Outra - domysły , rozważania

+
Ja osobiście jestem dopiero w "Krwi Elfów" jeśli chodzi o sagę ASa ale czy to nie jest tak, że mutacja wprowadza wiele zmian (chodzi o wiedźminów), dokładniej - krew, czy wiedźmini mają czerwoną krew, czy ona aby nie jest inna? Ja nie wiem... Ale te oczy -wiedźmińskie. :p
 
szymex11 said:
Ja osobiście jestem dopiero w "Krwi Elfów" jeśli chodzi o sagę ASa ale czy to nie jest tak, że mutacja wprowadza wiele zmian (chodzi o wiedźminów), dokładniej - krew, czy wiedźmini mają czerwoną krew, czy ona aby nie jest inna? Ja nie wiem... Ale te oczy -wiedźmińskie. :p
Fakt, mutacja w ciałach wiedźminów miała charakter kompleksowy, a co do krwi ... krew może być tylko czerwona ;D każda inna opcja byłaby ... hmmm ....niewiarygodna
 
Moje przypuszczenia:Niedoszły zabójca Foltesta na pewno nie był fanatykiem. Mógł wbić miecz w Foltesta. Nie zrobił tego, bo odbił sztylet Geralta. Cenił swoje życie. Ale czemu nie poczekał aż Geralt wyjdzie? Chciał/musiał go wrobić. Jakby poczekał z zabicie Foltesta tuż po wyjściu Geralta, po czym wymknął się nie zauważony ludzie widzieliby, że ostatni wychodzi Geralt. Może strażnicy sprawiali kłopot? To, że jest to wiedźmin jest pewne w 99%. Niekoniecznie tutejszy, tzn. z Temerii, Redanii, Keadwen itd. ale z jakiejś Zerrikańskiej szkoły. Wskazuje na to znak węża czy tam żmiji oraz walka dwoma mieczami. Azar to też Zerrikańczyk i też walczy dwoma mieczami. Nie wiem czemu kiedy zobaczyłem pierwszy raz twarz tego jegomościa pomyślałem "Wielki Mistrz!?". Ale to mało prawdopodobne. Po za tym gdy Geralt zdjął maskę na jego twarzy pojawiło się przerażenie, strach, zdziwienie. Ogólnie uczucia które można określić w stylu "Ja go znałem" No to tyle ;)EDIT:Zapomniałem dpisać, że Wiedźmini mogą być sprzedajni. Patrz Berengar.
 
bartek354 said:
Moje przypuszczenia:Niedoszły zabójca Foltesta na pewno nie był fanatykiem. Mógł wbić miecz w Foltesta. Nie zrobił tego, bo odbił sztylet Geralta. Cenił swoje życie. Ale czemu nie poczekał aż Geralt wyjdzie? Chciał/musiał go wrobić. Jakby poczekał z zabicie Foltesta tuż po wyjściu Geralta, po czym wymknął się nie zauważony ludzie widzieliby, że ostatni wychodzi Geralt. Może strażnicy sprawiali kłopot? To, że jest to wiedźmin jest pewne w 99%. Niekoniecznie tutejszy, tzn. z Temerii, Redanii, Keadwen itd. ale z jakiejś Zerrikańskiej szkoły. Wskazuje na to znak węża czy tam żmiji oraz walka dwoma mieczami. Azar to też Zerrikańczyk i też walczy dwoma mieczami. Nie wiem czemu kiedy zobaczyłem pierwszy raz twarz tego jegomościa pomyślałem "Wielki Mistrz!?". Ale to mało prawdopodobne. Po za tym gdy Geralt zdjął maskę na jego twarzy pojawiło się przerażenie, strach, zdziwienie. Ogólnie uczucia które można określić w stylu "Ja go znałem" No to tyle ;)EDIT:Zapomniałem dpisać, że Wiedźmini mogą być sprzedajni. Patrz Berengar.
Wiesz co? Świetne pdosumowanie całego topicu...
 
Jest jeszcze jedna kwestia, teorytcznie zaprzeczająca temu że Alwin to mistrz zakonu.Pamiętacie jak Alwin powiedział Geraltowi że chce zostać wiedźminem?Druga teoria:Moce Alwina spowodowały zakłócenia w rzeczywistości, świat przedstawiony w grze połączył się z jakimś alternatywnym?
 
Ciri też jakoś chciała zostać prawdziwą wiedźminką. Czy to zaprzecza temu, że została Panią Jeziora? Alvin chciał zostać wiedźminem by ratować ludzi przed Złem. Jednak w dość niefortunnym momencie jego 'edukacja' została przerwana co tym samym prowadziło do skrzywionego postrzegania przez niego Dobra i Zła. Zaraz po tym jak cofnął się w czasie możemy przypuszczać, że starał sie wiedźminów w swym dziele naśladować (również w stylach walki oraz umiejętnościach - podczas finałowej walki widzimy, że udało mu się złożyć coś na wzór Znaku Aard) i uważać się - przynajmniej przez jakiś czas - za jednego z nich.
 
