poezja i ogrodnictwo

+
poezja i ogrodnictwo

Hej!Pogadajmy tutaj o niekonfliktowej poezji! A jeśli zacznie być konfliktowa, pogadajmy o ogrodnictwie!Na początek ciekawostka - http://galaxy.uci.agh.edu.pl/~szymon/raven.shtml sześć różnych przekładów "Kruka" Edgara Allana Poe. Do mnie osobiście najbardziej trafia przekład 2. i 3. Jak Wam się podobają?To tak na początek, ale myślę, że może się tu wywiązać ciekawa rozmowa, nie sądzę, żebyśmy się tu wbijali w jakieś interpretacje, ale może poznamy przez siebie jakieś ciekawe wiersze? No i może pomożemy sobie dostrzec poezję tam gdzie wydawałoby się, że jej nie ma?
 
- hmm, ciekawy wątek Aglovalu, aczkolwiek może jakoś go lepiej pociągniesz?- Ano, może.Czy dialog z krukiem też jest rozmową z samym sobą? Czy potrzebuje kruka, aby powiedzieć sobie o utracie ukochanej?"Patrząć, kiedy świt rozgorze, myślę: w księgach znajdę możeUlgę w smutku po Lenorze, promienistej i dziewczęcej,Którą tak zwą aniołowie – moje już nie dotkną ręcebezimiennej mgły dziewczęcej."Pięknie napisane, nieprawdaż?Szalenie mi się podoba, bardzo niepokojący, co bardzo w wierszach cenię ;)nie wiem, może cudze chwalę, a swego nie znam, ale poezja "krajowa" nie trafia do mnie tak bardzo jak zagraniczna. Może dlatego, że poeci polscy prawie zawsze skupiali się na tematyce patriotycznej?Zostawię jeszcze to tutaj
William Blake - Nie próbuj mówić o miłościNie próbuj mówić o miłości,Bo ona w słowach się nie mieści.Jest jak wiatr: cichy, niewidzialny,Co tylko czasem zaszeleści.Ja powiedziałem, wyznałem miłośćPrzed miłą serce otworzyłemDrżący, zziębnięty, ze łzami w oczach.Lecz cóż - po chwili jej nie byłoKiedy odeszła, skądś wędrowiecNieznany nagle się pojawiłTak cichy, prawie niewidocznyJednym westchnieniem ją przywabił.
Jak wyrazić pełniej utraconą miłość?
 
No nie wiem czy to chwyci...Należałoby chyba zacząć od czegoś prymitywniejszego... ;)Zresztą, niektórzy swoje w szkole na polskim przeżyli wieki temu, i nie mają ochoty do tego wracać... :p
 
Oj, Iwona nie doceniasz może naszych userów?Zaraz musi być prymitywnie ;)Co do przekładu Kruka, moim zdaniem bezkonkurencyjny jest pan Przesmycki, który idealnie oddał rytm oryginału. Tłumaczenie Barańczaka jest za to piękne literacko, ale momentami rytm jest troche złamany, szkoda.Patrz, Aglovalu - odkryłam ostatnio na nowo Szekspira... i przekład przekładowi nierówny: http://czytam.blox.pl/2008/11/William-Shakespeare-Sonnet-49.htmlOgólnie zawsze uważałam, że najlepiej tego poetę tłumaczył Barańczak, ale tutaj chyba niespecjalnie mi się podoba jego wersja.A co do ogrodnictwa, to ostatnio focę kwiatki, też można.
 
W ramach ciekawostek poetycko-translacyjnych:L. Carrol "Jabberwocky" wraz z przekładami - http://home.agh.edu.pl/~szymon/jabberwocky.shtml.@AglovalNie rozumiem skąd u Ciebie taka awersja to polskiej poezji (choć podejrzewam, iż to "zasługa" nauczyciela języka polskiego, który zapewne wałkuje te całą bogobojno-ojczyźnianią poezję). Motywy patriotyczne to nie jedyne co można w niej znaleźć. Natchniony tematem sięgnąłem na półkę z książkami i na chwilę obecną z polskich wierszy polecam następujące poematy Leopolda Staffa "Śmierć włóczęgi", "Zorza zachodnia" oraz "Adam" (właściwie to cała jego twórczość zasługuje na rekomendację). Jutro zamierzam sięgnąć po Morsztyna i Potockiego, więc pewnie również odkryję coś wartego polecenia.
 

