Nielogiczności w W3 i inne minusy

+
@geralt678, powiedz mi: Kto normalny zleciłby stworzyć drugi wiedźmiński medalion by go oddać łowcom? No chyba jest jasne, że to tylko miało wyglądać, jak ten medalion.
 
Pamiętaj, że Letho przygotowywał to wszystko od dawna. Mógł więc sobie zrobić kopię medalionu u byle kowala i to ją zabrali łowcy. ;) Takie czepianie się dla czepiania. :p

Możliwe :p Zauważyłem to po prostu i napisałem bo wydało mi się dziwne.
 
Dla mnie jedną wielką nielogicznością była część wątków z Novigradu:

1. Zabójstwo Caleba Menge - przecież po takiej akcji na wiedźmina rzuciłoby się pół miasta. Zabicie najbardziej wpływowego człowieka w mieście, i kilku tuzinów jego podwładnych, wysadzenie w pył jego siedziby, a po tym wszystkim Geralt jak gdyby nigdy nic chodzi po ulicach, pije piwko itd. , pół dnia by nie przeżył no sory. Poza tym z tym Menge jest coś skopane. Jak wchodzimy do Novigradu to rzuca się nam w oczy jako totalny sukinsyn i nasz główny wróg, potem dlugo nic o nim a potem go zabijamy - bez sensu.

2. Po co w ogóle Triss mieszka w Novigradzie, skoro czarodzieje mają tam tak przechlapane? (poza oczywistym faktem konieczności uczestniczenia w fabule - było do tego jakąś historię dobudować)

3. Cały wątek zabójstwa Radowida jest dla mnie skopany:

Po pierwsze Talar jest w tym wszystkim tak niepoważny i groteskowy, że osobiście długo się zastanawiałem, czy nie zrobili tego wątku w ogóle dla jaj (jako rodzaj autoironii po krytyce W2 że za bardzo polityczny był), żeby później widząc jak historia toczy się dalej, stwierdzić, że wątek niestety jest na poważnie.

Po drugie Radowid osobiście idzie zabić Filippę - jak dla mnie mało prawdopodobne, ale ok.

Po trzecie Radowid karze zabić Geralta - chyba tylko po to, żebyśmy nie mieli wyrzutów sumienia po tym jak wydaliśmy go na śmierć. A wyrzuty sumienia mieć powinniśmy - w końcu odgrywamy główną rolę w zamachu stanu, papramy się po uszy w gównie (Radowid na dobrą sprawę nam pomaga we wcześniejszym queście), tym bardziej biorąc pod uwagę osobowość Geralta, który rzyga polityką (co oczywiście na koniec questa totalnie z dupy stwierdza - chciałoby się powiedzieć w samą porę po umożliwieniu zabicia króla Redanii)

Po czwarte jak już o Sigismundzie mowa - typ był to raczej inteligentny, wątpie by wpadło mu do głowy by liczyć na neutralność wiedźmina w kwestii zabójstwa jego jednak mimo wszystko przyjaciół, nadto by jedynym jego zabezpieczeniem było 3-4 ziomków, których Geralt rozpłatał trzema pociągnięciami miecza. Kto jak kto, ale Dijkstra wiedział jak bardzo wiedźmin jest niebezpieczny. - bardzo nieeleganckie, bardzo słabe fabularnie.

Ogólnie uważam, że quest w takiej formie w ogóle nie powinien się znaleźć w grze.

Ponadto odnośnie Velen - bardzo niejasno przedstawiony jest los dzieci z sierocińca i jego zależność od naszych poczynań. Uwalniamy ducha - duch mówi, że dzieci uratował, ale tak naprawde nie wiadomo co z nimi - potem Baronowa umiera. Zabijamy ducha - nie wiadomo co z dziećmi, Baronowa nie umiera. Przydałoby się tutaj dodatkowe wyjaśnienie. Bo cały ten wątek poza tym jednym szczegółem jest mega klimatyczny - ja osobiście po tych questach omijałem lokację Krzywuchowych Moczarów - po prostu bałem się tam jeździć :)
 
1. Zabójstwo Caleba Menge - przecież po takiej akcji na wiedźmina rzuciłoby się pół miasta. Zabicie najbardziej wpływowego człowieka w mieście, i kilku tuzinów jego podwładnych, wysadzenie w pył jego siedziby, a po tym wszystkim Geralt jak gdyby nigdy nic chodzi po ulicach, pije piwko itd. , pół dnia by nie przeżył no sory. Poza tym z tym Menge jest coś skopane. Jak wchodzimy do Novigradu to rzuca się nam w oczy jako totalny sukinsyn i nasz główny wróg, potem dlugo nic o nim a potem go zabijamy - bez sensu.
Nikt nie wiedział, że Geralt go zabił. To nie CSI, żeby łowcy czarownic mogli przeglądnąć nagrania z monitoringu. Wprawdzie mogliby poprosić o pomoc jakiegoś maga, który mógłby w jakiś sposób wykryć co się stało tam stało, ale to chyba mało prawdopodobne ;)
2. Po co w ogóle Triss mieszka w Novigradzie, skoro czarodzieje mają tam tak przechlapane? (poza oczywistym faktem konieczności uczestniczenia w fabule - było do tego jakąś historię dobudować)
Z tego samego powodu, dla którego chciała się ukryć tm Filippa- bo do niedawna to było wolne miasto Novigrad (i to nie tylko z nazwy), czyli jedyne miejsce poza Kovirem gdzie czarodzieje mogli czuć się bezpieczni. Wprawdzie okazało się, że to poczucie było fałszywe, ale cóż- mądry Polak po szkodzie :)

