MINUSY Wiedźmina 3 & niedotrzymane obietnice

+
@bl4ck747: faktycznie, mój błąd. Jest coś takiego na ekranie mapy. Zazwyczaj w grach jest na liście zadań, stąd moje przeoczenie. Dalszej części twojej wypowiedzi nawet nie będę komentował, bo jest po prostu żałosna. Ten temat jest po to, aby dyskutować o tym, co nam się w tej grze nie podoba. Przyczepiłeś się jednego punktu i od razu wyskakujesz z jakimś "wylewaniem żali". Po to jest ten temat, aby "ponarzekać". I gówno mnie obchodzi jakie odnosisz wrażenie po tym co piszę. Ja np. odnoszę wrażenie, że jesteś zwykłym bucem.
 
Ja się z optymalizacji cieszę - teoretycznie moja karta nie spełnia wymagań minimalnych, a pomimo tego gra nieźle działa na z grubsza średnich ustawieniach.

A ja spełniam wymagania minimalne MGS V Ground Zeroes, gry zrobionej na konsole, przeportowanej na PC z grafiką miażdzacą Wieśka (+ w pakiecie dostaję doskonałe sterowanie, da się? Da) a gram na ultra detalach. To jest dobra optymalizacja. CDP podało wymagania trochę na wyrost (z resztą jak wszyscy) więc jak jesteś wdzięczny za te 10 fpsów na średnich to musisz podwyżyszyć standardy.
 
@KRZYCH04650 casualizacja niektórych elementów ma ten plus, że osoby nie korzystające z nich wcześniej mogą się teraz nimi pobawić bez zbytniego angażowania się. Ja tak mam z alchemią i z petardami których praktycznie nie używałem w dwójce. Chociaż oczywiście rozumiem tych dla których te elementy stanowiły wązny aspekt rozgrywki, a tutaj zostały strywializowane. W crafting bawiłem się trochę bardziej i faktycznie, strasznie łatwo skompletować te materiały, ale to chyba nawet nie jest jakiś świadomy zamyśl, a po prostu skutek uboczny otwartości i rozmiarów świata, gdzie materiały wpadają nam same na każdym kroku. W dwójce głupiego sukna trzeba było się naszukać kiedy potrzebowaliśmy większej ilości. Tutaj wszystko jest kwestią czasu bo loot jest na każdym kroku.
 
@Psyhe zczaiłem bo sam tak robię, nie mniej tłumaczenie ewidentnego błędu "nie umiesz grać, ustaw na easy" jest trochę niepoważne :) Tak jak mówię, dla mnie nie jest to "wada gorsza od alchemii" (może dlatego, że sama alchemia też mi zbytnio nie wadzi), ale bywa to frustrujące. Zwłaszcza jak połączymy to z początkową fazą w Velen, bandytami parę poziomów mocniejszymi od nas i wspomnianym drzewem-widmo, które przepuszcza strzały :)

OK. Rozumiem, przepraszam Cię za moją wcześniejszą wypowiedz.
Bez urazy ;)
 
Ja jeszcze całej gry nie przeszedłem, ale już widzę złe podejście do tych przerywnikow animowanych. W poprzednich częściach miały potęgować emocje lub skłaniać do refleksji. Geralt opowiadał w nich nie spiesząc się, między kwestiami były przerwy w których grała sama muzyka, a po zakończeniu przemowy byliśmy jeszcze przez chwilę zostawieni z muzyką i obrazkiem. To był zawsze dla mnie taki czas do refleksji po słowach Geralta. W W3 ta animacja trwa bardzo krótko, nie zdążę się przyjrzeć obrazkowi a już kolejny się wyświetla a gdy Geralt kończy mówić animacja się urywa. Nie rozumiem czemu tak to jest rozwiązane, przez to te scenki nie mają szans zapaść w pamięci.
 
