Czas pogardy s.23Tylko że Dijkstra nie bierze na swoich agentów pierwszych lepszych trubadurów z łapanki. Jeśli chciał zrobić z Jaskra swoje źródło informacji, nie dawałby wiary zapewnieniom samego poety, tylko sprawdziłby jego dane w spisach, archiwach, może posłałby któregoś ze swoich ludzi do rodowej siedziby familii de Lettenhove'ów. W ostateczności poprosiłby Fil, aby pofatygowała się przesondować umysł minnesingera.
Ale się myli więc może w tej sprawie też.(...) Dijkstra myli się rzadko (...)
A Oxenfurt miał być po prostu Białym Mostem, nazwa ta wciąż chyba pozostała w opisie jednego z questów.
I w sumie lepiej byłoby, gdyby tak zostało. Uniwersytet i tak nie odgrywa w grze prawie żadnej roli, a Shani dałoby się wprowadzić do gry i bez Oxenfurtu - mogłaby praktykować w BM lub nawet Novigradzie. Owszem, niektórzy by narzekali na brak Oxenfurtu... ale chyba to lepsze, niż taki jaki w końcu sklecono.
To nie może być BM bo on leży po stronie temerskej to raz, a dwa że rzeczywiście leży bliżej Hagge niż Nowigradu. Nie może też być GB bo ona leży Vis-à-vis Oxenfurtu, ŻK leży przed Oxenfurtem. Diabli Bród w Wiedzminie 3 to raczej las na południe od Nowigradu przed Posterunkiem Granicznym. Zresztą Oxenfurt nie był połączony z temerską strona mostem.Z Białym Mostem mógł być taki problem, że choć na mapach często pokazywany w okolicach Delty, z "Czasu pogardy" wynika, iż znajduje się raczej niedaleko Hagge. Ale pozostawały jeszcze przecież do wyboru mijane podczas rejsu Grabowa Buchta i Żurawia Kępa oraz Diabli Bród, gdzie Dainty planował sprzedać konie.
To nie może być BM bo on leży po stronie temerskej to raz, a dwa że rzeczywiście leży bliżej Hagge niż Nowigradu. Nie może też być GB bo ona leży Vis-à-vis Oxenfurtu, ŻK leży przed Oxenfurtem. Diabli Bród w Wiedzminie 3 to raczej las na południe od Nowigradu przed Posterunkiem Granicznym. Zresztą Oxenfurt nie był połączony z temerską strona mostem.
Edit:
Oxsenfurt w grze to tak na prawdę Dillingen a teren uniwersytetu to fort Drakenborg innej miejscowości lezącej bliżej Nowigradu a będącej do kilku godzin jazdy nie ma.
Moim zdaniem system rozwoju postaci z W1 był najlepszy i bije na głowę W2 i W3, ale nie ze względu na rozbudowanie, ale na podejście w ogóle do gry - W1 to była gra, gdzie było pierdyliard umiejętności i kilka mieczy, W2 i W3 natomiast to pierdyliard bezużytecznego sprzętu i kilka umiejętności. W W1 pięknie został odwzorowany fakt "niemalże najlepszego miecza na świecie" - miecza wiedźmińskiego. Przecież w W3 nasz miecz zaraz porzucamy, bo albo znajdziemy lepszy, albo zrobimy sobie miecz Żmii. A w W1 po prostu pakowało się talenty i obrażenia same rosły, efektem czego broń zmieniało się może z 2-3 razy. O zbrojach nawet nie wspomnę, gdzie różnica pomiędzy W1, gdzie zrobi w grze było 5 a dodatkowo na raz można było założyć tylko 3, a takim W2, gdzie byle zbroja z kejrana jest lepsza od importowanej zbroi Kruka. Tak jak pisałem w innym temacie - W1 niszczy klimatem W2 i W3, ale nie tylko klimatem jako klimatem, ale też podejściem do rozgrywki - chociaż te sekwencje i klikanie było może i dziwne, ale podejście do jakiegokolwiek sprzętu było absolutnie mistrzowskie, nie to co, w W2 i W3.może też powrót srebrnych, złotych i brązowych talentów. I w sumie dobrym pomysłem był by powrót stylów walki z jedynki
Tutaj tak samo alchemia w W1 była najlepsza, szczególnie, że jeśli kupowało się wszystkie zielniki od razu i zbierało się wszystkie zielska po drodze, to można było spokojnie robić sobie wszystkie dominanty na każdej miksturze. Niestety w W3 alchemia jest dziwna - pierwiastki, czy jak to nazwać, wymieniono na konkretne składniki (sens to ma, ale przecież o zamiennikach już nawet Regis gadał przy ważeniu rosołu z rąsi) ale za to po wypiciu wystarczy zwykły spirytus do odnowienia. Brak jakiegokolwiek sensu to raz, rozleniwienie gracza to w gruncie rzeczy dwa, bo jak w W1-W2 trzeba było właściwie ciągle zbierać trawę, tak w W3 zbierze się raz i z głowy. Samo ulepszanie (i alchemii, i rynsztunki) bawi, bo to jest nic innego jak "przekrafczenie". Spodziewałem się takiego ulepszania, że pójdziemy do płatnerza,3.Alchemia.
