Psychodeliczne opowiadanie- czyli co się stanie jak Zakon zabiera się za pisanie

+
Psychodeliczne opowiadanie- czyli co się stanie jak Zakon zabiera się za pisanie

Niniejsze opowiadanie jest tworem naszej zakonnej zbiorowości. Usiądźcie wygodnie i przeczytajcie, co zrodziło się w naszych głowach :)PS. Za straty moralne i psychiczne poniesione podczas czytania tego tekstu nie ponosimy odpowiedzialności. PS 2. Przed przeczytaniem skontaktuj się z lekarzem lub farmaceutą :pDAWNO, DAWNO TEMU, ZA GÓRAMI ZA LASAMI W PEWNEJ WIOSCE MAŁO ZNANEJ była sobie pewna zakonna kwatera . Żyli w niej najbardziej utalentowani i najodważniejsi Zakonnicy jakich nosiła Ziemia. Pewnego dnia jeden z zakonników wpadł na pomysł żeby urządzić Wielkie Kołderkowe Wesele. Zakonnicy postanowili zaprosić na nie mnóstwo gości. Na liście zaproszonych znalazły się takie sławy jak: Emhiel van Emreis - cesarz Nilfgaardu, przybył też sam Biały Wilk - Geralt z Rivii, nie zabrakło też kilku przedstawicieli wampirzego rodu - był tam miedzy innymi wskrzeszony Regis. Największym zaskoczeniem jednakże była obecność 120 letniej Babuni przed którą nawet Geralt z Rivii ucieka w kąt sali. Babunia przyniosła ze sobą 3 tuziny swych najlepszych ogórków i rozdawała je wszystkim. Ogórków nie otrzymała tylko jedna osoba: Wielki Mistrz Zakonu Płonącej Róży, Arwil Mołotow,. Niestety ogórków nie starczyło bo jego porcję zjadł podstępny skrzat, który potem obsikał Emyrowi but. Skrzat przez następny tydzień urozmaicał okolicę, stercząc na palu przy bramie Mariborskiej. Powróćmy jednak do samego wesela, które rozkręciło się w najlepsze. Panna młoda zaczęła tańczyć z Babunią. Na co pan młody patrzył z zazdrością. Pan młody patrzył z zazdrością na wszystko co znajdywało się w okolicy panny młodej - nawet na przelatującą muchę. Jednak niedługo, gdyż mucha skończyła zjedzona przez żabę Zoltana. Zoltan dostał tę żabę w prezencie jako nagrodę za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie chlania gorzały. Teraz z dumą prezentował swoje mistrzostwo, przed całym towarzystwem. Niestety jeden z gości nie wytrzymał tępa narzuconego przez Zoltana i zanieczyścił dokumentnie podłogę - od drzwi po stolik państwa młodych. Służba szybko uwinęła się z uprzątnięciem bałaganu a grupa złożona z pana młodego, Wallace`a , Fangorna i Geralta zaczęła wykrzykiwać na całe gardło sprośne piosenki. Wkrótce przyłączył się także cesarz Nilfgaardu, przez co niektórym opadły szczęki. Nagle dał się słyszeć głuchy stukot i trzask za drzwiami. Do sali wpadł Jaskier, wskoczył na stół i zaczął śpiewać:Nie dziwota, że są harde urodziwe panieWszak im drzewo wynioślejsze, tym trudniej wleźć na nie.Wżdy i z panną, i ze drzewem kto nie kiep poradziTrzeba owszem wziąć i zerżnąć, no i po zawadzie.Panna młoda pobladła ze złości i już chciała rzucić w Jaskra jabłkiem, ale szybko jej przeszło bo zapatrzyła się na męstwo Prada Bitta. Skąd on się tam wziął i kto go zaprosił tego nie wie nikt, grunt, że pan młody pozbył sie go jednym szybkim cięciem noża w tętnicę szyjną po próbie złapania panny młodej za część ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Całe szczęście druhna panny młodej była świetną uzdrowicielka i udało się odratować Prada, niestety od teraz nosił on pseudonim: Cykor, gdyż od tego czasu na samo imię pana