Ponadto odnośnie Velen - bardzo niejasno przedstawiony jest los dzieci z sierocińca i jego zależność od naszych poczynań. Uwalniamy ducha - duch mówi, że dzieci uratował, ale tak naprawde nie wiadomo co z nimi - potem Baronowa umiera. Zabijamy ducha - nie wiadomo co z dziećmi, Baronowa nie umiera. Przydałoby się tutaj dodatkowe wyjaśnienie. Bo cały ten wątek poza tym jednym szczegółem jest mega klimatyczny - ja osobiście po tych questach omijałem lokację Krzywuchowych Moczarów - po prostu bałem się tam jeździć :)
O dzieciach wszystko wiadomo raczej, nie wiem co pozostaje niewyjaśnione?
zabijamy ducha lasu- zostają zjedzone
dogadujemy się z duchem lasu- ratuje je przed wiedźmami i podrzuca je do sierocińca w Novigradzie (i najprawdopodobniej wyczyszcza im pamięć)
 
2. Po co w ogóle Triss mieszka w Novigradzie, skoro czarodzieje mają tam tak przechlapane? (poza oczywistym faktem konieczności uczestniczenia w fabule - było do tego jakąś historię dobudować)

Nie to jest tutaj najzabawniejsze. Oj nie.

Triss wychodzi sobie jakby nigdy nic na przyjęcie u Vegelbudów. Spotyka tam znajomego czarodzieja, oferując mu pomoc w ucieczce z Novigradu! Tak się akurat składa, że oboje są wyraźny kawałek za murami miasta, ale co z tego, fabuła jest ważniejsza od logiki.
Przepraszam bardzo, ale czy ci wszyscy magowie są tak słabi w swoim fachu, że się nie mogą po prostu teleportować? Czy może Wieczny Ogjeń jednak nie ma "przerw w działaniu" i nad miastem jest rozciągnięta blokada antydeportacyjna? Chyba nie...

Po trzecie Radowid karze zabić Geralta - chyba tylko po to, żebyśmy nie mieli wyrzutów sumienia po tym jak wydaliśmy go na śmierć.
Dobrze powiedziane.
dogadujemy się z duchem lasu- ratuje je przed wiedźmami i podrzuca je do sierocińca w Novigradzie (i najprawdopodobniej wyczyszcza im pamięć)
Oo, a tego nie wiedziałem. Prawie zapomniałem, że zostały tam jeszcze jakieś dzieci. Następnym razem może uwolnię tego ducha. Życie Barona i poniechanie zemsty w zamian za życie kilku dzieci...
 
Ponadto odnośnie Velen - bardzo niejasno przedstawiony jest los dzieci z sierocińca i jego zależność od naszych poczynań. Uwalniamy ducha - duch mówi, że dzieci uratował, ale tak naprawde nie wiadomo co z nimi - potem Baronowa umiera. Zabijamy ducha - nie wiadomo co z dziećmi, Baronowa nie umiera. Przydałoby się tutaj dodatkowe wyjaśnienie.
Niejasno?
Jaśniej się nie da, chyba że lubisz oglądać jedzone dzieci.
W przypadku wykonania zadania po myśli pań lasu jedna z nich zwracając się do Anny mówi, że dzieci były, parafrazuję, pyszne.
Z kolei w przypadku drugiej opcji - czyli przymierza z duchem ta sama wiedźma wspomina o nieupilnowaniu dzieciaków, a dalej - na tropie głównego zadania je znajdujesz.
Oo, a tego nie wiedziałem. Prawie zapomniałem, że zostały tam jeszcze jakieś dzieci. Następnym razem może uwolnię tego ducha. Życie Barona i poniechanie zemsty w zamian za życie kilku dzieci...
Może akurat miałem szczęście, ale dla mnie ten quest - wraz z konkluzją, czyli odnalezieniem dzieci - stanowił najmocniejszy punkt w tej grze.
Tak się złożyło, że po konfrontacji z wiedźmami ruszyłem do Novigradu, bo w Velen nic więcej nie miałem do roboty. Zrobiłem to niepewnie i faktycznie rozdarty swoim wyborem, bo Anna umarła, a Baron się powiesił. Zobaczenie - pozornie przypadkiem - całego i zdrowego owocu, a właściwie owoców moich działań wyrwało mnie z zadumy i ukoiło uczucie, które było czymś na kształt poczucia winy. Niestety taki przypadek trafił mi się w grze tylko raz, a szkoda, bo potencjał był na więcej.
 
a dalej - na tropie głównego zadania je znajdujesz.
Gdzie konkretnie się je spotyka i w jakim zadaniu? Nie przypominam sobie w ogóle tych dzieciaków, no chyba, że chodzi o te
z zadania Spis Cudzołożnic, gdzie idziemy do tamtej babki, co szkołę chyba prowadzi.
 