Dla mnie z ekwipunkiem powinni wrócić do koncepcji z W1 (pisałem o tym wyżej, o pierdyliardzie umiejętności i kilku mieczach). W ogóle nawiasem nie rozumiem po co wrócili do siatki z W1, skoro nadal jest system wagi. Nie rozumiem po co miecze zajmują tam chyba 6 kwadratów a mikstury 1 kwadrat, skoro to nic nie zmienia. Miało to służyć urealnieniu, że miecz jest większy od flaszki? No cóż, w W1 Geralt mógł nosić tylko 1 dodatkowy znaleźny miecz, to było realistyczne.5. Ekwipunek
Problem był taki, że AS miał czas na Emhyra, redzi już nie. Żeby móc w pełni pokazać jego charakter, musiałby zająć o wiele więcej czasu antenowego, co pewnie wpłynęło by źle na fakt, że to Dziki Gon jest głównym elementem W3, nie cesarz Nilf.Emhyr - był z pewnością jedną z postaci, które Sapkowskiemu najlepiej wyszły - postać pełna sprzeczności i niejednoznaczna do granic możliwości. A zrobił się z niego wredny, stary dziad pozbawiony uczuć, bezduszny. Postać banalna.
Radowida to zniszczyli kompletnie. W W1 był taki miły, że tak to ujmę, w W2 już został pokazany z tej władczej strony a w W3 jako faceta, który popadł w szaleństwo. Najgorsze jest to, że przez fakt stworzenia z niego psychola, wiele moich znajomych ma złe zdanie o samej Redanii, co nie ma kompletnie sensu (chodzi o sesje RPG, nie raz darłem koty ze znajomymi przez to, że ja byłem za Redanią, on/oni przeciwko, bo Radowid itd.). Dodatkowo przez fakt jego szaleństwa, podbój Redanii również zostaje źle odbierany (oczywiście wszystko kręci się wokół tego, że Redania najwięcej czerpie z Polski, przez co zawsze jestem za nią, a Radowid to psychol, więc są scysje). Emhyr to jedno, oni po prostu stworzyli go płytko, ale Radowid to co innego, moim zdaniem ze wszystkich postaci najbardziej dostało się jemu, ze względu na zniszczenie jego dobrego obrazu z W1-W2 w W3.Radowid - nie odpowiada mi to, że twórcy całkowicie zniszczyli tą postać. W W2 Scena polityczna miała wielkiego gracza - pozbawionego skrupułów i bardzo inteligentnego. Teraz to pospolity Świr-Hitlerek.
Czyli w większości się zgadzamy.Moim zdaniem system rozwoju postaci z W1 był najlepszy i bije na głowę W2 i W3, ale nie ze względu na rozbudowanie, ale na podejście w ogóle do gry - W1 to była gra, gdzie było pierdyliard umiejętności i kilka mieczy, W2 i W3 natomiast to pierdyliard bezużytecznego sprzętu i kilka umiejętności. W W1 pięknie został odwzorowany fakt "niemalże najlepszego miecza na świecie" - miecza wiedźmińskiego. Przecież w W3 nasz miecz zaraz porzucamy, bo albo znajdziemy lepszy, albo zrobimy sobie miecz Żmii. A w W1 po prostu pakowało się talenty i obrażenia same rosły, efektem czego broń zmieniało się może z 2-3 razy. O zbrojach nawet nie wspomnę, gdzie różnica pomiędzy W1, gdzie zrobi w grze było 5 a dodatkowo na raz można było założyć tylko 3, a takim W2, gdzie byle zbroja z kejrana jest lepsza od importowanej zbroi Kruka. Tak jak pisałem w innym temacie - W1 niszczy klimatem W2 i W3, ale nie tylko klimatem jako klimatem, ale też podejściem do rozgrywki - chociaż te sekwencje i klikanie było może i dziwne, ale podejście do jakiegokolwiek sprzętu było absolutnie mistrzowskie, nie to co, w W2 i W3.
