Okiem wracającego weterana, czyli 3 miesiące po powrocie

+
Witam wszystkich gwintowników.

Ostatnimi czasy po dłuższej przerwie (w sumie od debiutu tzw. homecomingu) powróciłem do Gwinta i z perspektywy grania przez ostatnie 3 miesiące muszę powiedzieć, ze ta gra poszła w zdecydowanie złym kierunku. Nie dość, że Redzi nie zrobili „powrotu do domu”, tylko totalną rewolucję, pogrążyli grę, którą naprawdę bardzo lubiłem (w czasie otwartej bety grałem niemal codziennie). Ale po kolei.

1. Archetypy. Totalny rak na raku podparty – syndykat pod monety na który nic nie poradzisz, pożerka z Wijem, który jest kartą-żartem (nieśmiesznym) czy mój najbardziej znienawidzony archetyp, czyli mill, który nie dość że nie został zlikwidowany, co w pewnych okolicznościach jest bardzo grywalny (zazwyczaj gdy ja jestem po drugiej stronie).
2. Generalnie balans, gdzie jest masa kart, a ludzie i tak korzystają jedynie z wąskiej puli. Implementacja takich rzeczy jak Podróż i zadania powinny stymulować używanie innych niż meta kart. Do tego znaczący poziom skomplikowania – mnóstwo znaczników, odporność, obrońcy itp. z pewnością nie są przyjazne dla nowych graczy o ile jacyś w ogóle przychodzą, nie mówiąc o braku konsekwencji i niekiedy niejasnych opisów np. widziałem kartę z rozkazem, której umiejętność odpalała się od razu (nie było KP, który ma od tego dowódcę). Zresztą generalnie podział na karty z rozkazem i rozmieszczeniem, choć mający swoje podstawy, nie jest jak dla mnie zbalansowany, gdyż często tego typu karty są trudne albo niemożliwe do skontrowania (patrz Roche respiący pasy z dowódcą pod zapał albo Cerys). Inna sprawa, że generalnie brak jest też balansu w dobieranych przez przeciwników kartach, bo gdy widzę, że nie można nic skleić po prostu wychodzę z meczu, bo nie chce mi się trafić czasu.
3. Implementacja rekompensaty za przegrany coin jest całkowicie niezadowalająca i tak naprawdę w dużej części przypadków mało daje, nie mówiąc o sytuacji, gdy z pozycji przegranego coina nie ma praktycznie szans zrobić przewagi kart (chyba ze gra się od razu wysokie tempo).
4. Dobieranie trzech kart po rundzie – całkowicie chybiony pomysł, który niepotrzebnie wydłuża mecz, tym bardziej że trafia się na ludzi, którzy trollują i czekają z ruchem do ostatnich sekund ich tury, przez co mecze są niekiedy niepotrzebnie długie i meczące.
5. Elementy graficzne – tu można powiedzieć, że grafik odwala najlepszą robotę, ale ceny po których sprzedawane są dodatki graficzne jeśli nie można ich odblokować, nie skłaniają do zakupów. Nie zmieniam też opinii z czasów premiery, że rezygnacja ze stołu jako „pola walki” była złym pomysłem.
6. Podróż – fajny pomysł, ale serio człowiek ma płacić za tekstową opowiastkę (w obecnej nawet z tego zrezygnowano) i parę elementów graficznych za wykonywanie powtarzalnych i nudnych zadań? Już nie mówiąc o tym, że trzeba tryhardować żeby odblokować 100 poziom, bo w ostatnim tygodniu dziwnym trafem nie ma wyzwań.

To parę myśli (dość losowych, za co przepraszam), niemniej doprowadzających do jednego wniosku, mianowicie, że poza wykonywaniem zadań Podróży (jeśli akurat jest ciekawa postać do odblokowania) nie opłaca się dłużej siedzieć przy tej produkcji i chyba tylko wersja mobilna ma jakiś sens, chociaż i tą ostatnimi czasy usunąłem z telefonu, bo zajmuje za dużo miejsca.

