Opary absurdu (o wyborach i konsekwencjach)

+
Opary absurdu (o wyborach i konsekwencjach)

Wiem, że część zagadnień jakie poruszę przewijała się już na forum, nie znalazłem jednak tematu do którego mój post by pasował, będzie on zresztą dość długi i podzielę go na kilka części. Nie będzie to jednak zlepek luźnych uwag i nawet jeżeli piszę coś co już na forum padło to ma to swój powód, mam więc nadzieję, że nadaje się to na nowy temat.

I. Absurdy
a. Jaskier i jego karczma. Po wielkiej ucieczce rozpoznawalny zbieg wraca do swojej posiadłości którą następnie reklamuje itd. O co tu chodzi? Czy Jaskier się jakoś wyłkał i ja to przegapiłem? Przecież powinni go pojmać raz dwa, zwłaszcza jak Radowid wkroczył do miasta. Co więcej ta karczma w której bywają łowcy czarownic i inne podejrzane towarzystwo to istna zbieranina poszukiwanych "bohaterów". Nie rozumiem jak takie tęgie głowy jak Filippa czy Yen mogły się tak narażać i jak właściwie udało im się uniknąć nalotu straży. Rozumiem, że kryły się po pokojach itd. no ale też bez przesady, łowcy czarownic i tak powinni ich zgarnąć.
b. Nietykalny Geralt. Kiedy pierwszy raz spotykamy Mengego mówi on coś w stylu "kiedy coś przeskrobiesz ja tam będę i cię złapię". Tymczasem czego to Geralt w Novigradzie nie zrobił? Grając nim zabijałem nawet strażników na środku ulicy (przed domem Triss) i nic. Menge właściwie mógł zamknąć Geralta od razu, oskarżyć o szabrownictwo, konszachty z czarodziejkami itd. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca, a Geralt rozrabia nie raz i nic. Co gorsza to widać, po pewnym czasie gracz zaczyna być świadomy, że jego decyzje nie mają znaczenia. Może się bawić w błędnego rycerza a koniec końców każdą sprawę załatwić mieczem. Podobnie zresztą jest w Velen, ale tam można liczyć na wsparcie Barona i ogólnie respekt i strach przed Geraltem. A w Novigradzie? Wiedźmin mógłby pewnie przeciągnąć trupa hierarchy przez całe miasto i i tak nikt by nie zareagował. Brakuje mi opcji, że Geralt dostaje bełtem w plecy tak jak może od Ves w II. Niestety zamiast tego mamy świadomość, że wszystko możemy rozwiązać mieczem pozostając bezkarni.
c. Spisek na Radowida, czyli niejako zwieńczenie punktu b. Znając sagę i poprzednie części ciężko raczej nie odnieść wrażenia, że udział w takim zamachu to głupi pomysł i że Geralt do niego pasuje jak wół do karocy. Wiedźmin może jednak się w niego zaangażować o nic nie pytając w chwili gdy ma ważniejsze sprawy na głowie. Według mnie Geralt powinien zginąć w tej misji. Mógłby go ukatrupić Radowid zabierając mu broń i pozostawiając na statku, jeżeli nie on to mógłby go zabić Dijkstra. Genialny szpieg który ponoć liczył na neutralność wiedźmina... Tego samego który zgodził się wziąć udział w zamachu na króla... W dodatku przyjaciela Rochea (choć oczywiście nie we wszystkich grach pewnie). Nawet jeżeli zamach by się udał to wówczas ludzie Dijkstry powinni wpakować Geraltowi bełt w plecy gdyby ten nie pozwolił zabić Talara itd. Tymczasem znowu nie mamy konsekwencji naszych działań, Geralt wpakowuje się jak jakieś głupie dziecko w kabałę i ponownie może z niej wyjść rąbiąc każdego kto stanie mu na drodze... Zadanie to niestety jest moim zdaniem jednym z najsłabszych, absurdalnych i nie w stylu Geralta, z drugiej strony byłoby raczej świetne gdyby nie udział w nim wiedźmina (o tym później). Zresztą czemu Radowid miałby zaufać Geraltowi? W II może albo pomóc czarodziejom, nieludziom itd. albo zabić Henselta o czym Radowid jakoś magicznie się dowiaduje przecież. W neutralność wiedźmina tak czy siak nie powinien raczej wierzyć, zwłaszcza, że o jego relacjach z czarodziejkami też przecież musiał wiedzieć, tak jak i o tym że nie raz (potencjalnie) staje w obronie słabych i uciśnionych. Cały plan jest niezwykle ryzykowny i tu nie chodzi nawet o kodeks wiedźmiński (którego swoją drogą chyba nie było podczas gdy w grze mówią o nim jakby serio istniał), a zwykły rozsądek.

