Pierwszy raz przeszedłem misję w pełni po cichu (dzięki temu że ci co do mnie dołączyli byli na wyższych levelach, mieli worki na ciała, ciche wiertła, ale przede wszystkim że myśleli) i powiem wam że to genialne uczucie. Nieduży jubiler, dwa sejfy w dwóch pokojach na zapleczu. Obeszliśmy od tyłu, strażnik patrolował alejkę, to kolega go sprzątnął, ale w tym momencie zza rogu wyszedł drugi, to jego też się szybko pozbył. Rzuciliśmy się we dwóch do ich krótkofalówek, żeby przekonać dyspozytornię że to nic takiego - udało się. Ciała do worków i ukryte za śmietnikiem. W jednym pokoju było trzech cywili, w drugim pojedynczy strażnik, więc po cichutku otworzyliśmy okno w tym drugim, strażnika w łeb i zakładami wiertło na sejf. Chwila odpoczynku, kontrola otoczenia przez kamery i wpadamy we dwóch do drugiego pomieszczenia, wszyscy na glebę, związać ręce i wiertło na drugi sejf. Potem kilka minut w nerwach (w pewnej chwili koleś z obsługi poszedł się napić wodę, dosłownie tuż za ścianą ode mnie, niewiele brakło a bym go sprzątnął), wyciągamy zawartość sejfów i do samochodu uciekamy - a przed nami ulica, ludzie chodzą, ktoś siedzi na ławeczce... Na szczęście udało się, nikt nas nie zauważył
MIAZGA