Last edited:
Gra jest bajeczna, ale kilka rzeczy dodało trochę dziegcu do beczki miodu:
1. Mało walki w porównaniu do W2 + mało walki z ludźmi. Żeby użyć stalowego miecza trzeba się nieźle naszukać po lasach, bo główny wątek prawie w ogóle tego nie uwzględnia. Wielki minus jak dla mnie. W dwójce była głównie walka, w trójce jest głównie fabuła - a można było to połączyć i wyszłoby jeszcze lepiej.
2. Geralt robi tak niemożliwe rzeczy, że aż ludzie tego nie dostrzegają. Wyrżnąłem pół wyspy, zabiłem giganta, upolowałem 5 smoków na kolacje - reakcja Yennefer: "OK".
3. Najtrudniejszy poziom rozgrywki jest zbyt łatwy - to samo co najprostszy tylko dane sekwencje trzeba zrobić więcej razy.
4. Niewymagające i rozczarowujące walki z bosami. Eredin to był spacerek, a tak nie powinno być. Idealnie to obrazuje ostatni cut-scenka z nim. Eredin cały zakrwawiony, a Geralt rześki ledwo co z pralki wyszedł, nawet niezdyszany.
5. Brak end-game'u. Koniec głównego wątku i nie ma co robić. Wszystkie istotne postaci znikają, wszystkie zadania porobione, aż się nie chce grać.
6. Rozumiem, że absencja Iorwetha jest spowodowana jakimś dodatkiem, w którym będzie grał pierwsze skrzypce?
 
Last edited:
1. Mało walki w porównaniu do W2 + mało walki z ludźmi. Żeby użyć stalowego miecza trzeba się nieźle naszukać po lasach, bo główny wątek prawie w ogóle tego nie uwzględnia. Wielki minus jak dla mnie. W dwójce była głównie walka, w trójce jest głównie fabuła - a można było to połączyć i wyszłoby jeszcze lepiej.

Robiąc prawie wyłącznie wątek główny miałem odwrotne wrażenie. Niemal cały czas w ruch szedł miecz stalowy.

5. Brak end-game'u. Koniec głównego wątku i nie ma co robić. Wszystkie istotne postaci znikają, wszystkie zadania porobione, aż się nie chce grać.

No ale to przecież koniec gry. Dlaczego ważne dla fabuły postaci miałyby się znajdować w świecie, skoro ich los został niejako przypieczętowany? To koniec historii, dalej nic nie ma, Geralt tak naprawdę jest już gdzie indziej, po prostu REDzi dali możliwość poeksplorować świat i porobić pomniejsze questy poboczne.

Z resztą zarzutów się zgadzam bądź nie mam zdania. Ocenię, kiedy zagram na wyższych poziomach trudności. A absencja tak ważnej niegdyś postaci, choć mi osobiście na niej nie zależało, faktycznie jest solidną wpadką, szczególnie, że druga strona barykady otrzymuje kawał fabuły ze swoim dawnym sprzymierzeńcem.
 
Widzę, że dotychczasowe duże i małe porażki związane z kolejnymi częściami dały szansę na poważną dyskusje nt. W3, bo przy poprzednich częściach, Fanboy Klan nie dawał żyć... :)
Jak rozumiem, wątek jest o wadach, nie o zaletach, więc pominę to, że ogólnie mamy do czynienia z bardzo dobrą grą, choć o tytuł Gry Roku będzie bardzo, bardzo ciężko...