II. Świat nie reaguje
Ponoć świat ma reagować na decyzje Geralta, ciężko to jednak zauważyć. Świat nie reaguje nawet na postęp fabuły. Wszystko stoi. Novigrad zajęty przez Radowida (w każdym razie na to wygląda, szczerze mówiąc nie zauważyłem aby to było gdzieś wprost powiedziane choć raczej powinno) wygląda jakby nigdy nic. Na atakowanym Skellige co najwyżej można usłyszeć jakąś rozmowę o Czarnych. Można nawet zapytać Cracha o nowości i ten powie coś w stylu "widujemy coraz więcej okrętów Czarnych"... tak jakby w ogóle nie było inwazji. Tak samo jest brak reakcji na zamach na Radowida. Powodów tego może być wiele, twórcy tego nie dopracowali albo nie chcieli ograniczać otwartego świata. Moim zdaniem wyszło jednak słabo. Z jednej strony wątek główny wydaje się być "rozbity" i traci całą dynamikę bo Geralt może sobie ot tak w każdej chwili skoczyć do Kaer Morhen bądź na Wyspy (na które swoją drogą tylko za pierwszym razem ma problem się dostać). Z drugiej zaś strony świat traci na autentyczności bo wyraźnie zostaje w tyle. Ostatecznie wygląda to dość biednie niestety.

III. Jak by mogło być
Oczywiście w zasadzie to co napisałem w punkcie II można zignorować, samemu "szybko" popychać wątek główny, łatwo tu zrozumieć czemu twórcy pozwolili jednak wciąż zwiedzać świat. Mi się wydaje, że można to było zrobić jednak lepiej. Wiele osób pewnie wykonało zadania poboczne przed Wyspą Mgieł albo później dążyło prosto do finału, inni (tak jak ja) chcieliby pewnie tak zrobić ale szukali mistrzowskiej zbroi itd. Choć wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi to myślę, że dowolne zwiedzanie świata można było zakończyć na Wyspie Mgieł. Nie trzeba by nawet nic zmieniać, w końcu Avallach mówi do Geralta, że Ciri jest póki co bezpieczna i żeby się przygotował. Po prostu później Geralt mógłby już podróżować w ograniczonym obszarze. Zacząłby się tak jakby II etap gry w którym nie byłoby już otwartego świata. Myślę też, że byłoby dobrze gdyby nie było awansowania itd. Czyli np. Geralt w ramach przygotowań do walki z Gonem wbija ten 25/30 lvl płynie po Ciri i dalej mamy już głównie historię z mniejszą ilością elementów RPG. Myślę że byłoby to fajne bo z jednej strony byłoby takim zwieńczeniem naszych działań i testem naszej ścieżki rozwoju. Z drugiej z kolei nie musielibyśmy się przejmować tym, że nasi wrogowie są za słabi, a myślę że niejednemu się zdarzyło, że ogary i żołnierze Gonów byli śmiesznie słabi. Po prostu wrogowie byliby dostosowani do poziomu Geralta. Problem ten zresztą jest typowy dla RPG, czyli im więcej grasz tym jesteś lepszy i tym jest łatwiej. Na koniec wolałem wykonywać zadania o kilka poziomów wyżej żeby poczuć choć cień trudności (no ale może na najwyższym poziomie trudności jest inaczej, grałem na przedostatnim).

