Czesc wszystkim,
Specialnie sie zarejestrowalam, zeby sie podzielic wrazeniami i narzekaniami i ogolnie uwagami. Na wstepie bardzo bym chciala podziekowac REDom za wspaniala robote, naprawde czapki z glow.
W1 gralam tyle razy, ze juz nie zlicze. Na W2 czekalam jak na szpilkach, zamawiajac w preorderze zanim jeszcze data premiery byla znana i... cholernie sie rozczarowalam. Balam sie podejsc do W3, bo znowu to sterowanie, znowu te bugi, znowu ten silnik, co sie wywala... A tu takie fantastyczne zaskoczenie! Fabula napisana swietnie, dialogi bardzo dobre, questy sympatyczne (jest duzo przynies, podaj, ale z przyjemnoscia sie to robi). Bardzo czuje sie klimat sagi, naprawde wielkie uznanie!
A teraz czesc narzekan / uwag / etc.
Mieszkam na Florydzie i gre musialam kupowac tutaj. W dniu premiery przejechalismy od Miami do Orlando wchodzac do kazdego GameStopa i nie bylo ANI JEDNEJ KOPII NA PC w sklepach (to jakies 300 mil lekka reka liczac). Ani jednej. Na PS4 i Xone, owszem, cos sie poniewieralo, ale tez bez szalu. Nie wiem, kto robil marketing i dystrybucje w Stanach, ale bylo smutno. W niektorych GameStopach byl wywieszony jakis plakacik tylu "Wiczer juz tu jest", w niektorych nawet slowa, a gra stala miedzy innmi grami (przywalona Call of Duty czasem). Nie mozna bylo kupic ZADNEGO gadzetu w dniu premiery, w wiekszosci przypadkow nawet poradnika nie bylo (a to juz duzy blad, bo Prime zawsze sie stara w dniu premiery rzucac najwieksze ilosci).
Fakt, jestesmy tu rozpieszczani. Jak idziesz kupic gre w dniu premiery, zazwyczaj dostajesz jakis duperel - plakacki, bryloczek, reklamoweczke. Tutaj nic. Ewentualnie mozna bylo dostac gadzet z call of duty wlasnie (sic!). Za PCetowa edycje trzeba bylo zaplacic $60 dolarow plus podatek, wiec umowmy sie, to nie sa male pieniadze, nawet za oceanem. Game Stop oferowal, ze mi wersje PC zamowi, ale.. trzeba bylo na nia czekac... 10 dni! W dniu premiery! Za przesylke ekspresowa dodatkowo $10 dolarow.. Mysle, ze mam najdozsza wersje PC, jaka istnieje
Sporo graczy przychodzilo i pytalo o gre, ale jak sie dowiadywali, ze nawet chusteczki z bialym wilkiem nie dostana, to machali reka. Poczekaja miesiac, bedzie dwa razy taniej. Proste, prawda?
Wiem, zostaje zawsze steam, ale to nie o to chodzi
Pisze to glownie ku uwadze REDow (moze) bo moze nie maja pojecia jak to wygalda od kuchni tutaj, a za marketing w US zaplacili i to sporo. Jednak billboard na Times Square to jednak nie wszystko
Ale mam, dostalam (to bardzo dluga i skomplikowana opowiesc), gram. Skonczylam po 100 godzinach i na 35 levelu (wypadl w ostatnim momencie). Wielkie dzieki, ze mozna zagrac po polsku nawet i tutaj
To teraz konstruktywna krytyka
Brak notatek na mapie - czyli raz moze zaskoczyc cie piesek wsciekly, innym razem gryf (przy ktorym nastepuje zdziwienie, czemu sie go pokonac nie da, jak sie dawalo chwile temu w quescie poczatkowym?). Tak, tak wiem. Realia. Ale przez to w kolko trzeba sie wracac tam, gdzie sie bylo i cos sie zostawilo do zalatwienia. Nie moge sobie zanotowac nic na mapie, wiec juz nie wiem, kiedy mam tam wrocic. A to by sie bardzo przydalo. Chyba ze mam koniecznie zrobic 200 godzin miotajac sie w te i nazat albo robic notatki jak gram.
Brak mapy lokacji - rozumiem to, jak podziemia sa generowane losowo, ale jak sie miotam po jakichs elfich ruinach, nie mozna mi dac do tego mapy? Co mnie obchodzi czy jestem miedzy wioska X a wioska Y jak jestem pod ziemia? To samo mam ze znakami zpaytania. Co sie czlowiek nameczyl zeby je wszystkie odkryc, jak sie okazuje ze czesci w ogole sie nie odkryje zanim nie zacznie sie jakiegos questa, albo w ogole nie bedzie w fabule hohoho jak daleko (vide dwa znaki zapytania na Skellige w elfich ruinach gdzie szukamy kamienia slonecznego). Nie moglo sie to pokazywac jakos no... w zaleznosci co robimy i jakie mamy mozliowsci dostania sie do tych miejsc X?