Jak moderator uzna to niech usunie tego posta. Przegryzlem sie przez 15 stron topicu... dalej nie mam sily bo chwilami brednie tam stoja i to grubego kalibru :D[quote author=Jaksa link=topic=4588.msg174474#msg174474 date=1195202535]Był wiedźminem, nie był wiedźminem... też problem...Nigdzie nie jest napisane, że w każdej wiedźmińskiej szkole uczono tylko walki pojedyńczymi mieczami. Nigdzie nie mówią, że to obowiązek wiedźmiński nosić miecze na plecach (aczkolwiek jeśli się ma dwa to tak jest wygodniej). Nikt nie wie, jaki był pierwszy i pierwotny cel tworzenia wiedźminów. Prawda, że skończyło się na zabijaniu potworów w celu pomagania ludziom, ale może jeden z tych szalonych magów eksperymentatorów stwierdził, że chce zrobić zabójcę doskonałego.Dlatego zamiast pojedyńczego dłuższego miecza dwa krótkie (praktyczniejsze dla zabójców). Eliksiry na pasku są wyraźne (nosi je tak samo, jak Geralt w zbroi Kruka), w artbooku jest nawet medalion.Były trzy wiedźmińskie szkoły: wilka, kota i gryfa. Mogła być czwarta szkoła wiedźminów zabójców (choćby i w Nilfgaardzie).Wszystko to oczywiście przypuszczenia i domysły, ale podparte pewnymi dowodami ;).Na sam koniec małe pytanie. Czy ktoś wie, co to za symbol na karwaszach zabójcy? Czy to w ogóle jakis symbol, czy zwykłe zdobienie zbroi?
[/QUOTE]Tak Was wszystkich czytam i smiac mi sie chce.W ksiazkach wyraznie stoi dlaczego wiedzmini nosili miecz na plecach. pojedynczy miecz z zasady. Tak samo jak jest napisane dlacezego przewaznie stali ze skrzyzowanymi na piersi rekami. W ksizkach rowniez wyraznie pisze jaki byl pierwszy i pierwotny cel tworzenia wiedzminow. W ksiazkach pisze, ze Kaer Morhen nie bylo jedyne. Pytanie co z tego? Czy ksztalt medalionu ma az takie znaczenie? To przedmiot scisle uzytkowy, czyz nie? Zreszta ksiazkowy Geralt traci swoj medalion a pozniej zyskuje nowy-bynajmniej nie w ksztalcie wilczej glowy.
ja myśle że to napewno nie był wiedźmin, tylko dobrze wyszkolony najemnik. Byćmoże książe radowid za tym stoi. Być może założył tajną szkołę, gdzie trenuje zabójców po to by zawładnąć światem 9to (taki drugi de Aldesberg). wyczekał aż Foltest będzie wyczeprany woją rasową i calłą sprawą z salamandrą, czekał przygotowywał się długo i teraz zrobił ruch. Tak przynajminje wnioskuje.
A na oczach nosil szkla kontaktowe, prawda?Prawda jest taka, ze tylko wiedzmini znali sekrety mutacji. Smiertelnosc Proby Traw byla na tyle wysoka, ze raczej ciezko przypuszczac aby ktos na szybko se wyhodowal takie oczka.
Widać w całej walce. Na pewno nie był by w stanie tak długo walczyć gdyby nie wiedzieł czego się spodziewać. W jednym momencie (1:33) wyraźnie zaskakuje Geralta. Dopiero Geralt improwizując zdobywa przewagę.Poza tym, ilu miałeś ludzi zdolnych dorównać wiedźminowi w walce 1 na 1?
Conajmniej kilku. Chocby autor powiedzonka "Graj muzyko!".
wydaje mi sie ze ktos ich obu (wiedzmina i assasina) uczyl podobnego stylu walkiw jednym momencie filmiku konczacego, Geralt i Assasin wykonuja podobny manewr bitewny, dodam ze po nim Geralt sie lekko dekoncentruje, odslania pachwine i dostaje... a pozniej w Swoim zwyczaju zabija Assasina bardzo mocno Smileyjestem pewien ze podstawy stylu obu fajterow byly podobne... uzywali tylko innych broni.... zreszta wiedzmin nie mial szans zranic tego kolesia ktory mial 2 bronie... szybsze sa miecze krotkie i latwiej sie nimi paruje i kontratakuje....widzmin zeby wygrac mysialby sporo skrocic uchwyt miecza...kenshin tak zrobil i wygral z podobnym przeciwnikiem Tongue Tongue
A jaki to jest "wiedzminski" styl walki? Wiedzmini byli produktami o scisle okreslonym przeznaczeniu, nieprawdaz? Mieli zabijac potwory i tak dlugo jak to mozliwe nie dac sie zabic, nieprawdaz?Byli mistrzami miecza. Zwyklymi mistrzami. Ich styl walki opieral sie na walce mieczem bez zbroi. Tego mogl sie nauczyc kazdy-nie trzeba bylo do tego specjalnej szkoly. Dlaczego mieczem i dlaczego bez zbroi? Pozwole sobie cos zacytowac:"Worki nasladuja wrazliwe miejsca twojego przeciwnika, w nie musisz trafiac. Wahadel(...) musisz unikac, musisz uchylac sie przed nimi. Gdy wahadlo cie dotknie zostalas zraniona. W prawdziwej walce moglabys juz nie wstac."Wiadomo juz po co wiedzminom byla szybkosc i precyzja? Tylko to dawalo szanse przezycia. Kazda zbroja to obciazenie i ograniczenie swobody ruchow i uwazam, ze tego powinno sie trzymac. Wiedzmini nie byli maszynkami do zabijania dzieki swojemu stylowi walki. Dopiero mutacja to dawala. To mutacja i lata morderczego treningu dawaly im przewage nad normalnymi ludzmi. Spowolnione tetno i nieludzka szybkosc uzyskana wlasnie w wyniku mutacji. Ze niby zabijali efektownie? Byc moze, ale prawda jest taka, ze chodzilo glownie o efektywnosc i nic innego. Im szybsze zakonczenie walki tym mniejsze ryzyko zranienia czy smierci.
Jak wiemy Kalkstein interesował sie ciałem Geralta i mutacjami , mógł w końcu dojść do tego co jest 5 i się zmutować , gdyż jak wiemy był utalentowanym alchemikiem.
Tyle, ze potrzebowalby jeszcze kilku lat treningu i nauki aby nauczyc sie wladac bronia na tyle dobrze aby tak dlugo sie bronic. Sama mutacja to jedynie zmiany w organizmie. Nie zastapia one ani wiedzy ani umiejetnosci.
Według mnie najbardziej prawdopodobne jest, że to był "prawdziwy" wiedźmin, a nie jakiś tam assassin przerobiony na poczekaniu.
I to jest chyba wersja najblizsza prawdy. Wiedzmin ktory zwyczajnie wzial zlecenie i probowal je wykonac. Dlaczego bronil zycia zamiast wykonac zlecenie? Bo wiedzmini nie byli bledynymi rycerzami umierajacymi dla ideii. Nie po to ich zrobiono.
ALE pisząc tego posta zrozumiałem, że NIE KAżDY wiedźmin był "dobry" i przestrzegał kodeksu :> Weźmy np. takiego Berengara.
Jakiego kodeksu?! Nigdy nie bylo zadnego kodeksu. Szczerbuc wymyslil to w swojej chorej wizji filmowej i wszyscy sie tego uczepili jak glupi... J
ak powszechnie wiadomo (uwaga:nie czytałem książek) wiedźmini po mutacjach i przejściu prób mieli możliwość: chodzenia na SWóJ szlak po świecie, by na zimę powrócić do bazy szkoleniowej. Mogli też trenować chłopaków. Ale na pewno mogli "uciec" i już nie wrócić. Pracować dla jakichś organizacji itp. Jednak żałosne są dla mnie wypowiedzi typu: przeniósł się w czasie. Nie zapominajmy że autorzy też są fanami wiedźmina. Jak już będą robić fabułe to z wyobrażnią. Moim zdaniem nie będzie to haotyczne. Pozdrawiam Wink
Owszem. Klopot w tym, ze wracali na zime bo w zimie latow sie z glodu zdycha i tyle.Jak mieli dach nad glowa to w nim mieszkali. Nikt nie kazal im wrocic.
A już sie martwiłem, że coś jest ze mną nie tak i nie wiem kto jest zamaskowanym zabójcą (bo po minie Geralta mogło wynikać, że zna ową postać , choć mogło tez chodzić tylko o zdziwienie ze zabójca ma oczy jak Geralt )
A geralt ma oczy jak kazdy inny wiedzmin. Nie, nie bylo nieudanych osobnikow po Probie Traw-dzieciak jej poddany albo podlegal mutacji albo zdychal we wlasnych rzygocinach. Pionowe zrenice to zwyczajnie 100% pewnosci co do "profesji" osobika i tyle.
