MINUSY Wiedźmina 3 & niedotrzymane obietnice

+
Tu się nie zgodzę - mając do wyboru postać, z którą mamy do czynienia od 2 części a babkę, która wyskakuje nagle jak z kapelusza (bo o wzmiankach o Yennefer w W2 można bardzo łatwo zapomnieć), większość osób wybierze właśnie Triss. No chyba że ktoś odkrywa trylogię, odpalając W3, to wtedy moim zdaniem wybór graczy 50/50.

To to w ogóle była retrospekcja? Dla mnie to było takim klasycznym obrazkiem z jakiejś animacji, kiedy to postacie dawno siebie nie widziały i nagle przeskakują na łąkę i w spowolnionym czasie biegną w swoją stronę.

Według mnie, żeby gracz nie czytający książek w ogóle miał jakiś wybór, większa interakcja z Yennefer, w tym quest; Ostatnie życzenie, powinno odbywać się przed spotkaniem z Triss. To oczywiście jest możliwe, ale z racji na poziomy questów nikt raczej nie jedzie na Skellige, przed Novigradem. Natomiast to co mamy w prologu w Wyzimie, to jest tego niewiele, zwłaszcza na tle pogadanek Wieśka z Triss w W1 (niebudząca raczej sympatii) i tym bardziej W2 (pocieszna dziewoja rodem z sagi).
Dla mnie oczywistym wydaje się, ze gracz niezaznajomiony z sagą będzie robił wszystko żeby zatrzymać na przystani rudą.
Większa relacja z Yen jest zbyt późno, żeby to w ogóle była jakaś alternatywa.

Nie ma mowy o żadnej retrospekcji. To było zobrazowanie wybuchu radości (i ulgi) tych postaci w tym momencie.
Swoją drogą cudowna scena. Wiedźmin, wyprany z uczuć mutant, wielki zabójca potworów, a boi sie otworzyć drzwi chatki, choć w środku nie czyha przecież żadne niebezpieczeństwo. Genialna ekspresja, mowa ciała i samej twarzy wiedźmina. Sama ta scena to ogromny plus tej produkcji. Jedna z lepszych cutscenek jakie w grach w ogóle widziałem. Zawsze przed tą sceną ściągam dla klimatu wieśkowi rękawiczki. Geralt na pewno chciałby ją dotknąć swoimi rękami, a nie przez jakiś materiał, nie mówiąc już, że rękawice rycerskie, czy te inne nilfgardzkie w ogóle tam nie pasują.
 
Last edited:
Ja bym to określił inaczej zasadniczo podzielił na 3 sytuacje jakie się zdarzają, jeśli chodzi o wybór Triss a Yen

Gracz zaznajomiony z W1 i W2 oraz saga nie da się zwieść i bez wahania wybierze Yen, co jest i zgodne z gra i samym kanonem, ba to jest zgodne z Geraltem.
Gracz zaznajomiony tylko z W1 i W2 lub nawet samym W2 tez wybierze Yen, bo W2 dość jasno demaskuje Triss i całe to jej przedstawienie w którym Geralt zostaje oszukany każdy kto grał w W2 od razu się w tym połapał.
Gracz niezaznajomiony raczej wybierze tą rudą, chociaż w sumie tu bym postawił 50/50 ktoś kto nie miał styczność z niczym wcześniej, zaczyna przygodę od W3 zacznie się w jakiś sposób zastanawiać, owszem Triss na początku przekonuje do siebie lepiej ale im dalej w las tym bardziej widać jaki był zabieg twórców i jak bardzo wybór rudej tu nie pasuje.

Ja zasadniczo by się czepiał tego ze w ogóle jest wybór w W1 i W2 go nie było, owszem w W2 gdy już mleko się wylało mogliśmy olać ruda po całości ale większego znaczenia to to nie miało bo fabuła była i tak ułożona po swojemu.
No ale skoro mamy wybór to można było by tych interakcji mimo wszystko więcej zrobić, zwłaszcza w Toussaint, chociaz końcówka jest w przypadku Yen ekstra i zadowala w 100% tego oczekiwałem, tak w przypadku rudej pokazuje się druga strona medalu czyli płacimy za zły wybór.