Ekwipunek... Misie kochane, w tym sie nie idzie polapac co jest gdzie i co ja mam zebrac jeszcze. Efektem czego nawet ziol juz nie zbieralam, tylko je kupowalam od zielarzy. Mozna dostac padaczki jak sie ten ekwipunek otwiera, wszystko do kupy, kanapka z szynka na ksiazce, oblana olejem z kuroliszka..
A no i nie ma schowka. Crafting zazwyczaj wymusza schowek w grach... Ja wiem, ze mozna isc pod prad, ale no...
Efektem czego moj Geralt wlokl sie przez bagna przeciazony jak slon w blizniaczej ciazy.... Moze o to chodzi wlasnie, ze wtedy rozgrywka z 200 godzin bedzie miala 400
I schowka nie ma, ale kredyt w banku mozemy wzisc
to mnie wlasnie rozbawia przeokrutnie
Sceny sexu sa dramatyczne. Wygalda to troche jak zblizenie pseudo romantyczne pakul i chocholow o ruchach opoznionego w rozwoju zombie. Ani to seksowne, ani erotyczne, ani fajne, ani nawet niechetnie sie patrzy na to. Naprawde wolalam te karty z jedynki, przynajmniej byla jakas przyjemnosc, a nie wzdech i czekanie, az to wszystko minie. Geralt wygalda bardziej seksownie jak jezdzi konno niz jak jezdzi na.. ehmm.. Yennefer np
Co do bugow - 4 razy gra sie wczytywala.. i wczytywala ze padla. Kilka razy sie nie wczytala, Kilka razy wczytala jakis stary sejw... Dziwnie to chodzi, ale ja pamietam jak pierwszy wiedzmin dramatycznie chodzil na poczatku (wejscie do chaty zajmowalo 15 minut) wiec sie nie czepiam. Pewnie poprawione zostanie przy ktoryms paczu
Blagam o nowy stroj dla Jaskra.. On wyglada bardzo nieheteronormatywnie. To byl facet za ktorym baby szalaly... A za tym czyms no.. no jakos tego nie widze. Kolorowo sie ubieral, to fakt, ale jakos bardziej w poprzednich czesciach mi przypadl do gustu.
Podrozowanie lodka.. Wszystko fajnie ze mamy porty, ale jak skorzystamy z portu X (kotwiczki) i zostawimy wczesniej tam lodz, po czym wyplyniemy inna i znowu zawiniemy do tego samego portu X, mamy 85% szans, ze lodzie na sobie wyladuja i zadnej nie bedzie juz mozna uzyc. W jednym miejscu mialam nawet piramidke z 5 roznych lodek i Geralt sie bal zejsc do wody
Probowalam rozdzielic to cholerstwo sila, popychaniem, uderzeniami i ardem, ale niestety piramida stala w najlepsze.
Znaki zapytania. O ile w Velen to cos wspanialego, to juz na Skellige.. kontraband,a kontrabanda, kontrabanda, lupy wojenne, kontrabanda.. Nozesz.. Ile mozna? Jezeli to ktos recznie wstawial, a nie wygenerowal, to tej osobie strasznie wspolczuje.
O lewitujacej Plotce nie bede nawet wspominac. Kon sie zachowuje jakby sie szaleju najadl, wyskakuje w jakichs dziwnych miejscach, nigdy na drodze i sie na ciebie gapi. Czasami czlowiek sie czuje jakby robil zdanie z Ksiazniczka koz co jakis czas. Gwizdzesz, ten nic. Odchodzisz kawalek, gwizdzesz... I tak dalej.
Czasami zreszta nie mozna zagwizdac. Czasami Geralt leci z golymi lapami na potwory i uparcie nie wyciaga miecza. Czasami tez nie da sie rzucic znaku zadnego, bo nie... (tak spedzilam upojne popoludnie z lesnica, bo nic nie moglam rzucic i tak zesmy sie tlukli ku ogolnej uciesze...)
No i na koniec moja mala niesmiala opinia.. za malo Yen w grze. Ja wiem, ze sa tacy, co jej niecierpia, bo ona nie dawala sie nigdy lubic tak od razu, to nie byla Merigold. Ale Geralt czekal na nia przez dwie gry, trojka sie zaczyna od pogoni za nia i poszukiwan polrocznych z okladem.. A tak naprawde w Yen tego czasu sa duzo nie spedzamy (na Skellige zajmujemy sie czym innym glownie, w Kaer Morhen wiecej czasu spedzamy na piciu - zreszta impreza swieta i wycieraniu kiecki z rzygowin niz na jakis relacjach miedzyludzkich). Rozumiem, czemu jej tak duzo nie ma, naprawde. To tylko moje osobiste marudzenie.
A poza tym cud miod orzeszki
Gra jest napisana tak, ze ciarki przechodza. REDZi przeszli samych siebie, fantastyczny produkt! Napracowano sie starsznie, szczegolnie w warstwie fabularnej, zbey jak najbardziej ten swiat wypelnic i zamknac.
PS: Ja wiem, Floryda to specyficzne miejsce, gdzie rpawie po angielsku sie nie rozmawia, ale ludzie tu strasznie narzekaja na brak hiszpanskiego dubbingu. Sa napisy podobno, ale.. to jednak nie to.