Przeszedłem trzy tygodnie temu kontrowersyjne Ground Zeroes, więc wypadałoby się wreszcie wypowiedzieć, tym bardziej, że pod względem praktycznym był to mój pierwszy kontakt z franczyzą.
Na pewno trudno ocenić skromny, demonstracyjny przedsmak właściwej uczty, ale jest to intensywny probierz możliwości nowego silnika i zapowiedź znakomitej rozgrywki z potężną ilością contentu, stąd jojczenie na temat "płatnego dema" szybko włożyłem między bajki. Dość powiedzieć, że zainwestowałem wówczas w grę 11 godzin czasu, bawiąc się, testując i przechodząc parokrotnie najbardziej mięsiste misje (przy okazji polując na znajdźki), a ostatecznie mój "poziom ukończenia" to wg głównego menu ok 40% (na Steamie 75% achików). Już nie pamiętam dokładnie, jak uplasowały się wyniki, ale dominowało S, natomiast jedyna misja, która mi nie podeszła to ta z Raidenem. To wszystko na normalnym poz. trudności, "hard" tknąłem może na chwilę.
Szybko dotarło do mnie, że moja oczekiwania gameplay'owe rozminęły się z kierunkiem, który zastałem, czego wcale nie uważam za wadę; mam tu na myśli, że spodziewałem się - jakby ignorując "action" następujący po "stealth" w klasyfikacji gatunkowej gry - premiowania przede wszystkim bycia "duchem", gdy w rzeczywistości najwyżej punktowany jest bardziej zdecydowany styl, który zachęca do osiągnięcia celu misji w jak najkrótszym czasie i przy okazji zabezpieczenia jak największej ilości więźniów, wszystko przy jak najmniejszej ilości wczytań. A to, czy po drodze parokrotnie wzbudzi się alarm czy pośle delikwentów do krainy wiecznych łowów nie ma już takiego znaczenia. Ciekawe, spotkało mnie w tym punkcie małe zaskoczenie.
Na podstawie tych ponad dziesięciu godzin stwierdzam, że będę zdziwiony, jeśli "The Phantom Pain" uznam za arcydzieło, ale z pewnością jest potencjał na znakomitą produkcję, po którą sięgnę pewnie np. podczas letnich wyprzedaży. Szkoda, że zaczynam przygodę z serią z tego miejsca, ale jako PC-towiec nie mam dużego wyboru. Przynajmniej dzięki wrześniowemu numerowi PIXEL-a miałem szansę zapoznać się z historią franczyzy, która jest zdrowo zakręcona. Będe śledził poczynania Kojimy z niezwykłą ciekawością.
7/10 (z małym plusem) dla MGSV: Ground Zeroes