Ogólnie to na tej płaszczyźnie można było jeszcze dodać dialogi wynikając z naszych rozmów bo były do tego podstawy itp, zasadniczo konsekwencja wynikająca z takiej sytuacji w grze jest ale nie dosyt wciąż pozostaje duży, bo to nie są blachę sprawy.
 
Według mnie, żeby gracz nie czytający książek w ogóle miał jakiś wybór, większa interakcja z Yennefer, w tym quest; Ostatnie życzenie, powinno odbywać się przed spotkaniem z Triss. To oczywiście jest możliwe, ale z racji na poziomy questów nikt raczej nie jedzie na Skellige, przed Novigradem.
Tu jest właśnie problem - gracz, niezależnie czy grający, czy niegrający, czy jakiś TeamTriss czy "niezrzeszony", grając pierwszy raz może wybrać Triss, nie mając świadomości, że nie dość, iż mógł jeszcze poprowadzić romans z inną osobą, to jeszcze dzięki Triss tę możliwość sobie zablokował. Oczywiście jednocześnie możliwość podjęcia decyzji typu "sory, już nie kocham cię, Triss, wolę Yennefer" jest równie komiczna. Moim zdaniem możliwość podjęcia romansu powinna się pojawić fabularnie dopiero po zrobieniu Skellige i Novigradu (efektem czego atak na KM w zasadzie musiałby zostać odsunięty w czasie oraz jednocześnie te całe latanie po NPC-ach by sojuszników sobie narobić mogłoby być po prostu ciekawsze).
Gracz zaznajomiony tylko z W1 i W2 lub nawet samym W2 tez wybierze Yen, bo W2 dość jasno demaskuje Triss i całe to jej przedstawienie w którym Geralt zostaje oszukany każdy kto grał w W2 od razu się w tym połapał.
Zależnie jak się grało. O ile dobrze pamiętam, to karty zostają wyłożone na stół w momencie, kiedy lecimy ją ratować, jeśli wybierzemy ratowanie Saskii / Anais, to w sumie za wiele się o niej nie dowiadujemy. I co też ważne, zlew Triss niekoniecznie mógł być efektem tego, że gracz sympatii do niej nie czuł, czy jak to nazwać, tylko mógł po prostu uznać, że no jednak losy córki Foltesta / smoka są jednak ważniejsze od czarodziejki. Oczywiście założę się, że większość wielbicieli Triss w Loc Muine poszli ją ratować a może i nawet puścili w niepamięć wszystko to, co się o niej wówczas można dowiedzieć.

Gracz niezaznajomiony raczej wybierze tą rudą, chociaż w sumie tu bym postawił 50/50
Teoretycznie tak, ale faktycznie kolejność posuwanych nam zadań swoje robi i również się założę, że wiele osób weszło w romans z Triss, nie mając pojęcia, że jeszcze jest Yennefer (dosłownie i w przenośni, bo wyskakuje nagle z kapelusza w Białym Sadzie, potem chwila w Wyzimie i wcięło babę - dopiero spotykamy ją po dobrych kilku godzinach gry).

Ja zasadniczo by się czepiał tego ze w ogóle jest wybór [tu chyba miała być kropka lub przecinek?] w W1 i W2 go nie było
W W1 też wybór był i też fabułę kształtował. Owszem, przede wszystkim poprzez dialogi oraz dosłownie jedna grywalna różnica podczas jednej misji w IV akcie, no ale czuło się ten wybór. Była to bardziej kwestia narracyjna niż fabularna (np. na skalę losu Abigail), co też jest dobre.
 
@kubolmem

W kwestii W2 sprawa wychodzi na jaw praktycznie na samym początku gry w pierwszy akcie, zadanie "Róża Pamięci" cała ta rozmowa z rudą ewidentnie pokazuje ze straciła ona kontrole na Geraltem, ten dostaje pierwsze części układanki i zaczyna sobie to układać a u niej jest panika i dziwne propozycje w stylu olej cała sprawę itp, brakuje tylko jeszcze doslownie aby powiedziała olej to wszystko i zostań ze mną, ewidentnie grunt się sypie pod nogami.

