Ogólna jakość fabuły W2 (spojlery)

+
W1 przeszedłem około 5 razy, w2 też 5 razy, więc mogę obie gry porównywać dość sprawiedliwie.
I mogę powiedzieć, że:

- Bardzo chętnie zagram jeszcze kilka razy we w2. Natomiast Wiedźmina 1 - czuje, ze już bym nie potrafił przejść, nudziłbym się.
- Ulubione postacie? Wymieniałbym te z w2. Niby z tymi z pierwszej części dłużej przebywaliśmy, ale wydają się takie sztuczne, mało realne i bardziej płytkie. Są oczywiście małe wyjątki jak Vincent. Weźmy na przykład Yeavinna i Iorwetha. Ten pierwszy da się określić mianem elf fanatyk i to wystarczy by sobie wyobrazić tą postać. Iorweth? - Wiewiór, który potrafi przełamać nienawiść i uwierzyć w ponadrasowe państwo. Zakochany w Saskii. Znacznie więcej cech determinuje tego bohatera i tak jest w większości przypadków. Na temat każdej postaci z w2 można napisać długą rozprawkę. Są bardziej wiarygodni i przez to mi osobiście bliżsi.

W1 miał mało przemyślane zakończenie. Zakończenie dwójki za to nie ma za to żadnej dynamiki. W tej historii przydałoby się mocne zakończenie, nie wiem jak choćby w "Mgle" (filmie).
 
Niektórzy niesprawiedliwie źle oceniają zakończenie W2 tylko dlatego że rozdział 3 jest krótki i że nie mają filmiku który jak dziecku wyjaśni co się stało. Dobrze zakończona książka, film czy gra powinna pozostawić pewne niedomówienia, które inteligentny odbiorca łatwo sobie dopowie, ewentualnie będzie miał pole do przeróżnych interpretacji.
Znowu kłania się różnica między niedomówieniem a niedorobieniem tudzież niedokończeniem. Wg mnie zakończenie W2 to nie jest żaden cliffhanger, nie jest ono również, wbrew pozorom, wcale nieoczywiste. Załatwiamy sprawę z Czerwiem i... no właśnie, i co? Co się dzieje? Film się nam urywa, nie ma żadnego płynnego przejścia między rozwinięciem akcji a jej zakończeniem. Wygląda to niemalże tak, jakby scenarzysta stwierdził, że ma już dość i dalej mu się pisać nie chce. To przykład na to jak, jak NIE robić zakończeń.

Nie wiem, skąd te wyobrażenia o rzekomej dłużyźnie przy zakończeniach. Zakończenie jest integralną częścią fabuły - jeżeli nudzi, to znaczy, że jest po prostu słabe. Reguły są takie same jak w innych etapach fabularnych, tylko że jest trochę trudniej, bo trzeba podać jakąś logiczną konkluzję lub podsumowanie albo chociaż w umiejętny sposób zaznaczyć przyszłe wątki i zachęcić do sięgnięcia po przyszłe części. W Wiedźminie 2 nic z tego się nie pojawia, a gra przez to zdaje się być niedokończoną. Wcale nie trzeba by wiele, by to zmienić - nawet jeden z tych komiksów (i to niedługi), które się pojawiają w grze, jeżeli byłby umiejętnie zrobiony, mógłby wystarczyć. To, co otrzymaliśmy, przypomina po prostu niedokończone, urwane w pół słowa zdanie. Gdy przez chwilę pojawił się czarny ekran, zamiast prosić o więcej, zastanawiałem się, czy przypadkiem gra mi się nie zacięła.
 
Ja nie widzę tam miejsca na cokolwiek więcej jeśli chodzi o sam koniec. Rozdział 3 oczywiście powinien być dłuższy przez dodanie kilku questów i może jakieś wydłużenie głównej fabuły jakąś tam drobną komplikacją zanim dojdzie do finału. Byle koniec nie był przedłużany w taki sposób jak w filmowym Władcy Pierścieni, kiedy to każdy myśli już tylko o jak najszybszym odwiedzeniu WC...

