Ogólna jakość fabuły W2 (spojlery)

+
EmhyrDeithwen said:
Ciekawa opinia . Z tego co się orientuje dla ogromnej większości graczy akt IV W1 jest niemalże dziełem sztuki - ze względu na piękne lokacje, muzykę i sielski klimat.
A jak lokacja, muzyka i klimat mają się do tego, że fabuła się w rozdziale IV rozsypywała? Że nie wiadomo co i po co Geralt tam robił?
 
dzizass said:
A jak lokacja, muzyka i klimat mają się do tego, że fabuła się w rozdziale IV rozsypywała? Że nie wiadomo co i po co Geralt tam robił?

Pomysł był akurat fajny- Geralt po perypetiach trzech pierwszych aktów znika z oczu głównym rozgrywającym dramatu i zaszywa się na wsi (by wypocząć, nie narażać się i poczekać aż afera ucichnie). Z nudów zabiera się na pomoc w matrymonialnych perypetiach lokalnych szych, zarabia na zleceniach na potwory.
Aż tu nagle wojna go dogania. Wieś przestaje być spokojna.

Kapitalne, choć absolutnie niekomercyjne. :)
 
AlojzyFrak said:
Pomysł był akurat fajny- Geralt po perypetiach trzech pierwszych aktów znika z oczu głównym rozgrywającym dramatu i zaszywa się na wsi (by wypocząć, nie narażać się i poczekać aż afera ucichnie). Z nudów zabiera się na pomoc w matrymonialnych perypetiach lokalnych szych, zarabia na zleceniach na potwory.
Aż tu nagle wojna go dogania. Wieś przestaje być spokojna.

Kapitalne, choć absolutnie niekomercyjne. :)
To jeszcze wytłumacz, dlaczego Geralt musiał pomóc Alinie i innym, żeby potem móc udać się do Wyzimy.
 
A dlaczego Geralt w dwójce musi ścigać królobójców? Ponieważ taką fabułę wymyślili twórcy gry. Z tego samego powodu Geralt musi pomóc Alinie. Po burzliwym końcu 3 aktu, Geralt zostaje teleportowany do wsi Odmęty, aby przeczekać aferę, w którą jest zamieszany oraz po to, by na jakiś czas zniknąć z oczu Addy. Nie zamierzał jednak całego tego czasu spędzić leżąc pod drzewem. Dlatego udał się do wsi, dowiedział co się dzieje i postanowił pomóc mieszkańcom. Geralt jest taką postacią, która zawsze doprowadza do końca sprawy, które go dotyczą, dlatego wyjechał do Wyzimy dopiero wtedy, gdy rozwiązał sprawę Aliny. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w momencie, gdy zakończył sprawy w Odmętach sytuacja w Wyzimie względnie się uspokoiła. Wszystko układa się w logiczną całość, więc nie wiem dlaczego ciągle marudzisz i jęczysz...
 
Zgadzam się ze wszystkim co zostało napisane w pierwszym poście.
Fabuła jest nudna, płytka i przewidywalna. Nie wciąga.
W2 jest kompletnie pozbawiony klimatu jaki panował w książkach i w W1.

Grę przeszedłem raz i leży w szufladzie. Nie mam kompletnie ochoty po nią znowu sięgać.
Rozczarowanie po ponad 3 letnim czekaniu było niesamowite.
 