IV. Jak ja bym to widział (uwzględniając oczywiście to jaka jest gra i nie próbując robić rewolucji)
Od Wyspy Mgieł do przybycia do Novigradu jest całkiem nieźle. Później myślę, że miasto mogłoby być zamknięte albo Geralt zbliżając się do bram mówiłby coś w stylu "mam tu sprawy do załatwienia"/"nie mogę opuścić Cirii". Sam pobyt w karczmie Jaskra można by zmienić, może niech np. wiedźmin spotyka czarodziejki oddzielnie i na koniec spotykają się gdzie indziej, a nie siedzą w pokojach. Geralt wykonałby swoje zadania w jakiejś tam kolejności a samo miasto mogłoby się zmienić, choćby nieznacznie. Ot na rynku ktoś mógłby ogłaszać nowe prawa Radowida, a gdzieś w jakiejś alejce być nabór do wojska. Oczywiście mogłyby się też pojawić jakieś pomniejsze nowe zadania w stylu "spróbuj przekonać ludzi aby nie katowali elfki którą mijasz po drodze". Geralt mógłby oczywiście zrobić też wypad do Oxenfurtu konno "korytarzem" (czyli po określonej ścieżce) albo się do niego przenieść z Yen. Myślę, że później powinien jednak uciekać na Wyspy, tak żeby były jakieś konsekwencje tej całej misji ratunkowej, a nie tylko ucieknięcie przez wyrwę w ścianie na oczach strażników...

Misja związana z Radowidem według mnie powinna odbyć się bez udziału Geralta. Mógłby on w tym czasie spać, pić, robić coś czy cokolwiek innego. To Roche mógłby iść do króla albo mogliby wprost zaangażować Filippę. Moglibyśmy nawet przez tą chwilę zagrać właśnie Rochem albo Ves aż do finału czyli śmierci z woli Dijkstry. Myślę, że to byłaby pamiętna misja. Wywoływałaby zaskoczenie i miała mocny finał, a nie kolejna rzeź z udziałem wiedźmina. Dijkstra ewentualnie mógłby nawet nam przekazać pozdrowienia, poprzez Filippę czy kogoś innego. Dla gracza, zwłaszcza kogoś kto lubił Rochea byłaby to pewnie ogólnie mocna rzecz i pokazanie, że Geralt nie ma wpływu na wszystko. Bohater spod Kaer Morhen walczący o ojczyznę ginący z ręki kogoś komu być może zaufaliśmy. No i cały wątek Dijkstry byłby ciekawy, mieszałby się z Geralta, ale jednak był oddzielny. Moglibyśmy się zastanawiać jak to zabicie Skurwiela Juniora czy pomoc Triss i związane z tym prześladowania nieludzi wpłynęły na karierę Dijkstry. Nie wiem czy to było w grze, ale Tasak powinien raczej w końcu zginąć skoro nieludzie zaczęli być coraz mocniej prześladowani. Dijkstra mógłby się więc dogadać z Królem Żebraków (oferując mu może nawet Novigrad dzięki czemu ten ironicznie mógłby stać się jego "królem") w zamian za pomoc, przejąc kontrolę nad miastem itd. O zamach na Radowida oskarżyć Rochea i spółkę itd. Cała intryga zyskałaby więc raczej gdyby wykluczyć z niej Geralta. No i przydałoby się dać nowe "motywy" Dijkstrze bo koniec końców wyszło na to, że Roche powinien się domyślić, że zdradzi. Może wystarczyłoby aby umowa z cesarzem obejmowała też autonomię dla Redani.