Co tam miałoby być? Jeszcze raz powtórzenie co się wydarzyło? Geralt wyjaśnił sobie z Letho pewne sprawy i koniec. Fabuła W2:Zabójcy Królów została zamknięta. Zwracam uwagę na podtytuł W2:Zabójcy Królów który wiele mówi. Reszta wydarzeń tych bardziej politycznych, na które przy okazji mieliśmy wpływ ma długofalowe konsekwencje, więc ich opisywanie byłoby nadmiernym wypadem w przyszłość, którą mamy nadzieję poznać dopiero w kolejnych odsłonach Wiedźmina. Co się zaś tyczy Yennefer, Dzikiego Gonu i powracającej pamięci Geralta to nie jest to oś fabularna Wiedźmina2:Zabójcy Królów. To raczej oś fabularna cyklu, którego W2:ZK jest tylko częścią. Osobista historia Geralta wykreowana przez REDów wybiega poza W2 i ma spajać kolejne części tego cyklu (czy to będzie Wiedźmin2:XY, czy Wiedźmin3)

Fabuła W2 ma przynajmniej trzy główne warstwy.
- Wątek osobisty Geralta, ale w sumie epizodyczny - przypadkowe wdepnięcie w g*wno z zabijaniem królów. To jest oś W2:ZK. Ten wątek został rozpoczęty (nie licząc filmu końcowego z W1) w W2 i zakończony w W2. Skoro więc mamy koniec to cóż więcej można powiedzieć w tej kwestii? Rozmowa z Letho i rozprawienie się z nim lub pozwolenie aby sobie poszedł to wystarczające podsumowanie i tak naprawdę o wiele fajniejsze zakończenie niż sztampowe ubicie wielkiego złego gościa dla którego i przez którego toczy się cała akcja.
- Wątek ogólny, dziejący się niejako siłą rzeczy, całe tło polityczne, społeczne, gry i knowania innych które się nie kończą z dnia na dzień, a konsekwencje są na całe lata.
- I znowu wątek osobisty Geralta, ale dotyczący całego jego życia, który to wątek jest obliczony na kontynuacje. Tak naprawdę ten wątek dopiero się rozkręca. W W1 praktycznie nie istniał. Myślę że W1 można potraktować jak prolog dla tego wątku.
 
Sorry za mały offtop, ale dla dwóch pytań nie ma sensu zakładać nowego tematu.
1. Przed premierą W2 było dosyć głośno o queście z dopplerem, jednak przechodząc grę po stronie Roche'a nie uświadczyłem go. Czy zatem występuje on w ścieżce Iorwetha? A może była to tylko kolejna marketingowa papka twórców?
2. Spotkałem się z opiniami, że Alvin i Jakub de Aldersberg z W1 to była jedna osoba. Nie wiem na jakiej podstawie wysnuto taki wniosek, bo fakt, że obydwaj posiadali amulet z dwimerytu to chyba trochę za mało. Podczas ostatniej rozmowy Geralta z Jaskrem przed zakończeniem gry (mówię o W1) ten drugi pyta się, czy to ten sam, który Geralt dał Alvinowi, po czym wiedźmin stwierdza iż nie wie i wyraża podejrzenie, iż Wielki Mistrz Zakonu nosił go, aby stłumić wrodzone zdolności, wiadomo jakie. Jak dla mnie, nie wynika z tego fakt, iż Alvin = Jakub de Aldersberg. A może coś mi umknęło i jestem w błędzie? Jeśli tak, proszę o wyjaśnienie tej kwestii ;)

Dzięki z góry za odpowiedź i jeszcze raz sorry za offtop.
 
Były jakiekolwiek potwierdzone informacje, że pojawi się doppler? Ja nie słyszałem.
Bonhart332 said:
A może była to tylko kolejna marketingowa papka twórców?
Jeśli jednak o tym oficjalnie nie powiedzieli to przyznasz, że obrzucanie od razu ludzi takimi hasłami jest co najmniej niestosowne.


Jest wiele przesłanek, które mówią o tym, że Alvin to Jakub. Wielki Mistrz powtarza słowa, które wpajał podczas "wychowywania" Geralt Alvinowi. Dziki Gon mówi, że znaliśmy Jakuba pod innym imieniem.
 
Bonhart332 said:
1. Przed premierą W2 było dosyć głośno o queście z dopplerem, jednak przechodząc grę po stronie Roche'a nie uświadczyłem go. Czy zatem występuje on w ścieżce Iorwetha? A może była to tylko kolejna marketingowa papka twórców?

Chyba mylisz rzekomy quest z dopplerem z "doppler effect" - konkursem cospleyowym, w którym nagrodą było wykorzystanie wizerunku zwycięzców w grze. Tylko o tego rodzaju dopplerze było głośno...
 
