Pisma komputerowe

+
Tja, nie wiedzieli co robią. Brodzili jak dzieci we mgle, tyle, że domenę Pixela zarejestrowali już 2 miesiące temu.
Gdyby to był świadomy przekręt - zrobiliby to dużo wcześniej. Powyższe świadczy jedynie o tym, że pożarli się z sobą już jakiś czas temu, a efekty dopiero teraz wypłynęły. Chociaż gdyby połączyć odejście Pegaza (o którym wiadomo było już pewien czas) z faktem posiadania przezeń praw do marki, to należało się tychże efektów spodziewać.

A tutaj co autor recenzji myśli na temat zaistniałej sytuacji https://www.youtube.com/watch?v=JtWW05z3m5w&list=UUqRxTkRhpQ49jA5UKVh4RCw
Szkoda tylko, że słowem nie wspomina o możliwej [współ]winie Pegaza, a "jedzie" tylko po Miczu. Nie lubię takiego ferowania wyroków.
 
No więc ja wciąż widzę kompletny brak ogarnięcia na poziomie, niezbędnej przy takich projektach, papierologii, a nie chęć oszukania ludzi. Co jest wystarczającym powodem, żeby w kwestiach finansowo-organizacyjnych nieszczególnie im ufać. Nie wiem, jak to wyglądało u pana z prawami do nazwy, ale z przeczytanych artykułów nie wyłania się jakaś świetlana postać.
 
Last edited:
Ale źródło to byś podał, co? :p
Fakt ;)
https://www.facebook.com/Lapusz?fref=nf



A teraz coś nowego:
Piotr Mańkowski

Pytacie, co się stało w SS, dlaczego po dwóch numerach pismo znika? Choć pierwotnie nie chciałem tego robić, muszę powiedzieć parę zdań, widząc jak Robert Łapiński – mój przyjaciel, super szef, człowiek porządny, skromny i uczciwy – znalazł się pod obstrzałem ludzi nie mających bladego pojęcia jak naprawdę wyglądała historia reaktywacji Secreta, a mimo to komentujących w najlepsze.
Nie wiem jak wyglądała umowa pomiędzy Idea Ahead a Bronwaldem, wiem natomiast jak wyglądały sprawy redakcyjne. W skrócie mówiąc, zaczęliśmy z pełnym entuzjazmem, a pierwsze problemy pojawiły się na etapie przygotowywania layoutu. Wówczas okazało się, że z Waldkiem w pewnych kwestiach trudno się jest dogadać. Na targi w Kolonii jechałem z wizytówką ze starym logo SS, bo nowe ciągle nie było gotowe. Dwójka grafików zrezygnowała z robienia pisma. Przygotowana przez jeszcze innego grafika okładka nie została przez Waldka zaakceptowana i zaczął on robić swoją wersję. Jednocześnie trwał spór, jakie są jego kompetencje w kwestii wydawniczej.
Numer wydaliśmy, zaczęliśmy pracę nad drugim. Sprawy zaczęły się psuć pod koniec października, jakieś pół roku po reaktywacji, a w listopadzie stało się jasne, że nie da się ciągnąć pisma dalej w takim układzie. Skąd data 10 grudnia na ogłoszenie wieści? Z tego, że dzień wcześniej wygasła umowa, którą Łapusz próbował wcześniej zmieniać i cywilizować, ale jak widać nie udało mu się. Decyzja o robieniu nowego pisma zapadła w listopadzie. Wydawca posiadał w swoim portfolio kilka różnych domen, spośród których część była kupiona jeszcze w 2013 roku. Wybraliśmy akurat Pixela.
Nie mówię nic o niczyjej winie. Ten układ po prostu okazał się niezdolny do funkcjonowania, co wyszło na jaw po circa 7 miesiącach od jego zawarcia. Można go było na siłę pchać dalej, ale potem konsekwencje przerwania go mogłoby być poważniejsze niż teraz. Prawa do marki Secret Service posiada firma w której Waldek ma udziały i ani Robert, ani ja nie wiemy, jakie będą dalsze jej losy. My bierzemy odpowiedzialność za Pixela. Poza tym wszystko, co napisał Robert w swoim oświadczeniu pozostaje aktualne.

https://www.facebook.com/miczowicz/posts/756746971046464?fref=nf





 
Hi hi hi, no to macie swoje Secret Service. :hai:

Innym jest "źle", więc się cieszę - jakież typowo polskie podejście :dry: ...

