młoda (nie zawsze radosna) twórczość.....

+
Cóż Geno, może i czasami zdarzają mi się błędy, ale staram się ich nie robić.A tak na marginesie, to gdzie i kiedy ostatnio zrobiłem błędy ortograficzne, bo od czasu kiedy mnie ktoś tu ostro zjechał za błędy, wszystkie podejrzane słowa w których mogłyby być jakieś błędy wżucam do Worda i sprawdzam.Czy możesz mi za cytować takie sytuacje w moich postach podając przy cytacie datę z której jest ten post?I jeszcze jedno, kiedy ja zamieściłem swoje opowiadanie w tym temacie też dostało mi się za ortografię, więc od tamtego czasu jestem na to uczulony w tego typu twórczości i to jest przyczyna moich uwag, bo wiem, że tekst bez błędów przyjemniej się czyta.
 
Koniecznie chcesz abym dzisiaj wyglądał jak goryl bo mi rece opadły do samej ziemi i je ciągam za sobą...jak tak dalej będzie to zabiorą mnie do CDPR zrobię sesje MC i będzie boss I klasa...
Marcin Skowrońs said:
Jak na brak uzdolnień literackich Draghmarze, to napisałeś "zdómiewająco" dobre opowiadanie.
Marcin Skowrońs said:
Ale jak mówiłem "ogulnie" jest bardzo przyzwoicie.
itd.BTW. uważaj jak "wżucasz" coś do worda...NIE CHCE MIE SIĘ JUŻ DALEJ TEGO CIĄGNĄĆ - daj sobie spokój z tymi literówkami.Z mojej strony EOT.
 
