Opinie o obecnym gwincie osób z open bety

+
Hey, w pierwszej kolejności przepraszam za spam we wiadomościach - starałem się być jak najmniej inwazyjny ale musialem odbębnić tą magiczną dzisiątkę, żeby moc załozyc new topic... Ale to nie ważne do sedna więc.

Pytanie kieruje do wszystkich osób którzy ROZPOCZĘLI przygodę z gwintem w open becie - I GRAJĄ W OBECNYM MOMENCIE.

Jak wrażenia (w porównaniu z open beta), jak się przestawić (przełknąć smak goryczy i poznawać wszystko od podszewki poświęcając jednocześnie swój czas), pierwsze kroki (wybór talii które waszym zdaniem są najprostsze w "obsłudze" i potrafią fajnie wdrożyć w zrozumienie nowych mechanik) i najważniejsze czy OBECNIE gra sprawia wam tyle przyjemności jak OPEN BETA?

Pytam, ponieważ sam wielokrotnie próbowałem wrócić i za każdym razem się odbijałem. Nie wiem czy wynikało to z ogromu zmian które wprowadzono czy po prostu z tego, że jakby nie patrzeć to teraz inna gra. Ostatecznie wszystko wydaje mi się tak odległe od ówczesnego jej kształtu...

Czy daliście nowemu gwintowi szanse i bawicie się równie dobrze czy też biernie przyglądacie się całej sytuacji traktując go jako ciekawostke od rodzimego studia?

Warto było wrócić?
 
W Gwinta zacząłem grać od zamkniętej bety i jestem przy tej grze cały czas. Przechodziłem przez wszystkie zmiany jakie ta gra dostawała i te lepsze i te gorsze, jednak nigdy nie skreśliłem tej produkcji, mimo że czasami ochota na włączenie jej była faktycznie mniejsza, szczególnie wtedy, kiedy Gwint przeżywał półroczną stagnację. Na ten moment uważam, że gra jest w najlepszym dla siebie momencie niż kiedykolwiek była. Nauczenie się praktycznie wszystkiego od nowa zajęło mi kilka dni, a przyjemność z grania jest bardzo duża. Znalezienie dobrych talii to nie problem, kiedy wszystko można znaleźć w internecie, wystarczy tylko trochę pograć, poznać nowe mechaniki, a stworzenie samemu talii to również nie będzie problem. Wszystko zależy od Ciebie i to czy będziesz chciał wrócić to Twoja decyzja. Ja szczerze polecam :)
 
Jak wrażenia (w porównaniu z open beta), jak się przestawić (przełknąć smak goryczy i poznawać wszystko od podszewki poświęcając jednocześnie swój czas), pierwsze kroki (wybór talii które waszym zdaniem są najprostsze w "obsłudze" i potrafią fajnie wdrożyć w zrozumienie nowych mechanik) i najważniejsze czy OBECNIE gra sprawia wam tyle przyjemności jak OPEN BETA?

Czy daliście nowemu gwintowi szanse i bawicie się równie dobrze czy też biernie przyglądacie się całej sytuacji traktując go jako ciekawostke od rodzimego studia?

Warto było wrócić?

1. Wrocilem do gry w gwinta po ok 5 miesiacach od wprowadzenia HC, na jakies 2 tyg przed Krwawa Klatwa. Wrazenia jak najbardziej pozytywne. Gra obecnie sprawia mi zdecydowanie wiecej przyjemnosci niz w open becie. Mowiac gra mowie ogolnie tj. mamy piekne duze karty na stole a nie znaczki pocztowe, arta mozna podswietlic i wywalic go z opisem prawie na 25% ekranu (a mam szczera przyjemnosc z ogladania tych malych dziel sztuki). Limit kart na rece mnie osobiscie podoba sie, uznaje ze uleczyl w pewnym stopniu ulomnosci OB, ale na to kazdy moze miec swoje zdanie. Coinflip - no niby jest lepiej, ale problem nie zostal calkiem rozwiazany, przy czym tez juz nie boli AZ tak jak kiedys. Zreszta sa tez (obecnie) decki co to moze i nawet wola zaczynac gre :)

2. Przelknac smak goryczy trzeba z pokora. Fakt, na poczatku czulem sie jak debil i chlopiec do bicia, ale po paru dniach gry zdecydowanie ogarnialem juz funkcje kart ze wszystkich deckow z kazdego tieru. Po 2 tygodniach gry widze juz wszelkie synergie i sam zaczynam kombinowac z budowaniem deckow.