Tutaj tak samo alchemia w W1 była najlepsza, szczególnie, że jeśli kupowało się wszystkie zielniki od razu i zbierało się wszystkie zielska po drodze, to można było spokojnie robić sobie wszystkie dominanty na każdej miksturze. Niestety w W3 alchemia jest dziwna - pierwiastki, czy jak to nazwać, wymieniono na konkretne składniki (sens to ma, ale przecież o zamiennikach już nawet Regis gadał przy ważeniu rosołu z rąsi) ale za to po wypiciu wystarczy zwykły spirytus do odnowienia. Brak jakiegokolwiek sensu to raz, rozleniwienie gracza to w gruncie rzeczy dwa, bo jak w W1-W2 trzeba było właściwie ciągle zbierać trawę, tak w W3 zbierze się raz i z głowy. Samo ulepszanie (i alchemii, i rynsztunki) bawi, bo to jest nic innego jak "przekrafczenie". Spodziewałem się takiego ulepszania, że pójdziemy do płatnerza,
zapłacimy mu i po kilku dniach sprzęt będzie do odebrania. A jak jest? A tak, że potrzebujemy śmieci + zbroję o jeden tier niższą i wtedy aktualna zbroja znika nam jako składnik i dostajemy nową zbroję. Mnie to rozwala.
Dla mnie z ekwipunkiem powinni wrócić do koncepcji z W1 (pisałem o tym wyżej, o pierdyliardzie umiejętności i kilku mieczach). W ogóle nawiasem nie rozumiem po co wrócili do siatki z W1, skoro nadal jest system wagi. Nie rozumiem po co miecze zajmują tam chyba 6 kwadratów a mikstury 1 kwadrat, skoro to nic nie zmienia. Miało to służyć urealnieniu, że miecz jest większy od flaszki? No cóż, w W1 Geralt mógł nosić tylko 1 dodatkowy znaleźny miecz, to było realistyczne.
Problem był taki, że AS miał czas na Emhyra, redzi już nie. Żeby móc w pełni pokazać jego charakter, musiałby zająć o wiele więcej czasu antenowego, co pewnie wpłynęło by źle na fakt, że to Dziki Gon jest głównym elementem W3, nie cesarz Nilf.
Radowida to zniszczyli kompletnie. W W1 był taki miły, że tak to ujmę, w W2 już został pokazany z tej władczej strony a w W3 jako faceta, który popadł w szaleństwo. Najgorsze jest to, że przez fakt stworzenia z niego psychola, wiele moich znajomych ma złe zdanie o samej Redanii, co nie ma kompletnie sensu (chodzi o sesje RPG, nie raz darłem koty ze znajomymi przez to, że ja byłem za Redanią, on/oni przeciwko, bo Radowid itd.). Dodatkowo przez fakt jego szaleństwa, podbój Redanii również zostaje źle odbierany (oczywiście wszystko kręci się wokół tego, że Redania najwięcej czerpie z Polski, przez co zawsze jestem za nią, a Radowid to psychol, więc są scysje). Emhyr to jedno, oni po prostu stworzyli go płytko, ale Radowid to co innego, moim zdaniem ze wszystkich postaci najbardziej dostało się jemu, ze względu na zniszczenie jego dobrego obrazu z W1-W2 w W3.
I tu chyba jest wampir pogrzebany. Autor może rozwijać postaci jak chce i ile chce, bo na ewentualne obsuwy może sobie pozwolić. Większe konsekwencje mu nie grożą nawet, jeśli powieść przekładana jest latami (vide Martin) - ot, fanowie popsioczą, wydawca pogrozi palcem, ale i tak można później bez problemu widać. Z grą AAA to nie przejdzie - z tego prostego powodu, że nawet gdy twórców stać na przedłużenie produkcji, wydanie tytułu choćby rok później generuje ryzyko, że będzie on przestarzały. Dlatego trzeba się spinać, dlatego podejmowane są decyzje, których później można żałować.AS miał czas na Emhyra, redzi już nie
:areukiddingme:to Dziki Gon jest głównym elementem W3
Zmyliła mnie wiadomość jaka otrzymał Dijkstra kto tak na prawdę stał za zamachem na Vizimmira (oczywiście że Filipa, za tzw. pogromem w Rivi w którym miał zginać Geralt pewnie też), sugerowałem się tym że wiadomość przypłynęła na statku razem z elfami oficerami z brygady Vrihedd ale równie dobrze mógł ją dostać od ambasadora Nilfgardu w Nowigradzie. Swoja droga to nie jedyna nielogiczność, REDzi w II podali że oficerów z brygady Vrihedd zabito w Wąwozie Hydry.No to się zdecyduj. Najpierw piszesz, że growy Oxenfurt nie mógł być Białym Mostem czy Żurawią Kępą bo leżą x razy dalej, a potem proponujesz uznać go za Dillingen, które znajduje się... w Brugge.