Bonhart332 said:
A dlaczego Geralt w dwójce musi ścigać królobójców? Ponieważ taką fabułę wymyślili twórcy gry. Z tego samego powodu Geralt musi pomóc Alinie. Po burzliwym końcu 3 aktu, Geralt zostaje teleportowany do wsi Odmęty, aby przeczekać aferę, w którą jest zamieszany oraz po to, by na jakiś czas zniknąć z oczu Addy. Nie zamierzał jednak całego tego czasu spędzić leżąc pod drzewem. Dlatego udał się do wsi, dowiedział co się dzieje i postanowił pomóc mieszkańcom. Geralt jest taką postacią, która zawsze doprowadza do końca sprawy, które go dotyczą, dlatego wyjechał do Wyzimy dopiero wtedy, gdy rozwiązał sprawę Aliny. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w momencie, gdy zakończył sprawy w Odmętach sytuacja w Wyzimie względnie się uspokoiła. Wszystko układa się w logiczną całość, więc nie wiem dlaczego ciągle marudzisz i jęczysz...
To co piszesz jest zwyczajnie głupie. W każdej, nawet najbardziej otwartej grze musi być jakiś motyw przewodni: w W1 poszukiwania Javeda i jego mocodawców, w W2 zabójcy królów. Bez tego gra nie istnieje. Natomiast W1 by sobie spokojnie bez Aktu IV spokojnie poradził. W trakcie wydarzeń aktu IV Geralt mógłby robić cokolwiek innego np. iść w tym czasie na grzyby. Wydarzenia z Odmętów nie mają ani wpływu na to co się dzieje później, ani żadnego związku z osią fabularną reszty gry. Cały scenariusz aktu IV jest zaledwie wypełniaczem, zapchajdziurą.
Bardzo kiepskim mechanizmem jest też to, że w momencie kiedy rozwiążesz trzy główne zadania z Odmętów, to skutkuje to pojawieniem się rycerzy - jest to arbitralne i pojawia się niczym królik z kapelusza. Generalnie w grach RPG gracz powinien się poruszać od jednego celu do drugiego i kolejne następstwa fabularne powinny być logicznym wynikiem jego akcji, nawet jeżeli są nieprzewidywalne. Nawet w fabułach nieinteraktywnych tego typu zwroty akcji są szeroko wyśmiewane.
Co więcej, gra, która aspiruje do miana gry RPG nie może sobie pozwolić na to, żeby wtłaczać gracza w jakiś tor, bo postać którą gracz >odtwarza< postanawia coś kompletnie rozbieżnego z tym co większość graczy by zapewne postanowiła gdyby dać im w tym miejscu możliwość wyboru.
I jakkolwiek klimat panujący w rozdziale jest świetny, a większość lokacji śliczna i sielska, to cały ten scenariusz nadawałby się o wiele lepiej na niezależną przygodę a nie rozdział dłuższej fabuły. Jeżeli tego nadal nie rozumiesz, to sugeruję żebyś rozważył niekomentowanie sprawy.
 
Ogólnie o drugim "Wiedźminie".

Jestem wielkim fanem wiedźmińskiej sagi oraz pierwszej części "Wiedźmina", dlatego też kiedy była tylko taka możliwość zamówiłem EK drugiej części.
Nie mogłem się doczekać, kiedy znowu zanurzę się w ten świat, tak świetnie przedstawiony w "jedynce".
Po pewnym problemach związanych z włączeniem gry (wszyscy wiemy o co chodzi) zacząłem rozgrywkę.
Mimo, że jestem RPG-owym "szperaczem" (zwiedzam wszystkie zakątki świata i w miarę możliwości wykonuję wszystkie zadania) to W2 i tak zaskoczył mnie (na niekorzyść) swoją długością. Trzy rozdziały + prolog to niewiele w porównaniu z jedynką. A trzeba wziąć pod uwagę, że trzeci rozdział to 30-60 minut gry.
Oczywiście, wybór strony zmienia w dużym stopniu rozdział drugi, jednak ciężko to samo powiedzieć o dwóch pozostałych. W artbooku jest napisane, że prace na dwójką zaczęły się zaraz skończeniu W1. Daje to cztery lata pracy nad grą. Rozumiem, że dużo czasu zajęło stworzenie nowego silnika graficznego, ale przecież przy jego tworzeniu nie uczestniczyli chyba wszyscy Redowcy, prawda? A już szczególnie ci, którzy byli odpowiedzialni za tworzenie fabuły...
Smuci mnie też samo rozbudowanie gry, jeśli można to tak nazwać. Ilość potworów do ubicia i zadań pobocznych wypada blado w porównaniu w częścią pierwszą. Ile rodzajów potworów jest w dwójce? Nekkery, endriagi, trolle, upiory, harpie, utopce, zgnilce i inne trupojady. Jak dla mnie mało. W jedynce można było spotkać ich o wiele więcej. Gdzie zwykłe wilki, wiwerny, kuroliszki, echinopsy, bazyliszki, skolopendromorfy, wampiry różnego rodzaju? Wiedźmiński świat to nie tylko ludzie, ale też potwory. Dużo, różnych potworów! W W2 możemy je policzyć na palcach. Szkoda.
Nie będę rozpisywał się na temat grafiki, bo i nie ma zbytnio po co. Jest przepiękna, a kto uważa inaczej powinien się udać do okulisty, bo najwidoczniej z jego wzrokiem jest coś nie tak.
Muzyka - mimo dalszej współpracy z A. Skorupą, w części drugiej brak (przynajmniej dla mnie) utworów wpadających w ucho, takich które się pamięta jeszcze długo po skończeniu gry.
Jest oczywiście świetny motyw karczmy, jednak pochodzi on jeszcze z jedynki. Brak też czegoś mocnego na koniec, czegoś, czym niewątpliwie był utwór "Believe" którego mogliśmy posłuchać podczas napisów końcowych.
Aż ciarki szły po plecach. Coś pięknego.
Klimat - sprawa bardzo subiektywna. Wg mnie dwójka straciła gdzieś ten słowiański klimat wręcz wylewający się z monitora podczas ogrywania części pierwszej. W2 jest jakby bardziej "zachodni", co mojej skromnej osobie zbytnio nie pasuje, a co najgorsze zupełnie nie pasuje do świata wykreowanego przez AS-a.
Dialogom podobnie jak w W1 nie można nic zarzucić, szkoda, że przez długość gry jest ich mniej.
 
