Moim zdaniem to i tak za mało żeby móc w pełni zrozumieć relację Geralta i Triss.
Chodziło ci chyba o relację Geralta i Ciri .
Moim zdaniem to i tak za mało żeby móc w pełni zrozumieć relację Geralta i Triss.
Tu się nie zgodzę - mając do wyboru postać, z którą mamy do czynienia od 2 części a babkę, która wyskakuje nagle jak z kapelusza (bo o wzmiankach o Yennefer w W2 można bardzo łatwo zapomnieć), większość osób wybierze właśnie Triss. No chyba że ktoś odkrywa trylogię, odpalając W3, to wtedy moim zdaniem wybór graczy 50/50.
To to w ogóle była retrospekcja? Dla mnie to było takim klasycznym obrazkiem z jakiejś animacji, kiedy to postacie dawno siebie nie widziały i nagle przeskakują na łąkę i w spowolnionym czasie biegną w swoją stronę.
Tu jest właśnie problem - gracz, niezależnie czy grający, czy niegrający, czy jakiś TeamTriss czy "niezrzeszony", grając pierwszy raz może wybrać Triss, nie mając świadomości, że nie dość, iż mógł jeszcze poprowadzić romans z inną osobą, to jeszcze dzięki Triss tę możliwość sobie zablokował. Oczywiście jednocześnie możliwość podjęcia decyzji typu "sory, już nie kocham cię, Triss, wolę Yennefer" jest równie komiczna. Moim zdaniem możliwość podjęcia romansu powinna się pojawić fabularnie dopiero po zrobieniu Skellige i Novigradu (efektem czego atak na KM w zasadzie musiałby zostać odsunięty w czasie oraz jednocześnie te całe latanie po NPC-ach by sojuszników sobie narobić mogłoby być po prostu ciekawsze).Według mnie, żeby gracz nie czytający książek w ogóle miał jakiś wybór, większa interakcja z Yennefer, w tym quest; Ostatnie życzenie, powinno odbywać się przed spotkaniem z Triss. To oczywiście jest możliwe, ale z racji na poziomy questów nikt raczej nie jedzie na Skellige, przed Novigradem.
Zależnie jak się grało. O ile dobrze pamiętam, to karty zostają wyłożone na stół w momencie, kiedy lecimy ją ratować, jeśli wybierzemy ratowanie Saskii / Anais, to w sumie za wiele się o niej nie dowiadujemy. I co też ważne, zlew Triss niekoniecznie mógł być efektem tego, że gracz sympatii do niej nie czuł, czy jak to nazwać, tylko mógł po prostu uznać, że no jednak losy córki Foltesta / smoka są jednak ważniejsze od czarodziejki. Oczywiście założę się, że większość wielbicieli Triss w Loc Muine poszli ją ratować a może i nawet puścili w niepamięć wszystko to, co się o niej wówczas można dowiedzieć.Gracz zaznajomiony tylko z W1 i W2 lub nawet samym W2 tez wybierze Yen, bo W2 dość jasno demaskuje Triss i całe to jej przedstawienie w którym Geralt zostaje oszukany każdy kto grał w W2 od razu się w tym połapał.