0. Jestem absolutnie zszokowany odpowiedzią o "wydmuchiwaniu nosa" kogoś, kto reprezentuje CDPR, i w odpowiedzi powiem krótko: macie oddane grono fanów i modderów, może warto ich było poprosić o drobną pomoc, bo sam bym chętnie zrobił te animacje i wiele innych rzeczy, gdybym miał narzędzia i nic to by nie kosztowało ;p (a jakby nikt nie był chętny zrobić, to by ich nie było, ale pozostaje kwestia czy spróbowaliście),
1. Mamy trzecią cześć sagi, a CDPR nadal nie odróżnia rudego od czerwonego ani tym bardziej kasztanowego, a taki kolor włosów nosiła Triss. Dodatkowo, miała je rozpuszczone, a nie spięte i to z ideologicznych powodów. Ok, rozumiem, że ukrywając się w Novigradzie te spięte włosy nabierają sensu (kaptur), ale potem...? Na dodatek po co ta cała konspiracja, skoro Triss nosi czerwone żarówy na głowie, które chyba ściągnęłyby uwagę nawet ślepego inkwizytora... No i sam kolor - to jeszcze nie jest Cyberpunk, tam sobie róbcie takie kolorki ;p, No i gdzie te jej słynne chabrowe oczy?
2. Co do Triss, to oczywiście zgadzam się z dużą liczbą ludzi tu i nie tylko, którzy podkreślają kompletne niedorobienie fabularne tej postaci i wciskanie na siłę Yen gdzie się tylko da... Jej brak w fabule (albo ewentualnie milcząca obecność w tle) po Kaer Moren jest drobną kompromitacją (gdy się ją wybrało w romansie), a i nieobecność w zamku od początku mocno szemrana, tak jak i brak Keiry (ona się chociaż tłumaczy, choć nadal bez sensu),
3. Skądinąd niezłą fabułę partaczy po raz kolejny nakładanie się wątków i questów, szczególnie zraziło mnie to, że robiąc jednocześnie główny quest z Jaskrem i poboczny z Dijkstrą można dojść do absurdu, w którym o napadzie dowiadujemy się sami z "wiedźmińskich zmysłów" zamiast od Jaskra, ale najbardziej padłem na twarz gdy Cerys spytała mnie o Yen, a wybór odpowiedzi sprowadzał się do "nie wiem gdzie jest", podczas gdy ta, stała w najlepsze trzy wiochy dalej, czekając na swój poboczny quest. Równie "dobra" była konwersacja o naszych bliskich stosunkach z nią, gdy już dawno wybrałem Triss (to się nadaje bardziej do wątku o żółtej kartce),
4. Fabularnym nieścisłościom towarzyszy fabularna indolencja, głównie w kwestii ww. Triss, ale spotkanie z Yen w Wyzimie też wywołuje kręcenie głową z niedowierzaniem:
- podobno tak ważna postać jak Yen zbywa Wieśka, bo się spieszy? Ja bym raczej obstawiał w tym wypadku długą, ciężką rozmowę albo i rzucanie żelazkiem... Do tego należy dodać fakt, że możliwość porozmawiania z nią o okresie W1-W2 pojawia się dopiero po queście pobocznym dla Yen, really?
- rozbawił mnie Radowid, który rzuca tekst (chodzi o drugie spotkanie, gdy planujemy zamach) o dostarczeniu mu jakichś bezwartościowych kryształków w sytuacji, gdy mu go wcale nie dałem, bo Triss mnie prosiła. Sam pomysł na zamach i jego realizacja w grze jest tak wiarygodny, jak przygody Detektywa Konopki... Dość powiedzieć, że dostać się do niego *ktoś* mógł na 100 sposobów pod postacią sowy...
- opryskliwy stosunek Filippy do Wieśka to niby wynika z czego? To samo dotyczy jej stroju w grze, zaprawdę pasuje do okoliczności jak wół do karety,
- skoro jestem przy strojach, to jeszcze się na tym zatrzymajmy - Rita siedzi w więzieniu w zielonej, słodkiej sukieneczce, podczas gdy jej towarzyszka (nie pomijam faktu, że siedzą w jednej celi, ach ta logika...) w obdartych łachach, które do okoliczności akurat bardzo pasują i za to plus. Co do wątku ze śmiercią Sheali w ten akurat sposób - mocno naciągane i słabiutkie. Sama Rita w dalszym ciągu gry dalej wygląda jakby wychodziła z tego więzienia na przepustkę - potargane włosy, dalej ta sama kiecka... oj, bieda, bieda.
