowych, które do tej pory w każdej grze AAA widziały kandydata do tytułu gry roku. Jeszcze niedawno były to pojedyncze głosy gdzieś w komentarzach czy na forach. Teraz wygląda na to, że zaczyna docierać do osób odpowiedzialnych za proces tworzenia gier, że jeśli dalej będą uparcie produkować podobne przeciętniaki, a wołać jak za wodę na pustyni, to mogą się niemile przejechać. Bo cierpi na tym sprzedaż jak i reputacja samego studia.

 
U mnie równe 50 godzin na liczniku. Została mi jeszcze odrobina głównego wątku i masa zadań pobocznych. Jeśli chodzi o interakcje z towarzyszami, ilość contentu, banteru, fabułę (główne + poboczne misje, które często są ważne dla głównego wątku + wielowarstwowe lojalnościówki) to ja czuję się wyrwana z kapci i jestem zachwycona. Jeśli chodzi o romanse to komentarza mnie nie zdziwił, bo akurat romans Suvi ma dużo mniej zawartości niż inne, to jest coś jak Traynor w ME3. Za to Jaal, czy Cora to już zupełnie inna historia ;)

Protip - polecam koniecznie zabierać Jaala na wszystkie ważniejsze misje. Ja co prawda mam go zawsze w drużynie, więc problemu nie było, ale moim zdaniem to jest mus, jak zabieranie Javika na Thessię.
 
Top Bottom