Moim zdaniem ten wiedźmin zamaskowany jest ze szkoły kota albo gryfa.. możliwe, że czarodzieje znaleźli jedną z tych szkół i we te kilka lat wytrenowali swoich własnych wiedźminów-zabójców... Ogólnie czarodzieje od zawsze mieli zapędy władania nad światem, a likwidacja władcy skrytobójczo się nieźle nadaje do realizacji takiego planu Wink
Czarodzieje mieli dosc innych sposobow aby zdjac wladce z tronu-rowniez "na amen". Koles sie zwyczajnie nadzial na Geralta przez przypadek i tyle.
Według mnie może to być:a) Wiedźminb) Płatny zabójca (jestem bardziej za tą wersją)
A dlaczego nie oboma tymi postaciami naraza? Dlaczego nie wiedzminem, ktory podjhal sie zdjecia krola?
To by tłumaczyło czemu w walce używa innych "argumentów" niż Geralt... Smiley
a moze dlatego, ze do tej roboty sa praktyczniejsze? Latwiej je ukryc chocby pod ubraniem?
Trudno wiedzmina sprzatnac przez jakis zamach, latwiej zamknac go w ciupie i dopiero tam sie nim zajac.
i znow komplikujemy rzeczy banalnie proste. Pozbycie sie wiedzmina jest skomplikowane? starczy zwykly belt w plecach i zwloki rzucone do rowu. Kto po nim zateskni i zaplacze? Conajwyzej ktos by wzruszyl ramionami bo "nosil wilk razy kilka, poniesli wilka...".
Eeee... W cytadeli Vilgefortza? Nie bylo tam zadnej wiedzminskiej szkoly. Vilgefortz w ogole nic nie wiedzial na temat robienia wiedzminow. To bylo, delikatnie rzecz ujmujac, poza jego zakresem zainteresowan. Chodzi Ci o zamek Stygga, tak? Informacje, ze znajdowala sie tam jakakolwiek szkola to dopiero wymysl gry, nie sagi.Uuu, wlasnie czytam stronke http://witcher.elkander.pl/gra/wiedzmini , z ktorej najprawdopodobnie zaczerpnales informacje o szkolach. Poziom merytoryczny strony jest bardzo niski, nie wzorowalbym sie na niej. Z kilku powazniejszych uhybien:"Wiedźmini nie kożystają z nich zbyt często, ze względu na niewielką dostępność czarodziejów, mogących, chcących i posiadających odpowiednie receptury do stworzenia takowych."Po pierwsze mikstury to byla wiedzminska tajemnica. Po drugie nie byly zadnemu magowi do niczego potrzebne, poniewaz byly smiertelna trucizna dla kazdego czlowieka (w tym maga). Po trzecie pisze sie 'korzystaja' Wink."Obecnie zbroje są używane tylko do rytualnych walk i tradycyjnych obrzędów. [przez wiedzminow]"Jakich rytualnych walk i jakich, do diaska, obrzedow? Co to jest? Sekta czy szkola? Ktos kiedys slyszal o jakichs wiedzminskich obrzedach i ceremoniach?"Oczywistym faktem jest też to, iż wiedźminów poddawano szkoleniu w opanowywaniu sztuki składania Znaków wykorzystywanych w walce z często bardzo niebezpiecznymi przeciwnikami. Umiejętność ta pozwalała często na wyjście z wydawałoby się beznadziejnych opresji."Srogi bullshit. Bardzo srogi."Wiedźmini w zamyśle mieli być zakonem czarowników-wojowników, chroniących ludzkość przed potworami. Niestety ten niezwykle niebezpieczny eksperyment (mutacje przeżywała 1/10 poddanych osób) zakończył się fiaskiem. Organizm wzmacniał się, jednak kosztem zdolności magicznych, które niemal całkowicie zanikały. Dodatkowo, zmutowani osobnicy wykazywali brak uczyć wyższych (miłości, współczucia itd.)."No tutaj to juz padlem. Po pierwsze mutacje nijak sie nie mialy do zanikania zdolnosci magicznych. Wrecz przeciwnie. Potegowaly je. Jesli zas chodzi o uczucia i emocje, to idealnym przykladem na beznadziejnosc tej tezy jest chocby Vesemir i Geralt. Nietrudno sie domyslic, ze bezuczuciowosc wiedzminow to tylko poza przybierana przez nich samych. Skad dane o przezywalnosci prob?Takie przyklady mozna mnozyc w nieskonczonosc... Nie polecam tej strony jako zrodla informacji.Pozdrawiam,Sidian
Post tego kolegi mi sie podoba-chyba na tych samym falach nadajemy i podobnie widzimy widzminski swiatek :)
Dlaczego Geralt zakochuje sie w Yennefer?
Bo tylko wiazac jej los ze swoim jest w stanie ja ocalic. Niestety, glowna zainteresowana jakos nie zauwaza faktu ze dzin byc moze przerasta jej mozliwosci.
Opisywalem nieprzypadkowo tylko Probe Traw, bo tylko Proba Traw jest mutagenna, jesli sie nie myle. Tak wiec wszystkie pozostale mozna przeprowadzic nie posiadajac dostepu do eliksirow z Kaer Morhen (mutagenow). Koncowy efekt i tak bedzie taki sam (zakladajac, ze pacjent przezyje) niezaleznie od tego, czy ktos sie nauczyl rzezac przed czy po mutacji. Pozniej trzeba tylko doszkolic pacjenta z zakresu koszmarnie przyspieszonych ruchow i refleksu. Koniec wykladu Wink.
Powoli, powoli kolego... bos sie rozpedzil. Proba Traw jest mutagenna. Jednak nigdzie nie jest napisane, ze inne nie sa, a moze sie myle? Po probie Traw zmienialy sie oczy i zmienialo sie tetno, czy zmienialo sie cos jeszcze? czy dawalo to np kontrole nad wydzielaniem adrenaliny? Tego NIE wiemy.
Triss jadąc do Kaer Morhen zauważa kości dzieci leżące wzdłuż Szlaku i zwraca uwagę, na konieczność treningu z połączeniem zażywania odpowiednich stymulantów, aby dziecko odpowiednio przygotować do próby Traw. Może przekona Cię to, że Ciri też była szkolona mieczykiem pomimo tego, że była szczupła no i jeszcze przed Próbą Traw.
Cytat z glowy: "no tak, karmia ja tymi slynnymi gorskimi ziolami, to dzieki nim dziewczyna nabiera szatanskiej, wiedzminskiej kondycji". I tyle. Gowniara ciezko trenuje wiec i pewnie dieta jest do tego dostoswana i tyle.
Wykład sorry, ale mnie nie przekonuje w żadnym aspekcie. Nie wiemy w jakim wieku chłopcy trafiali do wiedźminów. Twoje wcześniejsze dane o 3-4 latach to najdelikatniej ujmę DOMYSŁY nie poparte niczym. System szkolenia zaś opierasz jak tusze o trening Ciri, co jest nadużyciem z uwagi SPECYFICZNOŚĆ i na wiele wątków z tym związanych, nie będę się rozwodził. Dzieci 6-10 letnie mogą się uczyć machać drewnianym mieczem, mogą nauczyć się technik wstępnych, nie szkodzących ich fizycznemu rozwojowi. Próba Traw była najbardziej spektakularna, gdyż zmieniała metabolizm, zmieniała OCZY, tak charakterystyczną oznakę wiedźmiństwa… Zarówno przed, jak i PO stosowano mutageny. Prawdziwy trening wiedźmiński rozpoczynał się po Próbie Traw, więc nie upieraj się przy swojej dziwnej teorii. Już nie wspomnę o medycznym aspekcie, o rozwoju mięśni, kośćca, ścięgien… O tym kiedy normalny człowiek może rozpoczynać treningi, intensywne treningi, w jakiejkolwiek dziedzinie SPORTU, a co mówiąc WALKI.
wiemy w jakim wieku. Prawo Niespodzianki dosc jasno definiuje wiek dzieciaka, nie sadzisz?Co do twojej wiedzy odnosnie wagi miecza to spieral sie nie bede... ale mimo tego powiem jedno-dlugi miecz to wolniejsze ruchy i tyle. Waga ma tu mniej do rzeczy-wiecej robi sama dlugosc. Nie wierzysz to wyjdz na plac z dlugim i lekki mieczem i stan na przeciw kolesia z kiscieniem.
jak widac z opisow byl najmlodszym wiedziminem. ciezko znosil przemiany. nawet widac u niego oznaki po chorobach zakaznych na ktore wiedzmini bylo odporni.dowodzi to juz brakow widzy i umiejetnosci u tych ktorzy go "robili".
A moze Coen poprostu chorowal zanim zostal poddany mutacji? Mutacja dawala odpornosc-nie usuwala blizn ;)
 