To w sumie nienowe zjawisko. Czytałem kiedyś na forum Gry Wyobraźni (datowane na lata sprzed Wiedźmina 1) żale jakiegoś mistrza gry, którego gracze byli uprzedzeni do... Temerczyków. Bo król siostrę przeleciał, z cysorzem się układał, bo temerscy agenci na Geraltową barkę czatowali etc.wiele moich znajomych ma złe zdanie o samej Redanii, co nie ma kompletnie sensu (chodzi o sesje RPG, nie raz darłem koty ze znajomymi przez to, że ja byłem za Redanią, on/oni przeciwko, bo Radowid itd.)
Radowid nie był szalony on po prostu był ostro w wkurzony (ciśnie się inne słowo na w), powodem tego mogło być nie tyle ujawnienie powstania Loży czarodziejek i doprowadzenie przez nią do śmierć ościenny władców (co poniekąd posłużyło by Redanii na dalszą metę) czy próba przejęcia władzy na północą (za pomocą marionetkowej władczyni nowego państwa, po tym jak nie udało się Loży władzy nad Ciri) co informacja kto tak naprawdę stał za zabójstwem ojca Radowida (a myślę że prędzej czy później Dijkstra postarał się oto by Radowid się o tym dowiedział).Co do szaleństwa Radowida, @SMiki55 przedstawił bardzo fajną teorię i w sumie nie zdziwiłbym się, gdyby REDzi (choćby podświadomie) przeprowadzili taki zabieg.
Radowit niemiła z klątwa nic wspólnego a jeśli ktoś czytał dokładnie książkę to wie że Ciri tez bo córka Falki umarła podczas epidemii w Wizimie. Być może chodziło o to że Falka mogła mieć jakiś znikomy procent mocy po przodkach z linii elfów i czerpała moc płomienia co doprowadziła ja do szaleństwa.Wiem, czytałem o klątwie Falki, czy jak to nazwać, ale nie zmienia to faktu, że Radowid został zwyczajnie zniszczony. Osobiście sądzę, że nie kierowali się tym, tylko przypadkowo wyszła im zbieżność, bo gdyby faktycznie był tym Mścicielem, to raczej w grze byłoby to jakoś powiedziane, jakieś wskazówki, które by na to naprowadzały itd.
Zachowuje się, jakby był chory. Psychicznie, albo po prostu ma przejściową gorączkę. Nie zmienia to faktu, że normalnym trudno go nazwać.Radowid nie był szalony on po prostu był ostro w wkurzony
Cały myk w teorii polega na tym, że słowa Falki o "jej krwi" nie musiały odnosić się koniecznie do potomków samej Falki, tylko potomków jej krwi - krwi redańskiej rodziny królewskiej. Oczywiście to tylko teoria.Radowit niemiła z klątwa nic wspólnego a jeśli ktoś czytał dokładnie książkę to wie że Ciri tez bo córka Falki umarła podczas epidemii w Wizimie.
Radowid V Psychopata dziwnie to brzmi, Szalony trochę lepiej ale nie za panowania bo można skończyć na stosie albo w innym urokliwym miejscu na wczasach z biletem w jedna stronę, to dostał przydomek Srogi - AS zapewne sugerował się Iwanem Groznym. Zresztą jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie w tym wypadku jak Rada Regencyjna (Jak Dijkstra i Filipa) Radowidowi tak Radowid Radzie Regencyjnej (Dijkstrze i Filipe).Zachowuje się, jakby był chory. Psychicznie, albo po prostu ma przejściową gorączkę. Nie zmienia to faktu, że normalnym trudno go nazwać.