- strój Yen z DLC potrafi magicznie zamienić się w oryginalny w co któreś prerenderowanej scence, czasem to umyka, czasem wygląda po prostu źle. Wyraz twarzy Yen w wielu scenkach (i to nie tylko jej, np. Baron czasem jest wręcz dramatyczny) i te zezujące oczy dopełniają obrazu kiepskiej pracy animatora mimiki.
- w pewnej chwili Wiesiu mówi Ciri, że tatuś mu powiedział, że planuje posadzić ją na tronie, jest to zabawna (w złym stylu) niekonsekwencja, bo mój Geralt akurat nie poszedł do Cysorza i tego dialogu nie słyszał, a Yen w grze "zapomniała" mu tym powiedzieć.
5. Osobiście zraziło mnie - choć to nie musi być akurat i koniecznie wada - nagromadzenie fabularne głównego wątku po Wyspie Mgieł, w zasadzie raptem komuś strasznie zaczęło się spieszyć by zmusić gracza do zakończenia gry, bo robienie w tym czasie jakichś pobocznych rzeczy pasuje do sytuacji nijak. Więc może by tak trochę pociąć/wyhamować te ostatnie zadania przed końcową bitwą i dać sposobność by z czystym sumieniem porobić jeszcze coś "obok" zanim ruszymy do ostatecznej rozgrywki. Pomijam fakt, że nie ma możliwości "oddechu" przed pierwszą bitwą w Kaer Moren, a przydałaby się.
6. Brak możliwości spotkania kilku kluczowych postaci po zakończeniu gry, jest tak demotywujące by jeszcze coś porobić, że aż odnoszę wrażenie, że o to chodziło, by zniechęcić graczy. W ogóle "samotność Wiedźmina" przez długie okresy gry bywa nużąca, naprawdę aż tak trudno dać mu kogoś do pomocy/towarzystwa lub napisać kilka linijek więcej postaciom pokroju Triss, żeby te aktywności poboczne nabrały kolorów? Zabierzcie w cholerę połowę znaków zapytania na mapach (ilość znaczków z kontrabandą na Skellige to już lekka przesada), a dajcie coś naprawdę ciekawego, a nie randomowy, bezużyteczny złom w skrzynkach,
7. Ilość lootu to osobna kwestia, w odniesieniu do książek (i poprzednich części gry) to rodzajów zielska namnożyło się tak, że oczopląs gwarantowany, a jeszcze do tego kwiatki składnikiem pancerza...? Jest tego złomu, zielska i organów naprawdę za dużo i nie ma w tym żadnego uzasadnienia, po co tyle badyli, rodzajów stali, mózgów i innych trzewi? Nie można tego ograniczyć do np. tylko "tkanka mózgowa potwora", "oczy potwora" (nota bene jest to makabryczne od samego początku serii i bardzo naciągane)
7. Jedno z zakończeń kompletnie wbrew "lore" książek, bo przecież Cysorz miał już żonę, zgadnijcie kogo? Warto by się zdecydować - albo wierność książkowym odpowiednikom, albo pełny freestajl, a nie "tak jak nam pasuje": Można odnieść wrażenie, że zmiany (chaotyczne) w stosunku do prozy podpowiadały rożne "życzliwe" osoby, którym akurat coś tam w oryginale nie pasowało, więc jak jest okazja, to "zagrajmy to po mojemu", czy tak to było, czy ktoś książek nie czytał?
8. Podobno zmarnowaliście 16h mocapu na sex-scenki, nie żeby mnie to akurat szczególnie bolało, ale w grze nie widać tego w ogóle, w kółko te same scenki w lupanarach i ich kopia z Keirą, marne w sumie scenki (i nadal powtarzalne fragmenty) w pozostałych trzech, częściowo zresztą pożyczone z Wiedźmina 2. Bez żadnego porównania do tego, co zaserwowaliście w W2. Do tego dochodzi marna zagadka "znajdź jeden szczegół którym różnią się ciała". Jak rozumiem, starczyło pieniędzy na zatrudnienie tylko jednej dublerki do wszystkich scenek, bo na każdej widzimy ewentualnie inną twarz ale te same cycki i tyłek ;p.
9. O mechanice popełniono już tyle elaboratów, że tylko skrótem: już się przyzwyczaiłem do tego, że nie ma co oczekiwać choćby poziomu z TESów, a przecież tam nie ma niczego wybitnego. Było źle i jest źle, ale w Cyberpunku to wam nie przejdzie. Dość powiedzieć, że po podmianie (dzięki modowi) tych padaków na piruet, mechanika w W2 nagle zaczęła być znośna i wiarygodna, teraz znowu jest parkour dla arcade'owców. Na szczęście jest tryb easy, który pozwala nie stresować się tym, co chciano, a czego nie ma. I WIELKI plus za brak QTE, naprawdę to jest postęp.

