Nie ma czarnej kolekcjonerki. Białej też w sumie nie, ale biała jest brzydka, więc żadna strata.
Jest brzydka, bo lansuje wizję Geralta z gry czyli istną abominację. Generalnie Sapkowski przewraca się na wersalce złorzecząc na niezbyt inteligentnych artystów, którzy muszą sięgać po inne wzorce tak jakby jego arcydzieło nie wystarczało. Proste.
Bo widzisz, jedynym słusznym wydaniem jest czarna kolekcjonerka. A jest słuszna gdyż ja ją posiadam. Hunt zresztą też.No tak. Niestety jestem za mało inteligentna, by od razu na to wpaść. Dzięki, Hunt!
O to to właśnie, jakbyś tam był i na własne oczy widział. I tak, posiłkowanie się wizją grową do oprawy specjalnego wydania książek jest słabe bardzo. Takie coś byłoby jeszcze w miarę sensowne, gdyby to wydanie było częścią specjalnego zestawu kolekcjonerskiego, ale gry. Wtedy ok. Tak średnio ok.Jest brzydka, bo lansuje wizję Geralta z gry czyli istną abominację. Generalnie Sapkowski przewraca się na wersalce złorzecząc na niezbyt inteligentnych artystów, którzy muszą sięgać po inne wzorce tak jakby jego arcydzieło nie wystarczało. Proste.
Bo widzisz, jedynym słusznym wydaniem jest czarna kolekcjonerka. A jest słuszna gdyż ja ją posiadam. Hunt zresztą też.
O to to właśnie, jakbyś tam był i na własne oczy widział. I tak, posiłkowanie się wizją grową do oprawy specjalnego wydania książek jest słabe bardzo. Takie coś byłoby jeszcze w miarę sensowne, gdyby to wydanie było częścią specjalnego zestawu kolekcjonerskiego, ale gry. Wtedy ok. Tak średnio ok.
A jest słuszna gdyż ja ją posiadam. Hunt zresztą też.
Słabe czy też nie - autor wyraził zgodę i poszło
Słabe czy też nie - autor wyraził zgodę i poszło trzeba szanować jego decyzje
Tak czy inaczej pod względem technicznym i redakcyjnym to białe wydanie jest najlepsze, pomijając już gusta estetyczne
Przecież to to samo, co w miękkim wydaniu, tylko z nową okładką. Nie postarano się podobno nawet o spójny krój pisma we wszystkich tomach, co w jednym wydaniu jest sprawą elementarną. Cytując opinię ze strony cedepu:
Ładne okładki, mapa i to jedyny pozytyw. Kolejny raz wydawnictwo robi sobie kpiny z fanów. Elementarną sprawą jest spójny krój pisma we wszystkich tomach cyklu (patrz "Sezon burz" vs reszta). Wymaga to trochę poświęcenia, ale po co. Walimy w twarde okładki to co wyszło w miękkich i po temacie. Dokładnie tak zrobiono w przypadku pierwszej edycji kolekcjonerskiej. Tak dokładnie, że bez mrugnięcia okiem powielono błąd numeracji rozdziałów w opowiadaniu "Wiedźmin". W obecnej edycji nie ma już tego błędu i śmiem twierdzić, że to jedyna korekta w tym poprawionym i uzupełnionym dziele. Owacja na stojąco dla wydawcy. Niechlujny skład "Sezonu burz" (separatory akapitów kończące stronę i zmieniony kerning na stronie 257) dostał twarde okładki, zszyte strony i mamy luksus. Jak widać patent z przeszłości działa. Czemu nie dołączono do wydania opowiadań osadzonych w tym świecie, czyli "Droga, z której się nie wraca" i "Coś się kończy, coś się zaczyna"? No cóż, trochę poświęcenia... Może chociaż pisarz zatroszczy się o swoich czytelników. Mam ogromny żal do wyd. superNOWA, że tak wspaniała proza Sapkowskiego nie doczekała się godnego wydania. Od dwudziestu lat nie dali nic od siebie. Może ktoś kiedyś ich przejmie i zrobi wreszcie dobrą robotę. (...)
A tak IMHO, to nawet gdyby wydanie faktycznie było poprawne pod względem technicznym, i tak bym nie kupił. Zamiast opłacić artystę i wzorem przepięknych wydań "Władcy Pierścieni" umieścić na okładkach widoczki Kaer Morhen, Thanedd i Gors Velen, mostu na Czerwonej Bindudze czy Keracku, wydawnictwo zdecydowało się na ośmiu szarowłosych "Geraltów" w kostiumie z gry.
Nie pamiętam, ile kosztowała czarna, bo to było dziesięć lat temu, ale raczej z połowę tego.
Parę takich już było. Nie widzę problemu, dopóki koegzystują z wydaniami ilustrowanymi przez Alana Lee. Kłopot w tym, że w przypadku wydań Wiedźmina zbyt dużego wyboru nie mamy: fajny, ale nie powalający Polch (dostępny tylko "z drugiej ręki"), Piorunowski Light and Dark (pierwszy ładny, ale już coraz trudniej dostępny, drugi obecnie masowy, ale nie dość że mehowaty, to jeszcze z materiału, który ściera się już po pierwszej lekturze). Wydanie czerwone jako-tako wygląda, ale to tyle, bo związku z treścią nie ma prawie żadnego. Legendarne już wydanie czarne jest porządne (i w twardej okładce!), kłopot jedyny w tym, że w przypadku tak popularnej serii prezentować się tak powinno wydanie normalne, masowe. Okładki białej kolekcjonerki są ładne i przyjemnie się na nie patrzy, ale jak już wsadzać wszędzie Geralta, to niech on, do jasnej ciasnej i ciemnej pojemnej zgadza się z książkowym opisem przynajmniej w kwestii koloru włosów.To samo bym miał, gdyby Tolkiena zobrazowano scenami z filmu Jacksona
Może. Wypada mieć, zaraza, nadzieję.Może przy okazji premiery filmu przemyślą kwestię dokładniej.
Może.
Może przy okazji premiery filmu przemyślą kwestię dokładniej.