Logiczniejsza byłaby też wówczas inwazja na Skelliege która chyba nie została wyjaśniona (z tego co kojarzę tylko Yen coś tam rzuca że to dla Ciri niby). Emhyr wiedząc o spisku mógłby szykować inwazję i po dowiedzeniu się o sukcesie zaatakować. Podbiłby wyspy i czekał na rozwinięcie sytuacji na kontynencie (czy Dijsktrze uda się przejąć władzę itd.). Gdyby spiskowcy dotrzymali słowa przygotowałby inwazję na Kovir i wysłał pewnie Redańczyków w pierwszej linii nie bojąc się już o ataki Wyspiarzy. Gdyby nie to miałby czas zebrać siły i wznowić wojnę już bez niebezpiecznego Radowida. Oczywiście Emhyr mógłby się na swoich planach przejechać i w praktyce dać Dijkstrze czas na ustabilizowanie swej władzy.

Tak czy siak dotarlibyśmy na Skelliege w zbliżonym czasie co Nilfgardczycy i byłoby to logiczniejsze raczej niż obecnie. Co do kolejnych zadań to myślę, że wątek z płynięciem po Fringillę można by odpuścić, jest on raczej absurdalny. Geralt skrytobójczo płynący do Emhyra aby przekazać mu jakąś wiadomość i pouczyć aby spełnił swoją obietnicę? Nie łapię tego. Tak samo akcja z Myszoworem moim zdaniem nie powinna się kończyć zabiciem Lugosa, to kolejne wydarzenie w którym Geralt jest nietykalny choć powinien zginąć. Sama podróż mogłaby się odbyć, przy okazji Geralt mógłby zobaczyć jak Wyspiarze się mobilizują, wykonać może jakieś poboczne zadanie w stylu "pomóż transportowi zaatakowanemu przez wilki", mógłby też usłyszeć rozmowę Lugosa i Myszowora, wtrącić się do niej, ale ostatecznie nie powinno dojść raczej do rozlewu krwi, Lugos mógłby po prostu uszanować druida, a Geralt nie pchać się na miecz. Później mogłyby iść zadania normalnie, tylko że oczywiście Wyspy podobnie jak Novigrad by się zmieniły. Choćby inne opcje dialogowe i ogólne poruszenie wśród ludności.

Na koniec finał i tyle. W sumie to o czym się rozpisałem wcale nie jest dalekie ot tego co mamy w grze, ot lekka zmiana kilku zadań, usunięcie części elementów otwartego świata i przemodelowanie wątku z Radowidem poprzez usunięcie z niego Geralta. Oczywiście pytanie "co potem", w praktyce "usunąłem" ważną decyzję z gry, tyle że niestety moim zdaniem słabą. Myślę, że losy Północy mogą się rozegrać bez Wiedźmina. Nilfgard odparty, Dijsktra przejmujący władzę itd. Może Dijkstra dogadałby się nawet z władcą Koviru coby dodatkowo uzasadnić klęskę Emhyra. Oczywiście triumf szpiega nie musiałby być całkowity, poszczególne regiony mogłyby sobie na Północy wywalczyć autonomię albo w ogóle niepodległość. Myślę, że Ciri mogłaby tak czy siak zostać cesarzową. W końcu koniec końców to był jej wybór i czemu nie mogłaby spotkać cesarza po pokonaniu Gonu? Nawet jeżeli nie zawieźliśmy jej do Wyzimy. To byłoby nawet lekkie zaskoczenie. Emhyr abdykuje i Południe ma "dobrego" władcę, Północą z kolei rządzi sprawiedliwy jednak Dijkstra (wydaje mi się, że mimo wszystko był idealistą tylko metody miał takie jak zawsze). Nie byłby to typowy happy end, ale z drugiej strony można by powiedzieć "że wszystko dobre co się dobrze kończy". My jako gracz moglibyśmy mieć z kolei lekki mętlik w głowie. Bo z jednej strony wygrał przebiegły i zdradziecki Dijkstra (potencjalny zabójca naszego "przyjaciela"), a z drugiej będzie jednak chciał coś zrobić dobrego dla Północy i nie będzie raczej taki jak Radowid. Takie ciekawe odwrócenie dotychczasowego schematu i "dobro" zwyciężające w "zły" sposób.
 