Teoretycznie tak, ale faktycznie kolejność posuwanych nam zadań swoje robi i również się założę, że wiele osób weszło w romans z Triss, nie mając pojęcia, że jeszcze jest Yennefer (dosłownie i w przenośni, bo wyskakuje nagle z kapelusza w Białym Sadzie, potem chwila w Wyzimie i wcięło babę - dopiero spotykamy ją po dobrych kilku godzinach gry).Gracz niezaznajomiony raczej wybierze tą rudą, chociaż w sumie tu bym postawił 50/50
W W1 też wybór był i też fabułę kształtował. Owszem, przede wszystkim poprzez dialogi oraz dosłownie jedna grywalna różnica podczas jednej misji w IV akcie, no ale czuło się ten wybór. Była to bardziej kwestia narracyjna niż fabularna (np. na skalę losu Abigail), co też jest dobre.Ja zasadniczo by się czepiał tego ze w ogóle jest wybór [tu chyba miała być kropka lub przecinek?] w W1 i W2 go nie było
Ja w W2 grałem dosyć dawno i też na tyle dużo, że już nie jestem w stanie, ironicznie, szczegółowiej wejść w fabułę - dialogi praktycznie wszystkie przeklikuję (bez czytania nawet), bo wiem, o czym gadają i mnie po prostu potwornie nudzi słuchanie tego samego już chyba nawet kilkunastokrotny raz. I z tego powodu mogę nie kojarzyć wyjścia na jaw prawdziwych intencji Triss w tym I akcie, więc też uwierzę ci na słowo.W kwestii W2 sprawa wychodzi na jaw praktycznie na samym początku gry w pierwszy akcie, zadanie "Róża Pamięci" cała ta rozmowa z rudą ewidentnie pokazuje ze straciła ona kontrole na Geraltem, ten dostaje pierwsze części układanki i zaczyna sobie to układać a u niej jest panika i dziwne propozycje w stylu olej cała sprawę itp, brakuje tylko jeszcze doslownie aby powiedziała olej to wszystko i zostań ze mną, ewidentnie grunt się sypie pod nogami.
A jest wręcz przeciwnie - Geralt, niezależnie czy tak faktycznie myśli, czy też zdecydował, że bycie bezpośrednim będzie źle wyglądało w tej sytuacji, na tekst, Triss, że był przezeń wykorzystywany, stwierdza, żeby tak nie mówiła, albo że nigdy tak tego nie brał czy coś podobnego.chciałem aby pojawiła się opcja dialogowa z Triss w Novigradzie która jasno jej mówi ze nie ma żadnych szans, odzyskałem pamięć i wiem jak było,
Z tym się nie zgodzę, bo tak jak mówiłem, nie ma bata by każdy zlał Triss, tylko dlatego że wyszło na jaw, że go oszukiwała. Jakaś część, większa, mniejsza, nie wiadomo, chociaż pewnie mniejsza, zrobiła to, ponieważ uznała, że są sprawy ważniejsze. Dlatego też ujednolicenie, że ta decyzja zaowocuje negatywnym, czy jak to nazwać odpowiednio, stosunkiem do Triss, też nie jest dobrym rozwiązaniem. Najlepszym moim zdaniem byłoby po prostu uneutralnienie kontaktów - tylko od gracza by zależało czy podczas dialogów Geralt by słodził, czy wręcz przeciwnie a podczas zwykłych przechadzek, na których treść gracz wpływu nie ma, nie byłoby tekstów "Nie mów tak, Triś" oraz tych odwrotnych.co nie jest zgodne z tym co zrobili gracze w takiej sytuacji.
I właśnie w tej sytuacji uneutralnienie jest najlepszym możliwym wyjściem, co nie oznacza, że jest ono dobre. Gdyby jeszcze w W2 można było jej jasno dać do zrozumienia, że to koniec (np. przed spotkaniem z Letho albo po tym wydarzeniu), to można byłoby się bawić różne postawy Geralta wobec Triss, w aktualnych warunkach nie jest to jednak możliwe.nie tylko jako olanie jej, co prowadzi do nie do końca jasnej sytuacji, wiec może i rzeczywiście ciężko byłoby te kwestie rozwiązać.