Redzi – daliście ciała.
 
Witam gwintownika
Pozwoliłem sobie streścić dla tych co uważają że tldr
1. Za dużo różnorodnych archetypów zrobiliście
2. Za dużo kart narobiliście i za bardzo skomplikowane
3. Na przegranym coinie powinno się zawsze wygrywać
4. Jedno dobieranie na początku gry żeby można było od razu popatrzyć co się dostało i jak słabo to alt+f4
5. Graficzka spoko no ale za drogo
6. ZA DROGO!!! a po za tym to mi się nie chce nawet w to grać
 
Podróż za droga... W porównaniu do tego co było przed podróżami a tego co jest teraz to te bibeloty są za "darmo" ;) Poza tym to tylko bibeloty i właściwie nic poza tym. Do setnego poziomu w podróży potrzeba 2400 połówek koron. Z zadań podróży podstawowej uzyskujesz 60*12= 720 połówek do. Do zdobycia normalnie pozostaje więc 1680 połówek. Podróż trwa 80 dni (?) mogłem się pomylić ale to pomyłka na korzyść gracza. Dziennie musisz więc zdobyć 21 połówek (mniej jeśli dni w podróży mamy więcej). Biorąc pod uwagę dzienny bonus 12 połówek koron do zdobycia pozostaje 9 połówek. Daje nam to 6 wygranych lub 11 przegranych. średnio musisz więc rozegrać 8-9 gier dziennie nie mając wykupionej podróży premium. Czy to tak dużo ? :think:
Reszty nawet nie komentuję z zdecydowaną większością się nie zgadzam a rozpisywać i uzasadniać po prostu mi się już nie chce może ktoś inny będzie miał na to ochotę.
 
Last edited:

Guest 4410317

Guest
Generalnie balans, gdzie jest masa kart, a ludzie i tak korzystają jedynie z wąskiej puli.
Przykro mi to stwierdzić, ale trudno jest się tutaj nie zgodzić. Gracze najczęściej korzystają z talii Nilfgaardu, a odkąd pojawił się dodatek "Wiedźmini" potwory, bazujące na Wiju także górują. Podobnie jest ze Scoia'tael i skoczkami (chociaż, jak zauważyłam, ta talia używana jest już rzadziej). Jak widziałam, część osób korzysta jeszcze z pułapek Scoia'tael. Oprócz tego coraz częściej spotykam się też z Syndykatem, który dosyć często bazuje na tym samym. Ale mimo, że balans faktycznie jest zły, każda frakcja ma teraz własne taktyki i można to wykorzystać. Jak zauważyłam, część kart jest teraz boostowana, aby wyrównać szanse na wygraną.
Ostatnimi czasy po dłuższej przerwie (w sumie od debiutu tzw. homecomingu) powróciłem do Gwinta i z perspektywy grania przez ostatnie 3 miesiące muszę powiedzieć, ze ta gra poszła w zdecydowanie złym kierunku. Nie dość, że Redzi nie zrobili „powrotu do domu”, tylko totalną rewolucję, pogrążyli grę, którą naprawdę bardzo lubiłem (w czasie otwartej bety grałem niemal codziennie). Ale po kolei.
W Gwinta zaczęłam grać już w 2019 roku, kiedy faktycznie o wiele lepiej mi się grało, niżeli teraz. Potem miałam długą przerwę, i powróciłam do gry latem 2020 roku. Wtedy już balans był gorszy, jednak Gwint ponownie mnie przyciągnął na parę miesięcy. Gdy ukazała się Podróż Alzura miałam kolejną przerwę i wróciłam do gry po dodaniu Podróży Yennefer. Muszę przyznać, że wtedy grało mi się najgorzej. Spowodował to dodatek "Wiedźmini", który moim zdaniem wiele popsuł w tej grze, wprowadzając m.in Wija, skoczki w Scoia'tael, wiedźminów w Królestwach Północy itd. Mimo to, grałam dalej i do tej pory gra sprawia mi przyjemność.
Dobieranie trzech kart po rundzie – całkowicie chybiony pomysł, który niepotrzebnie wydłuża mecz, tym bardziej że trafia się na ludzi, którzy trollują i czekają z ruchem do ostatnich sekund ich tury, przez co mecze są niekiedy niepotrzebnie długie i meczące.
Nie widzę niczego złego w dobieraniu kart, choć faktycznie, czasem gracze niepotrzebnie wydłużają partię. Jednak gdy długo się przedłuża grę, czas na wyciągnięcie karty szybciej się kończy. Specjalne wydłużanie parii pojawiało się już od dawna, więc nie jest to problem aktualizacji, gdyż śmiało mogę powiedzieć, że jest chyba nawet lepiej, niżeli wcześniej.
Elementy graficzne – tu można powiedzieć, że grafik odwala najlepszą robotę, ale ceny po których sprzedawane są dodatki graficzne jeśli nie można ich odblokować, nie skłaniają do zakupów. Nie zmieniam też opinii z czasów premiery, że rezygnacja ze stołu jako „pola walki” była złym pomysłem.
Trudno mi się tutaj nie zgodzić, że elementy graficzne w Gwincie to majsterszyk, jednak cena "dodatków graficznych" nie jest aż tak duża. Od dawna cena bibelotów, skórek, transmisji kart itp. się nie zmienia. Nie widzę więc tutaj problemu. Nie chcesz kupować, to nie musisz tego robić.
Podróż – fajny pomysł, ale serio człowiek ma płacić za tekstową opowiastkę (w obecnej nawet z tego zrezygnowano) i parę elementów graficznych za wykonywanie powtarzalnych i nudnych zadań? Już nie mówiąc o tym, że trzeba tryhardować żeby odblokować 100 poziom, bo w ostatnim tygodniu dziwnym trafem nie ma wyzwań.
Podróż, w porównaniu do cen skórek, plansz i bibelotów, jest naprawdę tania. Oprócz tego daje naprawdę wiele punktów nagród, skórki legendarnych dowódców, rewersy, monety. Poza tym dzieli się ona na darmową oraz premium. Opowieść jest darmowa, jednak co tydzień wychodzi kolejna część. Muszę się jednak zgodzić, że zdobywanie poziomów jest naprawdę czasochłonne i momentami monotonne, jednak co tydzień pojawiają się nowe zadania - 3 dla bezpłatnej podróży i 3 dla płatnej. Za wykonanie ich jest naprawdę spory boost do podróży, więc jest o wiele łatwiej. Wykonywanie ich w obecnej Podróży jest łatwe, gdyż nie trzeba tak często grać konkretną talią. W przeciwieństwie do zadań z poprzednich Podróży, najczęściej one robią się same, podczas grania naszą ulubioną talią. Poza tym poprzednia i obecna Podróż mają tylko 100 poziomów, a porównując je do Podróży Ciri (która miała ponad 170 o ile dobrze pamiętam) nie jest to aż tak dużo.

Podsumowując - balans jest zły, choć mogło być gorzej. Podróż jest ciekawym rozwiązaniem, jednak jest czasochłonna.

Na końcu dodam, że jest to tylko moja opinia.
 
Powiedz mi ze nie opracowujesz streszczeń szkolnych lektur , twój punkt jeden ma sie nijak do tego co napisał autor.
Niestety cymera2. Mój zawód polega na opracowywaniu streszczeń szkolnych lektur. Praca marzenie, polecam wszystkim. Robię streszczenia które mają się nijak do tego co napisał autor ale nikt się o tym nigdy nie dowie bo nikt nie czyta oryginalnego tekstu. Tym sposobem tworzę nową, lepszą rzeczywistość.
 
Top Bottom