młodego robił się na twarzy bielszy od śniegu.Tymczasem przy stole stojącym najbliżej okna zrobiło się małe zamieszanie: Jeden z rekrutów robiących za kelnerów poklepał Rhenę po tyłku i właśnie zwijał sie na podłodze trzymając się za szczękę. Biedak długo nie usiądzie na tyłku, chyba że znajdzie kogoś kto wyjmie mu z niego zestaw widelców. Kiedy inny rekrut wracał z nowymi widelcami z kuchni, potknął się i zarył nosem w ziemię tuż pod stopami panny młodej. Podnosząc się bezceremonialnie zajrzał gdzie nie powinien, ale mając na uwadze "Cykora" szybko odwrócił wzrok, zanim pan młody zauważył.Nagle do pomieszczenia wmaszerował niewysoki człowieczek z jakąś kartką. Szybko podał ją panu młodemu i wyszedł szczerząc się dumnie. Ta kartka okazała się listą gości. Dopiero teraz pan młody zauważył, że kogoś jeszcze brakuje. Zawołany Zoltan mimo, ze na rauszu podszedł i zaczął czytać, gdyż pana młodego gardło po śpiewie zbytnio bolało:Z okazji ślubu... Patrycji z Vengerbergu i Vatt'gherna... blablablaPozdrowienia od Radowida, nie mógł przyjechać, bo kryzys mają jakowyś.- Kryzys śmyzys - Rzekła Babcia - Jeden z mych wnuków, co Radowidowi chwalebnie służy, nocniki w zamku opróżniając, twierdzi, że nie ma chętnych do pożyczenia Panu karety, po prostu.- A gówno prawda - ryknął Zoltan - po prostu karet nie mają, bo co na którą siądzie, to w drzazgi sie rozleci, hahaha!- Trza im zafundować, a nie się śmiać! - krzyknął ktoś z tyłu.Nastała cisza, bo Zoltan poczuł się urażony, po chwili jednak wyciągnął swój topór i odrąbał głowę człowiekowi, który ośmielił sie to powiedzieć. Wywołało to okrzyk wśród pań, a wśród wstawionego lekko towarzystwa gromki śmiech. Pan młody tylko przewrócił oczami i powiedział:- I kto to teraz posprząta?Nie odezwał się nikt chętny, zawołano więc sprzątaczki, które szybko uwinęły się z bałaganem. Wallace wstał i zakrzyknął:- Cisza ! Mistrz Jaskier będzie śpiwał specjalną piosenkę z dedykacją dla pana młodego !Patrzaj tam pod borem wilczysko tańcujezęby szczerzy chwostem macha raźno podskakujeCzemuż to tak wesoła ta leśna bestyja ?Widno jeszcze nie żonata kiedy tak wywija !Patrzaj tam, tam na łęgu wilczek łapy wleczełeb spuszczony chwost skulony z oka łezka cieczeCzemuż to ta bestyja taka zasmucona?Widno wczoraj ożeniona, albo zaręczona !Pan młody spojrzał z udawanym wyrzutem na Jaskra i rzucił w niego winogronem- Musiałeś to zaśpiewać? - zapytał śmiejąc się.Zza Jaskra wychyla się Wallace uśmiechem dając do zrozumienia, że to on poprosił barda o zaśpiewanie. Pan młody śmieje sie ze wszystkimi i podaje Wallace'owi kufel piwa:- Wypij za moje zdrowie! Ja abstynent!Szkot bierze kufel wznosi kufel do góry i zwnosi toast:-Zdrowie młodej pary !Po czym nachyla się do pana młodego i szepcze mu na ucho:-Jak pani młoda pójdzie spać wpadnij do nas, a obalimy antałek krasnoludzkiej gorzałki.- Jak PANNA młoda pójdzie spać, to ja razem z nią. A co do gorzałki - nie piję...