Gdzie konkretnie się je spotyka i w jakim zadaniu? Nie przypominam sobie w ogóle tych dzieciaków, no chyba, że chodzi o te
z zadania Spis Cudzołożnic, gdzie idziemy do tamtej babki, co szkołę chyba prowadzi.

Dokładnie o to chodzi, możesz z nimi nawet pogadać, a na biurku znaleźć spis imion i spostrzeżenia opiekunki.
 
Niestety taki przypadek trafił mi się w grze tylko raz, a szkoda, bo potencjał był na więcej.
Podobna kwestia była przy zadaniu z Duchem Lasu na Skellige - jedna z najlepszych misji pobocznych, pokazujących szare i szare skutki naszych wyborów. Jak nie zadecydujesz ktoś na tym musi ucierpieć.

@kubolmem, w tym dziale forum spoilery są dozwolone, ludzie wchodzą na własną odpowiedzialność.
 
Hm macie rację z tymi dziećmi nie ogarnąłem, że w tej szkole były te same dzieci co w Velen.
 
Ja przy pierwszym przejściu uratowałam dzieci i też potem się nie zorientowałam w tej szkole, że to te same :D Co nie zmienia faktu, że raczej więcej tego nie zrobię, strasznie dużo śmierci i cierpienia to pociąga za sobą, czułam się okropnie jak się okazało, że przez dobre serduszko mam ma sumieniu Barona i jego żonę.
 
Ja przy pierwszym przejściu uratowałam dzieci i też potem się nie zorientowałam w tej szkole, że to te same :D Co nie zmienia faktu, że raczej więcej tego nie zrobię, strasznie dużo śmierci i cierpienia to pociąga za sobą, czułam się okropnie jak się okazało, że przez dobre serduszko mam ma sumieniu Barona i jego żonę.

To sporo straciłaś.
Bo u mnie z samopoczuciem było podobnie, ale w niewielkim odstępie czasu trafiłem na dzieciaki i stwierdziłem, że nie tyle było warto, co mój wybór przyniósł nie tylko śmierć i cierpienie, ale też lepszy los dla bandy młodziaków. Może REDania powinna zadbać o lepsze wyeksponowanie tego elementu, bo wrażenie zrobiło to na mnie niesamowite i był to jeden z tych momentów w grze, gdzie Wiedźmin przestał być... Grą, a stał się przeżyciem, co u w przypadku tego medium nie zdarza się wcale tak często. Ale z drugiej strony fakt, że pozornie przypadkiem je odnalazłem też złożył się na to wrażenie.

Tymczasem przy przechodzeniu gry drugi raz okazuje się, że po prostu wymienia się Anna z dzieciakami, Baron tak czy siak odchodzi z kasztelu a jego ludzie sieją terror. Jedna zmienna. Poczułem się, jakbym grał w gry od Telltale.
 
Tymczasem przy przechodzeniu gry drugi raz okazuje się, że po prostu wymienia się Anna z dzieciakami, Baron tak czy siak odchodzi z kasztelu a jego ludzie sieją terror. Jedna zmienna. Poczułem się, jakbym grał w gry od Telltale.
Teoretycznie tak, ale mimo wszystko wersje są inne - tu się wiesza, tu wyjeżdża za znachorami. Efekt ten sam, ale moim zdaniem to nie jest jedno i to samo.
 
Co nie zmienia faktu, że raczej więcej tego nie zrobię, strasznie dużo śmierci i cierpienia to pociąga za sobą, czułam się okropnie jak się okazało, że przez dobre serduszko mam ma sumieniu Barona i jego żonę.

Wydaje się, że uwolnienie ducha jest racjonalniejszym wyjściem - bodajże czwórka dzieciaków, przed którymi całej życie w zamian za chorą psychicznie staruszkę i starego pryka, który też ma swoje za uszami. Szkoda trochę Barona, za to co zrobił dla Cirilli i "szczere postanowienie poprawy". Czy poza tą dwójką coś jeszcze się dzieje niedobrego?
 
Czyli los 4 dzieci w zamian za Barona, jego żonę i całą wieś. Moim zdaniem nie warto bo w sumie nie wiemy co z tych dzieciaków wyrośnie. :p
 
To jest dyskusja w stylu: Co było pierwsze jajko czy kura? Niby można się przerzucać argumentami, ale tak naprawdę to po co?

Myślę, że ten quest miał dawać takie właśnie wrażenie - czasem nie można wybrać dobra, można co najwyżej mniejsze zło, a które jest mniejsze to już zależy od punktu widzenia.

Ja wybrałem uratowanie dzieci, bo dzieci są niewinne, bo na myśl o ich cierpieniu mnie skręca w środku.
 
@budzoo

To jest właśnie ten ogromny plus wiedźmina (zarówno książek jak i gier), że 3/4 zdarzeń czytelnik/gracz może interpretować tak, jak mu się podoba. :p
 
Top Bottom