Nielogiczności w W3 i inne minusy

+
Gerald odzyskał pamięć i kopnął w tyłek tą rudą, zdradziecką małpę. :p

Dawar2 - Redzi namieszali z chronologią, ponieważ brali przykład z Sapkowskiego. U niego też chronologia leży i kwiczy i się w ogóle nią nie przejmuje. :p
 
Luty 1274 - Śmierć Demawenda
Marzec 1274 - pierwszy zamach na Foltesta
Kwiecień 1274 - drugi zamach na Foltesta
Maj 1274 - Geralt we Flotsam
Czerwiec 1274 - II Bitwa o Vergen
Lipiec 1274 - Zjazd w Loc Muinne
Sierpień 1274 - Nilfgaard przekracza Jarugę
Przełom 1274-1275 Radowid przekracza Góry Pustulskie, Kaedwen staje się częścią Redanii.
Marzec 1275 - początek akcji Wiedźmina 3

Twoja chronologia też trochę leży i kwiczy :p Gdy Geralt był we Flotsam Ves podczas ucieczki z rezydencji Loredo wspomina że obecny miesiąc to Lammas, czyli sierpień ;)

"- Niech jeno miesiączek pójdzie na uszczerb, niech nocki trochę ciemniejsze nastaną. Do dziesięciu dni wrócę, może wcześniej. Wnet po Lammas, w pierwszych dniach sierpnia."
— Chrzest ognia, str. 18

Ha! Wyłapałem kolejną nielogiczność :D

Gdy gra się bez save'a z W2, a w ankiecie wybierze się ścieżkę Iorwetha, ambasador var Attre mówi, że Kaedwen padło szybko, bo morale po śmierci króla Henselta było niskie, co powinno oznaczać, że zginął w W2, a jedyną opcją na uśmiercenie Jednorożca była zemsta Roche'a. Jeśli w naszym save'ie ze ścieżki Roche'a W2 Henselt przeżył, var Attre wspomina, że Henselt zginął w walkach na pierwszej linii, gdy Radowid przekroczył Góry Pustulskie ;)
 
Last edited:
Zapomniałem o tym fakcie, brałem pod uwagę inne istotniejsze fakty to jest najprawdopodobniejsze. Nie zapominaj, że Seherim mówi do Cedrica "Imbaelk", czyli luty, co również nie pasuje. Napisałem zresztą, że to są możliwości. Zresztą Maj 1274 (1271 wg gry) jest podany tutaj: http://thewitcher.com/witcher1/

Mamy więc 3 daty podane we Flotsam:
Luty
Maj
Sierpień

Ew. Można uznać
Luty-Sierpień 1274 - Geralt we Flotsam
Wrzesień 1274 - Vergen
Październik 1274 - Loc Muinne
Listopad 1274 - przekroczenie Jarugi
+6 miesięcy=Kwiecień 1275 - początek Dzikiego (Z)Gonu
 
Last edited:
Dla mnie dość nielogiczną rzeczą jest odnawianie podczas medytacji wszystkich mikstur, petard itp. z jednej fiolki alkoholu. :) Niby jak??? Geralt MacGyver? Poza tym nie podoba mi się alchemia i jednorazowy system tworzenia właśnie mikstur / petard i olejów. Większej bzdury nie można było zrobić. Za bardzo to uproszczono i trochę ucierpiał system RPG. W W1 i W2 to działało, mogli sobie odpuścić tutaj zmianę. Jeśli trzeba pobiegać trochę za ziołami i składnikami do jaskółki i filtra petriego to czemu nie, aby się odpowiednio przygotować. Ilości poszczególnych mikstur i petard są odgórnie ustalone? Dlaczego? Oleje są nieograniczone... dlaczego? O co tu chodzi? Co gracze zza oceanu mieli problem z rozpoznawaniem ziół czy formuły były za trudne?
 
Last edited:
Z eliksirami to jest w ogóle dziwna sprawa, bo do stworzenia danego eliksiru potrzeba konkretnych organów potworów i konkretnych roślin, a nie składników, które występują w tych ziołach. Mi to specjalnie nie przeszkadza, bo drzewko alchemii stało się dużo ciekawszą opcją, niż to miało miejsce w W2.

Na moje to miał wtedy "pożar w burdelu".
Umarł stary król, trzeba było nagonić sojuszników, żeby zostać nowym. Czyli aktualnie ważniejsze sprawy na głowie.
Ale Eredin ścigał Ciri wcześniej, po ucieczce dziewczyny ze świata Aen Elle, a przed jej powrotem do świata Aen Seidhe. Jedyne racjonalne wytłumaczenie jest takie, że w pewnym momencie pościgu wrócił do swojego świata i przejął władzę nad całym Ludem Olch, żeby mieć dostęp do elfich nawigatorów. Chociaż ta teoria lekko naciągana, ale innego rozwiązania nie widzę.
 