W1 przeszedłem 3 razy, a Wieśka 2, 5 razy w ciągu dwóch miesięcy. W "Zabójców Królów", mogę grać ciągle, bo mnie ciągle do tej gry ciągnie. W "jedynkę", też mogę grać, ale nie ma tego czegoś, co by mnie ciągle przyciągało przed monitor, a W2 to posiada. Ogólnie, obie są świetnymi grami i mimo wszystko w obie grałem z przyjemnością. Są to jedne z moich ulubionych gier i jedne z najlepszych w jakie grałem. Rzekłem :)
 
Ten temat to ogólna jakość fabuły W2, nie wiem w jaki temat dać to pytanie to dałem tu bo nie chce mi się zakładać nowego tematu, najbardziej mnie interesuje czemu nie ma shani w wiedźminie 2.
 
Dawid8524 said:
najbardziej mnie interesuje czemu nie ma shani w wiedźminie 2.

Nie uwzględnili jej w scenariuszu i tyle... Może w jakiejś dodatkowej przygodzie ją dadzą.. Nie ukrywam że chętnie bym ją ujrzał na nowym enginie xD
 
nocny said:
- Wątek osobisty Geralta, ale w sumie epizodyczny - przypadkowe wdepnięcie w g*wno z zabijaniem królów. To jest oś W2:ZK. Ten wątek został rozpoczęty (nie licząc filmu końcowego z W1) w W2 i zakończony w W2. Skoro więc mamy koniec to cóż więcej można powiedzieć w tej kwestii? Rozmowa z Letho i rozprawienie się z nim lub pozwolenie aby sobie poszedł to wystarczające podsumowanie i tak naprawdę o wiele fajniejsze zakończenie niż sztampowe ubicie wielkiego złego gościa dla którego i przez którego toczy się cała akcja.

Niby tak ale nie było żadnych świadków ewentualnej rozmowy wiedźminów lub ich pojedynku. Skąd pewność że Geralt dalej nie będzie ścigany?
Zauważ że można puścić Letho wolno a Vernon Roche, patriota, który chciał się zemścić i dopaść zabójcę, oleje to...
Trochę pokićkanie to wyszło...
 
To ja też się wypowiem. Gra bardzo mi się podobała ale mam kilka uwag na jej temat ;) Po pierwsze czasami troszkę nie podobał mi się sposób wypowiedzi postaci. Był taki hmm "nowoczesny"? Zupełnie nie pasował mi jak np Zoltan mówi do Geralta " Masz mnie za jakiegoś miękkiego ku**asa?!" Takich przykładów było więcej i troszkę to nie pasowało mi to do takiego swojskiego klimatu i charakteru książkowych postaci. Nie czepiam się tutaj nowych postacji ale tych znanym nam z sagi. Druga sprawa to to ze strasznie mało czasu poświęcono przyjaciołom Wiedźmina. O ile w ścieżce Iorwetha krasnoludy i Jaskier odgrywali jakąś role o tyle na drodze z Rochem już nie za bardzo. Zupełnie jak Triss z tym ze Triss przecież została porwana a oni nie. Średnio podobał mi się też ostatni akt. Konsekwencje naszych wyborów były zbyt globalne.. Kolejna wada ostatniego aktu to konieczność wyboru między Roche/Iorweth a Triss. Ratując czarodziejkę albo Temeria przestaje istnieć albo Elf zostaje skopany przez jakichś żołdaków i potem obaj maja pretensje. Z kolei pomagając im zostawiamy naszą przyjaciółkę bądź ukochaną na pastwę Nilfgardczykom ( nie wiemy że Letho ją uratuje)Tak wiec marna perspektywa. Co jeszcze no może te błędy w chronologii i drobne potknięcia tego typu. W każdym razie pomimo powyższych wad Gra była jedna z najlepszych w jakie miałem okazję grać, a grałem w wiele gier. Ciekawa fabuła zakończenie filmowe. Bez zbędnego podsumowania za to z lekkim niedopowiedzeniem i pomysłem na kolejną część. Tak więc REDzi byle tak dalej ;)
 