Dorzucę może swoje 3 grosze do tematu:Wg mnie nie ma co gdybać kim była zakapturzona postać bo to po prostu był jakiś anonimowy wiedźmin. Jak znam świat to w dodatku lub drugiej części gry będzie trza się dowiedzieć o co w tym biega, a po drodze pewnie będziemy mieli całą armię takich wiedźminów do rozwalenia... Tak więc tożsamość owego jegomościa nie jest w ogóle ważna - liczy się tylko sam fakt, że jest wiedźminem - a co do tego, że nim jest też nie powinno być wątpliwości bo wskazują na to: oczy, sama walka, eliksiry przy pancerzu czy owy wiedźmiński medalion w concept artach.A teraz moja mała teoria co do nadchodzącej fabuły: jak zapewne zauważyliście, zabójca nie miał zamiaru sprzątnąć Geralta lecz Foltesta. To niby normalne, że ktoś wysyła na króla skrytobójców - ot standardowa procedura. Wydaje mi się jednak, że może to mieć jakiś związek z wyjazdem Foltesta. Przy pierwszej rozmowie z Geraltem porównuje swój wyjazd do wyprawy na kikimorę co by białemu wilkowi ułatwić spojrzenie na sytuację. Mnie się jednak wydaję, że on po prostu nie zamierza się przyznać co tak naprawdę robił. Zarówno z gry jak i z kart książek o wiedźminie wiemy, że Foltest to niezłe ziółko, zdolne do różnych niegodziwości. Zapewne wmieszał się w niezłą kabałę. Ciężko jednak teraz mówić co to mogłoby być, bo tak naprawdę to outro dostarcza nie wiele informacji i ma nas jedynie napalić na ewentualny dodatek/kolejna część gry. W każdym razie mam wrażenie, że Foltest będzie miał co niecowspólnego z nadchodzącą fabułą.Oczywiście biorę pod uwagę możliwość, że miał być tylko pierwszą lepszą ofiarą np. wiedźmińskich-zabójców czy czegoś w tym stylu i na tym się kończy jego rola...
 