A jak ktoś jest ogólnie przeciwnikiem crowdfunding'u uzasadniając ideę "kupowaniem kota w worku" to śpieszę mu powiedzieć, że ten przypadek jest zupełnie inny. Godziłem się na przysłowiowego mruczącego futrzaka, ale nie spodziewałem się, że wyjdzie z tego pies.
Gdybym wiedział to od początku moje zaangażowanie wyraźnie by zmalało, nawet wówczas gdyby ów czworonóg tak samo (albo i lepiej) umiał łapać myszy.

PS: Czy jeśli ci sami ludzie piszą pod innym szyldem to coś złego? Dla mnie nie.

Dla mnie jest różnica, bo chociażby nie za to płaciłem i czuje się tym faktem najzwyczajniej w świecie podle oszukany (wszystko układa się w tak idealny spisek, o którym nawet Antonii nie śnił, a wytłumaczenia są grubymi nićmi szyte), a dodatkowo (i tutaj mam chyba największe urazy) ktoś wypromował się na sentymencie.

Takie "kfiatki" źle wróżą też całej idei podobnych zbiórek, bo może to być wskazówka dla innych "chcących złowić frajera" .
 
Dobra ale skoro umowa wygasła to meli ją tylko na 2 numery. To nie jest tak, że nagle się pokłócili i jedna z osób zerwała umowę. Od początku świadomie wprowadzili ludzi w błąd. Tak się po prostu nie robi. Jeśli obiecali ileś tam numerów, to prawa do pisma na tą ilość powinny być zaklepane.
 
Ciekawe na jakiej zasadzie będą oddawać kasę. Pewnie zwrócą 4/6 wpłaconej kwoty, za 6 numerów zapłaciło ok. 1200 osób więc powinni dać radę. :D
 
Last edited:
Kolejna porcja:

"

[h=5]Waldemar Nowak
[/h]3 godz.




Witam wszystkich.
Wiele się toczy w sieci dyskusji w kontekście mojej osoby. Niech więc się one opierają przynajmniej o fakty. Tak pokrótce wygląda kalendarium powstania Secret Service i jego upadku oraz powstania Pixela.
1. 30.05.2014 zawarta zostaje BEZTERMINOWA umowa licencyjna
2. Stronami Umowy są firmy: Bronwald i Idea Ahead - Robert Łapiński
3. 28.08.2014 kończy się zbiórka na reaktywację Secret Service
4. Zebrane pieniądze wpłynęły na konto firmy Idea Ahead
5. 5.09.2014 następuje WYPOWIEDZENIE umowy licencyjnej przez Roberta Łapińskiego
6. 9-12.09.2014 numer został ukończony i zesłany do drukarni w terminie
7. 30.09.2014 wchodzi do sprzedaży numer 97
8. 13.10.2014 zarejestrowana została domena pixel-magazine.com
9. 25.10.2014 informuję czytelników o stanie faktycznym dotyczącym mojej osoby - wydawnictwo nie jest zainteresowane współpracą ze mną
10. 28.11.2014 Robert informuje ustnie o definitywnym zaprzestaniu dalszego wydawania przez niego Secreta, zapytany o ewentualną chęć kupna tytułu nie wyraża zainteresowania
11. 2.12.2014 wchodzi do sprzedaży numer 98, który powstał bez mojego udziału
12. 5.12.2014 wygasa umowa licencyjna z firmą Bronwald
13. 10.12.2014 zostaje ogłoszona informacja o nowym magazynie Pixel
Waldemar (Pegaz) Nowak"