Jeśli chodzi o mnie to fabuła w wiedźminie 1 była mimo wszystko ciekawsze niz w dwojce.
Przede wszystkim w pierwszej czesci bardzo podobal mi sie motyw z Alvinem , nie spotkalem sie wczesniej w żadnej grze z sytuacja, w której zabijamy bohatera , ktory tak naprawde ciągle byl z nami , sluchal naszych rad, opiekowalismy sie nim a do tego byl jeszcze dzieckiem, które dzieki genowi starszej krwi jest w stanie podrozowac pomiedzy swiatami.
Chociaz zdaje sobie sprawę że Alvin nie byl jednoczesnie Jakubem , ale pozniej sie nim stanie, to byl ciekawy motyw i sam fakt ze on stal za wszystkim i jego ponoc "swiety" zakon , który broni bezbronnych napewno bylo ciekawym posunieciem fabularnym.
Jak chodzi o W2 to tutaj troche właśnie malo kreatywnie wzgledem pierwszej czesci, schematy znane z sagi, czyli Nilfgaard stal za wszystkim i po czesci czarodziejki na które starano sie zrzucic cala wine , juz w sadze loza byla latwym celem, a wladcow nie trzeba bylo dlugo zachecac aby podjeli oni kroki przeciw rosnacej sile czarodziejek.
Co do watku Gonu to nawet fajnie to rozwiazali , ale główny zarzut jaki kieruje do drugiej czesci wieslawa to wlasnie klimat.
W pierwszej czesci mamy wioski w obu zupelnie inny nastroj i w obu ludzie narzekajacy na rozne aspekty , poczawszy od potworow po choroby i sytuacje polityczna. Ogólnie mialo sie wrazenie że przebywa sie z prostym ludem , który czesto potrzebowal pomocy wiedzmina , a w dwojce tego nie ma . Fabula popedza , a poza tą fabulą to zabardzo nie ma sensu robienie czegokolwiek innego. W Calej grze wszystkie lokacje są niestety powiazane z questami w zdecydowanej wiekszosci glownym watkiem, nie ma w sumie nic takiego co mozna odkryc przypadkiem , jedyne takie miejsce co kojaze nie zwiazane z questem to byla chata bandytow w lesie , która i tak furory nie robila.
W 1 czesci na samych bagnach spotykamy ceglarzy, drwali , gaj druidow , chatke dziadka , w kazdej tej lokacji ludzie zachowuja sie innaczej maja inne problemy innaczej sa w stosunku do nas nastawieni i daja nam rozne zadania.
Sam drugi akt czyli wyzima klasztora i sledztwo to juz byla super sprawa, trzeba bylo naprawde kombinowac i malo komu udalo sie za 1 razem uniewinic wszystkich i odpowiednio wszystko przeprowadzic. Bylo wiele takich przyziemnych spraw typu imprezka u shani , upijanie sie w barze, bankiet, zywe miasto , wiele poukrywanych questow i smaczkow.
W dwojce w sumei pobieramy zadanai z tablicy i co z tego ze roi sie od nekkerow czy endriag skoro ludzie sie na nie nie skarza nawet, poprostu questy robi sie z automatu. W jedynce wiesniaki gadaly o utopcach , berghestach , zarazie, widac bylo ze reagowali na to co ich otacza. W dwojce w sumie poza miastem/obozem nie ma nic godnego uwagi, zadnych npc , co najwyżej potwory i to w skąpych ilosciach jak chodzi o gatunki.
Zreszta co by tu gadać , kazdy akt wiedzmina 1 mial swoisty klimat i ciezko bylo wskazac najlepszy.
Dwojka to niestety tylko intrygi polityczne umilane skapa iloscia questow pobocznych , których zleceniodawcy sami pchaja sie do nas . Ja przy przechodzeniu W2 nie ominolem zadnego questu bo chyba naprwde nie sposob bylo cos ominac, a wiedzminie 1 przy 4 przechodzeniu gry odkrylem niektore zadania , ktorych wczesniej nie znalem.
Brakuje mi w W2 jakiejs wsi ze slowiasnkim klimatem i ucieczki od tej calej intrygi politycznej.
Jesli chodzi o postacie i prowadzenie fabuly to wiedzmin 2 naprawde wymiata , szkoda ze tak malo czasu mamy zeby sie z tymi postaciami zaznajomic.
Wiec reasumując fabularnie wg mnie bogatszy byl wiesiek 1 , poza konfliktami politycznymi i rasowymi byly inne typu , ludzie i vodyanoi , wiesniaki i wiedzma czy konflikt sióstr w akcie 4.
 
Wybaczcie, ale już przed premierą gry o królobójstwa podejrzewałem Lożę Czarodziejek i Emhyra var Emreisa ;). Może to brzmi jak przechwałki, ale gdy widziałem te zapowiedzi "Kim jest tajemniczy zabójca królów? Komu zależy na usuwaniu władców północy?" to od razu tak pomyślałem. Nie zaskoczyło mnie to, że w zależności po której stronie był Geralt, ta strona wygrywała bitwę o Vergen. Wiedziałem, że w samotni będzie czekał Letho, ew. inny zabójca. Gdy zobaczyłem i usłyszałem mnicha, już wiedziałem, że to Letho.