- Ja wiem - rzekł Zoltan uśmiechając się. - My obaj nie pijemy... w małych ilościach. - Dokończył chichocząc i poklepał Pana młodego po ramieniu.Pan młody przewrócił oczami, przeprosił towarzyszów i dosiadł się do panny młodej.Wallace wzdycha, poklepuje pana młodego po ramieniu i mówi-Nie chcesz, to nie. Będzie więcej dla nasPo drugiej stronie sali, nieopodal balkonu, przy bladym świetle księżyca, wdychając wieczorną bryzę, stała Shani pod ramię z najemnikiem który prędko wypuścił ją spod ramienia chwycił za szyję wyciągnął nóż i krzyknął: Dajcie piołunówkę albo ją zarżnę!Wszyscy ucichli, Zoltan powoli sięgnął po flaszkę. Kiedy był w połowie drogi wypadła mu z rąk i najemnik nacisnął ostrzem na szyję Shani. Nagle zza okna, zupełnie niespodziewanie wyskoczyła kikimora, wylądowała na głowie najemnika i wczepiła się w nią, puścił Shani, a ta straciła równowagę, upadła i straciła przytomność. Pan młody wyrwał z kurczaka sztylet i rzucił nim w najemnika. Ten akurat obrócił się i sztylet wbił mu sie w skroń. Jaskier, zataczając się podbiegł do Shani i zaczął cucić. Pan młody zawołał służbę, by uprzątnęła zwłoki, a sam zaczął uspokajać Pannę młodą, która zaczęła płakać.- Moje wesele zmieniło się w masakrę, najpierw Prad Bitt, teraz ten tam, ciekawe kto jeszcze ? - wyszłochała.Wchodzi pijany Siemko - Kto zamawiał fistech!?Wszyscy spojrzeli nań spode łba.- Żartowałem - rzekł i czmychnął czym prędzej przed lecącym w jego stronę półmiskiem flaków. Półmisek z łoskotem rozbił się o drzwi, a flaki z cichym pluskiem rozwaliły się po podłodze.Wielki Mistrz tylko czekał na równie wymarzoną okazję do swego wielkiego petach. Wykorzystując powstałe zamieszanie, wskoczył z głośnym przytupem we flaczany bohomaz. Następnie wykonał dostojny nitur i majestatycznie pojechał na drugi koniec sali. Wprawił tym wszystkich w niewąskie osłupienie. Pewnym ruchem sięgnął ku swemu tarmil gaw i wyciągnął zeń chlebową okarynę oraz gustowną czapeczkę. Zarzucił ją na głowę i zaprosił Jaskra do wspólnego popisu. Niestety Jaskier zajęty był właśnie szczerzeniem zębów do jednej z kelnerek i nie zwracał uwagi na Wielkiego Mistrza, który właśnie zaczął tańczyć zorbę. Zoltan, który nie trawił, że ktoś może skupiać większe zainteresowanie niż on, wylazł na środek sali i zaczął tańczyć kankana wzbudzając tym jeszcze większe osłupienie widowni niż zgrabny flaczany przejazd Wielkiego Mistrza. Załamaną pannę młodą zaczął pocieszać Zygfryd, twierdząc, że u Wielkiego Mistrza to normalne na lepszych imprezach. Panna młoda uśmiechnęła się lekko i z przerażeniem spojrzala na widelec, który wbił się właśnie w oparcie krzesla tuż obok jej głowy. "Było blisko" rzekł Zygfryd i szybko udał się na poszukiwania czegoś widelcoodpornego. Po chwili wrócił z wielgachną pokrywką od garnka i machając nią, trzasnął komuś w głowę tak, że aż echo się poniosło. Szybko przywrócił ogłuszonego do pionu i zasłonił pannę młodą od strony, gdzie dwóch rekrutów strzelało widelcami.W tym samym czasie, po drugiej stronie sali Jaskier podrywał jakąś kobietę. Jej mąż to zauważył i już zmierzał w jego kierunku, ale drogę przeciął mu Yarpen Zigrin. Uspokoił, że Jaskra mają na oku i że nic się nie stanie i zaprosił na kielicha. W czasie rozmowy przy kielichu okazało się, że ów mężczyzna to Wielki Mistrz we własnej osobie, teraz z gustownym wąsikiem i brodą. Dodatki te zostały zgolone z pijanego krasnoludzkiego handlarza drobiem i zastawą stołową. Wielki Mistrz zakamuflował się i podawał za męża podrywanej kobiety z jednego, prozaicznego powodu: "Nikt nie mógł wiedzieć, że tańczący jegomość na środku sali to jego klon".Jako, że godzina późna już była, wiele osób leżało z twarzami w talerzach z