W 100% zgadzam sie do do sprawy z kolejnością zadań, ok Novigrad jest na 10, Wyspy są na 16 chociaz po prawdzie osoba z 12 czy 13 lvl bez większych problemów sobie na wyspach poradzi, problem ten wciąż według mnie jest kwestia otwartą. Zasadniczo ukończyłem Wiedźmina 3 razy, teraz kończę 4 raz ( zawsze jeden wybór pozostaje w moim przypadku bez zmian czyli Yen ) na NG+ po KIW z skalowaniem Świata i zawsze Skeliige fabularnie mam na szaro, nie robi mi to różnic wiec obniżenie samej fabularki na powiedzmy poziom 12 tez nic by nie zmieniło, a ta kwestia mogla by być rozwiązana.

Tutaj chodziło mi bardziej o Konsekwencje z W2, ja to idę ścieżka Iorwetha i zawsze ratuje Saskie sprawa jest oczywista, jak już wspomniałem sprawa z Triss w akcie pierwszym się wyjaśnia, jest już dla mnie obcą osoba nie obchodzi mnie ona nic wiec nie mam żadnych powodów aby ja ratować, wpływ jest zerowy na W2 bo Letho sprawę spaprał i ja uratował, ech mówi się trudno.
Na W3 wybór ten ma wpływ zerowy, a skoro zaimportowałem Save czy wybrałem takie opcje w symulacji to chciałem aby pojawiła się opcja dialogowa z Triss w Novigradzie która jasno jej mówi ze nie ma żadnych szans, odzyskałem pamięć i wiem jak było, jest współpraca bo chodzi o Ciri ale nic poza tym, a tak to mamy ujednolicenie ze są niby pogodzenie, co nie jest zgodne z tym co zrobili gracze w takiej sytuacji.
 
W kwestii W2 sprawa wychodzi na jaw praktycznie na samym początku gry w pierwszy akcie, zadanie "Róża Pamięci" cała ta rozmowa z rudą ewidentnie pokazuje ze straciła ona kontrole na Geraltem, ten dostaje pierwsze części układanki i zaczyna sobie to układać a u niej jest panika i dziwne propozycje w stylu olej cała sprawę itp, brakuje tylko jeszcze doslownie aby powiedziała olej to wszystko i zostań ze mną, ewidentnie grunt się sypie pod nogami.
Ja w W2 grałem dosyć dawno i też na tyle dużo, że już nie jestem w stanie, ironicznie, szczegółowiej wejść w fabułę - dialogi praktycznie wszystkie przeklikuję (bez czytania nawet), bo wiem, o czym gadają i mnie po prostu potwornie nudzi słuchanie tego samego już chyba nawet kilkunastokrotny raz. I z tego powodu mogę nie kojarzyć wyjścia na jaw prawdziwych intencji Triss w tym I akcie, więc też uwierzę ci na słowo.
chciałem aby pojawiła się opcja dialogowa z Triss w Novigradzie która jasno jej mówi ze nie ma żadnych szans, odzyskałem pamięć i wiem jak było,
A jest wręcz przeciwnie - Geralt, niezależnie czy tak faktycznie myśli, czy też zdecydował, że bycie bezpośrednim będzie źle wyglądało w tej sytuacji, na tekst, Triss, że był przezeń wykorzystywany, stwierdza, żeby tak nie mówiła, albo że nigdy tak tego nie brał czy coś podobnego.
co nie jest zgodne z tym co zrobili gracze w takiej sytuacji.
Z tym się nie zgodzę, bo tak jak mówiłem, nie ma bata by każdy zlał Triss, tylko dlatego że wyszło na jaw, że go oszukiwała. Jakaś część, większa, mniejsza, nie wiadomo, chociaż pewnie mniejsza, zrobiła to, ponieważ uznała, że są sprawy ważniejsze. Dlatego też ujednolicenie, że ta decyzja zaowocuje negatywnym, czy jak to nazwać odpowiednio, stosunkiem do Triss, też nie jest dobrym rozwiązaniem. Najlepszym moim zdaniem byłoby po prostu uneutralnienie kontaktów - tylko od gracza by zależało czy podczas dialogów Geralt by słodził, czy wręcz przeciwnie a podczas zwykłych przechadzek, na których treść gracz wpływu nie ma, nie byłoby tekstów "Nie mów tak, Triś" oraz tych odwrotnych.
 
