Rhobar999;n8308410 said:
Nie rozumiem tylko tego narzekania na fabułę niektórzy chyba naprawdę nie pamiętają jaka ona była w poprzednich częściach. Nikt mi nie powie chyba że fabuła w ME2 jest lepsza niż ta w andromedzie gdzie bioware strasznie pokpiło sprawę już w pierwszej misji gdzie zdradziło głównego przeciwnika i to do tego w wyjątkowo kiepski sposób.
Główny wątek w ME2 jest czysto pretekstowy, istnieje chyba wyłącznie po to coby sobie można porobić piu piu z futurystycznych pukawek do kosmicznych insektów, a że akurat strzela się fajnie, to już swoją drogą. Krótko mówiąc historia cienka jest tam niczym zupka chińska, co nie przeszkodziło recenzentom (i graczom) rozpływać się nad jej rzekomą jakością.
Swego czasu Bioware miało taką reputację, że czego by nie zepsuło i jak mocno, to i tak w większości rozlegały się zewsząd ochy i achy. Tyle, że na reputacji nie można jechać wiecznie, kredyt zaufania się wyczerpał i co nieco się zmieniło. I dobrze.
Dobrze też, że Andromedzie się obrywa nie tylko za babole techniczne, ale i za inne grzeszki, w tym za fabułę i postaci właśnie. Skoro sporo osób uważa, że są to elementy wykonane nie za dobrze, to mają prawo, by o tym mówić, a recenzenci wręcz obowiązek, nie zaś udawać, że wszystko jest cacy. I nie ma się co oburzać, że się "czepiają" i Mass Effecta "obrażajo".
Za dużo było opinii mówiących, że techniczne niedoskonałości stanowią najmniejszy problem nowego ME, a główny kłopot wynika z nieciekawej, przewidywalnej opowieści, czy głębokiego niczym kałuża i równie interesującego protagonisty.
Jeśli taki Angry Joe, człek co to jest raczej pobłażliwy i który nawet niegrywalnego gniota jakim był na dzień dobry RTW2 nie wdeptał w ziemię, wielki fan uniwersum Mass Effecta daje raptem 6/10, to można podejrzewać, że coś się z Andromedą podziało jednak nie do końca tak jak trzeba.