PS. Ale trzeba oddać jedno - po zagraniu w W3 zacząłem doceniać W2, to była najlepsza część sagi. Nie jestem pewien czy model otwartego świata rekompensuje straty fabularne i inne kompromisy, które w związku z tym podjęto, a widać to na każdym źdźble trawy w W3. I jak już napisano w wielu opiniach - mniej rosnącej brody, więcej sensownego kontentu. Osobiście - w luźnej skali - daję tej grze 8,5 (i bliżej 8 ), W2 - 9, W1 - 6,5, góra 7.
 
Last edited:
Osobiście - w luźnej skali - daję tej grze 8,5 (i bliżej 8 ), W2 - 9, W1 - 6,5, góra 7.

U mnie W3>W1>W2. Odpowiednio 9, 8.5 i 7.5.
 
@Psyhe: Jak już @koczkodan zauważył, albo nie wiesz o czym mówisz, albo bronisz ewidentnego błędu, bo najwyraźniej "nie umiem grać". Dam więc konkretny przykład. Gram na najwyższym poziomie trudności. Jestem na 5 poziomie w Velen, dałem 2 pkt, więc niemało, w Odbijanie Strzał. Następnie na drodze natykam się na grupę Nilfgaardzkich Dezerterów szyjących do mnie z łuków. Wyciągam miecz próbując się bronić, niestety 2 strzały i padam. Wbieganie "na chama", które sugerujesz, pomimo swych niewątpliwych walorów taktycznych, jakoś kiepsko się sprawdza. I nie chodzi mi o to, że nie mogę sobie inaczej poradzić z sytuacją. Chodzi o to, że jest to sytuacja wręcz stworzona do użycia talentu, który, poprzez błąd, czy też brak w sterowaniu (brak możliwości przejścia w tryb walki na własne życzenie), jest w tej właśnie sytuacji bezużyteczny.
 
Last edited:
Ponad 50 godzin na liczniku i choć bawię się świetnie, sama gra jest miodna, a świat piękny - to trudno nie mieć co najmniej kilku uwag.
Tym bardziej, że potwierdziła się niestety większość moich obaw względem gry.
A zatem - trochę chaotycznie i pod wpływem impulsu - skupię się na tym co po takim czasie zwróciło moją uwagę.

Blokada lvlowa na przedmioty - rzecz pierwsza - to kretynizm, jeżeli już w grze występuje skalowanie to powinno się zawsze móc wyposażyć w nie postać i skalowanie powinno nastąpić w dół. Nie byłoby to aż takim problemem, gdyby nie fakt że projekt, na przykład, pancerzy w grze to totalne nieporozumienie.
Dużo o tym pisałem w innych tematach, piszę i tutaj. Prawie każdy z pancerzy niewiedźmińskich robi z Geralta błazna. Wyjątki są, może ze trzy. Dobrze by było, gdyby na tym REDania poprzestała, ale nie. Najlepsze wyposażenie w grze, któremu przypięto łatkę wiedźmińskiego, też wyglądem nie grzeszy.
Poza tym mam wrażenie, że ich ulepszanie zamiast nagradzać gracza (no dobra, robi to statystykami), karze go. Nie mam pojęcia czyim pomysłem było obłożenie Geralta stalowymi płytami, ciężką kolczugą i beczkopancerzem - ale wmawianie fanom serii, że w to ubierali się ponoć wiedźmini z jakichś tam szkół to parodia.
I nagle zaleta, ficzer który wielu się podobał, czyli możliwość ubrania postaci w zbroje NPCów staje się wadą - bo poza tymi pancerzami jest niewiele więcej.

