Muzyka bez granic, czyli wszystko, czego słuchasz

+
Duszan said:
Gitary z całą pewnością to już nie lata 80. Od 1999, czyli wielkiego re-union, Maideni brzmią inaczej. I nie jestem pewien czy największa w tym zasługa trzech gitar, Shirleya jako producenta/inżyniera, czy świadomej zmiany stylu. Pewnie wszystko po trochę. W każdym razie na pewno nie popadli tutaj w lekkość. Pod względem brzmienia najlżejszym z albumów pozostaje ciągle Seventh Son Of A Seventh Son. A Matter - wręcz przeciwnie. To najcięższy album i można nawet powiedzieć - najbardziej przesiąknięty mrocznym klimatem, od czasu X Factor. Ale to też czasem kwestia podejścia.
Tak generalnie, to ciągle używają gitar z lat 70. Nie powiedziałem, że brzmi toto lżej, tylko bardziej rockowo, przynajmniej częściami. Co do mroczności, to nie powiedziałbym. Tylko niektórymi momentami czułem, jakby nagrywano to w ciemnej piwnicy.
Duszan said:
"Perkusja daje radę" to stanowczo za mało. ;) Nicko spisał się znakomicie. To jeden z jego najlepszych albumów.
Ja jestem gitarzystą, nie perkusistą, nie jestem w tym specem ;)
Duszan said:
Zresztą reszta przecież wcale nie jest gorsza. Nie ma co się rozdrabniać. Ale powiem jeszcze, że takie małe zaskoczenie to dla mnie Janick i jego WYBITNA kompozycja The Legacy. Od 3:10 dosłownie mnie zmiażdżyło.
Kawałek świetny w całości, ja bym tutaj nie rozdrabniał.
Duszan said:
A wokal, od kwestii "You lie in your death bed now" uważam, za najlepiej wykonane partie przez Bruce'a od dawna, a już na pewno na tym albumie.
A czy lepszy nie był refren do "These Colors Don't Run"?
Duszan said:
Może się trochę rozdrabniam, ale sposób w jaki on to wykonuje, to definicja zaj**istości. :D I ta perfekcyjna partia wioseł w tle... Faworyzowanie Legacy męczy moje sumienie, a przecież jest tam jeszcze For The Greater Good Of God, The Reincarnation Of Benjamin Breeg, Different World i reszta... Więc uznam, że poziom kawałków jest równy i wszystkie, jako album, niszczą.
Dla mnie to najlepszy krążek jaki słyszałem wogóle.
Duszan said:
Czy Maideni zmieniają styl? Na stałe? Na pewno nie. Wciąż skaczą po stylach, trzymając jednak swój niepowtarzalny klimat i duszę. Za czasów Dance Of Death też można było myśleć, że to już raczej zupełnie nowe oblicze Maiden. Dużo akustyki, ten nastrój itd. I co? Trzy lata później serwują nam coś zupełnie innego. Właśnie Matter Of Life And Death. Stu procentowo progresywny album w zupełnie innym brzmieniu. I jestem przekonany, że następny album nie będzie taki sam. Osobiście, marzy mi się powrót do korzeni, do tzw. Złotej Ery (82-89). A jak będzie, zobaczymy w przyszłym roku.
Lepiej bym tego nie podsumował :beer:. Chociaż mi osobiście styl owej płyty bardziej pasuje od tych kultowych kawałków, to nie pogardziłbym małym powrotem do przeszłości.
Duszan said:
(...)i oczywiście moją pierwszą piosenkę ironów, po której nie mogłem wstać z ziemi przez trzy dni. Mowa o Afraid to shoot strangers.
Mi ten utwór nie dawał spać.
 