KaiMan said:
KaiMan said:
a wogóle to sobowtór Geralta był z innego czasu, innego świata, o!
hmmm...
z niby żartu utwierdzam się coraz bardziej :>
To, że jest to Geralta sobowtór/klon/alterego to ja już wątpliwości nie mam. W głowie mam za to głeboki podziw dla twórców za to, że zastosowali bardzo w porządku regułę. Geralta prawdziwego nie dałoby się prowadzić jako zwolennika Zakonu na przykład... A Geralt Bis, z wyczyszczoną pamięcią, nie związany z Yen i Ciri... Można go prowadzić bez mała dowolną ścieżką... Bardzo sprytne...
 
GHrrrrr przegryzłem się przez te 26 stronnic. O ile pierwsze 10 były interesujace o tyle potem już tylko dla kilku postów warto było się wczytywać. Na początek kilka moich wniosków:1. Geralt jest tylko pionkiem porwanym i niesionym przez nurt historii. Był nim w sadze i jest nim w grze. Stąd przypuszczenia ze ktoś chce go wrobić w królobójstwo jest nieuzasadnione. To czy Geralt zgnije w ciupie czy dostanie bełt w plecy czy też uratuje króla tak naprawdę nie ma znaczenia dla jemu współczesnych. A już z pewnością wrobienie go w morderstwo nic nie wniesie bo reprezentuje on co najwyzej 4 wiedźminów i ewentualnie stronnictwo do którego przystał. Dlatego wersja z wrobieniem Geralta odpada. Mocodawca zabójcy wrabiając Geralta mógłby jedynie dokonać zemsty na nim samym albo na wiedźminach. Dla tak błachego celu nie warto ryzykować. Innym,i słowy Geralt jest jedynie wiedźminem, reliktem przeszłości który na bieg zdarzeń ma wpływ na tyle duży na ile siły rządzące światem mu pozwolą. Z pewnościa nie o niego chodziło w tym zamachu. 2. Kilka przesłanek w grze każe mi przypuszczać że wątek skradzionych sekretów nie został zamknięty. Gra toczy się co prawda wokół zakonu i Wielkiego Mistrza ale po prawdzie to tylko jeden z graczy, do tego fanatyczny i słaby a więc podatny na manipulację, wpływy i wykorzystanie przez innych. Dwie najpotęzniejsze siły z jakimi się stykamy to loża czarodziejek i tajemnicza organizacja Lourvadena która jest czymś więcej niż międzynarodową korporacją handlową. Obydwie te organizacje z przyjemnoscią przytuliłyby wiedzę zawartą w zwojach skradzionych wiedźminom. Zakon to siła raczej niewielka w porównaniu z zapleczem jakim dysponowały wczesniej wymienione. To pozwala przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem że Zakon i Salamandra były jedynie narzędziem, środkiem do celu dla nich. Zarówno zadyma z wiedźminami jak i wojna domowa w Temerii nie były dziełem li tylko Wielkiego Mistrza. Taki burdel w najsilniejszym po wojnie królestwie znacznie osłabiał pozycję króla zmuszając do ustępstw zarówno wobec czarodziejek jak i bogatych "kupców" (głównych źródeł finansowania pomysłów krółów). Zatem Bardzo wygodnym sposobem pozwalającym zdobyć porządaną wiedzę i zatrzeć wszelkie ślady bylo własnie nasłanie Salamnadry na wiedźminów a potem pozwolenie jej na rozpoczecie badań genetycznych i w końcu jej eksterminacja dająca Geraltowi ułudę posprzątania całego tego burdelu. Ale moim zdaniem to własnie czarodziejki i "kupcy" są tutaj najważniejszymi graczami. Mają dość środków na finansowanie badań i samej Salamandry oraz dostatecznie duże zaplecze by wyniki działań Salamandry zagospodarować później w walce politycznej. Nie bynajmniej nie mówię że to Triss i " kupcy" wszystko ukartowali. Oni po prostu wykorzystali nadażającą się okazję by zdobyć zwoje wiedźminów i realne wpływy w królestwie. A wrogość wobec Salamandry pozwalała zamaskować te poczynania. Skąd te przypuszczenia? Zarówno Tris jak i kupiec bardzo dobrze współpracująze sobą. Pomimo posiadanego zaplecza ani jedni ani drudzuy nie kiwnęli realnie palcem w celu rozwiązania sprawy Salamandry. I jedni i drudzy zawsze przekazywali Geraltowi kluczowe informacje o bazach itp sprawach związanych z Salamandrą. Dialog Triss z czarodziejkami i cietość kupca napuszczajacego Geralta wskazują że traktowali naszego hero jak pionka w swojej grze która była obliczona na dużo, dużo więcej niż wojna Wiewiórek z Zakonem do której wiadomo było że wcześniej czy później dojdzie. 2. Zabójca na pewno jest postacią nową wprowadzoną na potrzeby dodatku i drugiej części. Nie ulega też wątpliwości że przeszedł on mutację. Nie wiemy jakiego rodzaju była to mutacja. Mogła to byc zarówno mutacja wiedźmińskla jak i zgodnie z czyjąś sugestią mutacja wynikająca np.: z bycia kotołakiem. Ale tego kim tak naprawdę był i skąd się jego oczęta wzięly nie wiemy. Mamy co prawda kilka przeslanek by snuć przypuszczenia. Moim zdaniem:a) Facet był zdecydowanie zawodowym zabójcą szkolonym do mordowania wyłącznie ludzi. Nie był szkolony na wiedźmina tylko na zawodowego mordercę, znaczy nie był wiedźminem Świadczy o tym jego uzbrojenie i styl walki. Krótkie miecze i styl dwuręczny są bardzo mało przydatne do walki z potworami. Przede wszystkim większosc potworów wymagała dużej siły udeżenia której przy krótkim mieczu i niskiej jego wadze nie sposób uzyskać. Długi miecz półtoraręczny zapewniał dużo większy zasięg i dużo większe szanse na utrzymanie bezpiecznego dystansu w walce z różnymi stforkami oraz, przy odpowiednim treningu, zachowanie dostatecznej szybkości ataków i parowania by być skutecznym. Miecze krótkie są niezastąpione w starciu na krótkim dystansie i w zwarciu - czyli w walce z ludźmi. Nie utrudniaja przemieszczania się, łatwo je ukryć pod normalnym ubrankiem. Fakt że facet mistrzowsko się nimi posługiwał świadczy o tym że w swoim życiu raczej bardzo rzadko używał innego typu broni i innych stylów walki. Wcale nie musiał zażywać do tego eliksirów. Tak jak Bonhart był mistrzem w swoim fachu tak i zabójca który idzie zabijać króla nie jest pierwszym lepszym chłystkiem z ulicy.b) Facio miał zmutowane oczy. I to jest tak naprawdę jedyny punkt zaczepienia dla którego będziemy kupować dodatek i W II. Gdyby to był zwykły assasinek to Geralt miałby to w rzyci obrócił się na pięcie i poszedł. A tak to będzie teraz dociekał i szukał źródeł tych gadzich oczu zabójcy :) Możemy oczywiscie spekulować skąd się facio wziął i kim był, kto go zmutował ale to już wdeptywanie w działkę Redziaków :-D Moim zdaniem mutacje przeprowadzono całkiem niedawno. Czy to była mutacja pełna wiedźmińska czy też inna to już odrębna sprawa. Dlaczego tak sądzę? Jak wspomniałem IMO facio nie był wiedźminem a zawodowym mordercą. Ten zawód zawsze był, jest i bedzie miał wzięcie nie tylko w świecie sapkowskiego. Żaden wywiad, żadne tajne służby żadna organizacja państwowa nie obejdzie się bez takich ludzi od mokrej roboty - po naszemu komandosów. Pokusa zwiększenia skutecznosci ich działania z pewnością jest na tyle duża by wielu władcówi wiele organizacji angażowało srodki na badania genetyczne i eksperymenty. Jeśliby zmutowani zabójcy zostali wyprodukowani wcześniej z pewnoscia spotkalibyśmy ich na naszej drodze po to by zachować spójność fabuły. Pytanie tylko czy te mutacje to wynik nowych odkryć jakiegoś zdolnego maga czy też po prostu zastosowanie tego co kryły lochy wiedźmińskiego siedliszcza poparte potężną magią. Przecież to własnie magia była gównym czynnikiem stanowiącym o powodzeniu i skutecznosci mutacji. Zatem odpowiednio potężny mag byłby w stanie zapanować nad procesami mutacji by uzyskać efekt lepszy niż osiągnał Azar. No i wreszcie majac wyszkolonego i zmutowanego zabójcę nie trzymalibyśmy go w ukryciu tylko wykorzystywali przy każdej nadażajacej sięokazji. tymczasem nasz assasinek pojawia sie dopiero na końcu gry. Nie ma go w sadze nie ma go w trakcie gry. Stąd mój wniosek że mutację przeprowadzono niedawno albo w oparciu o skradzione wiedźmińskie tajemnice albo odkrycia niezależne od nich. W końcu nie mozna wykluczyć że jeden tylko Azar pracował nad genetyką. b) Nie ulega wątpliwości że zabójca był kompletnym idiotą jeżeli jego celem było jedynie skuteczne królobójstwo. Który zabójca przebija się przez ochronę zamku i straż przyboczną króla w biały dzień? Przecież nawet pierdnięcie muchy wtedy nie ujdzie uwadze tajniaków pałętajacych się po pałacu a co dopiero dobrze zbudowany, czarno odziany facet w masce, z dwoma scyzorykami za pasem. Ale gra ma pewną umowność więc załóżmy że rzeczywiscie udało mu się przedostać tam w biały dzień. Zawodowy morderca i zawodowy wiedźmin podjęliby się takiego ryzyka tylko z jednego powodu: Zleceniodawca sobie zażyczył by akcja przeprowadzona została w taki sposób - spektakularne morderstwo króla w biały dzień w jego własnym zameczku. To czy zabójca zginie czy te dokona dzieła to juz sprawa drugorzedna i majaca jedynie wpływ na siłę oddziaływania samego faktu. Znaczy chodzi o to by dać do zrozumioienia wszystkim władcom że nie są bezpieczni. Że oto jest siła z którą muszą się liczyć. Że następny zabójca przyjdzie nocą i nie jest zwykłym człowiekiem tylko strasznie skuteczną biomaszyną. P.S. To tylko moje przemyślenia. Oczywiście to tylko jedna z wersji które wydedukowałem. Moim zdaniem najbardziej prawdopodobna ale niekoniecznie jedyna słuszna :pWybaczcie błedy ale nie jestem w stanie pisać ortograficznie a nie mam w tej chwili opcji ich skorygowania.
 