Bawiłem sie w opisanie bitwy: Bohaterowie kontra ludzie (Na nizej opisanym kontynencie owych nie ma).. Jast to dosc trudne a ja jestem poczatkujacy, wiec dajcie mi szanse i nie badzcie zbyt krytyczni :p.. Wiem ze to jest cienkie.. ;)Armia ogarnęła się w niecałe dziesięć minut. Harrad wręczył egridowi i Mithruilowi rozkazy, co do rozstawienia wojsk. Ci przekazali je setnikom. Plany wyglądały następująco. Pięćdziesięciu łuczników, na których czele stał Harrad, poszło na tyły całej armii. Pozostałych dwudziestu łuczników rozstawionych było na obu flankach, po dziesięciu. Ale nie byli to zwykli łucznicy. Zatrute, płonące i porażające prądem wielu przeciwników, siały ogromne zniszczenie. Strzelania z łuku, uczyli się oni od dziecka i prawie nigdy nie chybili celu. Wojownicy ustawili się przed łucznikami. Strategia tak prosta jak i skuteczna. Setnicy znajdowali się w drugim rzędzie, w środku wojowników. Yelad stał w pierwszym. Esgaroth przypomniał sobie dziwne słowa krasnoluda i nagle zrozumiał, o co chodziło. Ale było już za późno. Nagle wszyscy usłyszeli rytmiczny tętent bębnów. Już byli niedaleko. Egrid spojrzał na Mithruila i się uśmiechnął, widząc jak elf wręcza mu białą paczuszkę. Ludzie byli 500 metrów od nich. Dostrzegali ich coraz bardziej liczne sylwetki. Po kolei pojawiali się zza wzgórza, które przed nimi rosło. 400 metrów. Egrid coraz wyraźniej ich widział. Większość brunetów, uzbrojeni w prawie jednolite półtoraręczne miecze. 300 metrów. Czarne skórzane zbroje, stwierdził w myślach Esgaroth. 200 metrów. Egrid dostrzegł coś dziwnego. Jakieś dwadzieścia kroków przed ludźmi, szedł niewysoki, łysy mężczyzna. Lekko przyspieszył i gdy znalazł się pięćdziesiąt kroków od ludzi, po prostu zniknął. Egrida widok tego mężczyzny lekko zaniepokoił. Ale szybko o nim zapomniał, gdy usłyszał trzeszczenie cięciw łuków za swoimi plecami. Minęła jeszcze chwila i cięciwy zwolniono. Egrid i elf spojrzeli w górę. Nad ich głowami najpierw przeleciała ogromna ognista kula, wytwór Harrada, a następnie pół setki strzał. Ale nie zwykłych strzał. W połowie drogi każda strzała rozszczepiła się wzdłuż na pół i po chwili jeszcze raz na pół. Wbrew pozorom strzały nie dzieliły się na jedną drugą i jedną czwartą, ale „rozmnażały” się. Czyli z pięćdziesięciu strzał, zrobiło się dwieście. Wejście do doliny od strony północy było wąskie przez otaczające ją występy skalne, tak więc ludzie szli w rzędach po dwudziestu w każdym. Kula ognia Harrada rozbiła w pył trzy rzędy, a raniła dwa następne. Strzały, które celowane były w tylne rzędy, też zrobiły swoje. Padło od nich dziewięć kolejnych rzędów. Następne rzędy przechodziły po trupach swoich towarzyszy. Łucznicy dali im dojść trochę dalej, ale potem oddali drugą salwę. Tym razem bardziej w środek, gdyż do ostrzału włączyli się flankowi łucznicy. Tym razem padło dwanaście rzędów. W tym czasie około stu ludzi zdezerterowało, ale nikt nie mógł o tym wiedzieć. Na placu boju zostało jeszcze ponad 1800 ludzi. Potem łucznicy strzelali bez rozkazu. Nad głowami Armii Herosów, (bo tak ją później, oryginalnie zresztą, nazwano), z ogromną prędkością, leciały już w większości zwykłe strzały, ale jeszcze w wielu przypadkach ogniste, lub zatrute, z charakterystycznymi czerwonymi lotkami. Esgaroth pomyślał, jaki sens mają zatrute strzały, skoro trucizna działa jakiś czas. Dopiero po tym jak ludzie byli już przy nich, dostrzegł, że ci co dostali czerwonopiórą są bardzo osłabieni, a niektórzy z nich nawet do nich nie dobiegli. Pierwsze starcie było straszne. Ale tylko dla ludzi. Mithruil i Esgaroth widzieli je dobrze. Aż za dobrze. Wszyscy z pierwszego rzędu, celowali ludziom po głowach. W ruch poszły topory, miecze, cepy, sztylety i dzidy, a w niektórych przypadkach, nawet szpady. Pierwszy rząd walczył około dziesięciu minut. Następnie lekko się rozstąpili i zaczęli powoli się cofać, aby zrobić miejsce drugiemu rzędowi. Ten pomysł dorzucił Esgaroth do planów. Teraz, razem z Mithruilem mieli szanse się wykazać. Po pierwszej zmianie, pierwszy rząd liczący pięćdziesięciu awanturników, zabił około dwustu ludzi. Ale z pięćdziesięciu, zostało czterdziestu dwóch. Akurat był czas na zmianę, ponieważ pierwszy oddział ludzi był rozbity. Drugi dopiero nadciągał. Teraz egrid miał stanąć twarzą w twarz z ludźmi. Według plotek, na polu bitwy zostało tysiąc ludzi. Drugi oddział nadciągnął. Esgaroth już dawno miał Antira w gotowości. Pierwszy, jaki znalazł się w zasięgu miecza, był jakiś obszarpaniec z czarną brodą po pas. Egrid ciął go mocno przez mostek w dół. Antir pierwszy raz poczuł smak krwi i posoki. Ciepła ciecz polała się stróżką po palcach Esgarotha. Miejsce martwego obszarpańca od razu zajął mężczyzna o długich jasnych włosach i obłędem w oczach. Tego zabił Mithruil, prawie niewidocznym cięciem. Egrid szybko spojrzał na elfa, który zabijał z prędkością wiatru. Potem nadszedł trzeci, czwarty, piąty i następni. Każdy był jednym cięciem miecza Esgarotha. W końcu przed Antirem stanął łysy, wysoki mężczyzna o jasnoniebieskich oczach. Ta walka była trudna. Esgaroth widział kontem oka, że za tym człowiekiem nikt nie stoi. Ostatnia setka ludzi stoi dopiero na wzgórzu. Niebieskooki był szybki, ale egrid szybszy. Widać było, że kiedyś był poszukiwaczem przygód, ale czas robi swoje. Łysy ciął z góry na dół i na boki. Ale parować to dla Esgarotha była pestką, szczególnie z Antirem. Lecz niestety człowiek popełnił straszny błąd. Zamiast ciąć na Esgarotha, próbował wyrzucić mu klingę z rąk. Przy jednym takim uderzeniu, egrid cofnął lekko broń. Niebieskooki stracił równowagę i poleciał w bok. Antir przebił go niemal na pół. Widząc ludzi na wzgórzu, Esgaroth postanowił iść za ciosem i zaatakować pierwszy. Pobiegł z dzikim wrzaskiem prosto na nich. W jego ślady poszedł Mithruil, a za nim cała reszta. Ci stali dzielnie, ale do czasu. Egrid zaatakował z piruetu, trafiając w trzech nieszczęśników. Ostatnie starcie nie trwało długo. Bohaterowie odnieśli druzgocące zwycięstwo. W drugim rzędzie zginęło dziewięć osób. Od razu po bitwie, Harrad zwołał setników i dziesiętników do siebie.-Dobra robota! Ale to jeszcze nie koniec. To dopiero pierwsza fala. Następnej się spodziewamy za mniej więcej rok.- Egrid lekko podniecony zwycięstwem nie zauważył jednego. Yelad. Esgaroth szybko się rozejrzał po dziesiętnikach, ale go tam nie było. Z ciężkim sercem wrócił na pole bitwy. Przeszedł się wzdłuż linii gdzie były rozstawione rzędy bohaterów. Wśród jednolicie czarnych zbroi ludzi, wyróżniała się czerwono-niebieska tunika nabijana żelaznymi ćwiekami. Esgaroth obrócił ciało krasnoluda. Miał wielką ranę na brzuchu. Egrida ktoś chwycił za ramię. Odwrócił się i spostrzegł Mithruila. -Przykro mi z twojej straty.- Po tych słowach rozkazał zabrać ciało do Shores, aby tam czekało na decyzję Esgarotha, co do pochówku.
 