Tak generalnie, to ciągle używają gitar z lat 70.
Tak, wiem jakich gitar używają ;) To istne relikwie, prawdziwe artefakty już teraz. Szczególnie bas Steve'a. Nagrał z nim wszystkie albumy. Zresztą polecam podany w moim poprzednim poście materiał o powstawaniu albumu. Prezentowali tam swoje instrumenty. Naprawdę świetny mini-dokument.Instrumenty instrumentami, jednak trzeba przyznać, że na współczesnych albumach ich zestawienie brzmi inaczej. I nie chodzi tu o sam instrument. Jak wspominałem, nowy producent, nowe sposoby miksowania, skład liczniejszy o jedną osobę, inaczej wyciągane brzmienie. Wystarczy sobie zarzucić po albumie z każdej ery i porównać. Różnicę widać chociażby między Dance Of Death, a Matterem, a to spora niespodzianka. A mroczność - chodzi o klimat, same teksty i linie melodyczne są takie nastrojowe. Jak mówiłem, to też po części kwestia podejścia.
Ja jestem gitarzystą, nie perkusistą, nie jestem w tym specem
Ja też :) Ale mimo to, Nicko zrobił tutaj na mnie piorunujące wrażenie. To wyczucie, brzmienie. Znakomity "performance". Perkusja brzmi tutaj dużo lepiej niż np. na Brave New World. Oczywiście tylko i wyłącznie pod względem brzmienia, nie mylić z kunsztem perkusisty. Chociaż też może mi się tylko wydawać... A, swoją drogą, jak już przy tym jesteśmy, Brave New World to jeden z najpiękniejszych albumów. Słucham prawie na kolanach :p Czuć tą niesamowitą energię spowodowaną powrotem Bruce'a i Adriana. Idealne wprowadzenie zupełnie nowego brzmienia, jednak na każdym kroku czuć klimat i ducha starych lat.
A czy lepszy nie był refren do "These Colors Don't Run"?
Dla mnie nie lepszy, aczkolwiek też miażdży równo :D
 
Na razie jestem dopiero na etapie poznawania... Ale, jeśli te najstarsze płyty od Devila podpisane 'IM" faktycznie są ich, to naprawdę sporo się wyrobili od tej gejowo-rockowej szmiry z dawnych lat. :D
 
Czy to nie Maideni grają w tle? Jak ta piosenka się nazywa?http://www.youtube.com/watch?v=qtAZiKVTwL8&feature=related
 
Duszan said:
Instrumenty instrumentami, jednak trzeba przyznać, że na współczesnych albumach ich zestawienie brzmi inaczej.
No tak, brzmi bardziej nowocześnie, ale porównaj sobie to dajmy na to z obecną Metallicą. Nie mówię, że ta płyta jest lżejsza, tylko bardziej delikatna.
Duszan said:
A, swoją drogą, jak już przy tym jesteśmy, Brave New World to jeden z najpiękniejszych albumów. Słucham prawie na kolanach :p Czuć tą niesamowitą energię spowodowaną powrotem Bruce'a i Adriana. Idealne wprowadzenie zupełnie nowego brzmienia, jednak na każdym kroku czuć klimat i ducha starych lat.
Brave New World jest bardzo fajne. Tylko trochę mi szkoda, że przez "The Wicker Man" nie grają już "Acces Hihg" na wstępach koncertów.
Duszan said:
The Wicker Man ;) Pierwszy numer, z wspomnianego przeze mnie albumu Brave New World.
Mnie się tutaj bardzo podoba zagrywka z solówki Adriana. I ogólnie cała solówka. I ogólnie cały utwór :p Ale solówka rządzi.
Duszan said:
Ale, jeśli te najstarsze płyty od Devila
Dla niewtajemniczonych - Devil to ja. Ale bogu, mógłbyś tutaj mówić na mnie Warren. No i wal do sznura :p
 