Wieszcz said:
a) Facet był zdecydowanie zawodowym zabójcą szkolonym do mordowania wyłącznie ludzi. Nie był szkolony na wiedźmina tylko na zawodowego mordercę, znaczy nie był wiedźminem Świadczy o tym jego uzbrojenie i styl walki. Krótkie miecze i styl dwuręczny są bardzo mało przydatne do walki z potworami. Przede wszystkim większosc potworów wymagała dużej siły udeżenia której przy krótkim mieczu i niskiej jego wadze nie sposób uzyskać.
"(...) Posluchaj uwaznie. Zaden mocarz tego swiata, zaden wialigora ani osilek nie zdola sparowac ciosu zadanego ogonem oszluzga, kleszczami gigaskorpiona czy pazurami gryfa. (...) Szybkosc (...), nie sila. Sila jest potrzebna drwalowi, ktory zwala zwala drzewa w puszczy."Druga sprwa, skoro umiesz juz mordorwac poto9wry to uwazasz, ze potrzbujesz specjalnego przeszkolenia aby zabic czlowieka? Byles szkolony aby skutecznie mordorweac stworzenia o wiele bardziej niebezpieczne w walce. Sadzisz, ze potrzebujesz dodatkowych lekcji "na ludzi"? Zaden z wiedzminow nie byl "szkolony" aby zabijac ludzi, ale jakos w walce z ludzmi radzili sobie swietnie. Rozwazmy taka teorie. Mamy wiedzmina X. rusza w swiat i za psi grosz zabija potowry. Jak sie uda to starcza mu kasy ze zlecenia aby sie polatac po walce. Z racji tego, ze wiedzie mu sie srednio (od zlecenia do zlecenia) to szczesliwy z tego powodu nie jest. Panny na niego nie leca, na dzwiki czesto brakuje. Trafia sie klient ktory mowi:-sluchaj, zarobisz tyle ile zechcesz. Dostaniesz wszystko: kase, uzywki, dziwki i czego dusza zapragnie. Jest jeden warunek-to JA mowie kto jest "potowrem" do zasiekania.Wytlumacz mi teraz dlaczego ow wiedzmin X mialby odmowic? Co mialoby go powstrzymac? Niestniejacy kodeks? Litosciwe serce? Niewazne czy byl pozbawiony emocji czy nie. Jesli byl ich pozbawiony to nie mial oporow aby na to isc. Jesli nie byl ich pozbawiony to moze zwyczajnie byl urodzony skurwiel z niego?
b) Facio miał zmutowane oczy. I to jest tak naprawdę jedyny punkt zaczepienia dla którego będziemy kupować dodatek i W II. Gdyby to był zwykły assasinek to Geralt miałby to w rzyci obrócił się na pięcie i poszedł. A tak to będzie teraz dociekał i szukał źródeł tych gadzich oczu zabójcy :) Możemy oczywiscie spekulować skąd się facio wziął i kim był, kto go zmutował ale to już wdeptywanie w działkę Redziaków :-D
Nie sadzisz, ze Geralt zauwazyl to niejako "po fakcie"? Nie sadzisz ze to dopiero gdy zdjal maske z twarzy trupa to zauwazyl ten fakt? Wiesz, wlasnie dostales kase od krola. Wychodzisz spokoju... i widzac, ze ktos owego krola probuje zamordowac sie odwracasz, prawda? W koncu to nie Twoja sprawa. Czy zabojca jest Geraltem? Czy tez jego klonem? Byc moze ale to znaczy ze probki do klonowania wzeito zanim Geralt przeszedl mutacje czyli pobrano je od malego dziecka. Czyli przez jakies 100 lat ktos skutecznie ten klon ukrywal i przeprowadzil na nim mutacje. O dziwo mutacje przeprowadzono inaczej niz na orginale.
Moim zdaniem mutacje przeprowadzono całkiem niedawno. Czy to była mutacja pełna wiedźmińska czy też inna to już odrębna sprawa. Dlaczego tak sądzę? Jak wspomniałem IMO facio nie był wiedźminem a zawodowym mordercą. Ten zawód zawsze był, jest i bedzie miał wzięcie nie tylko w świecie sapkowskiego. Żaden wywiad, żadne tajne służby żadna organizacja państwowa nie obejdzie się bez takich ludzi od mokrej roboty - po naszemu komandosów. Pokusa zwiększenia skutecznosci ich działania z pewnością jest na tyle duża by wielu władcówi wiele organizacji angażowało srodki na badania genetyczne i eksperymenty. Jeśliby zmutowani zabójcy zostali wyprodukowani wcześniej z pewnoscia spotkalibyśmy ich na naszej drodze po to by zachować spójność fabuły. Pytanie tylko czy te mutacje to wynik nowych odkryć jakiegoś zdolnego maga czy też po prostu zastosowanie tego co kryły lochy wiedźmińskiego siedliszcza poparte potężną magią. Przecież to własnie magia była gównym czynnikiem stanowiącym o powodzeniu i skutecznosci mutacji. Zatem odpowiednio potężny mag byłby w stanie zapanować nad procesami mutacji by uzyskać efekt lepszy niż osiągnał Azar.
wytlumacz mi roznice miedzy wyszkolonym morderca i wiedzminem. Ja nie widze kompletnie zadnej. Przynajmniej nie jesli chodzi o umiejetnoisci poslugiwania sie bronia czy tez kwestie podejscia do samego zabijania. Druga sprawa to te cale sztylety. Albo ja jestem slepy albo te "sztylety" kapke dlugie sa. W sadze zreszta zawodowych mordercow walczych roznymi rodzajami broni i ch kombinacjami (miecz, miecz i sztylet, sztylet czy tez dwa). Druga sprawa jest taka, ze loza Czarodziejek mialy wlasnych ludzi do takiej roboty. Dlaczego sadzisz, ze wiedzmin na ich uslugach bylby skuteczniejszy. Jak dla mnie piorun kulisty zza rogu albo rozwalona mieczem arteria daje ten sam efekt. A w tym wypadku wlasnie o efekty chodzi, nieprawdaz?
No i wreszcie majac wyszkolonego i zmutowanego zabójcę nie trzymalibyśmy go w ukryciu tylko wykorzystywali przy każdej nadażajacej sięokazji. tymczasem nasz assasinek pojawia sie dopiero na końcu gry. Nie ma go w sadze nie ma go w trakcie gry. Stąd mój wniosek że mutację przeprowadzono niedawno albo w oparciu o skradzione wiedźmińskie tajemnice albo odkrycia niezależne od nich. W końcu nie mozna wykluczyć że jeden tylko Azar pracował nad genetyką.
Pytanie czy do tego trzeba az mutanta? Krolowie umierali juz od noza wpadkowanego w zebra przez zwyklego czlowieka tak samo jak wiedzmini umierali od widel wbitych w bebech przez byle smarkacza. Po co komplikowac cos banalnego? Po co czarodziejkom mutanci skoro bez problemu zapewnic sobie legion poslusznych jak golemy pionkow? Po co tworzyc wlasnego wiedzmina skoro starczy zauroczyc obecnych? Po co czarodziejom mutant skoro byli czarodzieje radzycy sobie w bezposrednim starciu z wiedzminem i to przy pomocy stali? Prawda jest taka, ze w starciu miecz kontra magia szanse wiedzmina (niezaleznie od koloru jego wlosow) byly delikatnie mowiac male.
b) Nie ulega wątpliwości że zabójca był kompletnym idiotą jeżeli jego celem było jedynie skuteczne królobójstwo. Który zabójca przebija się przez ochronę zamku i straż przyboczną króla w biały dzień? Przecież nawet pierdnięcie muchy wtedy nie ujdzie uwadze tajniaków pałętajacych się po pałacu a co dopiero dobrze zbudowany, czarno odziany facet w masce, z dwoma scyzorykami za pasem. Ale gra ma pewną umowność więc załóżmy że rzeczywiscie udało mu się przedostać tam w biały dzień. Zawodowy morderca i zawodowy wiedźmin podjęliby się takiego ryzyka tylko z jednego powodu: Zleceniodawca sobie zażyczył by akcja przeprowadzona została w taki sposób - spektakularne morderstwo króla w biały dzień w jego własnym zameczku. To czy zabójca zginie czy te dokona dzieła to juz sprawa drugorzedna i majaca jedynie wpływ na siłę oddziaływania samego faktu.
Ani mordercy ani wiedzmini nie byli samobojcami. Bralbys robote skoro mialbys 99% pewnosci, ze z niej nie wyjdziesz? Wiedzmini zabijali na zlecenie, dla kasy-tak samo jak mordercy. Nie byli fanatykami ginacymi dla sprawy z okrzykiem na ustach. Uwazasz, ze Micheletowie wzieliby robote gdyby wiedzieli gdzie jest haczyk?Uwazam, ze zabojca zwyczajnie nie spodziewal sie tam spotkac Bialego Wilka lub nie wiedzial, ze ma do czynienia z wiedzminem (zorientowal sie zbyt pozno). Ciezko wymagac aby kazdy znal Geralta z Rivii. Jesli zabojca byl wiedzminem to niczego to nie zmiania. Geralt zginal 5 lat wczesniej. Zabojca nie musial wiedziec, ze Geralt znow spaceruje po swiecie.Vesemir nie musial wiedziec ze ow domniemany wiedzmin-zabojca jeszcze zyje. Nie kazdy wracal do twierdzy na zime a biorac pod uwage dlugosc zycia wiedzminow mogl on opuscic twierdze wiele wiele lat wczesniej i zwyczajnie zostac uznany za zabitego. Zreszta o smierci Geralta tez krazylo wiele opowiesci.
Znaczy chodzi o to by dać do zrozumioienia wszystkim władcom że nie są bezpieczni. Że oto jest siła z którą muszą się liczyć. Że następny zabójca przyjdzie nocą i nie jest zwykłym człowiekiem tylko strasznie skuteczną biomaszyną.
Sadzisz, ze nie zdawali sobie z tego sprawy? Znaczy ze byli kompletnymi becwalami. Sztylet wbity przez osobe z najblizszego otoczenia (bo kupic da sie kazdego), nieszczesliwy wypadek na polowaniu, trucizna w zarciu, "zawal serca". Naprawde uwazasz, ze trzeba do tego az mutanta? I to w momencie gdy jestes np magiem? jakos nie chce mi sie wierzyc, ze skoro mamy magow zdolnych podniesc trupa na nogi po 5 latach to nie mamy maga zdolnego zabic czlowieka.Jak dla mnie zwyczajnie zbytnio komplikujecie. Geniusz tkwi w prostocie :)
 