Drugą rzeczą jest, często tu wspominany, atak klonów. Grając poczułem się znów, jakbym przy okazji przechodzenia W1.
Zestaw czterech mord, pięciu fryzur, wąsów i brody to zdecydowanie za mało na tak ogromny świat, sorry winetu. Plusów wbudowanego w grę kreatora postaci wymieniać nie trzeba, wiedźmin takowego nie posiada - w takim wypadku przynajmniej o odpowiednią ilość losowanych na NPCa elementów wyglądu powinno się zadbać.

Dziwne designerskie decyzje względem samych mechanik gry. Działa to wszystko, owszem. Współgra ze sobą także.
Ale do wiedźmina pasuje jak pięść do nosa. Wyszarzenie questów, progi poziomowe?
Brak doświadczenia za questy na niższy poziom jeszcze zrozumiem, ale za te na dużo wyższy?
Zresztą rozplanowane też to jest jakoś dziwnie - jedno zadanie główne mam na 21 poziom, następne na 15, oczywiście wyszarzone. O co chodzi?
Wymusza to jakąś kolejność wykonywania zadań, przy okazji zabierając tą dowolność w planowaniu rozgrywki za drugim, trzecim razem. Poza tym całość przywodzi mi na myśl MMO, czyli format rozgrywki dla mnie kompletnie nie akceptowalny.

Jedna rzecz, o którą nie powinienem był się martwić - ba, kiedyś nawet wyśmiałem problem i uznałem go za wydumany, kajam się. Rozmemłanie fabuły zdaniami pobocznymi. Po 50h gry mam dość wykonywania dodatkowych zadań, głównie dlatego, że większość z nich jest mega powtarzalna. Już nie wspominam o POI - rozmieszczonych na mapie w ilościach liczących setki, a z których co drugie to skarb albo obóz bandytów.
Na tą chwilę zamierzam skupić się wyłącznie na głównej linii fabularnej, bo przyjemność z gry zaczęła gdzieś umykać.

Nie podoba mi się też zmuszanie gracza do używania wiedźmińskich zmysłów, i aktywowanie interakcji z danymi przedmiotami, elementami otoczenia tylko za ich pośrednictwem. Jeszcze rozumiem, że bez użycia przeznaczonej do tego mechaniki nie zobaczę zaschniętej na ziemi krwi, czy przetartych śladów, ale przedmioty powiązane ze śledztwem w pomieszczeniach? Jaskiniach? Dlaczego muszę użyć zmysłów w momencie, kiedy sam widzę co w pomieszczeniu nie gra, i co mógłbym sprawdzić.

System walki, choć sam w sobie przyjemny, też nie jest bez wad. Głównie razi tu hucznie zapowiadana responsywność, która tak czy siak pozostawia sporo do życzenia.
Tak, animacje są krótsze niż w W2. Tak, mamy większą kontrolę nad postacią.
Ale responsywność wciąż kuleje, Geralt "ślizga" się i działa z lekkim opóźnieniem, znaki po cięciu mieczem rzadko kiedy wchodzą od razu - a powinny.

Na tą chwilę nic więcej mi do głowy nie przychodzi.
 
Ja jeszcze całej gry nie przeszedłem, ale już widzę złe podejście do tych przerywnikow animowanych. W poprzednich częściach miały potęgować emocje lub skłaniać do refleksji. Geralt opowiadał w nich nie spiesząc się, między kwestiami były przerwy w których grała sama muzyka, a po zakończeniu przemowy byliśmy jeszcze przez chwilę zostawieni z muzyką i obrazkiem. To był zawsze dla mnie taki czas do refleksji po słowach Geralta. W W3 ta animacja trwa bardzo krótko, nie zdążę się przyjrzeć obrazkowi a już kolejny się wyświetla a gdy Geralt kończy mówić animacja się urywa. Nie rozumiem czemu tak to jest rozwiązane, przez to te scenki nie mają szans zapaść w pamięci.