Tylko trochę mi szkoda, że przez "The Wicker Man" nie grają już "Acces Hihg" na wstępach koncertów.
Nie ma co winić Wicker Mana, bo, o ile się nie mylę, Aces High było odgrywane jako intro tylko na World Slavery Tour (trasa promująca Powerslave - prawdziwa legenda dla mnie) oraz na ubiegłorocznym Somewhere Back In Time (ale to naturalne, bo to właśnie "replay" WST). Zdaje się, że Aces otwierało też występy z Ed Hunter Tour (aka Re-union Tour). No, ale tak czy siak, masz rację. Lepszego intra dla koncertu nie można sobie wymarzyć. :)Ale inne kawałki też się świetnie prezentują jako wstępy. Tutaj Wicker Man o którego się rozchodzi, jako początek występu na festiwalu Rock In Rio (2001) - http://www.youtube.com/watch?v=njE3LinKxpI Niesamowite wejście. Albo jako inny przykład: Cought Somewhere In Time, intro na trasie Somewhere On Tour (promująca album Somewhere In Time, do którego mam wręcz ogromny sentyment) http://www.youtube.com/watch?v=sJ59d1_CHoo Było poprzedzane utworem "Blade Runner Theme" Vangelisa. Albo tutaj - The Ides Of March + Murdres In The Rue Morgue http://www.youtube.com/watch?v=J16QyOHNwbA Zazwczaj (o ile nie zawsze) koncert rozpoczyna kawałek będący pierwszym z promowanego albumu, także z trasy na trasę jest coś innego. :)
 
O, tak, najlepsza wersja Feara, jaka powstała. No i najczęściej oglądane video o Maiden na YT (chyba że Trooper już wyprzedził), a to też o czymś świadczy. Świetna sprawa. Rio zostało pobite tylko przez krążek z koncertem (-ami) z Flight 666. http://www.youtube.com/watch?v=COvCPJGjaiE - To na zaostrzenie smaku. Śmiało mogę powiedzieć, że według mnie to najlepszy występ Maidenów na żywo. Właśnie to wykonanie Aces High. A poza tym, to serdecznie polecam całe DVD.
ArwilBgChleba said:
się podobierali, fanatyk IM fanatyka fanatykiem pogania... ;p
Btw. nIe zwracajcie uwagi, to przestanie :D
 
Patrzcie co qmpel mi wysłał. Pierwszy raz to słyszę, a nawet fajnie wpada w ucho. Coś jak Rise Against. A wam jak się podoba?http://www.youtube.com/watch?v=fRxHHZEqwpw
 
The Offspring? To oni jeszcze istnieją? Mieli swoje pięć minut pod koniec lat 90. Podobnie jak Blink182 i pare innych zespołów z tego nurtu które zniknęły równie szybko jak się pojawiły.Choć przyznam że teledysk do 'all the small things' ciągle lubię sobie od czasu do czasu obejrzeć :)http://www.youtube.com/watch?v=XAEasqYox8sFajnie sparodiowali Backstreetboysów, Britney i Christine.
 
Jakiś czas temu wspominałem o pewnym zespole elektro (chociaż dużo też w nim acid (a nawet smooth) jazzu), ale chyba źle napisałem nazwę. Chodzi mi mianowicie o Xploding Plastix.http://www.youtube.com/watch?v=dxT7RW3sqvgTen kawałek - Donca Matic - uważam za ich najlepsze dzieło. Jest tak wkręcające, że po prostu nie da się oderwać (zwłaszcza w momencie wejścia wysokich tonów - pełen odlot).
 
http://www.youtube.com/watch?v=K-0x90tMjI8&feature=PlayList&p=804255DE4A2A7945&index=13 hmmm... Zaiste, ciekawe :D
 
Warrenprzezv said:
http://www.youtube.com/watch?v=K-0x90tMjI8&feature=PlayList&p=804255DE4A2A7945&index=13 hmmm... Zaiste, ciekawe :D
Co tak zaciekawiło, w tym pięknym klasyku? ;D
 
Ha ;D Eddie w wersji futurystyczne i zmumifikowanejj prezentuje się najlepiej ;) A największy rozmach miał na trasie Mattera. Z takim czołgiem się wyłaniał :p
 
Top Bottom