Zasadniczo ukończyłem Wiedźmina 3 razy, teraz kończę 4 raz ( zawsze jeden wybór pozostaje w moim przypadku bez zmian czyli Yen )
Dopiero w W3. Gdyby jeszcze Radowid miał nawet i przesłanki by sądzić, że tak się zachowa, w W1 i W2, to jeszcze byłoby to lekko zjadliwe, natomiast co część mamy inną osobowość - w W1 jakiś taki miły, że tak powiem, w W2 stanowczy, ale rozsądny a tu nagle w W3 wziął oszalał. Bez sensu. Nikt, grając w dwie poprzednie części, raczej nie spodziewał się, co się zdanie z królem Redanii.Radowid ukazany jako ucieleśnienie szaleńca (co by współgrało z sagą, gdzie poczucie pragnienia zemsty z czasem przerodziło się w obsesję)
Ciężko powiedzieć o losach świata, kiedy znamy co najwyżej to, co się stało zaraz po zakończeniu wojny. Na razie wiadomo tylko tyle, że z królest północy zaraz po wojnie może zostać albo Redania pseudonim "Imperium Północne", albo Temeria jako wasal - reszta państw albo pod okupacją karmazynowych albo czarnych. W ogóle ciężko o tym dyskutować, bo gdybyśmy mieli dostęp do wydarzeń w przyszłości, np. powstania narodowe, kiedy Nilfgaard zajmie północ, albo i przeciwko Redanii, albo kolejna wojna pomiędzy wielką Redanią a Nilfgaardem, to można by ocenić, który koniec wojny mógłby okazać się lepszy dla przyszłości świata - a tak tylko wiemy, że albo północ zostanie zajęta przez Redanię, która rozwija gospodarkę, albo przez Nilfgaard, który pewnie też będzie robił to samo. Ponadto też kwestia zwycięstwa Radowida w przyszłości może okazać się nawet lepsza w skutkach niż Dijktry - religia jest potężną bronią, tak samo jak jej fanatycy, i kto wie czy to dzięki nim krucjata na Nilfgaard by się w przyszłości nie powiodła. Za mało wiemy by móc dyskutować, co najwyżej możemy spekulować.Ja miałem problem z wyborem dopiero kiedy poznałem wszystkie możliwe scenariusze i ten z Dijkstrą okazał się najbardziej korzystny dla losów świata.
Dasz cytat?Z Pani Jeziora raczej wynika że Nilfgaard jednak pobił w późniejszych czasach do tej pory sprzymierzone królestwa północy
Na W3 wybór ten ma wpływ zerowy
Mamy do dyspozycji jedynie parę wpisów z Mundi. Poniższy sugeruje, że przynajmniej część Północy przeszła pod pieczę Imperium:Było to w notatce na początku rozdziału albo wynikało z rozmowy Pani Jeziora z uczennicą - bodajże wspominane było chyba Povis jako niezależne państwo pod protektoratem Hilfgaardu. Choć mogłem też pomylić to z jakąś z notatek z gry ale sprawdzę to dokładnie.
Nie zaczynaj tego tematu, błagam.Nie da się jednoznacznie ustalić czy Nilfgaard podbił Północ, it's up to interpretation. Jak dziewictwo Ciri.
w W2 stanowczy, ale rozsądny
Akurat wybór pomóc towarzyszowi / Triss na trójkę jakiś tam wpływ ma - odrobinę inaczej wyglądają dialogi o początku Polowań, w przypadku uratowania Triss można także spotkać Carduina na służbie Radowida. Fakt, że to niewiele, nie ma też niczego w zamian dla ratujących Saskię/Anais, ale należy odddać Redom sprawiedliwość i przyznać, że jakiś tam impakt, niezbyt satysfakcjonujący, jest.
Niemniej obecność Carduina daje pewien potencjał na wątek sporu magów w ewentualnej kontynuacji - konflikt między kapitułą kovirską utworzoną przez Triss a redańską z Loc Muinne.
