Cholera, przypomniales mi jedem moj urlop lata temu. Tyle tylko, ze ja postanowilem isc sladami Ulissesa Jamesa Joyce'a. Kilka nocy w Dublinie, pub po pubie - ale tylko te, do ktorych zawijal on. Przysiadalem, gadalem troche z ludzmi, walilem drinka - i do nastepnego. W pewnym momencie okazalo sie, ze jest nas takich Ulissesow trzech - w jednym z pubow nadzialem sie na pewnego Fina i Amerykanina, przyjechali do Dublina dokladnie w tym samym celu. Reszte urlopu "zeglowalismy" juz razem...A mnie się marzy podróż śladami "Genialnej przyjaciółki" Eleny Ferrante....
Generalnie nie zgadzam się ani z jednym, ani z drugim. Głównym kosztem jest tu bilet lotniczy, które często można upolować w promocjach. Mój budżet na dwa miesiące, to około 10 tysięcy. Pojedźcie w Polsce na urlop na dwa miesiące za taką kwotę. Życzę powodzenia . Nie znam też terenu, bo nigdy wcześniej w Indonezji nie byłem. Wszystko zależy od mentalności i tego co jesteś gotowy zaakceptować na miejscu. Trzeba się tylko odważyć. No i trochę przygotować, poczytać przewodniki, trochę w necie, pogadać z tymi co byli. I można jechaćMyślę, że wyjazd do dalekich krajów najczęściej jednak blokują kwestie finansowe. O bezpieczeństwo raczej nie ma się co aż tak martwić, bo turyści zwykle mieszkają tam w odosobnionych enklawach. Chyba, że ktoś organizuje wyjazd całkowicie na własną rękę, ale na to zwykle potrzeba jeszcze większej ilości gotówki albo bardzo dobrej znajomości odwiedzanego terenu.
Neapol to hard core.. Jeśli nie wyglądasz na miejscowego to może nawet być mocno nieciekawie. Widziałem tak takie akcje jak dwie ekipy jadące na skuterach . W pierwszej wyciąga koleś coś a la maczetę i tnie ostro po paskach torebki i przy okazji ręce turystki ( na oko Amerykanka) a druga ekipa po prostu się schyla i jedzie dalej.Dawno nie poznałem powieści która tak pięknie opisywałaby miasto pięknie acz bez upiększeń Neapol jest tam równorzędnym bohaterem fabuły nie jej tłem. Chciałbym zobaczyć choćby Piazza dei Martiri gdzie bohaterowie chodzili na lody i pierwsze randki blokowiska i ulice nędzy gdzie wychowały się Elena i Rafaela.(Choć nie jest to dzielnica najbezpieczniejsza i można dostać nożem) o tym właśnie opowiada cykl Neapolitański o marzeniach o wyjściu z patologii nędzy i przestępczości. piękne acz brudne miasto.
Neapol to hard core.. Jeśli nie wyglądasz na miejscowego to może nawet być mocno nieciekawie. Widziałem tak takie akcje jak dwie ekipy jadące na skuterach . W pierwszej wyciąga koleś coś a la maczetę i tnie ostro po paskach torebki i przy okazji ręce turystki ( na oko Amerykanka) a druga ekipa po prostu się schyla i jedzie dalej.
Na niektórych dzielnicach gdzie nie ma policji to nawet się nie będa czaić tylko od razu z nożem by okraść. Serial Gomorra opowiada łagodną wersję tego co tam się dzieje.. Miejsca turystyczne piękne ale trzeba mieć oczy dookoła głowy. Biedne dzielnice polecam tylko komuś kto naprawdę chce stracić pieniądze
Tu nie chodzi o zgony.. jak pojedziesz i zwiedzasz centrum to luz. Ale wejście w niektóre dzielnice to jak wejście do brazylijskiej favelli. Od razu będziesz obcy więc w najlepszym przypadku stracisz portfel. W gorszym zostaniesz pobity. W Rio po centrum chodziło mi się na luzie ale w favelli musiałem zapłacić swoje a byłem w tych spokojniejszych i byłem z Brazylijczykami. W Neapolu są miejsca gdzie tylko mieszkańcy danej dzielnicy mogą wejść. To jest miasto gdzie nie da się chodzić wszędzie. Nie oznacza to że zawsze zostaniesz pobity ale ryzyko jest dużeZdaję sobie sprawę z faktu że Neapol to zepsute miasto ale przecież ludzie tam jeżdżą i nie wszyscy wracają w workach dlatego wciąż wierzę w wyprawę śladami Eleny i Rafaeli nawet mimo tego iż jak pisałem spacer alejami Rione Luzatti(To tę dzielnicę portretuje Ferrante) jest raczej ryzykownym przeżyciem.
Ale ładne buty by wyszłyByłem już na wulkanie, a dzisiaj spotkałem takiego osobnika .
Rośliny podobno mają o wiele więcej zakończeń nerwowych niż zwierzęta, przez co czują bardziej. A jak wykazano w ostatnich badaniach przeprowadzonych na warzywach - one doskonale wiedzą kiedy są zjadane i wysyłają komunikaty między sobą. Jeśli zrywasz pomidorka to pozostałe pomidorki będą o tym wiedzieć.Ja sam gdybym miał upolować jakieś żarcie, to najpewniej przeszedłbym na wegetarianizm
Fajny jaszczur, ale strach mu zaglądać do paszczy ;PByłem już na wulkanie, a dzisiaj spotkałem takiego osobnika .
!?Rośliny podobno mają o wiele więcej zakończeń nerwowych niż zwierzęta, przez co czują bardziej. A jak wykazano w ostatnich badaniach przeprowadzonych na warzywach - one doskonale wiedzą kiedy są zjadane i wysyłają komunikaty między sobą. Jeśli zrywasz pomidorka to pozostałe pomidorki będą o tym wiedzieć.
Raczej nie polecam, bo jadowityFajny jaszczur, ale strach mu zaglądać do paszczy ;P