@Mad_Blade
Mi z całą pewnością nie chciałoby się latać po mapie i przez całą grę zbierać wszystkich chwastów, ani wydawać połowy majątku na zielarzy. Element zbierania i uzupełniania składników alchemicznych i tak ma miejsce przez większość rozgrywki, gdyż stale się coś ulepsza, znajduje kolejne schematy, które wymagając więcej niż wcześniej składników. Z taką ilością ulepszeń, mikstur, odwarów, olejów i petard zabawa znudziłaby się błyskawicznie, a zielsko musiałoby zajmować chyba połowę juków.
Zgodzę się natomiast, że nieograniczone oleje to lekka przesada. I 2 sloty na mikstury/petardy to trochę za mało.
 
@Mad_Blade

Akurat rozwiązanie z miksturami jest dobre. Nie trzeba się męczyć i masowo produkować przedmiotów, żeby użyć ich raz. Jedynym mankamentem tego systemu jest brak pierwiastków w składnikach, jak w poprzednich częściach. Gracz powinien mieć możliwość łączenia różnych składników.
 
Panowie na tym też polega zabawa w RPG. Tutaj przedmówca przypomniał też mi że w W1 była mozlwość stworzenia trucizny jak się coś spaprało. Jak komuś się biegać nie chce, to w grze jest dośc sporo orenów do zebrania i na podstawowe zielska do mikstur to jest aż nadto. Ale ok kwestia gustu, ale petardy / oleje? Zwłaszcza te pierwsze usupełniane alkoholem? Serio? Co ma piernik do wiatraka?
 
Last edited:
Dla mnie nielogiczością oczywistą jest zbieranie ekipy do Kaer Morhen, przecież o siedliszcze wiedzialo tylko kilka osób gdzie jest, ślady były cały czas zacierane i co z tego.
Zbieramy ekipę, Keira jedźie do Kare Morhen bez problemu, nawet nie zapytała o drogę, Roche tak samo. Taka mała rzecz a kłuje w oczy i kłóci cię z stanem książkowym, no a zmiana odnośnie całej charakterystyki wampirów to już całkiem porażka.......
 
Dla mnie dość nielogiczną rzeczą jest odnawianie podczas medytacji wszystkich mikstur, petard itp. z jednej fiolki alkoholu.

Myślisz, że na każdą fiolkę mikstury trzeba flaszki spirytu? Oj biedna wątroba...
 
Ja saletry nie miałem tylko chyba spirytus i też mi petardę uzupełniło. Swoją drogą miałem ten sam dźwięk, kiedy uzupełnia się mikstury (ten charakterystyczny, chyba ten sam, jak się miksturę w wyposażeniu przesuwa w siatce).
 
---------- Zaktualizowano 17:29 ----------

Dla mnie nielogiczością oczywistą jest zbieranie ekipy do Kaer Morhen, przecież o siedliszcze wiedzialo tylko kilka osób gdzie jest, ślady były cały czas zacierane i co z tego.
Zbieramy ekipę, Keira jedźie do Kare Morhen bez problemu, nawet nie zapytała o drogę, Roche tak samo. Taka mała rzecz a kłuje w oczy i kłóci cię z stanem książkowym, no a zmiana odnośnie całej charakterystyki wampirów to już całkiem porażka.......


Całkowicie się z tobą zgadzam. Zresztą nie uważacie, że to trochę naiwne posyłając poznanego od drugiej części gry Rocha do miejsca, o którym istnieniu wiedzą tylko nieliczni, najbliżsi przyjaciele Geralta?
 
Zresztą nie uważacie, że to trochę naiwne posyłając poznanego od drugiej części gry Rocha do miejsca, o którym istnieniu wiedzą tylko nieliczni, najbliżsi przyjaciele Geralta?
Pamiętaj tylko, że Geralt był trochę postawiony pod ścianę i musiał zebrać tylu sojuszników ilu tylko mógł, a Roshe nieraz ratował naszego białego wilka (co ciekawe częściej nawet gdy obralismy w W2 ścieżkę Iorwetha).
Zresztą utrzymanue lokalizaji Kaer Morhen w tajemnicy nie jest już aż tak istotne, jak za czasów gdy chodowano tam nowych wiedzminów. Nie ma już większości aparatur i tajemnic wiedzminskich, które mogłyby być niebezpieczne w nieodpowiednich rękach
 
Chyba Loża Czarodziejek znała położenie Kaer Morhen, więc Keira spokojnie mogła tam trafić bez pomocy Geralta.
 