@kubolmem

Szanuje opinie, jak najbardziej można do tego tak podejść w sumie to esencja dyskusji, każdy ma swoje zdanie i swoje racje :)

W kwestii wyjaśnienia, ja akurat nie uważam ze uneutralnienie jest najlepsze, gracze podejmują jakąś decyzje i chcą aby była ona widoczna w grze od początku do końca, wiadomo ze nie ratowanie rudej w akcie 3 w W2 można interpretować na rożne sposoby, nie tylko jako olanie jej, co prowadzi do nie do końca jasnej sytuacji, wiec może i rzeczywiście ciężko byłoby te kwestie rozwiązać.
 
nie tylko jako olanie jej, co prowadzi do nie do końca jasnej sytuacji, wiec może i rzeczywiście ciężko byłoby te kwestie rozwiązać.
I właśnie w tej sytuacji uneutralnienie jest najlepszym możliwym wyjściem, co nie oznacza, że jest ono dobre. Gdyby jeszcze w W2 można było jej jasno dać do zrozumienia, że to koniec (np. przed spotkaniem z Letho albo po tym wydarzeniu), to można byłoby się bawić różne postawy Geralta wobec Triss, w aktualnych warunkach nie jest to jednak możliwe.
 
Zasadniczo ukończyłem Wiedźmina 3 razy, teraz kończę 4 raz ( zawsze jeden wybór pozostaje w moim przypadku bez zmian czyli Yen )

A jak z questem Racja stanu? Radowid ukazany jako ucieleśnienie szaleńca (co by współgrało z sagą, gdzie poczucie pragnienia zemsty z czasem przerodziło się w obsesję) i postać jako definitywnie nie budząca sympatii, plus Dijkstra, do którego książkowy Geralt nigdy nie pałał sympatią, to jeszcze wystawia od do wiatru swoich wspólników w sprawie. Roche to z punktu widzenia wiedźmina raczej pozytywna postać, plus jeszcze Ves i jeszcze bardziej konkretny Talar. No i Roche jakby nie było bardziej przyczynił się do pomocy wiedźminowi w Kaer Morhen niż Dijkstra. Wybór wydaje się oczywisty, zwłaszcza biorąc pod uwagę moralność wiedźmina.
Ja miałem problem z wyborem dopiero kiedy poznałem wszystkie możliwe scenariusze i ten z Dijkstrą okazał się najbardziej korzystny dla losów świata.

Przechodząc wieśka po raz któryś na spokojnie, już bez rozpływania się nad historią, którą znam na pamięć i starając się obektywnie ocenić poszczególne jego elementy, w kwestii minusów bez wątpienia dopisałbym jeszcze niekonsekwencje związane z wpisami w bestiariuszu. Wiele znajdujących się tam wskazówek, nie ma właściwie żadnego zastosowania, a czasem wręcz bywa mylące. Np. podczas polowania na archegryfa pod Oxenfurtem, jak byk w bestiariuszu stoi, że potwór odporny jest całkowicie na ogień. W praktyce prawie całe hp zeszło mu w wyniku podpalenia. Czytanie bestiariusza powinno pomagać, a nie siać dezinformację.
Wiele jest też przypadków z sugestiami użycia konkretnych znaków, gdzie inne w praktyce okazują się dużo bardziej skuteczne. Jedyne do czego nie można mieć żadnych zastrzeżeń to wybór oleju, ale to jest raczej z gatunku oczywista oczywistość.
No i mimo przegraniu 500h+ w tą grę, dalej nie znajduje praktycznego zastosowania dla bomb dwimerytowych przeciwko golemom, czy żywiołakom. Co to w praktyce właściwie daje? Poza tym, że sami sobie blokujemy możliwość rzucania znaków.
 