Natomiast W1? Nie wyobrażacie sobie jaki szok przeżyłem, gdy zobaczyłem Jakuba de Aldersberg alias Alvina w teleporcie w bazie Salamandry, bądź widząc królewnę Addę, która przyznała się do konspiracji z Salamandrą. A to, że Vincent był wilkołakiem? Tego też się nie spodziewałem. A widok Berengara w IV akcie? Ludzie, tam to niespodzianek przeżyłem...
 
@Qesitam
Dokładnie miałem te same odczucia , a jeszcze większy szok doznałem kiedy dowiedzialem sie ze Alvin byl Jakubem (Przyznaje bez bicia ze sam an to nie wpadlem bo wtedy jeszcze nie znalem sagi ;p)

Fabyla W2 nie byla bynajmniej zła, ale jednak wszystko ciągło się wokól wątku głównego, nie bylo czasu żeby odpocząć , zająć się jakimiś przyziemnymi sprawami, lepiej poznać bohaterów itp.
Brakowało jeszcze jednego dlugiego aktu np jakies wsi , na której wylądowalibyśmy z Rochem/Iorwethem i razem zajeli sie jakims poza politycznym konfliktem (cos w stylu aktu 4 w W1 czy aktu 1) rozwiazali razem jakies ciekawe zadania i lepiej sie poznali z postaciami. A tu niestety Iorweth i Roche w 2 akcie zostali potrakowani troche po macoszemu. Niby byli ale głównie ich aktywność była widoczna dopiero przy końcu aktu.
Fabula jednak w W1 byla ciekawsze , bardziej zawila , wiele zwrotów fabularnych np De Wett i Adda czy wspomniany wilkołak. A największego zdziwienia dostałem jak grałem 1 raz i w 2 akcie wszedlem do krypty i znalezlem martwe cialo Raymonda Marlova, nie wiedzialem co o wszystkim myśleć.
Do tego dochodzi wspaniala klimatyczna muzyka , która towarzyszyła nam w każdym akcie podczas wykonywania naprawde masy questów pobocznych zostawila u mnie nie zapomniane wrazenia.
Muzyka w W2 jest, ale wg mnie wypada duzo gorzej, nic w sumie mi w glowie nie zostalo praktycznie.
Graficznie W2 to mistrzostwo świata , szkoda ze w grze zaprezentowana byla dosc mala roznorodnosc lokacji. Chcialbym zobaczyc taka prawidzwa slowianska wieś na REDengine cos w styli podgrodzia czy odmetów.
 
Bonhart332 said:
Spotkałem się z opiniami, że Alvin i Jakub de Aldersberg z W1 to była jedna osoba. Nie wiem na jakiej podstawie wysnuto taki wniosek,

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. To już kwestia interpretacji. Wielki Mistrz zdaje się znać bardzo dobrze Geralta, wie o rzeczach, o których wiedźmin rozmawiał z Alvinem. I Alvin i Jakub noszą taki sam (lub bardzo podobny) naszyjnik, oboje mają wizje, na samym końcu gry chyba Jaskier mówi, że "Jakub de Aldersberg, jeżeli takie było jego prawdziwe imię, nie żyje" i (tu mogłem coś pokręcić) zdaje mi się, że Król Gonu mówi gdzieś na początku gry Geraltowi, że ten będzie mu winien duszę osoby podróżującej w czasie (a jak wiesz na końcu rozgrywki Geralt może zdecydować czy oddać duszę Jakuba Królowi Gonu). Tak to wygląda, sam sobie zinterpretuj.
 
W2 jest napisany zdecydowanie lepiej niż W1. Po pierwsze, nie ma jakichś debilnych armii złych supermutantów, narzucających skojarzenia z iksmenami czy innymi holi-łódzkimi bzdurami. Po drugie, fabuła jest spójna i nie ma takich bezsensów jak w W1, gdzie w rozdziale czwartym nie wiadomo dlaczego Geralt zamiast uganiać się za Javedem zbiera kwiatki do wianka Aliny. Po trzecie, śmieszne wydaje mi się to co niektórzy piszą o tym, że w jedynce jest większy wybór stronnictw - w jedynce jedyne co wybieramy, to czy facet który będzie ci podtrzymywał drabinę będzie miał koszulkę czerwoną czy niebieską. Wybór pomiędzy Yaevinnem a Zygfrydem był tak naprawdę niemal zupełnie pozbawiony konsekwencji, może nie licząc pokazu slajdów na samym końcu. Wybór pomiędzy Rochem a Iorwethem w pierwszym akcie zmienia wszystko.
Pociągnę jeszcze dalej: ja się domyśliłem, że głównym złym będzie Wielki Mistrz gdzieś w rozdziale III wiedźmina. W W2 nie rozkminiłem, że za zabójstwami Foltesta i Demawenda stoją mimo wszystko różne stronnictwa.
 