"Robert Łapiński Przykro mi, że to trwa w ten sposób, nie chciałem wchodzić publicznie w te sprawy, ale trudno. Postaram się dokładnie. Umowa formalnie, technicznie była wypowiedziana przez Idea Ahead, ale to była tylko i wyłącznie droga formalna to tego, żeby ją po prostu poprawić. Wiedzą o tym DOKŁADNIE Państwo Nowak. Wspólnie z Waldkiem Nowakiem uznaliśmy że umowa wymaga doprecyzowania i istotnych poprawek, dopasowania ich do aktualnych realiów wydawniczych, które na początku naszej współpracy nie były (bo nie mogły jeszcze być) dokładnie znane. Ten zakres zmian został przez nas uzgodniony i następnie sprawa po stronie firmy Bronwald została przekazana do Pani Bronisławy Nowak, która niestety nie uznała wcześniej wspólnie uzgodnionych spraw przeze mnie i Waldka. Co wymagało zmian? Nie chodziło o warunki finansowe – te zostały ustalone na początku i nie podlegały kwestii. Chodziło o zapisy, które w rzeczywistości, kiedy mamy wydawać pismo stały się szkodliwe i po prostu to uniemożliwiały, a które w okresie wiosennym nie były wzięte pod uwagę (nie mogły być, bo nie znaliśmy żadnych szczegółów co do częstotliwości, formy itp. - a na zawarcie umowy w maju naciskał koniecznie Waldek Nowak – więc ją podpisałem wówczas w dobrej wierze). Nie chodziło o kwestie finansowe, ale o zapisy „techniczne”, które właśnie miały ZAPEWNIĆ SYTUACJĘ „BEZPIECZEŃSTWA” I GWARANCJI DLA UKAZYWANIA SIĘ TYTUŁU SECRET SERVICE (słusznie już wielokrotnie to podnoszone zresztą). Niestety – ku mojemu zaskoczeniu Pani Bronisława Nowak w imieniu firmy Bronwald nie przystała na to. Nie podała też przyczyny takiego stanu rzeczy. Do samego końca nie było ze strony Bronwaldu zgody, a Waldek Nowak się od sprawy nagle odciął, mówiąc, że on nie ma z tym nic wspólnego i nie jest „decyzyjny” (wcześniej przez długie miesiące, cały czas jako jedyny występował w imieniu firmy Bronwald). Do samego końca wypowiedzenia nie było zmiany postawy Bronwaldu w tej kwestii, pojawiła się natomiast forma nacisku na mnie – w stylu „a co Pan teraz zrobi ze wspierającymi?”... Odnosząc się jeszcze do pojawiających się zarzutów, że „taki był plan”. Nie, nie było. To byłby plan bez sensu. Jakby był – czy pojawiłaby się na PolakPotrafi
nagroda z 6 kolejnymi numerami? Dodam – te numery, mimo zaistniałej sytuacji dostarczymy (albo zwrócimy proporcjonalnie wpłaty tym, którzy sobie już tego nie życzą). Przykro mi, że to musicie czytać..."