Radowid ukazany jako ucieleśnienie szaleńca (co by współgrało z sagą, gdzie poczucie pragnienia zemsty z czasem przerodziło się w obsesję)
Dopiero w W3. Gdyby jeszcze Radowid miał nawet i przesłanki by sądzić, że tak się zachowa, w W1 i W2, to jeszcze byłoby to lekko zjadliwe, natomiast co część mamy inną osobowość - w W1 jakiś taki miły, że tak powiem, w W2 stanowczy, ale rozsądny a tu nagle w W3 wziął oszalał. Bez sensu. Nikt, grając w dwie poprzednie części, raczej nie spodziewał się, co się zdanie z królem Redanii.
Swoją drogą, nie byłbym pewny co do tego, czy z książką się to zgadza. "Srogi" a "szalony" to jednak dwa różne pojęcia. Jedno nie wyklucza drugiego, owszem, ale jedno drugiego nie warunkuje. Ponadto Radowid w czasie akcji w książkach był jeszcze dzieckiem i co najwyżej można się spodziewać, że na czarodziejkach, przede wszystkim na Filippie, może się mścić, ale nigdzie to wprost nie jest powiedziane, podobnie jak to, że popadnie w obłęd zemsty czy po prostu szaleństwa. Oczywiście wszystko piszę na podstawie tego, co zapamiętałem, więc jest spora szansa, że po prostu zapamiętałem źle / zapomniałem o kilku rzeczach, niemniej wydaje mi się, że Radowid w książkach na szaleńca nie został namalowany.
Ja miałem problem z wyborem dopiero kiedy poznałem wszystkie możliwe scenariusze i ten z Dijkstrą okazał się najbardziej korzystny dla losów świata.
Ciężko powiedzieć o losach świata, kiedy znamy co najwyżej to, co się stało zaraz po zakończeniu wojny. Na razie wiadomo tylko tyle, że z królest północy zaraz po wojnie może zostać albo Redania pseudonim "Imperium Północne", albo Temeria jako wasal - reszta państw albo pod okupacją karmazynowych albo czarnych. W ogóle ciężko o tym dyskutować, bo gdybyśmy mieli dostęp do wydarzeń w przyszłości, np. powstania narodowe, kiedy Nilfgaard zajmie północ, albo i przeciwko Redanii, albo kolejna wojna pomiędzy wielką Redanią a Nilfgaardem, to można by ocenić, który koniec wojny mógłby okazać się lepszy dla przyszłości świata - a tak tylko wiemy, że albo północ zostanie zajęta przez Redanię, która rozwija gospodarkę, albo przez Nilfgaard, który pewnie też będzie robił to samo. Ponadto też kwestia zwycięstwa Radowida w przyszłości może okazać się nawet lepsza w skutkach niż Dijktry - religia jest potężną bronią, tak samo jak jej fanatycy, i kto wie czy to dzięki nim krucjata na Nilfgaard by się w przyszłości nie powiodła. Za mało wiemy by móc dyskutować, co najwyżej możemy spekulować.
 
Z Pani Jeziora raczej wynika że Nilfgaard jednak pobił w późniejszych czasach do tej pory sprzymierzone królestwa północy - czy li jedyną sensowna opcją jeśli trzymać się wyborów kanonicznych jest ta z Temeria pod protektoratem Nilfgardu.
 
Było to w notatce na początku rozdziału albo wynikało z rozmowy Pani Jeziora z uczennicą - bodajże wspominane było chyba Povis jako niezależne państwo pod protektoratem Nilfgaardu. Choć mogłem też pomylić to z jakąś z notatek z gry ale sprawdzę to dokładnie.
 
Last edited:
Na W3 wybór ten ma wpływ zerowy

Akurat wybór pomóc towarzyszowi / Triss na trójkę jakiś tam wpływ ma - odrobinę inaczej wyglądają dialogi o początku Polowań, w przypadku uratowania Triss można także spotkać Carduina na służbie Radowida. Fakt, że to niewiele, nie ma też niczego w zamian dla ratujących Saskię/Anais, ale należy odddać Redom sprawiedliwość i przyznać, że jakiś tam impakt, niezbyt satysfakcjonujący, jest.

Niemniej obecność Carduina daje pewien potencjał na wątek sporu magów w ewentualnej kontynuacji - konflikt między kapitułą kovirską utworzoną przez Triss a redańską z Loc Muinne.