dzizass said:
Natomiast W1 by sobie spokojnie bez Aktu IV spokojnie poradził. W trakcie wydarzeń aktu IV Geralt mógłby robić cokolwiek innego np. iść w tym czasie na grzyby. Wydarzenia z Odmętów nie mają ani wpływu na to co się dzieje później, ani żadnego związku z osią fabularną reszty gry. Cały scenariusz aktu IV jest zaledwie wypełniaczem, zapchajdziurą.

Nie do końca.
Akt ten pokazuje, że Geralt nie może oderwać się od swojej ścieżki. Że wojna i śmierć zawsze go dopadną, niezależnie, gdzie się skryje i co zrobi.
Zresztą zapowiedź masz już na początku aktu, gdy w sielskiej wiosce pojawia się zło (w postaci czcicieli Dagona) i odpryski wojny (w postaci jaskini elfów).
A przy okazji kończy się tam wątek Berengara, co trudno byłoby uzyskać w akcie V, a chyba również i w III.

dzizass said:
Bardzo kiepskim mechanizmem jest też to, że w momencie kiedy rozwiążesz trzy główne zadania z Odmętów, to skutkuje to pojawieniem się rycerzy - jest to arbitralne i pojawia się niczym królik z kapelusza. Generalnie w grach RPG gracz powinien się poruszać od jednego celu do drugiego i kolejne następstwa fabularne powinny być logicznym wynikiem jego akcji, nawet jeżeli są nieprzewidywalne. Nawet w fabułach nieinteraktywnych tego typu zwroty akcji są szeroko wyśmiewane.

Właściwie było to nie do uniknięcia, jeśli chcemy uniknąć wykonywania zadań w ściśle określonym czasie.
Samo pojawienie się rycerzy było wpisane w logikę aktu- to nie Geralt szuka wojny i kłopotów, ale wojna znajduje jego. I to w miejscu, gdzie mało kto jej się spodziewał.

dzizass said:
Co więcej, gra, która aspiruje do miana gry RPG nie może sobie pozwolić na to, żeby wtłaczać gracza w jakiś tor, bo postać którą gracz >odtwarza< postanawia coś kompletnie rozbieżnego z tym co większość graczy by zapewne postanowiła gdyby dać im w tym miejscu możliwość wyboru.

Bo ja wiem.
Kończymy III akt w takiej sytuacji: Salamandra rozbita (ale za plecami króla i z inicjatywy człowieka kojarzonego z Nilfgaardem), wkurzony albo zakon, albo elfy (i często Velerad do kompletu), Adda skazuje Geralta na śmierć. Pokazywanie się w Wyzimie to pomysł taki sobie. Ucieczka na drugi koniec świata, gdy w mieście pozostała Triss/Shani również. Zadekowanie się gdzieś na pustkowiu wydaje się logiczne. Żeby nie umrzeć z nudów i zarobić parę groszy warto się też podjąć kilku zleceń.
 
