Muzyka bez granic, czyli wszystko, czego słuchasz

+
Może coś od Dorotki. Nic nadmiernie odkrywczego, ale grają całkiem przyjemnie. Trzeci album nieco bardziej rockowy od poprzednich.

 
Dość przypadkowo wróciłem do Eluveitie, wspominanym tutaj w przeszłości kilka razy. Dla nieznających - jest to szwajcarski zespół grający folk metal. Kiedyś przesłuchałem jeden z ich nowszych albumów i jakoś mnie nie porwało, ale niedawno wpadł mi w ucho utwór Inis Mona, wywołał rezonans we wspomnieniach, że chyba gdzieś to już słyszałem i uznałem, że dam drugą szansę. Trzy pierwsze albumy (Spirit, Slania i Evocation I) są dobre, choć trzeba się z nimi zaprzyjaźnić. Kolejne jak na razie nie znalazły odpowiedniego zaczepienia w moim uchu, brakuje im czegoś chwytliwego, za dużo metalowego tłuczenia, które robi się monotonne. Jeszcze dam im okazję.
Siraxta/Spirit
Primordial Breath/Slania
Dessumiis Luge/Evocation I
 
Ja akurat ten zespól lubię - chociaż bardziej znam z jedynie ostatniej płyty - ATEGNATOS (która mi najbardziej leży).


A ostatnio przez przypadek trafiłem na coś takiego - całkiem przyjemne:

 
Mnie się bardziej podobają wcześniejsze albumy zapewne ze względu na wokalistkę. Przed Ategnatos z zespołu odeszła Anna Murphy, która ma zupełnie inny głos. Ogólnie duże przetasowania.
 
Nic straconego - możesz słuchać Cellar Darling - nieco inne brzmienie ale ten sam wokal.


P.S. Zamieszczałem już tutaj kiedyś powyższy kawałek.
 
Przez chwilę myślałem, że pojawiło się coś nowego. Mają talent do tworzenia wpadających w ucho melodii. Choć trudno nie odnieść wrażenia, że od pewnego czasu większość ich utworów powstaje z jednej sztancy.
 
Przesłuchuję sobie twórczość zespołu Beyond the Black. Tak trochę wstydliwie, bo mimo że metkowany jest jako wykonawca muzyki z gatunku symphonic metal i okolice, to szczerze mówiąc bliżej im do pop metal. W wielu utworach, a trochę już tego mają, bo mimo stosunkowo krótkiej kariery nagrali już pięć albumów, ten metalowy sznyt jest ledwo widoczny i gdyby ktoś mi powiedział, że to jakaś nowa ABBA, to bym się nie zdziwił. Sytuację ratują okazjonalne chrapliwe wstawki drugiego wokalisty, gitarowe szarpania i nieco mocniejszy rytm perkusji. A mimo to całkiem sporo utworów jest słuchalnych, jeśli tylko nie oczekuje się w tym metalu. Z tych pięciu albumów do mnie trafiły pierwszy (Songs of Love and Death), drugi (Lost in Forever) oraz piąty (Beyond the Black). Dwa pozostałe nie zdołały przebić się przez moje nawet zaniżone wymagania.
When Angels Fall / Songs of Love and Death

Beautiful Lies / Lost in Forever

Dancing in the Dark / Beyond the Black
 
Miłe brzmienie. Szkoda, że większość jej dotychczasowego dorobku to po prostu covery. A elektryczna wiolonczela jest stylistycznie bardzo ciekawym dla oka instrumentem. Przypomina jakiś kosmiczny bezzałogowy myśliwiec.

Przy okazji trafiłem na zapowiedź nowego albumu Eivor.

A jeśli ktoś nie zna Eivor, to może poznać.
Z albumu Slor.
 
Last edited:
Eivor kojarzę, ale tak z kilku utworów (ten ostatni nawet kiedyś tutaj zamieszczałem).

W podobnych klimatach:

 
Top Bottom