fabuła jest spójna i nie ma takich bezsensów jak w W1, gdzie w rozdziale czwartym nie wiadomo dlaczego Geralt zamiast uganiać się za Javedem zbiera kwiatki do wianka Aliny

Ciekawa opinia . Z tego co się orientuje dla ogromnej większości graczy akt IV W1 jest niemalże dziełem sztuki - ze względu na piękne lokacje, muzykę i sielski klimat.
 
Panowie nie zapominajcie że W1 można było być neutralnym , a w W2 nas tego pozbawiono .A akt IV to dał odpocząć i zająć się wiedżmińską robotą był najlepszy robił wrażenie większe niz las w W2 .
 
W2. Niby gra zrealizowana doskonale. Niby fabuła spójna i poza drobiazgami trudno się do czegoś doczepić (zwłaszcza jeśli grę przeszło się obiema ścieżkami. Niby brak zadań typu "dostarcz list", albo "zabij i przynieś". Czegoś jednak zabrakło.

1. Może problemem były zbyt małe lokacje? Twórcy postawili sobie ambitne zadanie wyeliminowania doczytywania lokacji. Wyszło, jak wyszło (przejście przez drzwi pokazywało, że zadanie udało się trochę nie do końca). Najgorsze, że pojawił się efekt uboczny- lokacje okazały się małe i stosunkowo puste. Iorweth ukrywał się tuż obok bandziorów Loredo, las po wytłuczeniu potworów przypominał Las Łagiewnicki (dwa kroki i znajdywałeś się u celu). Broniły się tylko wąwozy w II akcie i Vergen - uczucie klaustrofobii, które się pojawiało, nieźle pasowało do fabuły.

2. Odniosłem dziwne wrażenie, że potencjał postaci i lokacji nie został do końca wykorzystany. Z nielicznymi wyjątkami jedna postać grała rolę tylko w jednym zadaniu, do tego rolę przewidywalną do bólu. Podobny problem był z lokacjami- twórcy w większości przypadków okazali się wyznawcami zasady jedno miejsce=jeden quest. Można było powrócić do odwiedzonych miejsc, porozmawiać z wcześniej widzianymi postaciami, tylko nie miało to większego sensu. Szkoda. Aż prosiło się o wprowadzenie bohaterów drugo- i trzecioplanowych grających rolę w kilku niezależnych wątkach. Tak fabuła trochę przypominała szkolną akademię- postać X wychodziła na scenę, deklamowała swoją kwestię, po czym stała sobie cichutko w kąciku.

3. Brakło, niestety, barwnych bohaterów trzeciego planu, a może i tła. Do tej pory uśmiecham się, gdy wspomnę rzeźnika- marksistę pod murami Wyzimy z W1, wyzimskiego grabarza czy dziadka- ludożercę. Jeden Natchniony, to trochę mało, zwłaszcza że imię tej postaci jest właściwie jednym wielkim spoilerem.

4. Niestety, nie udało się uniknąć pewnych dłużyzn, zwłaszcza w ścieżce Roche'a. Przebijanie się do oblężonego Vergen w założeniu miało pewnie przypominać przejście przez płonącą Starą Wyzimę. Wyszło tak sobie. Nie wiem, jak Wy, ale ja patrzyłem na mapę czy jeszcze daleko. Co za dużo, to niezdrowo. Lokacja sprawdziła się jako tło dla ścieżki Iorwetha, ale jako kulminacja II aktu w ścieżce Roche'a była zwyczajnie nużąca.

5. Czy aby naprawdę każda postać musiała mieć własne imię, zwłaszcza że z reguły nic nie wnosiła do fabuły? Co nam po wiedzy, że strażnik nazywa się Nabuchodonozor, a sprzedawca ryb Pafnucy? W tym tłumie, trudno było znaleźć postacie naprawdę istotne. Ich zaznaczenie znane z W1 podobało mi się bardziej. Pomijam, że cierpiał na tym realizm- czy naprawdę wiecie, jak nazywa się Wasz dzielnicowy albo motorniczy tramwaju, którym jedziecie do pracy? To nadmiar niepotrzebnej informacji.