Last edited:
Po prostu później Geralt mógłby już podróżować w ograniczonym obszarze.
Ale kto broni Ci zrobić wszystko przed Wyspą Mgieł, a później zajmowac sie tylko wątkiem głównym? Nikt nikogo nie zmusza do biegania po lesie i zabijania wilków. Sam po Wyspie zrobiłem tylko zlecenie na Archegryfa i Krabopająka w kopalni, resztę miałem wykonaną i skupiłem sie na wątku głownym. Po co wprowadzać ograniczenia i zmuszać kogoś do jedynie słusznej drogi? To gra nie tylko dla fanów, znam wiele osób, które praktycznie przeklikują wątek główny, a skupiaja sie na bieganiu, zabijaniu i lootowaniu. Wiem, że profanacja, ale po co ich zmuszać do innego stylu gry skoro taki sprawia im przyjemność?

Co do zakończenia, rozumiem, że wg Ciebie co by się nie zrobiło Ciri powinna zostać Cesarzową? No tu już się kategorycznie nie zgodzę, ja miałem zakończenie wiedźminki i innego sobie nie wyobrażam.
 
Last edited:
Co do zakończenia, rozumiem, że wg Ciebie co by się nie zrobiło Ciri powinna zostać Cesarzową? No tu już się kategorycznie nie zgodzę, ja miałem zakończenie wiedźminki i innego sobie nie wyobrażam.

Absolutnie nie, choć uważam taką opcję za lepszą w związku z tym, że to wybór Ciri. Myślę jednak, że fakt iż Geralt nie pojechał z nią do Wyzimy nie powinien wcale przekreślać tego, że może spotkać się z ojcem. Tak jak i zwycięstwo Północy nie powinno przekreślać jej szansy na sięgnięcie po tron. A napisałem to dlatego, że gdyby było tak jak pisałem z zamachem na Radowida to w praktyce Ciri nigdy by cesarzową zostać nie mogła w grze. Czyli nie narzucam niczego, wręcz przeciwnie, pozostawiam opcję historii Ciri otwartą w tym miejscu.

Ale kto broni Ci zrobić wszystko przed Wyspą Mgieł, a później zajmowac sie tylko wątkiem głównym?

To co mnie zmusiło to niewiedza i chęć uzyskania mistrzowskiej zbroi (a do tego potrzebowałem doświadczenia z wątku głównego i dodatkowo nie chciałem sobie jeszcze mocniej ułatwiać gry awansując w stosunku do zalecanego poziomu) i tak jak przecież napisałem "Oczywiście w zasadzie to co napisałem w punkcie II można zignorować, samemu "szybko" popychać wątek główny, ". Zresztą to dla mnie tylko jeden aspekt sprawy, ważniejsze jest to żeby świat jakoś reagował na wydarzenia. W praktyce po Wyspie Mgieł i tak wszystko stoi, myślę więc, że lepiej byłoby jednak to ograniczenie wprowadzić. Myślę, że wystarczy porównać to jak wyglądało Vergen po popchnięciu wątku głównego i jak wygląda Novigrad, w III miasto niemal stoi i się nie zmienia.

Po co wprowadzać ograniczenia i zmuszać kogoś do jedynie słusznej drogi? To gra nie tylko dla fanów, znam wiele osób, które praktycznie przeklikują wątek główny, a skupiaja sie na bieganiu, zabijaniu i lootowaniu. Wiem, że profanacja, ale po co ich zmuszać do innego stylu gry skoro taki sprawia im przyjemność?