Liwra

Forum veteran
A moim zdaniem poezja nie służy do czytania, a do słuchania. Choć zdarzyło mi się zetknąć z różnoraką twórczością pisaną [nie, nie tylko w szkole :p], bardzo niewiele tekstów do mnie trafiło, że tak zwulgaryzuję zagadnienie poprzez użycie niestosownych sformułowań. Co innego pan Kaczmarski, nie dość że ładno gra i fajnie robi paszczą, to jeszcze jego teksty niejednokrotnie są zajedwabiste. Oszczędzę sobie podawania przykładów.A a propos ogrodnictwa: ja mam na parapecie dwa kaktusy, a wy?
 
http://www.youtube.com/watch?v=hCc-OPnHiEk - mało oryginalnie - "Jan Kochanowski" Jacka Kaczmarskiego. Epikurejski, pełen życia i afirmacji rzeczywistości pastisz, mistrzowsko wykorzystujący stylizację w duchu Samotnika z Czarnolasu. Jednocześnie uniwersalny i ściśle komponujący się z biografią Kaczmarskiego, jest też swoistą spowiedzią, wszak wszystko ma drugie , trzecie, czwarte , piąte dno.
Wiem - bo byłem sekretarzem u króla. Do czasu,Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu.Dwór ma swoje zalety:po komnatach - kobiety,W radach szlachta zasiada -Jeno nie ma z kim gadać
Jedna z bardziej czytelnych paraleli w tym utworze... Jacek wygrywał właśnie umiejętnością uniwersalizacji pewnych motywów z obszarów poezji i literatury, tak, że bohaterowie jego są nam bardzo bliscy , nawet jeżeli niekoniecznie na płaszczyźnie intelektualnej, to na pewno emocjonalnej. Natomiast totalnym mistrzostwem w tej piosence jest ostatni wers, który mógłby być generalnie hymnem przeciw zgorzknieniu -
Im mniej cię co dzień, miodzie -Tym mi smakujesz słodziej:I słońcem i księżycem,Rozkoszą nienasyceń,Szczodrością moich dni -Dziękuję ci.
Pamiętam, jak śpiewalem tak mojej eks... to były czasy ;D
A a propos ogrodnictwa: ja mam na parapecie dwa kaktusy, a wy?
Ja miałem taką jedną fajną, fikuśną roślinkę, ale współlokator kazał się jej pozbyć... coś tam mówił o policji i donosach , więc dałem za wygraną.
 