Mamy do dyspozycji jedynie parę wpisów z Mundi. Poniższy sugeruje, że przynajmniej część Północy przeszła pod pieczę Imperium:
Równie dobrze może jednak chodzić o Geso, Nazair, Ebbing etc, w których również mówiono w czasach Sagi językiem Wspólnym oraz, jak wynika z fragmentów PJ, opowiadano sobie legendy o Ciri i Geralcie.Delannoy, Flourens, językoznawca i historyk, 1432 w Vicovaro, w latach 1460-1475 sekretarz i bibliotekarz na dworze cesarskim. Niestrudzony badacz legend i baśni ludowych, autor wielu rozpraw uważanych za pomniki dawnego języka i literatury północnych regionów Imperium. Z dzieł jego najważniejsze są: "Mity i legendy ludów Północy", "Bajki i klechdy", "Niespodzianka, albo mit Starszej Krwi", "Saga o wiedźminie", oraz "Wiedźmin i wiedźminka, czyli nieustające poszukiwanie". Od roku 1476 profesor akademii w Castell Graupian, gdzie zmarł 1510.
Z kolei ten dotyczący miasta Kerack informuje nas, że Cidaris wciąż ma status królestwa, wciąż jest nazywane "królestwem północnym" oraz w pewnym etapie swojego rozwoju dokonało udziału w rozbiorze swojego południowego sąsiada:
O ile w statusie raczej nic niezwykłego nie ma (Ebbing również było teoretycznie niepodległe, a mimo to obowiązywały w nim między innymi cesarskie amnestie), także używanie wciąż nazwy "północne królestwa" względem krain będących de facto cesarskimi prowincjami nie jest wykluczone, o tyle samowolne dokonanie napaści na inne podległe cesarskiej władzy królestwo raczej kłóciłoby się z Pax Nilfgaardiana i nawet usankcjonowane przez cesarza wymagałoby od kronikarza jakiejkolwiek komentarza - żeby inni marionetkowi władcy nie pomyśleli sobie, że mogą bezkarnie najeżdżać sąsiadów. Istnieje jednak możliwość, że Północ znalazłaby się w obrębie wpływów cesarskich już po fakcie rozbioru Keracku.Kerack, miasto w północnym królestwie Cidaris, przy u ujściu rzeki Adalatte. Niegdyś stolica oddzielnego królestwa K., które skutkiem rządów nieudolnych i wygaśnięcia linii panującej podupadło, znaczenie straciło i przez sąsiadów podzielone i wcielone zostało. Ma port, fabryk kilka, latarnię morską i z gruba 2,000 mieszkańców.
tl;dr
Nie da się jednoznacznie ustalić czy Nilfgaard podbił Północ, it's up to interpretation. Jak dziewictwo Ciri.
Po osiemdziesięciu pięciu latach, gdy sytuacja zmieniła się na tyle, by o pewnych sprawach i osobach można już było bezpiecznie mówić, przemówił Giuscard Vermullen, diuk Creyden, wnuk Esterada Thyssena, syn jego najstarszej córki Gaudemundy. Diuk Guiscard był sędziwym już starcem, ale wydarzenia, których był świadkiem, pamiętał dobrze. To właśnie diuk Guiscard wyjawił, skąd się wziął milion bizantów, za które Redania wyekwipowała armię konną na wojnę z Nilfgaardem.
Jak sam stwierdziłeś w kolejnych zdaniach, Radowid prawdopodobnie wykorzystał nienawiść ludzką. A kto wie czy to działanie nie miało podjuszyć właśnie ludzi? "O, takie złe, że aż na palach i stosach skończyli! Bo królów mordowali!" Moim zdaniem jest to w jakimś stopniu prawdopodobne, bo na zwykłą zachciankę czy nagłą chęć mordu to nie wygląda.Nie nazwał bym tego rozsądkiem.
Doskonale wiadomo, że o sukcesach nikt nie mówi, kiedy doszło do porażki. Wg. mnie Radowid w W3 został pokazany jako właśnie srogi, ale jak cholera, szczątkowe szaleństwo jedynie ujrzałem, kiedy to o szachach rozprawiał. Już pal licho, że Radowid jest brany za ulicznego szaleńca, gorszy o wiele jest fakt, że odbija się to na całej Redanii, co mnie w szczególności boli.Strasznie nie lubię kiedy ludzie sprowadzają Radowida do poziomu ulicznego szaleńca zapominając o wszystkich jego sukcesach.