Patrząc na drzewo genologiczne Ciri i drzewo genealogiczne królów północy to można wywnioskować że cała północ na taka skażona krew - niewiele im brakował by mieli koligacje jak w Modzie na sukces.Cały myk w teorii polega na tym, że słowa Falki o "jej krwi" nie musiały odnosić się koniecznie do potomków samej Falki, tylko potomków jej krwi - krwi redańskiej rodziny królewskiej. Oczywiście to tylko teoria.
Chociaż lubię sobie ulepszać i dobierać ekwipunek, to w zupełności się z tobą zgodzę. Zresztą 99,9% zbroi znajdowanych w grze to śmieci o losowych statystykach, które nadają się tylko do sprzedania. W dwójce to jeszcze było w miarę, bo zbroje miały stałe statystyki. Ale teraz - rupieć rupiecia rupieciem pogania. Kolejnym problemem jest to, że Geralt lata w płytówce albo kolczudze do ziemi. Sam nasuwa się wniosek, że szkoła niedźwiedzia to nie szkoła wiedźminów, tylko rębajłów. Żaden wiedźmin nie włożył by takiej zbroi - przeciwko większości potworów ochrona nic nie daje - trzeba robić uniki. A wiedźmini ze szkoły gryfa to nie wiedźmini, tylko otyli czarodzieje ubrani w fikuśny, złoty pancerzyk. Zbroja kota - fajna na drugim poziomie, a potem dziwna. Zbroja wilka - ze szkołą z Kear Morhen nie ma nic wspólnego - oni nosili proste, czarne, ćwiekowane kurtki i rzadko używali znaków.Dla mnie z ekwipunkiem powinni wrócić do koncepcji z W1 (pisałem o tym wyżej, o pierdyliardzie umiejętności i kilku mieczach). W ogóle nawiasem nie rozumiem po co wrócili do siatki z W1, skoro nadal jest system wagi. Nie rozumiem po co miecze zajmują tam chyba 6 kwadratów a mikstury 1 kwadrat, skoro to nic nie zmienia. Miało to służyć urealnieniu, że miecz jest większy od flaszki? No cóż, w W1 Geralt mógł nosić tylko 1 dodatkowy znaleźny miecz, to było realistyczne.
Kwestia przyjętej koncepcji. Dobrali po jednym, w miarę nieźle wyglądającym pancerzu dla każdej wiedźmińskiej szkoły - jednak z racji faktu "poziomowania" przedmiotów, należało dorobić do nich kolejne "etapy", aby pancerz wykonany według ściśle strzeżonego schematu nie stał się szmatą po godzinie gry. Można było rzecz jasna zrobić to lepiej, choćby zastępując zbroje przypisane do cechów pancerzami wzorowanymi na tych należących do konkretnych wiedźminów - vide zbroja Kruka z jedynki. Tym oto sposobem mielibyśmy zbroję Kiyana w miejsce zbroi Kota, zbroję Jerzego w miejsce zbroi Gryfa etc. Zamiast rynsztunków ulepszonych czy mistrzowskich, odkrywalibyśmy po prostu schematy kolejnych przedstawicieli cechu.Kolejnym problemem jest to, że Geralt lata w płytówce albo kolczudze do ziemi. Sam nasuwa się wniosek, że szkoła niedźwiedzia to nie szkoła wiedźminów, tylko rębajłów. Żaden wiedźmin nie włożył by takiej zbroi - przeciwko większości potworów ochrona nic nie daje - trzeba robić uniki. A wiedźmini ze szkoły gryfa to nie wiedźmini, tylko otyli czarodzieje ubrani w fikuśny, złoty pancerzyk. Zbroja kota - fajna na drugim poziomie, a potem dziwna. Zbroja wilka - ze szkołą z Kear Morhen nie ma nic wspólnego - oni nosili proste, czarne, ćwiekowane kurtki i rzadko używali znaków.
Radowid V Psychopata dziwnie to brzmi, Szalony trochę lepiej ale nie za panowania bo można skończyć na stosie albo w innym urokliwym miejscu na wczasach z biletem w jedna stronę, to dostał przydomek Srogi - AS zapewne sugerował się Iwanem Groznym. Zresztą jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie w tym wypadku jak Rada Regencyjna (Jak Dijkstra i Filipa) Radowidowi tak Radowid Radzie Regencyjnej (Dijkstrze i Filipe).
Patrząc na drzewo genologiczne Ciri i drzewo genealogiczne królów północy to można wywnioskować że cała północ na taka skażona krew - niewiele im brakował by mieli koligacje jak w Modzie na sukces.