Było to w notatce na początku rozdziału albo wynikało z rozmowy Pani Jeziora z uczennicą - bodajże wspominane było chyba Povis jako niezależne państwo pod protektoratem Hilfgaardu. Choć mogłem też pomylić to z jakąś z notatek z gry ale sprawdzę to dokładnie.
Mamy do dyspozycji jedynie parę wpisów z Mundi. Poniższy sugeruje, że przynajmniej część Północy przeszła pod pieczę Imperium:
Delannoy, Flourens, językoznawca i historyk, 1432 w Vicovaro, w latach 1460-1475 sekretarz i bibliotekarz na dworze cesarskim. Niestrudzony badacz legend i baśni ludowych, autor wielu rozpraw uważanych za pomniki dawnego języka i literatury północnych regionów Imperium. Z dzieł jego najważniejsze są: "Mity i legendy ludów Północy", "Bajki i klechdy", "Niespodzianka, albo mit Starszej Krwi", "Saga o wiedźminie", oraz "Wiedźmin i wiedźminka, czyli nieustające poszukiwanie". Od roku 1476 profesor akademii w Castell Graupian, gdzie zmarł 1510.
Równie dobrze może jednak chodzić o Geso, Nazair, Ebbing etc, w których również mówiono w czasach Sagi językiem Wspólnym oraz, jak wynika z fragmentów PJ, opowiadano sobie legendy o Ciri i Geralcie.

Z kolei ten dotyczący miasta Kerack informuje nas, że Cidaris wciąż ma status królestwa, wciąż jest nazywane "królestwem północnym" oraz w pewnym etapie swojego rozwoju dokonało udziału w rozbiorze swojego południowego sąsiada:
Kerack, miasto w północnym królestwie Cidaris, przy u ujściu rzeki Adalatte. Niegdyś stolica oddzielnego królestwa K., które skutkiem rządów nieudolnych i wygaśnięcia linii panującej podupadło, znaczenie straciło i przez sąsiadów podzielone i wcielone zostało. Ma port, fabryk kilka, latarnię morską i z gruba 2,000 mieszkańców.
O ile w statusie raczej nic niezwykłego nie ma (Ebbing również było teoretycznie niepodległe, a mimo to obowiązywały w nim między innymi cesarskie amnestie), także używanie wciąż nazwy "północne królestwa" względem krain będących de facto cesarskimi prowincjami nie jest wykluczone, o tyle samowolne dokonanie napaści na inne podległe cesarskiej władzy królestwo raczej kłóciłoby się z Pax Nilfgaardiana i nawet usankcjonowane przez cesarza wymagałoby od kronikarza jakiejkolwiek komentarza - żeby inni marionetkowi władcy nie pomyśleli sobie, że mogą bezkarnie najeżdżać sąsiadów. Istnieje jednak możliwość, że Północ znalazłaby się w obrębie wpływów cesarskich już po fakcie rozbioru Keracku.

tl;dr
Nie da się jednoznacznie ustalić czy Nilfgaard podbił Północ, it's up to interpretation. Jak dziewictwo Ciri.
 
Last edited:
w W2 stanowczy, ale rozsądny


Nie nazwał bym tego rozsądkiem. Tak samo jak nie nazwałbym jego zachowania w W3 szaleństwem, Radowid wykorzystał nienawiść ludzi i kościoła do magów (i nieludzi) by zdobyć wpływy w Nowigradzie, nie mówiąc już o tym że sam zdołał odeprzeć wojska Emhyra. Strasznie nie lubię kiedy ludzie sprowadzają Radowida do poziomu ulicznego szaleńca zapominając o wszystkich jego sukcesach.
 
Akurat wybór pomóc towarzyszowi / Triss na trójkę jakiś tam wpływ ma - odrobinę inaczej wyglądają dialogi o początku Polowań, w przypadku uratowania Triss można także spotkać Carduina na służbie Radowida. Fakt, że to niewiele, nie ma też niczego w zamian dla ratujących Saskię/Anais, ale należy odddać Redom sprawiedliwość i przyznać, że jakiś tam impakt, niezbyt satysfakcjonujący, jest.

Niemniej obecność Carduina daje pewien potencjał na wątek sporu magów w ewentualnej kontynuacji - konflikt między kapitułą kovirską utworzoną przez Triss a redańską z Loc Muinne.