Marcin --> prosiłem, następne posty o ortografii i literówkach będę już kasował.
 
Ok Lordzie, ten zamyka sprawę także z mojej strony.Miałeś rację Geno, moja wina, ale nie wiem jak to przegapiłem, chyba byłem zmęczony.A co do opowiadania Esgarotha, to jest bardzo fajne, tylko połknął (chyba z pośpiechu) jeden wyraz, ale i tak się połapałem, o co chodzi w zdaniu, więc jest ok.
 
To tylko mała część większego wytworu mej chorej wyobraźni.. O ile kogos to interesuje (dobra, dobra ) to moge wzucic dalsze (jak i wczesniejsze) czesci... I to nie jest opowiadanie tylko jego mala czesc...
 
No całkiem, całkiem Bajdełejem, jakby kogoś jeszcze moja twórczość zainteresowała, to za tydzień postaram się wrzucić jakiś fragmencik nowego opowiadania
 
Szukając dogodnego tematu do napisania pierwszego mojego na tym forum posta trafiłem na ten jakże zacny wątek, daleki od rozważań o grze czy sadze wiedźmińskiej, do których to rozważań niewiele mógłbym dodać, bowiem wiele zostało powiedziane, a ja nie chcę wymyslać nic na siłę ;)Mina mi trochę zrzedła, gdy ujrzałem datę napisania ostatniego posta, ale mówi się trudno. Chyba przezyjecie, jak go odświeżę ;) Pragnąłbym tedy umieścić tu link do jednego ze swoich opowiadań, celem... celem... a, tak bez celu :pOto i LINK! [fanfary!]
 
Bardzo fajne opowiadanie i w dodatku prawie bez błędów napisane, mnie udało się znaleźć tylko dwa: 1 w jednym z pierwszych ustępów jest literówka, a 2 w kilka ustępów niżej zjadłeś słowo "się" przez co zdanie dziwnie wygląda gdy go słucham przy pomocy programu głośno mówiącego.
 
Ano zdarzają mi się literówki czy drobne potknięcia, niemniej staram się ich unikać. Nie zawsze jednak, jak widać, wychodzi ;) dzięki w każdym razie. Zachęcam też do konstruktywnej krytyki, która pozwoliłaby mi unikać błędów w przyszłości :)
 
nie wiedziałem TRollu że interesujesz się militariami, link podrzuce qmplowi co ma na tym punkcie bzika. Swoją drogą, ciekawy filmik
 
Nie bardzo łpaie co ten filmik ma wspólnego z tematem ale...To jest lądowania na plazy zielonej w pobliżu góry Suribachi na wyspie Iwo Dżima, fragment bardzo dobrego filmu "Sztandar chwały" na podstawie jeszcze lepszej książki tego samego tytułu ("Flags of our fathers" w oryginale). Jak kogoś to ciekawi to była największa masakra wojska jeśli porównać czas do ofiar. Lądują Marines tak dla przypomnienia.
 
Militariami się nie interesuje, ten filmik miał na celu przekonać mojego kumpla (pozdro dla Cheeza), że ten utwór pasuje do klimatu wojny. Wiem, że bez sensu, ale bardzo mi na tym zależało. A przy okazji prezentuje go wam w ODPOWIEDNIM dziale ukazując stwoją twórzczość artystyczną. Geno - zgadza się!
 
jako że od ostatniego posta w tym temacie sporo opowiadań nam "wyrosło", proponuję "zreaktywować" temat, pogadać o swojej twórczości, podyskutować, pokazać na forum swoje prace
 
Podzieliłbym się swoim dziełem (jestem z niego naprawdę dumny) ale wciąż czeka na publikację zarówno na tej stronie, jak i na witcher.phx.pl. Niestety, napisałem w tej sprawie do trzech redaktorów, ale nie dostałem odpowiedzi. Czy może mieć to związek z poszukiwaniami nowego człowieka na stronę?Zdradzę, że twór nazywa się Fanaberia i jest kontynuacją (w po części) opowiadania "Trochę poświęcenia."
 
Magnate, na witcher.phx.pl opowidanie się ukarze lada dzień, chłopaki są w porządku ;)natomiast z oficjalna witryną jest... gorzej. JA na publikacje tych moich opowiadań czekałem z miesiąc,a i jedno jeszcze nie jest ukazane :)
 
Hehe, to ja może lepiej przestanę molestować redaktorów i cierpliwie poczekam z miesiąc... ;) Jak na witcher.phx.pl się ukaże, to w porządku, chociaż co do tego nie jestem 100% pewny, bo wysłałem 2 minuty po północy 21 września... Ale u mnie w USA jest inna strefa czasowa więc powinni zrozumieć, skoro mówisz, że chłopaki dobre... :)Co do Twoich opek, SBK7, to mam zamiar jest przeczytać w niedalekiej przyszłości, czyt. jak tylko uporam się z pracą z łaciny. :] Czytałem fragmentami i styl widaje się przyjemny, odwzierciedla Sapka. ;)
 
Top Bottom