Zgadzam się z Tobą całkowicie. Dodatkowo odniosłem wrażenie, że w W3 te przerywniki pełnią bardziej funkcję podsumowania ostatnich wydarzeń ( tak jak to robi Jaskier podczas ładowania gry), zamiast zmuszać do refleksji na temat ostatnio podjętych wyborów.

A szkoda, bo mam wrażenie, że jeżeli chodzi o formę to są zrobione lepiej niż w poprzednich częściach. Szkoda, że treściowo już nie do końca.... Też wolałbym coś, co kazałoby mi się porządnie zastanowić nad słusznością podjętych wyborów; zmusiłoby do refleksji.
W W3 te przerywniki są po prostu mało osobiste, patrząc na to od strony Geralta.
 
Póki co grałem tylko prolog. Jest już jednak pierwsza rzecz, która nie spodobała mi się w Wiedźminie 3 - ale może występuje ona później, nie wiem.
Chodzi o kury. Graliśmy razem z żoną prolog i przyglądaliśmy się tętniącej życiem wiosce. Zainteresowało nas szczególnie zachowanie kurek z których żadna nie drapała nóżką ziemi, a to zawsze nas bawi u kurek :D Cóż, może akurat żadna nie miała ochoty drapać tej ziemi - mogły się przecież przestraszyć bójki przy karczmie, sam nie wiem...zestresowały się, albo po prostu Redzi nie dali im takiej animacji - jeśli to druga opcja, to Redzi, proszę, poprawcie to, kura musi pozostać kurą :D
 
- Jeden wielki poważny zawstydzający minus to brak doświadczenia za zadania szare i mniej doświadczenia za zadania czerwone. No jasny szlak mnie trafi. Chce sobie eksplorować poznawać świat robić zadania według własnego uznania i dostać za to odpowiednie doświadczenie (gram na 4 poziomie), ale nie mogę, bo okazuje się, że jestem tutaj 10 poziomów za późno. Serio?! Jak można było coś tak prymitywnego i głupiego wprowadzić ? Muszę robić zadania tak jak WY mi z góry narzuciliście, aby dostać odpowiednią ilość doświadczenia? To po co ta sztuczna otwartość ? Trzeba było zrobić jakieś przestrzenie poziomowe, akty cokolwiek. Nawet robiąc zadania po kolei jak twórcy chcą i tak można nagle trafić na zdanie z niższych leveli, a za rogiem stwór o wiele groźniejszy. Tutaj nie ma żadnego skalowania obszarów. W lesie wilki 5 lev, na polanie ghule 22 lev, a obok zadanie 5 lev. Gdzie tutaj jakaś logika? Ale kradzież, tak zwyczajna kradzież doświadczenia to dla mnie brak sensu grania. Czekam, aż to naprawicie i dacie możliwość ludziom delektować się tą grą tak jak oni chcą, nie tak jak wy sobie z góry ustaliliście jak mamy ją przechodzić. Z powrotem doświadczenia za każde zadanie pewnie będzie trzeba poczekać do jakieś edycji rozszerzonej, albo do jakiegoś moda. Trudno. Nie będę sobie psuł przyjemności z rozgrywki, poprzez odblokowywanie każdego zadania i każdej tablicy ogłoszeniowej, żeby robić zadanie zielone na poziomie zbliżonym do mojego. Jest mi zwyczajnie przykro...
 
Jest mi zwyczajnie przykro...