Iwona said:
No nie wiem czy to chwyci...
zawsze warto spróbować, najwyżej umrze śmiercią naturalną.
Iwona said:
W ramach ciekawostek poetycko-translacyjnych:L. Carrol "Jabberwocky" wraz z przekładami - http://home.agh.edu.pl/~szymon/jabberwocky.shtml.@AglovalNie rozumiem skąd u Ciebie taka awersja to polskiej poezji (choć podejrzewam, iż to "zasługa" nauczyciela języka polskiego, który zapewne wałkuje te całą bogobojno-ojczyźnianią poezję). Motywy patriotyczne to nie jedyne co można w niej znaleźć. Natchniony tematem sięgnąłem na półkę z książkami i na chwilę obecną z polskich wierszy polecam następujące poematy Leopolda Staffa "Śmierć włóczęgi", "Zorza zachodnia" oraz "Adam" (właściwie to cała jego twórczość zasługuje na rekomendację). Jutro zamierzam sięgnąć po Morsztyna i Potockiego, więc pewnie również odkryję coś wartego polecenia.
Ogólnie w polskiej poezji im dalej we współczesność tym lepiej. I nie zwalałbym tego na nauczyciela polskiego, bo tych akurat zawsze miałem co najmniej przyzwoitych, to raczej program, gdzie na literaturę i poezję patriotyczną kładzie się szczególny nacisk.Staffa akurat bardzo lubię, w ogóle miałem okres kiedy dekadenci bardzo mi odpowiadali (potem brylowałem na polskim ;)), nawet naśladownictwo ich całkiem nieźle mi szło.
Iwona said:
A moim zdaniem poezja nie służy do czytania, a do słuchania. Choć zdarzyło mi się zetknąć z różnoraką twórczością pisaną [nie, nie tylko w szkole :p], bardzo niewiele tekstów do mnie trafiło, że tak zwulgaryzuję zagadnienie poprzez użycie niestosownych sformułowań. Co innego pan Kaczmarski, nie dość że ładno gra i fajnie robi paszczą, to jeszcze jego teksty niejednokrotnie są zajedwabiste. Oszczędzę sobie podawania przykładów.A a propos ogrodnictwa: ja mam na parapecie dwa kaktusy, a wy?
Właśnie to jest ciekawe, że poezja powoli odchodzi do lamusa, nie trafia do odbiorcy masowego i tutaj wkracza muzyka. Tylko że niestety tekst w większości piosenek muzyki popularnej jest miałki aż do bólu. Ja ze swojej strony szczególnie polecam album The Doors "An American Prayer" gdzie do nagranych na taśmę recytacji Jima Morrisona (który w końcu wydał sporo poezji) reszta zespołu po jego śmierci dograła muzykę. Przepiękny album.Poza tym jeszcze Leonard Cohen i Tom Waits tworzą chyba najlepsze teksty. Pozwolę sobie wrzucić tekst piosenki Toma Waitsa, w tłumaczeniu Romana Kołakowskiego, którą to śpiewał Kazik na swoim albumie "Piosenki Toma Waitsa"
Gdy pieniądze mieć pragnieszChcesz otulić się szalemA najdroższy kapelusz ma twe oczy skrywać w cieńSzare niebo dziś - to jutrzejsze łzyWięc czekać musisz na wczorajszy dzieńNowy Jork mnie przyzywaJadę rannym pociągiemA ty każde spojrzenie w ból wypatrywania zmieńSzare niebo dziś - to jutrzejsze łzyWięc czekać musisz na wczorajszy dzieńWiem, że chcesz iśćNa tęczy kresAle nie wierzę w złudzeń mocWspomnienia i łzyKąsają jak piesTe kłamstwa zmieniają blask w najczarniejszą nocDroga wiedzie w bezdrożeSłońce wschodzić przestałoWięc porzućmy marzenia swe bez zbędnych serca drżeńSzare niebo dziś - to jutrzejsze łzyWięc czekać musisz na wczorajszy dzieńSzare niebo dziś - to jutrzejsze łzyWięc czekać musisz na wczorajszy dzień
Zwłaszcza trzecia i czwarta strofa szczególnie do mnie trafiają.A na oknie też mam jakieś dwa kwiatki. Nie wiem jakie :(
 
Program, czy nauczyciele (choć dobry nauczyciel powinien coś pozaprogramowego przemycić, nawet półgębkiem w ramach ciekawostek (zapoznaliśmy się na lekcji z wierszem, powieścią autora X o tematyce patriotycznej, polecam taką a taką pozycję owego autora o innej tematyce) - w każdym razie szkoła temu winna . A swoją drogą ciekawe, czemu właśnie na ten typ literatury kładzie się taki nacisk. Rozumiem wychowanie w duchu patriotycznym, ale bez przesady. Są inne, ciekawe i równie ważne tematy. Polscy poeci nie pisali tylko o umieraniu za ojczyznę. Poza tym w przeszłości też zdarzały się'"fajne kawałki", jak np. ten krótki wiersz Wacława Potockiego:
CZEMU KSIĘŻĄ ŁAKOMIKażdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi,Że tak bardzo łakomi księża i tak chciwi.Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu,I z żywych, i z umarłych drze pleban do zdechu.Aż ja widzę, w Krakowie, przy tej ceremonii,Gdy biskup, święcąc księdza smaruje mu dłoni,Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie.Aż mi ktoś: "Święty sekret, nie pytaj się" - powiWięc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi:prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi.Lepiej mu było głowę, niż ręce namazać,Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać.
To tak w kwestii, ze polska poezja to tylko taka bogobojna i do bólu patriotyczna.
 
ha, tym bardziej, że Wacław Potocki to barok, gdzie taka bigoteria była akceptowana.Może ktoś zarzuci jakimś "zimowym" wierszem? Albo sam mógłbym napisać o tym jak lubię wrócić zimą wieczorem do domu, wziąć kubek herbaty, zawinąć się w koc/kołdrę i posłuchać muzyki, poczytać i pocieszyć się chwilą ;)
 
Lubię wracać do domuw mroźne, zimowe wieczory.Tam czeka na mnie kubek gorącej herbaty,ciepły koci moja muzyka.I nie wiem,czego mi brakw tę mroźną, zimową noc.
Może być takie coś? Wiem, że kiepskie, ale nic innego nie przychodzi mi o tej porze do łba. Dzięki za inspirację. :)
 
Słyszałem, tylko , że dla mnie to lack of skill jest i żadna poezja.Sorry, po prostu tak uważam. Wiem, że ktoś zaraz z Miłoszem wyjedzie, ale i tak zdania nie zmienię.
 