3. Pierwsze kroki - zachecam do grania deckami z NETA na poczatku, aby pograc czyms co ma rece i nogi i zapewnia pewne synergie kart, poprzez co szybciej widzimy i utrwalamy sobie wszystko w glowie na 'bialej karcie gwinta'. Na poczatku jest sie kompletnie slepym co so synergi kart i tozszamosci frakcji wiec nie widze celu, aby czytac opisy wszystkich kart i zastanawiac sie czy takie i takie ich polaczenie mialoby sens, a potem ukladac decki, ktore na 100% przyniosa frustracje. Po kilkudziecieciu godzinach gry olsnienie przyjdzie samo.
Jakie decki wybrac? Za naprostsze w obsludze uznaje potwory i scoiatel. Wiecej przemyslanego prowadzenia wymaga skellige i KP, choc to tylko ogolne wrazenie. Nie zawsze tak jest :) Radze tylko sie tym nie sugerowac i grac naprawde kazda frakcja, nawet tymi deckami najbardziej zlozonymi. Raz, ze i tak je ogarniesz, moze bedzie wymagac to kilku gier wiecej, dwa, ze zdecydowanie przyspiesza to poznanie dostepnych w grze kart.

Bardzo warto bylo wrocic.

Jedyne co mnie boli, to ze nie odpalilem gry gdy moglem jeszcze robic karty animowane za skrawki. W OB prawie wszystkie karty mialem premium, a teraz coz...
Wszystko to jak krew w piach. :giveup:
 
"Przelknac smak goryczy trzeba z pokora. Fakt, na poczatku czulem sie jak debil i chlopiec do bicia, ale po paru dniach gry zdecydowanie ogarnialem juz funkcje kart ze wszystkich deckow z kazdego tieru. Po 2 tygodniach gry widze juz wszelkie synergie i sam zaczynam kombinowac z budowaniem deckow."

W tym momencie odczucia mam podobne. Dzięki panowie za te opinie - są naprawdę budujące ! :)
 
Ja gram od startu akcji KtS jeszcze sprzed zamkniętej bety. Zgadzam się z przedmówcami, ze obecnie Gwint jest pod względem mechaniki na dużo wyższym i ciekawszym poziomie niż w jakimkolwiek momencie bety. Sprawa obecnego wyglądu graficznego gry jest drugorzędna, choć nadal miło wspominam szatę graficzną z bety. Jeśli chodzi o rozpoczęcie grania to jednym z najmocniejszych buildów, a zarazem najtańszych do złożenia jest Big Monsters więc polecam zacząć od niego dla szybkiego zdobywania zasobów na kolejne karty.
 
Ja po wejściu HC nie mogłem się odnaleźć - gra mnie irytowała, przestałem na kilka tygodni grać. Śledziłem jednak forum i czasem filmiki z zapowiedziami Redów. Muszę przyznać, że od czasu początku szefowania Jasona Slamy sytuacja znacznie się poprawiła. Nadal uważam, że Gwint na początku HC był niedopracowany i po prostu beznadziejny. Myślałem, że najbardziej irytuje mnie limit kart na ręce i wszechobecne artefakty z Schirru. Otóż nie - okazuje się, że najbardziej wkurzał mnie początkowy system mulliganów. Odkąd się zmienił - znowu mogę grać w Gwinta ;) Tęsknię za dawnymi archetypami szpiegów, czy za moją talią z weteranami i topornikami - ale "to se ne vrati...", a nowy Gwint pod wodzą Slamy moim zdaniem idzie w dobrym kierunku. Zdarzają się co prawda babole jak początkowe nieprzewidziane wzmocnienie artefaktów przez Genichorę czy OP Dettlaff, ale są dosyć szybko poprawiane - oby tak dalej! Dodatek Krwawej Klątwy oceniam bardzo pozytywnie.
Brakuje mi karty na miarę dawnego Kambiego - ale może coś takiego się jeszcze pojawi?. W OB z beczki wypadł mi animowany Kambi i zakochałem się w tej karcie i taliach na niej opartych. Teraz mniej gram rankedów niż dawniej (50-60 meczów w sezonie), ale może się jeszcze rozkręcę... Aha - liczę jeszcze na karty o większej synergii z pogodą (te dawne Mglaki czy Duch Lasu....)
 
Top Bottom