ziemniakami, tudzież udźcem baranim - względnie od indywidualnych preferencji. Ba, niektórzy nawet leżeli pod stołem. Wydawałoby się, ze wesele ma się już ku końcowi... I właśnie w tym momencie pękło jedno z okien. Kolorowe odłamki rzuciły się do brzęczącego wyścigu po zimnej, kamiennej posadzce. No proszę, ktoś się popisał poczuciem dramatyzmu [niemal] równym intuicji Mistrza... Jedno szybkie spojrzenie wymierzone w miejsce, z którego przed chwilą bezczelnie szczerzyła się roznegliżowana syrenka z witrażu pozwalało stwierdzić, ze była to jeszcze jedna kikimora. Przebiła się ona przez okno i siedziała teraz wściekła na parapecie. Zoltan postanowił spróbować zajść stwora z prawej flanki lecz insekt zauważył jego próbę i zwiał pod stół. Szlachcianki wpadły w panikę i rzuciły się do ucieczki. Jedna nie zdążyła, upadła i przewróciła stół. Kikimora została bez osłony. Jedynym ratunkiem była spódnica szlachcianki. Wepchnęła się pod nią i nie wiadomo było, czy kobieta drze się z obrzydzenia, czy z łaskotek. Natychmiast większość z męszczyzn obecnych na sali i będących w stanie poruszać się o własnych siłach rzuciła się dziewoi na pomoc. Dopadli do niej i zaczęli obmacywać w poszukiwaniu kikimory. Po dwóch minutach doszli do wniosku, że kikimora jednak już uciekła i że trzeba zaprzestać macania, zanim mąż damy obudzi się i wyjmie głowę z misy ponczu. Powoli zaczeli wycofywać się na swoje pozycje z przed akcji ratunkowej, tednakże tam już czekały na nich ich towarzyszki dzierżące w dłoniach najróżniejsze przedmioty, aby należycie wynagrodzić panów za szybką i sprawną akcję ratunkową. Wiele krwi się jednak nie przelało, gdyż pomiędzy tłum uciekających mężczyzn i tłum goniących ich kobiet wleciała kikimora. Rozejrzała się płochliwie i rzuciła się do rozpaczliwej ucieczki, gdyż wszelkie przedmioty z których pomocą kobiety miały wynagrodzić sprawną akcję ratunkową już leciały w jej kierunku. Uciekając zdążyła jeszcze zjeść pozostałości flaków. Wyskoczyła oknem i nigdy więcej już nikt nie widział kikimór w tych stronach. Tymczasem na sali balowej pojawiła się kawka - zwykła, czarna, cholernie przerażona kawka. Nikt jej niestety nie zauważył, tak samo jak nikt nie zauważył zniknięcia pewnego Szkota. Rezolutny góral widząc co się święci postanowił wymknąć się i wrócić do sali balowej, żeby zaprowadzić tam porządek. Tak więc do pomieszczenie wkroczył ze swoim wiernym Padawanem Fangornem i zaczęli częstować rozrabiających gości kutią i gruszkami. Wielki Mistrz od kutii dostał natychmiast epileptycznych drgawek, Jaskier schował się pod stół, w nadziei, że go nikt nie znajdzie, Zoltan dorwał wielką chochlę z misky grochówki i zaczął nią wywijać ochlapując przy okazji wszystkich wokół, panna młoda na siebie i pana młodego rzuciła zaklęcie ochronne, a kawka rozbiła się o szybę.Nagle do sali balowej wpadł wściekły Kwatermistrz i wykrzyczał::-Jak zaraz nie przestaniecie robić mi ****** z Zamku to wszystkim zafunduję jesień średniowiecza w lochach!Po zaaplikowaniu dwóch uncji kutii i jednej gruszki, Kwatermistrz uznał wyższość argumentów biesiadników i przyłączył się do imprezy.Wtedy Szkot się obudził. Wstał, ubrał się, spojrzał na karteczkę, która leżała na stole i przeczytał :"Z okazji ślubu... Patrycji z Vengerbergu i Vatt'gherna... blablabla"KONIEC ROZDZIAŁU I
 