Z tą skrytością Kaer Morhen to ogólnie bym uważał... Wydaje mi się, że o położeniu Kaer Morhen wiedziało dosyć sporo ludzi. Mogli napewno pokazać na mapie, gdzie leży warownia. Problem był w tym, że prowadziły tam dobrze ukrywane przez wiedźminów, najeżone trudnościami i bardzo zdradliwe ścieżki... Samo to, że chłopi z pomocą jakiegoś czarodzieja spacyfikowali kiedyś wiedźminów pokazuje nam, że Kaer Morhen to była żadna tajemnica. ;)
 
Wiedzminskie siedlisko bylo raczej zapomniane, a przez to ciezsze do znalezienia, po za tym jaki sens odwiedzac ruiny. Salamandra jakos tez znalazla i sie nikt o to nie czepial :) Poza tym polozenie jest ogolnie znane zarowno Lozy Czarodziejek, jak i innym wiedminom z innych szkol (tak mi sie wydaje).
Poza tym uproszenie szanowni panstwo. Chcielibyscie, zeby wiedzmin po zaproszeniu do kolka radosnej adoracji zaczal im rysowac mape? "A teraz wam misie wytlumacze jak dojechac. Przy rzecce skrecasz w lewo...."

O co tu chodzi? Co gracze zza oceanu mieli problem z rozpoznawaniem ziół czy formuły były za trudne?

Jako gracz zza oceanu sobie wypraszam :p Chyba chodzi o brak sztucznego przedluzania czasu w grze i miotaniu sie w tyl i nazat. I tak jest duzo do roboty, zeby sie nie meczyc ze zrywaniem kiwatkow.

1. Śledztwo w sprawie Krwawego Barona i misja z porońcem - podczas dialogu możemy tak pokierować rozmową iż Geralt stwierdza, że zmarłe dziecko Barona to córka. Wcześniej przez nikogo i nigdzie nie było wspomniane, że to dziewcznka. Dopiero podczas odczarowywania porońca, sam baron o tym wspomina. Niestety ta kwestia jest dużo później niż wspomniany przeze mnie dialog (Geralt - jasnowidz)

Co do Barona jeszcze to nie wiem czemu, ale jak sluchalam pokretnego dialogu z Guslarzem to dalabym sie zabic, ze powiedzial, ze to corka Barona byla w ciazy, a nie matka. Tlumaczyloby to cale uciekanie i inne atrakcje i podobno w pierwszej wersji gry Baron mial bys wieksza szuja, niz jest teraz. Nie pamietam do konca tego dialogu ale wiem, ze na chwile zglupialam, kto w tej ciazy byl - matka czy corka. I poczulam sie przez chwile jak w brazylijskiej telenoweli :)
 
Po przejściu gry czuję ogromny niedosty i smutek. I nie będę się bawił w szczegóły, po prostu takie było pierwsze odczucie. Szkoda.
 
Co do Barona jeszcze to nie wiem czemu, ale jak sluchalam pokretnego dialogu z Guslarzem to dalabym sie zabic, ze powiedzial, ze to corka Barona byla w ciazy, a nie matka. Tlumaczyloby to cale uciekanie i inne atrakcje i podobno w pierwszej wersji gry Baron mial bys wieksza szuja, niz jest teraz. Nie pamietam do konca tego dialogu ale wiem, ze na chwile zglupialam, kto w tej ciazy byl - matka czy corka. I poczulam sie przez chwile jak w brazylijskiej telenoweli

Hmmm... Nie przypominam sobie, żebym miał choćby przez chwilę takie rozterki... :p

Co do nielogiczności... Nie wiem czy ktoś tu pisał o tym. Szukając Keiry Metz dowiadujemy się o łowcach czarownic od chłopów. Po znalezieniu samej czarodziejki mówi nam ona, że magiczki z loży mają prze*****(skrobane)... A Geralt mimo to jest później strasznie zdziwiony, że Triss musiała uciekać w pośpiechu ze swojego domu w Novigradzie. :p Można by to w sumie wyjaśnić tym, że miał nadzieję iż doppler podszywający się pod chapelle cały czas jest na tej pozycji, no ale widzi przecież co się z nim stało po wejściu na rynek.
 
W gruncie rzeczy nie wiem dokładnie czy to jest nielogiczność, bo opieram się na fragmencie z Krańca Świata, ale wątpię by Geralt spotkał się z trollem w pięcioksięgu.

W Krańcu Świata (albo w którymś Głosie Rozsądku, ale wątpię w to)Geralt opowiada Jaskrowi, że on ma teraz przewalone, bo ludzie nie chcą by potwory zabijać. Tam mówił, że chciał usiec Wiwernę (czy coś podobnego), ale jakaś tam córka nie miałaby rozrywki, więc się nie zgodzili. Mówił też o trollu, że zobaczył go, poszedł do kogoś tam i stwierdził, że go zabije za nagrodę, a tamten odpowiedział, że most naprawia i taniej wychodzi myto płacić niż właśnie bulić na naprawę. Więc wnioskuję, że Geralt nie miałby oporów przed zabiciem trolla. A tu nagle Yen w K.Morhen stwierdza, że Geralt broni trolle (dokładnie powiedziała "[coś tam] dla trolli"). Czy tylko mi to nagle zaczęło nie pasować? I jeszcze dodam, że w grze zabijałem trolle tam, gdzie się dało, więc jeszcze dziwniej to wygląda.
 
Top Bottom