Czytając wasze komentarze odnoszę wrażenie że tu rozbiły się Dwa obozy, Jeden zachwala Wiedźmina 1 Nie widząc najwyraźniej zbyt dużej zapożyczeń z książki co tworzy fabułę nieco nieoryginalna. Bonhart332 ty bardzo próbujesz udowodnić że W1 jest najlepsza na świecie itp. i muszę przyznać że gra jest naprawdę dobra ale co do charakterystyczności postaci to się nie zgodzę. Wiem że od razu widać iż jestem Wielkim zwolennikiem W2 ale do czego zmierzam. Letho, wiedźmin wymyślony od podstaw (nie zapożyczony) do tego jest barwną postacią. Przykładami "Oryginalności" można określić także Sakię, Iorwetha (Postać wymieniona w Książce ale w żaden sposób nie była w niej przedstawiona), Rocha i innych. Wiadomo zapożyczenia z doskonałej sagi to nie może się nie udać ale czy nie jest lepsze wymyślić i przedstawić fabuły nowej, świeżej nieograniczanej przez książkę licznymi podobieństwami? W1 ma dobrą fabułę, jest klimatyczna i ma całkiem fajne rozwiązania ale dla kogoś kto czytał książkę te wydarzenia są znajome, "Hej ja to znam" takie odnosiłem ważnie grając w W1. W2 ma już samodzielną, dojrzałą, samodzielna i nieliniową fabułę, Doskonały Gameplay (dla mnie rzecz jasna), Świetne postaci i ich dialogi. No ale to jest moje zdanie.
 
Jestem zagorzałym fanem literatury Andrzeja Sapkowskiego i osobiście ogólną jakość fabuły W2 oceniam na o niebo lepszą niż W1. W W1 szczególnie nie pobadało mi się wycięcie fragmentów książek i wklejenie je w usta zupełnie innych postaci vide Triss zachowująca się i mówiąca jak Yennefer, Alvin jako Ciri i podobne herezje jak mutanty Aldersberga, ale przymknąłem na to oko wiedząc, że to tylko gra (bardzo fajna zresztą). W seqelu natomiast po części zniszczono słowiański klimat prozy Sapkowskiego i zrobiono z wiedźminów magów i grenadierów posługujących się wyolbrzymionymi znakami i granatami nazwanymi "petardami" - absurd do kwadratu, jakby nie można było poświęcić większej uwagi na skonstruowanie lepszej walki mieczem, w której wiedźmini byli mistrzami i była to ich jedyna broń ale jakże zabójczo skuteczna (po części to rozumiem, jako że gra komputerowa rządzi się swoimi prawami). Było to spowodowane z pewnością chęcią podbicia rynku światowego gier RPG, gdzie na przykład nie przetłumaczono jeszcze nawet na angielski połowy książek o wiedźminie. Na to jako fan realiów świata wiedźmina również przymknąłem oko grając tylko kanonicznie (nierozwinięte znaki, nieposługiwanie się bombami, pułapkami, ograniczone użycie znaków, maksymalnie rozwinięta szermierka). Najlepszą rzeczą IMHO w W2 była fabuła, ale ta skupiająca się wokół Geralta i wyjaśnienie jego powrotu z Wyspy Jabłoni. Zakończenie sagi Sapkowskiego dawało możliwość interpretacji. Skorzystano z tego w sposób zadowalający, czyli taki na jaki pozwalało sensownie wyjaśnione kontynuowanie losów Wiedźmina tj.: Eredin Bréacc Glas i jego Dearg Ruadhri mając chwilowo poza zasięgiem Cirillę, skupia swoje siły na odnalezieniu jej najbliższych osób, ukrytych w innym świecie (tak, tak oni nie umarli, zostali tylko przeniesieni), co mu się zresztą udaje. To także pozwoliło twórcą na najlepszy stosowany trick dający możliwość wyjaśnienia prawie wszystkiego - amnezję głównego bohatera, tłumaczącą po części fabułę W1. Osobiście bardzo bym chciał aby kontynuację opowiedzianej historii, trzymały się bardziej realiów świata wykreowanego w książkach, co może wyjść grze tylko na dobre, jednocześnie zdaję sobie sprawę, że gra nie jest skierowana tylko do fanów książkowego Wiedźmina i może coraz bardziej popłynąć w wolną interpretację przygód Geralta z Rivii, spowodowaną chęcią dotarcia do większej grupy odbiorców nieznających prozy, co można już zaobserwować w W2. Moim zdaniem wierne odwzorowanie "Wiedźminlandu" jest dużo lepszym pomysłem, ponieważ nawet bardzo uzdolnieni scenarzyści nie mają szans wymyślić czegoś lepszego i poprawić mistrza Sapkowskiego.
 