Mi po odkryciu tego (niestety bardzo późno, bo początkowo nie zwróciłem na to uwagi) odechciało się robić szare zadania, łącznie ze zleceniami i poszukiwaniami skarbów pewnie kilkanaście, może dwadzieścia kilka zadań. Grę skończyłem na 34 levelu, nie wiem który bym miał idąc tak, jak twórcy sobie wymyślili (po co otwarty świat i "uuu, eksplorujcie jak chcecie!" skoro trzeba najpierw objechać wszystkie tablice by przypadkiem nie wpakować się w sytuację, w której 1/3 questów jest w praktyce psu na gwizdek? NIe lepiej już było wprowadzić sztywne akty?), ale wiem, że na razie do W3 wracać nie planuję. Nie zrozumcie mnie źle, to dobra gra, ale kilka rozwiązań fabularnych - chociażby wpychanie na siłę Y. - oraz brak powiązania z W2 sprawia, że gra jednak sporo traci w moich oczach. Jak doda się do tego fakt, że na najwyższym poziomie trudności gra się naprawdę łatwo po opanowaniu podstaw walki, to nagle okazuje się, że król co prawda jest ubrany, ale mam obawy, że jest to ubiór, którego znaczna cześć znika po pierwszym włożeniu (bo cały kop, jaki zasadzają główne wątki przestaje być niespodziewany).
 
Prawda jest jednak tez taka, że powstała wreszcie wersja gry, która już nie straszy takim ogólnym brakiem polotu, jak poprzednie części i byłaby świetną bazą do zrobienia co najmniej jeszcze jednej części (może już nawet bez tego Geralciny (którego osobiście bardzo nie lubię), tylko z jakąś możliwością wyboru klasy postaci), więc ten bardzo wydumany wątek z Białym Zimnem można sobie było odpuścić i zostawić na W4 na przykład.
Druga sprawa jest taka, że robiąc główny wątek po Wyspie Mgieł dostajemy 10 leveli "od ręki", więc gdybyśmy nawet chcieli jeszcze wrócić do jakichś zadań, to 90% z nich jest już na poziomie szarym. A brak powodów by w ogóle wracać do gry po jej ukończeniu potwierdza moja teorię, że CDPR zmusza nas do porzucenia gry po tym momencie (zwróćcie uwagę, że gra nawet informuje, że wejście na Wyspę oznacza w zasadzie początek końca). Tak jak pisałem, o ile scenarzysta zrobił niezła robotę (choć nie ustrzegł się szeregu wpadek), to montażysta od ułożenia tego w logiczną całość mocno zaspał i pokręcił co się dało.
 
No ale to przecież koniec gry. Dlaczego ważne dla fabuły postaci miałyby się znajdować w świecie, skoro ich los został niejako przypieczętowany? To koniec historii, dalej nic nie ma, Geralt tak naprawdę jest już gdzie indziej, po prostu REDzi dali możliwość poeksplorować świat i porobić pomniejsze questy poboczne.

Dlatego że po napisach końcowych dowiadujesz się, że wracasz do wydarzeń SPRZED końca historii, więc na logikę przy tej wolnej eksploracji wszystkie postacie powinny zostać. Tylko Jaskier i Zoltan są, ale na przykład gdzie się podział Emhyr? Pojechał sobie na obchodzik wojsk i nigdy nie wrócił? :/
 
O endgamie jest cały temat na interze, który polecam przeczytać. Ogólnie po skończeniu głównego wątku, nie ma żadnej motywacji żeby robić questy poboczne. Czuje się pustkę spowodowaną brakiem towarzyszy.
 
Już kiedy człowiek ląduje w kompletnie pustym Kaer Moren po finale, to ma się poczucie lądowania w próżni... Jakbyś właśnie wrócił z wycieczki z Dzikim Gonem 100 lat po śmierci ostatniego znajomego.
 
Bo - po pierwsze - takiej opcji miało w ogóle nie być. Po drugie - musieliby robić stany świata na te wszystkie 36 zakończeń (zmiana zachowania NPC, usuwanie niektórych questów a może i dodawanie kolejnych). W połączeniu z pierwszym powodem (zdecydowali się na to dosyć późno) nie było po prostu takiej możliwości oraz pieniędzy. Cieszcie się, że w ogóle możecie dalej eksplorować.
 
Top Bottom