No cóż patrzę po prostu na to nieco inaczej. Nie postrzegam tego jak jakieś zmuszanie kogoś do jedynej słusznej drogi. Po prostu wydzielenie wątku głównego od pewnego momentu. No i nie wiem w jaki sposób miałoby to kogoś ograniczać? Przecież jedyne zadanie poboczne które się pojawia to chyba ten zamach na Radowida, jeżeli kogoś więc nie interesuje wątek główny to nie udanie się na Wyspę Mgieł niezbyt go ogranicza. Zwłaszcza, że chyba po zabiciu Radowida łatwo podróżując po świecie mieć wrażenie, że coś jest nie tak, tak jakby nic się nie stało.
 
Last edited:
I. To jest faktycznie niedopowiedziane, ale może twórcy uznali, że jaskier miał na pieńku tylko z Mengem, gdy go nie stało, już nie było sprawy( choć ze dwa zdania by się przydały). Co do tego krycia- jeżeli przed wykonaniem ,,Teraz albo nigdy" pójdziesz pod dom Triss, usłyszysz łowców mówiących coś w stylu ,,ta ruda k.....a mami nas magią, ale i tak ją znajdziemy". I tu dalej jest kolejne niedopowiedzenie i albo sprawę odpuścili, a łowcy którzy tam bywali, byli po służbie, albo dziewczyny zrobiły jakąś iluzję, żeby ich nie zauważyli. Z tym kodeksem to śliska sprawa, ja kojarzę jeden moment(gdzieś w rozmowie z Iolą w opowiadaniu), w którym jest mowa, że to pic na wodę- o kierowaniu sie kodeksem więcej. No i po prostu lepiej brzmi. Obrońca uciśnionych, kodeks itd.

Zadania z zamachem na Radowida nie trzeba robić, ale jego koniec( po stronie Roche'a) jest najbardziej idiotycznym momentem całej trylogii. Wielki szpieg Dijkstra,jeden z najinteligentniejszych ludzi na Północy, który wie, że wiedźmin to charakternik, który na Thanedd porąbał mu ludzi(i to gołymi rękoma, bo miecz mu przyniósł Jaskier dopiero później, z tego co pamiętam) i złamał mu nogę, który z częściową amnezja pokonał smoka itd, Dijkstra, który musiał wiedzieć, że to dzięki Roche'owi wiedźmin nie trafił na szafot, rzuca mu sie na miecz? Jak chcieli go uśmiercić mogli dać jakąś scenkę, w której Dijkstra się wycofuje i dostaje bełtem od Ves czy pchnięcie od tyłu Roche'a, cokolwiek, albo jakąś informację po zadaniu, że grubas był pod urokiem Eilhart, cokolwiek , ale rozegrali to faktycznie w najgorszy możliwy sposób.

Nie zgadzam się z Tobą w kwestii nietykalności wiedźmaka. Jeżeli skroisz coś ze skrzyni na ulicy, albo za często rzucisz znak przy strażniku, dojdzie do walki co najmniej z kilkoma gościami kilkanaście poziomów wyżej. Oni są mocni, jak nie sparujesz jednego ciosu halabardą, leżysz i tracisz całą kasę ;)


Rozumiem, co chcieli osiągnąć śmiercią Vesemira( choć po dwóch przejściach nie mogę tego przeżyć ani znieść, zwłaszcza, że tuż wcześniej dziadek jednym złożeniem rozłożył Imleritha, drugim zranił Eredina i odrzucił dziewczynę Aardem, i się po prostu poświecił później za nią), ale co z jego medalionem w dwóch pozostałych zakonczeniach? Czemu tylko w tym złym polujemy na trzecią wiedźmę? Medalion dziadka jest w ogole później wspomniany po śmierci Imleritha?
 
Last edited:
ak chcieli go uśmiercić mogli dać jakąś scenkę, w której Dijkstra się wycofuje i dostaje bełtem od Ves czy pchnięcie od tyłu Roche'a
Do samego końca tej idiotycznej walki miałem nadzieję, że odpali sie taka cutscenka. A tu nie - Dijkstre rozpłatałem na pół - koniec. To chyba moje największe rozczarowanie jeśli chodzi o rozwiązania fabularne.