Mamy do dyspozycji jedynie parę wpisów z Mundi. Poniższy sugeruje, że przynajmniej część Północy przeszła pod pieczę Imperium:
Delannoy, Flourens, językoznawca i historyk, 1432 w Vicovaro, w latach 1460-1475 sekretarz i bibliotekarz na dworze cesarskim. Niestrudzony badacz legend i baśni ludowych, autor wielu rozpraw uważanych za pomniki dawnego języka i literatury północnych regionów Imperium. Z dzieł jego najważniejsze są: "Mity i legendy ludów Północy", "Bajki i klechdy", "Niespodzianka, albo mit Starszej Krwi", "Saga o wiedźminie", oraz "Wiedźmin i wiedźminka, czyli nieustające poszukiwanie". Od roku 1476 profesor akademii w Castell Graupian, gdzie zmarł 1510.
Równie dobrze może jednak chodzić o Geso, Nazair, Ebbing etc, w których również mówiono w czasach Sagi językiem Wspólnym oraz, jak wynika z fragmentów PJ, opowiadano sobie legendy o Ciri i Geralcie.

Z kolei ten dotyczący miasta Kerack informuje nas, że Cidaris wciąż ma status królestwa, wciąż jest nazywane "królestwem północnym" oraz w pewnym etapie swojego rozwoju dokonało udziału w rozbiorze swojego południowego sąsiada:
Kerack, miasto w północnym królestwie Cidaris, przy u ujściu rzeki Adalatte. Niegdyś stolica oddzielnego królestwa K., które skutkiem rządów nieudolnych i wygaśnięcia linii panującej podupadło, znaczenie straciło i przez sąsiadów podzielone i wcielone zostało. Ma port, fabryk kilka, latarnię morską i z gruba 2,000 mieszkańców.
O ile w statusie raczej nic niezwykłego nie ma (Ebbing również było teoretycznie niepodległe, a mimo to obowiązywały w nim między innymi cesarskie amnestie), także używanie wciąż nazwy "północne królestwa" względem krain będących de facto cesarskimi prowincjami nie jest wykluczone, o tyle samowolne dokonanie napaści na inne podległe cesarskiej władzy królestwo raczej kłóciłoby się z Pax Nilfgaardiana i nawet usankcjonowane przez cesarza wymagałoby od kronikarza jakiejkolwiek komentarza - żeby inni marionetkowi władcy nie pomyśleli sobie, że mogą bezkarnie najeżdżać sąsiadów. Istnieje jednak możliwość, że Północ znalazłaby się w obrębie wpływów cesarskich już po fakcie rozbioru Keracku.

tl;dr
Nie da się jednoznacznie ustalić czy Nilfgaard podbił Północ, it's up to interpretation. Jak dziewictwo Ciri.

Jeszcze jest takie ciekawe coś:
Po osiemdziesięciu pięciu latach, gdy sytuacja zmieniła się na tyle, by o pewnych sprawach i osobach można już było bezpiecznie mówić, przemówił Giuscard Vermullen, diuk Creyden, wnuk Esterada Thyssena, syn jego najstarszej córki Gaudemundy. Diuk Guiscard był sędziwym już starcem, ale wydarzenia, których był świadkiem, pamiętał dobrze. To właśnie diuk Guiscard wyjawił, skąd się wziął milion bizantów, za które Redania wyekwipowała armię konną na wojnę z Nilfgaardem.
 
@Revanche25 Są jeszcze fragmenty z Jarre i kondotierami na emeryturze, młoda Nimue raczej także żyje w wolnym kraju. Rozchodzi mi się raczej o dalszą przyszłość, czasy spisania Maxima Mundi.
 
Nie nazwał bym tego rozsądkiem.
Jak sam stwierdziłeś w kolejnych zdaniach, Radowid prawdopodobnie wykorzystał nienawiść ludzką. A kto wie czy to działanie nie miało podjuszyć właśnie ludzi? "O, takie złe, że aż na palach i stosach skończyli! Bo królów mordowali!" Moim zdaniem jest to w jakimś stopniu prawdopodobne, bo na zwykłą zachciankę czy nagłą chęć mordu to nie wygląda.
Strasznie nie lubię kiedy ludzie sprowadzają Radowida do poziomu ulicznego szaleńca zapominając o wszystkich jego sukcesach.
Doskonale wiadomo, że o sukcesach nikt nie mówi, kiedy doszło do porażki. Wg. mnie Radowid w W3 został pokazany jako właśnie srogi, ale jak cholera, szczątkowe szaleństwo jedynie ujrzałem, kiedy to o szachach rozprawiał. Już pal licho, że Radowid jest brany za ulicznego szaleńca, gorszy o wiele jest fakt, że odbija się to na całej Redanii, co mnie w szczególności boli.
 
Top Bottom