6. Bestariusz niestety był bardzo ubogi. Rozumiem, że autorzy chcieli pozbyć się irytujących potworów wyłaniających się spod ziemi, co rozbawiało graczy w W1. Ale w W2 wyszło to naprawdę nędznie, zwłaszcza w połączeniu z tunelowatymi lokacjami aktu II. Cmentarze bez plączących się nocą ghuli? Wąwozy w których kręcą się zgnilce, harpie i samotny troll? Łezka się w oku kręci na wspomnienie pól i południc IV aktu, albo barghestów z Podgrodzia.

7. Wyeliminowano zlecenia "kurierskie". Ale w zamian coś utracono. Brakowało mi zadań polegających na zbieraniu składników alchemicznych lub na zabiciu jednego konkretnego potwora, których w W1 była cała masa. Pomysł potworów tworzących swoisty ekosystem oczywiście jest bardzo fajny, ale aż prosi się o uzupełnienie go klasycznymi RPGowymi zleceniami typu "idź, ubij i przynieś łeb na dowód" - w końcu gramy wiedźminem, który częściej polował na jednego konkretnego stwora niż wykonywał deratyzację całego lasu.

8. Brakło niezależnych wątków, toczących się gdzieś w tle. A może nawet nie tyle brakło (bo np. rozgrywki w nilfgaardzkiej delegacji miały pewien urok), co okazały się one mniej wciągające niż np. sztandarowy wątek tła w W1- wątek Carmen i wilkołaka. Do tego wątki zapowiadające się fajnie (kwadratowa moneta), zdechły szybko i przewidywalnie. Spiskowcy zamiast odegrać większą rolę w całej historii giną w sposób, moim zdaniem, dość idiotyczny.

9. Fajnym pomysłem W1 było zdobywanie informacji o potworach z przeczytanych książek. Tutaj niby też tak można, ale... po pierwsze gra nie zaznacza, którą książkę przeczytaliśmy, więc albo prowadzimy sobie wykaz na kartce, albo wcześniej czy później zdublujemy zakup. Po drugie - ekonomia zaprojektowana jest tak, że oreny musimy oszczędzać (no, może i nie musimy, ale bez tego zabraknie nam ich na zbroję Vranów), książki są drogie, a ich sprzedaż się nie opłaca. (zresztą pół biedy potwory, gorzej że zakupy książek w W1 pozwalały poznać świat gry, w W2 mało kto ma tyle orenów, by sobie na to pozwolić). Po trzecie- wiedzę na temat sposobu wytępienia stworów można zdobyć je zabijając, co trochę kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. Po czwarte- czy znasz stwora czy nie i tak możesz wydobywać z niego składniki alchemiczne.

10. Fajną rzeczą w W1 była alchemia. W W2, jeśli wybrało się ścieżkę inną niż alchemika, wygląda to dość marnie. Wprowadzono fajną rzecz, jaką jest niemożność picia eliksirów w czasie walki. Ale ucierpiała na tym dynamika gry i jej grywalność- gdy Geralt wpada w zasadzkę (a zdarza się to dość często) walczy pozbawiony eliksirów. Niby logiczne, ale rozsądny gracz po prostu wyszkoli swego bohatera tak, aby doskonale radził sobie bez nich. Jeśli dołożymy do tego krótki czas działania i efekty uboczne - cóż, alchemia z ważnego elementu rozgrywki stała się mało istotnym dodatkiem.
A poza tym kupowanie napojów wyskokowych w karczmach miało swój urok :)

Nie zrozumcie mnie źle. W2 to gra świetna i wciągająca. Technicznie bije W1 na głowę. Mam jednak wrażenie, że dążąc do technicznej doskonałości, poświęcając czas grafice, REDzi zgubili coś istotnego. Coś, co powodowało, że do W1 mam sentyment, W2 skończyłem na oba sposoby i odłożyłem na półkę. Że pamiętam sceny i postacie W1, ale żeby napisać ten tekst i odnieść się do W2 musiałem zaglądać do poradnika.
 