KaiMan said:
KaiMan said:
KaiMan said:
a wogóle to sobowtór Geralta był z innego czasu, innego świata, o!
hmmm...
z niby żartu utwierdzam się coraz bardziej :>
To, że jest to Geralta sobowtór/klon/alterego to ja już wątpliwości nie mam. W głowie mam za to głeboki podziw dla twórców za to, że zastosowali bardzo w porządku regułę. Geralta prawdziwego nie dałoby się prowadzić jako zwolennika Zakonu na przykład... A Geralt Bis, z wyczyszczoną pamięcią, nie związany z Yen i Ciri... Można go prowadzić bez mała dowolną ścieżką... Bardzo sprytne...
Czyli skad wzieli drugi egzemplarz? Klon?Ok, niech bedzie, ale jest kilka dziur.Musieli by wziasc probki od dziecka zanim trafilo ono do Kaer Morhen. Czyli jakies 100 lat przed wydarzeniami opisanymi w w grze. Musieli by przeprowadzic Mutacje jakies 60 lat przed wydarzeniami opisanymi w grze.Musieliby by trzymac ten egzemplarz w szafce przez te 50-60 lat.Innymi slowy plan Medrcow Syjonu zakrojony na jakies 100-150 lat. Trza miec leb na karku zeby cos takiego uknuc ;)Druga wersja:pobrali probki niedawno (pobrala je Triss niczym glowna bohaterka "DNA Hunter"). Na szybko zrobili klona, na szybko go wyszkolili (Matrix!). Mutacji nie musieli robic bo klonowali mutanta. Tyle, ze nie mogli ich pobrac ich od Geralta. Jest dziura. Ktos zauwazy jaka?No to moze Geralt z innego czasu? Niestety, tez odpada. Powod jak wyzej.Geralt z innej rzeczywostosci? Znaczy "Sliders" czy jak? Bo znaczyloby ze jest to Geralt ktory cale swoje zycie spedzil w alternatywnej rzyczwistosci a do swiata gry wlasnie trafil. Powod jak wyzej.
 
