No wiec jakoś tak wyszło że wpadł do mnie kumpel, z którym zwykle grywam w Mortala, to uznałem że może warto zakupić nowego...
...i wychodzi że nie warto.
Patrząć w ogóle na cykl wydawniczy nowych Mortali, mam wrażenie, że należy je kupować w momencie, gdy wychodzi kolejna gra z serii, bo to oznacza, że poprzednia jest nareszcie kompletna. Wygląda jednak na to, że zakupu MK1 nie poleciłbym nawet w takim momencie. Dlaczego?
Otóż mam wrażenie, że gra właściwie pod każdym względem jest gorsza od swoich poprzedniczek. Nawet grafika, choć bardziej szczegółowa, to odrzuca stylem, moim zdaniem nazbyt cukierkowym, a także zinfantylizowanym designem postaci (ci Scorpion i Sub-Zero w koczkach...).
Nowym, mocno reklamowanym elementem gry są tzw. Kameos, czyli wybieralne, dodatkowe postacie, które po wciśnięciu RB+kierunku wykonują jeden ze swoich super-ciosów. Mają też po jednym fatality.
Pomysł może i dobry, choć ja osobiście jak gram którymś "kombatantem", to chcę grać tym konkretnym wojownikiem, a nie w parze. Zabawne jest też to, że wykonanie specjali Kameo jest szybsze i łatwiejsze niż tych przypisanej naszej własnej postaci - tak jak pisałem, RB+kierunek.
Nie tu jednak leży główny z nimi problem. Otóż w poprzednich częściach, RB był przyciskiem odpowiedzialnym za interakcję z otoczeniem. Mogliśmy złapać jego element i walnąć lub rzucić nim w przeciwnika, odbić się od niego i go przeskoczyć, etc. Strasznie mi się to podobało i liczyłem, że nowe części będą ten element jeszcze rozwijać i pogłębiać. Najlepszy dla mnie moment z nowych Mortali, to gdy na końcu jednego z meczy moja postać chwyciła leżący w kącie młot i roztrzaskała nim czaszkę przeciwnika, wykonując niespodziewane stage brutality.
Jak więc rozwiązano kwestię brakującego przycisku na rzeczoną interakcję z otoczeniem? Otóż... wywalono rzeczoną interakcję. Zupełnie. Teraz są Kameo, idź graczu i się ciesz, bo tak wymyśliliśmy.
Cała koncepcja owych Kameo wygląda mi. z doświadczenia z pracy w korpo, na pomysł jakiegoś managera, przed którym postwaiono zadanie wymyślenia IMPROVEMENTU. No to wymyślił, a gdy potem okazało się, że koliduje on z jednym z fajniejszych elementów rozgrywki z poprzednich gier, element ten wywalono, bo przecież najważniejsze jest "ciągłe ulepszanie produktu".
Poza brakiem interakcji z otoczeniem, brakuje także także jakichkolwiek innych finiszerów poza fatality i bruitality, wliczając to wersje przypisane do planszy (czyli nie ma stage fatality ani stage brutality). Niektóre z tych elementów zapewne pojawią się w którymś DLC, ale warto odnotować, że na ten moment jest pod tym względem wyjątkowo biednie.
Podkreślam, że powyższa opinia jest czysto subiektywna, do tego oparta na ledwie kilku meczach w MK1 (po których z radością wróciliśmy do MK11). Dodatkowo jestem kompletnie niedzielnym graczem w Mortala, bo zdarza mi się to praktycznie tylko wtedy, gdy wpada kumpel i mamy ochotę akurat na mordobicie a nie np. karciankę, czyli jakoś kilka razy w roku. Jestem pewien, że są ludzie, którym poprzednie Mortale się totalnie znudziły i takie urozmaicenie rozgrywki jak Kameo bardzo im podpasują.