Taczcyzlagami said:
Słyszałem, tylko , że dla mnie to lack of skill jest i żadna poezja.
Chyba nikt nie potraktowałby napisanych naprędce kilku wersów będących parafrazą mojego zdania jako poważny wiersz ;)
 
Kolega Tańczący miał chyba na myśli biały wiersz w ogóle.Właściwie chyba nawet trochę jakby się z nim poniekąd zgadzam...Ale też nie do końca.Bo np. takie coś?
Czwarta nad ranemMoże sen przyjdzieMoże mnie odwiedzisz?Czemu Cię nie ma na odległość ręki?Czemu mówimy do siebie listami?Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata,Gdy to usłyszysz, będzie środek zimy.Czemu się budzę o czwartej nad ranemi włosy Twoje próbuję ugłaskać,lecz nigdzie nie ma Twoich włosów,jest tylko blada, nocna lampka,łysa śpiewaczka.
To tzw. poezja śpiewana, przypuszczam, że kojarzycie, bo jesteście jacyś tacy wrażliwi, panowie tu obecni ;)Rymy schodzą na dalszy plan, właściwie ich tu nie ma... dopóki się tego nie usłyszy z towarzyszeniem melodii. Wtedy się pojawia drugie dno, glębia, trzeci wymiar.Coś, co było płaskie i może trochę nijakie, nabiera znaczenia i plastyczności poetyckiej, którą zazwyczaj daje rym.Ja Kaczmarskiego (tu ukłon w stronę Tańczącego) bardzo lubię, bo jego teksty są po prostu majstersztykiem literackim. Tam nie ma potknięć. Ale czytane same, bez towarzyszenia gitarowych brzmień - też nie wywołują we mnie większych emocji. Bo tu z kolei ważne są też akcenty, które wydobywa akord. Dopiero wtedy rym i rytm błyszczą.
 
Taki już urok poezji śpiewanej, więź słowa i melodii - bez muzyki to nie to samo. Powiedziałbym, że i sama muzyka bez tekstu nie ma w tym przypadku racji bytu.A co powiecie na to (autora nie zdradzę, ale może ktoś skojarzy):
Niebo na piersi kładzie mi swą ciężką stopęGipsowy knebel obłoku do ustSpraw krwi, nim głos wyjdzie mi uszamiŻebym zdążyła wyrzec chociaż ten czterowiersz
PS Jak by ktoś jeszcze miał wątpliwości - ten mój "wiersz" to taki mały żarcik (co chyba z resztą widać). Nie brać tego na poważnie i nie analizować. PS 2 Jak ktoś odgadnie autora dostanie orena za znajomość niezbyt popularnego wycinka polskiej poezji.PS 3 Dla wytrwałych - zmodyfikowana wersja mojego "wierszyka". Czytać na własną odpowiedzialność. Zostaliście ostrzeżeni ;D
WędrówkaWędrowiec strudzony przez zaspy brniepośród zamieci , nocą zimową.Mróz smaga lico,lecz on nie poddaje się,leśne drzewa szumią ponad jego głową.Idzie naprzód, na przekór wszystkiemujak ryba w górę rzeki płynąca.Księżyc przez chmury oświetla drogę jemu,on wypatruje pierwszych promieni słońcaNagle przystanął, lekko zachwiał sięniczym chorągiew na dmącym wietrze.Lecz poszedł dalej, tam gdzie horyzontu kres,bowiem wędrówka jego trwać będzie wiecznie.
 

jiti

Forum veteran
undomiel9 said:
Ja Kaczmarskiego (tu ukłon w stronę Tańczącego) bardzo lubię, bo jego teksty są po prostu majstersztykiem literackim. Tam nie ma potknięć. Ale czytane same, bez towarzyszenia gitarowych brzmień - też nie wywołują we mnie większych emocji. Bo tu z kolei ważne są też akcenty, które wydobywa akord. Dopiero wtedy rym i rytm błyszczą.
No muszę się nie zgodzić. Tzn. wiersze Kaczmarskiego są literackim majstersztykiem, ale IMO "czytane" też mają niesamowity wydźwięk. Kaczmarski to nie tylko piosenki, do wielu jego wierszy nie powstała nigdy melodia, a do niektórych dopiero po jego śmierci (najczęściej skomponowana przez Gintrowskiego).
 
Top Bottom