Próbowałem talie bazującą na tym, że mam dużo kart niszczących największe jednostki, przy czym grałem na ręce tymi mniejszymi wyciągającymi z talii kolejne karty. Polegało to na tym, że w ostatnich dwóch kartach zostawiałem przeciwnikowi garnizon i pożogę, nie może zagrać pożogi, bo ma największą jednostkę, a gdziekolwiek zagra garnizon to ja albo spale jednostkę jego, albo wyrzucę kartę jeśli wzmocnił moją. Jak nie zagra to wtedy i tak pale jego jednostkę, wyrzucenie pożogi też nic nie daje, bo garnizon zostaje w mojej ręce. Ogólnie nie ma wyjścia z tej sytuacji. Niestety nie jest to zbytnio udana kombinacja, udaję się tylko wtedy, gdy przeciwnik nie używa tych kart wcześniej i zostawia do samego końca.