Niezłe porównanie. Jak pierwszy raz outro oglądałam to przyszła mi taka myśl "ale oni podobni!', i pomyślałam o jakiejś szkole skrytobójców/assassinów/szkole węża. Teraz to nie wiem. Ale już czekam na dodatek ;D
 
Zgadzam się z DEJV677.Wiedźmin po odbyciu szkolenia sam decyduje o swoim losie a zatem to już jego brocha czy chce zabijać potwory, zostać płatnym zabójcą czy mleczarzem. Nikt zresztą nie mówił ,ze wszyscy wiedźmini to grzeczne chłopaki - ot przypominam sobie jednego takiego który wymordował całą wioskę bo chciał się dostać do Wyzimy...A tak pisząc powyższą uwagę przychodzi mi do głowy jeszcze jedna myśl... Wiedźmin-zabójca dokonuje zamachu w biały dzień, może dziać się tak z dwóch powodów: 1. jego zadaniem oprócz zabójstwa jest także wywołanie strachu na wszystkich innym królach, czarodziejach, kupcach etc. (hipoteza terroru którą wysunął DEJV677)2. wiedźmin-zabójca działał we własnym interesie. Chciał zabić Foltesta ze względu na osobiste pobudki (zemścić się za coś?). Pory zamachu nie wybierał bo np. miał tylko jedną jedyną okazję (coś w stylu: "Teraz albo nigdy"). A nawiązując do "alternatywnego Geralta z innego świata". Mam nadzieję, że REDzi postawili sobie poprzeczkę wysoko i pokuszą się na odrobinę kreatywności, oszczędzając tym samym klonowania lub przenoszenia Geralta ze światów równoległych. Dlaczego tak na tym mi zależy? Otóż dlatego, że jest to rozwiązanie najprostsze, a za razem najmniej skomplikowane i najmniej zaskakujące. Ot po prostu umarł wiedźmin to ktoś wziął innego z nieskończonej ilości alternatywnych rzeczywistości...
 
Według mnie ten wiedźmin na pewno nie bł tworem Azara Ani wielkiego mistrza a jak coś to był tworem zbuntowanym . Wnioskuje to z tego że wyżej wymienionego osobnika widać go w zwierciadle w trakcie rozmowy z Wielkim Mistrzem po zabiciu Azara (kryje się za filarem ) jak wiadomioo normalny sługa by tego nie zrobił. Jeżeli kitoś to już zauważył to przepraszam za zaśmiecanie tematu.
 
ja zawsze myslalem ze to geralt i wychodzi rzucajac aarda...... gdzie jest sejw... gdzie jest ten sejw...
 
Na pewno mutant, może wiedźmin. Myslę, że jeden z członków organizacji, do tajemnicy której wprowadzą nas twórcy w wiedźminie II. Być może, jedna szkoła wiedźmińska zdradziła pozostałe, dlatego będziemy usieli zlikwidować jej członków...byłoby ciekawie.
 
lenyTROLL said:
Wnioskuje to z tego że wyżej wymienionego osobnika widać go w zwierciadle w trakcie rozmowy z Wielkim Mistrzem po zabiciu Azara (kryje się za filarem ) jak wiadomioo normalny sługa by tego nie zrobił.
??? Prócz mistrzunia nikogo tam nie było. Co najwyżej Geralt mógł się odbijać w lustrze.
 
Top Bottom