A co do śmierci Vesemira - no trzeba było jakąś postać uśmiercić, padło na niego. Już od samego prologu było wiadomo co sie stanie:p Ta jego śmierć to jedna z najbardziej emocjonalnych scen w grze, przynajmniej dla mnie. I ten najazd na zapłakaną twarz Ciri na pogrzebie - nie widziałem drugiej gry, w której emocje są tak namacalne.
 
Last edited:
Wiem, ale dziadek najbardziej z całej ferajny zasługiwał na śmierć we własnym łóżku, podobnie jak historia Geralta imho nie powinna się kończyć widłami w wątrobę od jakiegoś niepiśmiennego chama. Może po prostu jestem sentymentalny, ale tak to widzę :silence: . I tym bardziej mi szkoda odpuszczenia wątku tego medalionu, Ciri wiedźminka na pewno chciałaby go odzyskać, sam wiesiek zresztą też. . ( tu jest pole do zrobienia mocno łzawej i kiczowatej sceny, w której Ciri zwraca wiedźminowi miecz, on wyciąga medalion dziadka i się pyta, czy po to była jego śmierć, żeby ona teraz wróciła do człowieka, który chciał mieć dzieci z córką)

Ale szkoda, że główna fabuła nie uwzględniła Iorwetha i Saski(dla niej ten mróz nie powinien być problemem nie do przejścia)

A przy drugim przejściu Dijkstry już starałem się nie ruszać w walce, ale niesmak pozostał.



Akcja z Myszoworem normalnie nie powinna się kończyć śmiercią Lugosa, ale ten gość miał naprawdę nawalone w głowie i to przez cały czas ekranowy, wiec tu ujdzie. Wątek z Fringillą jest faktycznie dziwny, z jednej strony ponoć siedziała w lochu i miała dostać w czapę, z drugiej - gdy w II wyciągamy Triss z lochu, widać, że ja przesłuchiwali i ot ostro, tak samo jak z Ritą(tu tortury widać wyraźniej, zresztą ona nawet na Undvik jest w tej samej zniszczonej kiecce i wygląda tak samo źle jak w Oxenfurcie). A Fringilla wygląda jak wyjęta z balu w Touissant.( nawiasem mówiac- zagadnieta o to odpowiada, że jej sprawy nie sa już Geralta, czyli dalej ja boli, w sumie nigdy jej nie lubiłem). Z drugiej strony ciekawe jak to będzie w dodatku, w ktorym teoretycznie powinna odgrywać ważna rolę.
 
Last edited:
Do tego pisałem ;)

A jak jest z Taulerem? Ja mu dałem odejść, więc Lambert się nieco wkurzył. Wiadomo czy odpuścił temat, czy kiedy indziej poszedł go sprzątnąć samemu( naiwne pytanie ;) ) ?
 
Ponoć świat ma reagować na decyzje Geralta, ciężko to jednak zauważyć. Świat nie reaguje nawet na postęp fabuły. Wszystko stoi. Novigrad zajęty przez Radowida (w każdym razie na to wygląda, szczerze mówiąc nie zauważyłem aby to było gdzieś wprost powiedziane choć raczej powinno) wygląda jakby nigdy nic.
W samym Novigradzie kręcą się zarówno Redańczycy (szczególnie w okolicach bram), jak i Nilfgaardczycy (Morvaan, var Attre). To jeszcze można ewentualnie wytłumaczyć nakazami władz miasta (jak się zaczniecie bić, to was wszystkich wyrzucimy). Ale już w Velen są miejsca, gdzie obie strony znajdują się właściwie w zasięgu nawet nie strzału, ale rzutu kamieniem - np. bezpośrednio na południe od mostu przez Pontar, gdy powyzwalamy różne miejsca od potworów, to zachodzi sytuacja, gdzie obóz redański znajduje się obok strażnicy Czarnych, a patrolujący żołnierze chodzą obok siebie, tymi samymi ścieżkami. Na takiej ziemi niczyjej raczej spodziewałbym się, że będzie dochodzić do potyczek między takimi patrolami - choćby jako koloryt otoczenia. Nawet podczas tzw. dziwnej wojny (1939-40) na Froncie Zachodnim tak było.