crass2012 said:
Osobiście bardzo bym chciał aby kontynuację opowiedzianej historii, trzymały się bardziej realiów świata wykreowanego w książkach, [...] Moim zdaniem wierne odwzorowanie "Wiedźminlandu" jest dużo lepszym pomysłem, ponieważ nawet bardzo uzdolnieni scenarzyści nie mają szans wymyślić czegoś lepszego i poprawić mistrza Sapkowskiego.
W sumie masz rację, ale mleko już się rozlało... REDzi wydali wyroki śmierci na Demawenda i Foltesta oraz dali możliwość zamordowania Henselta. Ten świat nie wróci już do stanu w jakim zostawił go mistrz Sapkowski.
Ale trzeba jednak REDom przyznać, że dobrze trzymają się realiów stworzonych przez Sapkowskiego. Mutanty z W1 rzeczywiście nie są może całkiem kanoniczne, ale to całe bieganie Ciri po różnych światach (raz była też w naszym świecie), które opisał AS też takie kanoniczne, w stosunku do pierwszych opowiadań, nie jest...
Najważniejsze aby scenarzyści nie dali się ponieść i nie wrzucili dajmy na to miecza świetlnego czy zakończenia rodem z Mass Effecta 3 :p
BTW Książka to książka, gra to gra, film to film. Wierne przeniesienie czegoś co jest zajedwabiste do innego medium może nie przynieść tyle zabawy...
 
LOL

Wiedżmin2 spoko ma Fajną fabułe klimat z kśiążki 1 też fajna

Połączyłam posty. Proszę używać opcji "edytuj", zamiast pisać posty pod rząd. Przypominam także, że forum to nie IRC/gg czy inny komunikator i wypowiedzi formułujemy jednak nieco staranniej.
zi3lona
 
ja w ogole nie lubie sagi Sapkowskiego, bardzo mnie irytowały jego pomysly, natomiast obydwie gry uwazam za bardzo udane. W W1 rzeczywiscie urzeka słowianski klimat, posagi bóstw, kapliczki Melitele itd W 2 w ogole tego nie ma, a szkoda.
Jeśli chodzi o bohaterów, to jakos bardziej przywiazywałam sie do tych w 2. Mam wrazenie ze w 2 udało się też twórcom osiagnac nieco bardziej dojrzałą fabułe, nie ma wyraznego podziału na dobrych i zlych, choć i w 2 czolowym "złym" okazuje sie na koncu nilfgard.
W jedynce bardziej przemawiala do mnie sprawa wiewiorek, jako takich romantycznych wojownikow o wolnosc, w 2 jawili mi sie juz tylko jako banda rozbojnikow, ktora starala sie nieudolnie wrocic do swoich ideologicznych korzeni poprzez wsparcie Saski
Najbardziej niekorzystna dla fabuly 2 jest wg mnie zbyt duza ilosc wielkiej polityki. tak wlasciwie cala fabula opiera sie na roznych politycznych spiskach. OCzywiscie samo w sobie nie jest to zle, ale po pewnym czasie czulam sie zmeczona wszechobecnymi knowaniami czarodziejek, królów i doradców. Dlatego najwieksza frajda byla dla mnie mozliwosc pomocy przyjaciolom w takim zwyklym, ludzkim wymiarze (np pomoc Rocheowi w odbiciu dzieci Foltesta, niby polityka, a jednak podana w bardziej strawnym sosie)
Co do zadan pobocznych, to wg mnie byly bardzo ciekawe, dobrze skonstruowane, przemyslane. Nie lubie za duzo zadan typu idz-zabij-wroc i odbierz nagrode, wiec te w 2 bardzo mi przypadly do gustu, choc i w 1 nie narzekałam.
Dla mnie obydwie czesci byly rownie dobre, choc rozne i z odmiennymi pomyslami :)
 