"Robert Łapiński Słuchajcie. Ja naprawdę chcę, żeby tego prania brudów tu nie było i jednocześnie żeby Wspierający nie byli pokrzywdzeni w tej sytuacji. Stąd nasze ostatnie działania, ostatnie długie tygodnie, poświęcone sprawy zawodowe i rodzinne. Wiem, że nikogo to nie obchodzi, dlatego o tym nie pisałem. Teraz akurat jestem sam z dwójką dzieci i właśni usypiełame dwuletniego syna, gdy zadzwonił telefon o tym wpisie. Nie dało się, po prostu się nie dało... Napisałem o tym wszystko. Mogłem oczywiście ściemniać, wycofać się, pismo mogło przestać się ukazywać bez wyjaśnień, mogłem mieszać, mówić "pytajcie właściciela co się dzieje"., po co mi to wszystko. Ale to do głowy mi nie przyszło, Pixel nie będzie miał lekko, ale będzie co miesiąc i będzie lepszy i będzie z tą samą redakcją. Treba było reagować, coś robić, żeby pismo Wam dostarczyć. Nie wyjść na ściemniaczy. To o czymś świadczy. Darmowe wydania dla wszystkich to nie jest zysk finansowy - nie o to mi chodzi. Proponowałem stronie, żeby w sytuacji braku porozumienia, wydawała pismo sama, bez mojego udziału. Oferowałem wszelką pomoc - kontakty do dziennikarzy, demeny, asystę, wszystko - bez problemu i od razu, tu i teraz. Nic, zero reakcji, cisza. Ktoś tu wspomniał, że padła propozycja kupna. Tak, padła. Złapałem się tego jako jeszcze jedną szansę wyjścia. Kilka razy pytałem o cenę. Co usłyszałem? Cytuję "stać pana". Ostatni raz próbowałem zapytać telefonicznie, już po zakończeniu umowy. Otrzymałem odpowiedź "jestem w restaturacji, nie mam czasu rozmawiać". Ludzie..."




 
Tak czy inaczej, ja już panu Łapińskiemu podziękowałem i wypełniłem stosowną ankietę.

"Chcę wszystko drukiem" - wpłaciłem/łam 75zł, występuje o zwrot 51 zł"

Kasę wolę spożytkować na jakiś growy tytuł albo bundle :).
 
No, czyli wygląda na to, że było jak myślałam, podpiszemy na razie byle co, a potem się dogadamy dokładniej. Gratuluję stopnia ogarnięcia biznesu i papierologii.
 
Gratuluję stopnia ogarnięcia biznesu i papierologii.

Nie posądzałbym dojrzałych ludzi siedzących w biznesie o tego typu naiwność. Moim zdaniem na początku było już coś na rzeczy, inaczej nie byłoby takich "kfiatków" w deklaracji:

sprawy formalno-prawne zostały zapięte na ostatni guzik, by już nigdy się nie powtórzyły stare problemy.
 
Jasssne :p wszystko, co czytam na ten temat, utwierdza mnie w przekonaniu, że zlekceważyli sprawy formalno-prawne, bo "przecież się znamy i lubimy, a wszystko się jakoś załatwi później". Tylko, że później wyszedł kwas.
 
Nie, mam kontakt z wąsatym polskim byznesem w akcji. I większość projektów właśnie tak wygląda, że "jakoś to będzie", "dopnie się później", "dogadamy się", "po co tyle grzebania się w papierach". A potem jest sto tysięcy odwołań od decyzji, poprawki na wczoraj i latanie do prawnika, bo przecież wcześniej "nie było sensu" oraz ogólny chaos i panika. Więc tak, wierzę, że nie było złej woli, tylko niekompetencja i głupota. Co w efekcie dało to samo.
 
Tyle, że ogólny bałagan oraz brak stosownych umów zaiste stanowi przywarę naszego biznesu, ale jeszcze inna i gorsza wada to wszechobecne "polskie cwaniactwo".

Możemy tutaj tylko snuć nasze hipotezy, a jak było naprawdę wiedzą tylko "osoby zamieszane" - prawda raczej nie ujrzy światła dziennego.
 
Tyle, że ogólny bałagan oraz brak stosownych umów zaiste stanowi przywarę naszego biznesu, ale jeszcze inna i gorsza wada to wszechobecne "polskie cwaniactwo".
Im dłużej żyję w tym kraju, tym częściej dochodzę do wniosku, że tam gdzie na pierwszy rzut oka widać oszustwo, złodziejstwo, korupcję i "cwaniactwo", tak naprawdę kryje się najzwyklejszy brak kompetencji.
 
Top Bottom