Ogólnie się zgadzam - ani wybory Geralta nie wpływają specjalnie na świat (a sytuacji, gdy jakiś jest odłożony w czasie, można policzyć na palcach jednej ręki - co gorsza, często widać to dopiero w planszach końcowych), ani sam świat się nie zmienia. Co gorsza, często mamy wybór nie pomiędzy np. opcją A i B, a pomiędzy działaniem i biernością. Przy czym często okazuje się, że to bierność byłaby lepszym rozwiązaniem - ale nie możemy tego wiedzieć, jeśli nie sprawdzimy wpierw drugiej opcji. Tak jakby devsi specjalnie przygotowali nam liniowe doświadczenie "ale narozrabiałeś, bohaterze", bez innej możliwości uniknięcia danej sytuacji, niż wstrzymanie się od jakiegokolwiek działania. Dwa przykłady:
Lena - albo jej damy Jaskółkę (a potem w nilfgaardzkim obozie dowiemy się, że straciła rozum), albo damy jej umrzeć. Przy czym wtedy nie ma tam nawet opcji dialogowej - musimy po prostu powstrzymać się od działania, czyli świadomie przegrać quest.
Związany żołnierz koło karczmy na Rozstajach - jeśli go uwolnimy, potem okazuje się że był dezerterem i bandytą. Możemy go wtedy zabić, ale na sumieniu mamy częściowo jego ostatnie ofiary. Jeżeli go nie uwolnimy, to utopce go potem zabiją, i znajdziemy jedynie trupa - bez żadnych przesłanek, czy dobrze zrobiliśmy.

III. Jak by mogło być
Ja miałbym inny pomysł:
1. Po pierwsze, gra pokazana w aktach. Coś jak w W1, gdzie stopniowo uzyskujemy dostęp do nowych obszarów, a stare się zmieniają. Czyli np. wpierw musimy wykonać zadanie dla Barona, aby otrzymać dostęp do Novigradu. Albo gdy udamy się na Skellige, to do ukończenia tamtejszych poszukiwań Ciri nie możemy wrócić na kontynent. A gdy wrócimy, pewne rzeczy się zmieniają, mamy nowe zadania i zlecenia, widzimy konsekwencje drobnych decyzji itepe. To samo gdy trzeci raz płyniemy na Skellige (już w całej ekipie, po bitwie w KM).
2. Brak możliwości grania po zakończeniu fabuły. Ewentualnie - gra cofa nas do rzeczywistego ostatniego save'a przed wyruszeniem na ostatnią bitwę.

Misja związana z Radowidem według mnie powinna odbyć się bez udziału Geralta. Mógłby on w tym czasie spać, pić, robić coś czy cokolwiek innego. To Roche mógłby iść do króla albo mogliby wprost zaangażować Filippę. Moglibyśmy nawet przez tą chwilę zagrać właśnie Rochem albo Ves aż do finału czyli śmierci z woli Dijkstry. Myślę, że to byłaby pamiętna misja. Wywoływałaby zaskoczenie i miała mocny finał, a nie kolejna rzeź z udziałem wiedźmina.
A to akurat świetny pomysł.
 
Last edited:
Po pierwsze, gra pokazana w aktach
Tak by było najlepiej. Tak było w Gothicu 1/2 i sprawdzało się świetnie. Świat zmieniał się przy każdym akcie. Ale gdyby zrobić tak z Wiedźminemto zaraz podniosły by sie głosy "Miał być sandbox! Gdzie jest sandbox?!". No i mamy to co mamy. I tak jest lepiej niz przypuszczałem, że będzie.
 
Top Bottom