Zgadzam się ze wszystkimi zarzutami Alojzy
Redzi skupili się na tym co oczywiste , czyli fabule , grafice , dialogach postaciach a zapomnieli o tym wszystkim co czyniło z wiedzmina 1 grę ponad przeciętną.
Przede wszystkim o naturalności świata , w którym tętniło życiem gdziekolwiek byśmy nie poszli.
W wiedzminie 2 poza miastem w sumie nie spotkamy żywej duszy , oprócz wspomnianego przez Ciebie Natchnionego.
Jest po prostu pusto a świat służy wiedzminowi tylko do zbierania informacji potrzebnych do wątku głównego.
Sam fakt że wszystkie lokacje w wiedzminie 2 odwiedzimy podążając tylko za wątkiem głównym bądź większymi questami pobocznymi co jest wg mnie bolączką tej gry.
Bo robiąc sam główny wątek zwiedzimy wszystko i nie ma sensu się bardziej zagłębiać w ten świat , który nie oszukujmy się za wiele nam nie oferuje.
Nawet sposób uzbrajania bohatera jest banalny , bo wszędzie walają się dobre miecze , recepty , kamienie runiczne.
Pamiętam że w wiedzminie 1 aby wykuc miecz z meteorytowej stali w 1 akcie trzeba bylo odpowiednio pokierowac prologiem oraz bardzo uważnie zwiedzic cały 1 akt aby do walki z bestią wyposażyć sie w nowy mieczyk i to cieszyło.
Bo na modach zwiększających poziom trudności każde ulepszenie było na wagę złota.
A zdobycie Harvala też do łatwych nie należało bo trzeba było skrupulatnie wybijac wyverny , które się odradzały po pewnym czasie , pamiętam że aby zdobyć ten mieczyk to się raz musiałem nieźle nafaszerowac eliksirami.
A wykucie nowego srebrnego miecza równierz wymagało bardzo uważnej gry aby wyrobic sie w akcie 3.
W wiedzminie 2 wg mnie jest przesyt oręża , a do złożenia z recept to często wszystkie skladniki ma pierwszy lepszy sklepikarz. Jesli juz skladamy miecz to skladniki rzemieslnicze powinny byc pochowane dokladnie w roznych skrzynkach losowo na calym terenie danego aktu aby gracz sie musial napocic.
Ja w pewnym momencie nie wiedzialem jakiego miecza używać , bo prawie wszystkie dawaly te same efekty tylko róznily sie obrazeniami badz nieco szansa na efekt co bylo komiczne wg mnie . Mogli juz zrobic po 1 efekcie ale konkretnym, aby gracz mógl bardziej dostosowac taktyke.
Bestiariusz porażka na bagnach w wiesku pierwszym bylo 2 razy wiecej rodzajów potworów niz w calym wiedzminie 2.

Słowa uznania jednak należą się za postacie , które są naprawdę fantastycznie wykreowane , chociaż uważam że REDzi nie do końca wykorzystali ich potencjał np Detmold ginie trochę glupio przy ścieżce Iorwetha , może też zginąć na ścieżce Rocha jak pójdziemy ratować Anais. Detmold jest ciekawa i charakterystyczna postacia i mogłby spokojnie grać ważna role w kontynuacji gry, zdecydowanie wzbudzil u mnie wieksze uznanie niz Filipa , której nie lubie.
Nie mówiac że na sciezce Iorwetha nie bedziemy miec z Detmoldem praktycznie wcale doczynienia.
Saskia to mój pretendent do najlepszej postaci. Również myślę że REDzi ją skazali na śmierć naturalną , bo odczarowanie jej raczej nie jest priorytetem , a nie wyobrażam sobie żeby zaklęta przez Filipe grała potem istotna role w kontynuacji (Oczywiscie jesli takowa bedzie), nie mówiąc już o tym że można ją zabić...
Iorweth jest pierwszym elfem , którego polubiłem i darze go sporym szacunkiem. Jest silny , sprytny zawsze dotrzymuje danego słowa , cięzko wzbudzić u niego zaufanie i przyjaźń, ale da sie tego dokonac.
Z Saskia na równi jak chodzi o moje ulubione postacie.
Roche równierz mimo że inny niż Iorweth jednak mają wiele wspólnych cech, równierz fantastyczna postać.
O starych znajomych czy postaciach z sagi się nie wypowiadam bo zostały świetnie zrobione i nie odbiegają od pierwowzoru.

Mam nadzieje że w Wiedzminie 3 postawią na żywy i ciekawy świat , bo w wiedzminie 2 miałem wrażenie że biegam od npc do npc aby wykonac wątek główny i tyle . Świat był pusty i nie było sensu go zwiedzac bo nie było czego.
Trochę się zawiodłem bo twórcy zapowiadali że dla osób , które lubia odkrywać świat będzie wiele smaczków a tego nie doświadczyłem.
 
Top Bottom