Propozycja nowej akcji: Wklejamy ten tekst jako obelgę po wygranej walce. ;)Skąd właściwie pomysł by doświadczać forumowiczów naszym opowiadankiem?
 
Aalaron said:
Skąd właściwie pomysł by doświadczać forumowiczów naszym opowiadankiem?
Doszliśmy do wniosku, że musimy się jakoś wytłumaczyć z faktu, że wiewióry są coraz bliżej remisu - teraz wiadomo co zakon porabiał ostatnimi czasy. :p
 
Wiewióry wiewiórami, prawda jest taka, że ludzie tak genialni (albo szaleni, niekiedy trudno znaleźć różnicę :p) jak my nie powinni trzymać swojego talentu w ukryciu tylko dzielić się z nim ludźmi :pWieczny ogniu miej ich w swojej opiece ;)PS. Drugi rozdział właśnie się produkuje i jak tylko go skończymy na pewno zostanie tutaj zamieszony :D
 
Wallace said:
PS. Drugi rozdział właśnie się produkuje i jak tylko go skończymy na pewno zostanie tutaj zamieszony :D
Ja od siebie dodam tylko, że z racji mikroskopijnej wręcz frekfencji ostatnio w kwaterze głównej, rozdział drugi rodzi się w okrutnych wręcz bólach :whatthe:
 

Vattier

CD PROJEKT RED
Uprzedzam pytanie - większość z nas była trzeźwa i raczej nie brała narkotyków :DAle część druga... Podnóżek nam pomaga, to jak już wreszcie zrobimy... Klękajcie narody ;D
 
Aalaron said:
Propozycja nowej akcji: Wklejamy ten tekst jako obelgę po wygranej walce. ;)
W lato mógłbyś wkleić to na czacie Versusa :p. Niestety zrobili ograniczenie długości wiadomości, nie wiem po co : P. Czekam na pierwszy negatywny komentarz, Sokhu pewnie suchej nitki na Was nie zostawi : P.Acha, ja nie brałem w tym monstrze udziału :teeth: . Dobrze by było jakbyś Wallace wstawił wszystkich co brali, będzie wiadomo kto.. ten teges : D.
 
AsylumBrodzio said:
Acha, ja nie brałem w tym monstrze udziału :teeth: . Dobrze by było jakbyś Wallace wstawił wszystkich co brali, będzie wiadomo kto.. ten teges : D.
Po długiej (3 linijkowej :p ) dyskusji na forum postanowiliśmy na razie tego nie czynić :peace:.@Down:Ale Żona na prezykład umywa od tego ręce ;)
 

Vattier

CD PROJEKT RED
Maxraj said:
Maxraj said:
Acha, ja nie brałem w tym monstrze udziału :teeth: . Dobrze by było jakbyś Wallace wstawił wszystkich co brali, będzie wiadomo kto.. ten teges : D.
Po długiej (3 linijkowej :p ) dyskusji na forum postanowiliśmy na razie tego nie czynić :peace:.
Poza tym, że większość autorów pojawiła się w tekście i naszych komentarzach... moment... wszyscy ;D
 

Liwra

Forum veteran
Może jakieś rozóżnienie kolorystyczne? Tzn. np. [:p.] treść napisana przez Vata na zielono, Szkota na niebiesko itp... Oczywiscie bez zdradzania nicków: umożliwi to komentowanie poszczególnych 'kolorów', odgadywania autorów itp... Btw: słowa typu 'petach' czy 'nitur' pochodza z hebrajskiego. Serio! ;p [znalazlem translator, ale, o dziwo, tylko jednostronny {tzn. polsko-hebrajski}]
 

Vattier

CD PROJEKT RED
Podn243380ekAnusi said:
Może jakieś rozóżnienie kolorystyczne? Tzn. np. [:p.] treść napisana przez Vata na zielono, Szkota na niebiesko itp... Oczywiscie bez zdradzania nicków: umożliwi to komentowanie poszczególnych 'kolorów', odgadywania autorów itp...
Nie, to zły pomysł - to wspólne dzieło Zakonu (a więc odpowiedzialność zbiorowa :D), poza tym, to by strasznie po oczach dawało ;)
 
Sylvin said:
Hehe, tekst z fantazją ;) Może się przyłącze i również coś naskrobię ;]
O! Wreszcie ktoś spoza "tfurcuff"! A skrob, skrob, wypełnij lukę w aktywności zakonników.
 
Top Bottom