Prosta sprawa. Sapkowski napisał boską sagę, do teraz możemy ją czytać i wciąż popadać w zachwyt. Stworzył o tyle barwny, niesamowity i otwarty świat, że scenarzyści naprawdę mogli ciut bardziej się postarać. Fakt faktem, w pierwszej części wiedźmina mnóstwo ale to mnóstwo elementów stworzono na podstawie książki, przykładowo Alvin-Ciri - wielkie i potężne źródło, Azar Javed jako Vilgefortz - potężny mag i główny przeciwnik (przez dłuższy czas) Geralta czy jeśli chodzi o momenty gry: Bal czy kolacyjka w Nowym Narakorcie - Zjazd Czarodziejków na Thanedd. Może ciut naciągne przykłady jednak podobieństwo rzuca się samo w oczy. Ale mimo takich oczywistych podobieństw, pomimo wielu cytatów wprost z książki w grze, pierwsza część Wieśka naprawdę była świetna, grywalna i momentami zaskakująca. Sądzę że powodem tego było "zachłyśnięcie się" przez graczy klimatem i światem wiedźmina w grze. Wracając do fabuły, wiedźmin mimo zapożyczeń spełniał rolę całkiem dobrze i nie odbiegał znacząco od książkowych opowiadań. Dlaczego? No bo właśnie fabuła w grze niemal "ściga" się z tą z książki. Wiedźmin wciąż pełza, zmienia lokacje, cały czas idzie naprzód. Jest ogromny klimat bardzo pasujący do książki, cała fabuła jest napędzana od początku, wszystko ma swój powód. Do samego końca, do decyzji gdy musimy zabić Jakuba de Aldersberg wiemy dlaczego. Kończy się część pierwsza, łza cieknie po policzku, outro i tak dalej. Nadchodzi część druga.
I tutaj zaczyna się zupełnie inna, dziwna historia. Ja osobiście od początku nie czuje klimatu wiedźmina. Nic a nic, zaczynamy w obozie wojskowym, w łóżku z merigold jako talizman szczęścia króla który ugania się za kochanką i bękartami. Przepraszam ale że co? Gdzie tutaj znana "Wiedźmińska neutralność"? Gdzie przekonanie że "wojny królów to nie sprawa wiedźmina"? Gdzie teza że "my możemy zabijać potwory nawet na gruzach świata, bo zło będzie zawsze"? Od kiedy Geralt tak chętnie leci za królem na każde zawołanie, tym bardziej że po odzyskaniu tajemnic wiedźmińskich i zakończenia tego wszystkiego może rozpocząć swoje wymarzone życie. Trochę sprawę wyjaśnia fakt że niedoszłym królobójcą był wiedźmin. Rozumiem że próbuje on zrozumieć o co chodzi, ale wszystko jest zbyt wyolbrzymione. W mojej skromnej opinii, gra powinna skupić się na zrozumieniu sukcesu książek Sapkowskiego, na klimacie jaki tworzą, na wyuczeniu się większości tych rzeczy. Nie twierdzę że dwójka to gra zła. Wprost przeciwnie, to gra naprawdę dobra. Jednak w ostatnim Wiedźminie brakuje odczucia klimatu, szczególnie psuje całość takie napchanie wielu elementów na siłę, jakby w imię zasady "więcej, lepiej, fajniej" i ściśnięcie tego wszystkiego. Jeśli chodzi o całość fabuły, mogła być ona rozłożona o wieele szerzej, tak aby te wszystkie wspaniałe detale mogły być na spokojnie do obejrzenia. Ja osobiście nieustanie odczuwałem jakąś presję do pchania tylko głównego wątku, brak sensu do pobocznych. Trochę złe priorytety panowie Redzi, zdecydowanie wolałbym grać bardziej liniowo a ciekawie i zaskakująco, niż wielowątkowo a nudno i usypiająco. Stworzenie gry wielowątkowej to misterna sztuka, taka władza w rękach gracza powoduje zaburzenia fabuły, bo fabułę tworzy gracz, a wtedy nie zawsze wychodzi ona idealna. Patrząc na niedawne hity jak Assassin's Creed, Mass Effect czy nawet GTA IV. Widzimy jaki efekt odniosła sama fabuła, mimo że liniową ale jak cudownie stworzona. Więc drodzy twórcy, nie liczy się ilość linii odbiegających od sznura o nazwie "Fabuła" a jakość tych linii, czasem lepszy jeden prosty sznur niż milion krętych linijeczek.
 
Dla mnie jedynka jest ciut lepsza od drugiej części z jednego powodu - jest po prostu dłuższa, dwójkę zanim sie obejrzałem skończyłem z pewnym niedosytem, ze gra zaoferowała mi jedynie 3 akty jednak jest to nikła roznica i uważam, ze wszystkie 3 części wiedzmina sa genialne i z rownie wielka chęcią zagłębiam i bede sie zagłębiać (trzeba lepszy PC do 3 części sobie sprawić :)) w fabule i klimacie każdej części przygód Geralta.
 
Sry za odgrzewanie kotleta ale jedna rzecz jaka naprawdę mnie *** w W2 to to że pokazali Demawenda jako niby jakiegoś idiotę chociaż w książce był bardzo mądry i przewidywał na przykład co zrobią Czarni. Był równierz dobrym dyplomatą (odzyskał Górne Aedirn) i ogólnie jednym z bardziej ogarniętych królów Północy.
 
Last edited by a moderator:
Top Bottom