Mój opis...Powstał w ciężkich bólach, bo nie mam uzdolnień pisarskich. Dlatego dziękuję Faile, która istotnie przyczyniła się do tego, że możecie to czytać. Oczywiście czekam na opinie itp. Na razie tekst jest tylko na forum. Wieczorem go wyśle.„Draghmar the Drakk”Młody mag był bardzo zdenerwowany. Już za chwilę miał się spotkać z przywódcą tej tajemniczej i elitarnej sekty. Bardzo mu zależało żeby dobrze wypaść. W końcu taka okazja nie trafia się często…Axel Yellow, stary, zgarbiony bibliotekarz, prowadził go poprzez ciemne korytarze zamkowych lochów, rytmicznie stukając o ziemię swym drewnianym kosturem. Mag zadrżał lekko, gdy znaleźli się przed ciężkimi, kamiennymi drzwiami. Axel Yellow mruknął coś cicho i wrota otworzyły się ze zgrzytem.- To nasze tajne laboratorium…pamiętaj, tylko niczego nie stłucz…szefa zawsze irytuje hałas… - dodał z czymś na kształt uśmiechu i pokuśtykał w kierunku biblioteki.Mag cichutko wsunął się do środka. Niedużą komnatę niemalże w całości wypełniał ogromny, drewniany stół na którym połyskiwał rząd szklanych fiolek i buteleczek. Nad tym imponującym stosem najróżniejszych eliksirów, mikstur i maści, stały dwie postacie. Jednak chuda i niewysoka, o rudych dziwacznych włosach, od razu zwróciła na niego uwagę.- To może dokończymy później – powiedział rudy uśmiechając się do maga przyjaźnie.- Tylko nie zapomnij mi przynieść wyciągu ze szczura, Polikarp…stłukłem dziś rano kolejną fiolkę – powiedział z irytacją mężczyzna w długim, czerwonym płaszczu, na co alchemik ochoczo skinął głową i niemalże w podskokach wybiegł z komnaty.Mag poczuł jak zimna strużka potu spływa mu po plecach. Teraz albo nigdy…- Ja…eeee….chciałbym….to znaczy…Zamilkł czując na sobie uważne spojrzenie stalowoniebieskich oczu. Przywódca Sekty miał szczupłą, pociągłą twarz o dość wydatnym, prostym nosie, oraz długie sięgające za ramiona ciemne włosy. Mag zauważył liczne pasma siwizny na jego głowie, co niezbyt pasowało do stosunkowo młodej jeszcze twarzy.- Podaj mi korzeń Tirrantusa – powiedział złowieszczo Draghmar ani przez chwilę nie spuszczając z niego wzroku.- Tirr… aantusa? – Magowi zaczynało robić się słabo.- Mówię niewyraźnie? Zimne, niebieskie oczy zdawały się przeszywać go na wylot.Mag miał pustkę w głowie… i na co były mu te ciągłe ucieczki z zajęć z alchemii? Czuł że zaraz się chyba rozpłacze. Był zbyt przerażony, bo cokolwiek sobie przypomnieć. Jedyne na co się zdobył, to ukradkowe spojrzenie na Draghmara.Przywódca sekty wydawał się teraz nie zwracać na niego najmniejszej uwagi. Mieszał w szklanej buteleczce jakiś złocisty płyn, a na twarzy widniał mu złośliwy uśmiech. Mag zaczął się w panice rozglądać po stole, próbując znaleźć coś, co kojarzyłoby się z tą dziwaczna nazwą. Pośrodku ławy stała maleńka buteleczka z zakrzywionym patykiem w środku. Mag wyciągnął drżącą rękę i wtedy wydarzyło się cos strasznego. Brzęk tłuczonego szkła odwrócił uwagę Draghmara od przygotowanego płynu.- Jjja bbbardzo przepraszam, zzzaraz to posprzątam….bbylem w tym dobry w szkole – wyjąkał przerażony adept i wyciągnął z kieszeni różdżkę.Przywódca Sekty przyglądał mu się w milczeniu, mag nie mógł odgadnąć czy ten wyraz twarzy to złość czy coś w rodzaju uśmiechu. Uniósł do góry różdżkę i wyszeptał zaklęcie naprawiające. - Ach zapomniałem że to takie proste....za dużo mam do czynienia z bardziej skomplikowanym…- mruknął do siebie Draghmar.Mag nic z tego nie rozumiał, jednak postanowił w końcu wykorzystać swoją szansę.- Jestem tutaj po to żeby dołączyć do Waszego znakomitego grona i odkrywać kolejne sekrety tego i nie tylko tego świa..- No to wszystko załatwione ! – powiedział przywódca i pochylił się nad swoim eksperymentem. Młody mag nie mógł ochłonąć z zachwytu.- Naprawdę? Przyjmujecie mnie?Draghmar spojrzał na niego z niechęcią, wyglądał jakby chciał już zostać sam.- Ależ oczywiście, kogoś takiego potrzebowałem, a widzę ze jesteś w tym dobry….ja zwykle nie mam czasu na głupoty – dodał tonem usprawiedliwienia.Twarz maga rozjaśnił pełen błogości uśmiech.- Od dziś – ciągnął dalej Draghmar- będziesz pierwszym oficjalnym Sprzątaczem. Tutaj często coś się rozlewa czy tłucze, a ja z racji tego ze jak już wspomniałem - nie mam czasu na głupoty, to się tym nie zajmuje i potrzebuję właśnie kogoś takiego jak Ty…Witaj w Sekcie – w tym momencie twarz mężczyzny wykrzywił nieznaczny uśmiech, który wyglądał jakby niepewnie się czuł na surowej twarzy swego właściciela.Przywódca Sekty The Arechits opis właściwy.Przywódca i założyciel Sekty The Arechits. Niewiele osób z Sekty tak naprawdę wie skąd pochodzi. Pamiętają jedynie moment pierwszego spotkania, kiedy to zimne, niebieskie oczy zdawały się prześwietlać każdą, nawet najmniejszą myśl. Członkowie Sekty zdają sobie sprawę ze ich przywódca nie posiada daru telepatii, jednak czasem wystarczy badawcze spojrzenie z pod kaptura i umiejętne wyciąganie wniosków, by wiedzieć wszystko… Draghmar nigdy nie mówi wiele, nie lubi trwonić czasu na bezmyślne i bezowocne pogawędki. Po części właśnie ta małomówność w połączeniu z tajemniczością i dość rozległą wiedzą o magii i artefaktach, sprawia ze odczuwa się przed nim instynktowny respekt. Przywódca Sekty jest mężczyzną w średnim wieku, o imponującym wzroście. Ciemne włosy, poprzetykane gdzieniegdzie siwymi pasmami, nosi luźno opuszczone na ramiona. Zimne, stalowoniebieskie oczy często nieruchomo zastygają na tym czego nie widać, sprawiając wrażenie całkowicie nieobecnych.Mężczyzna rzadko rozstaje się ze swoim ulubionym ciemnoczerwonym płaszczem z kapturem, który mimo ze już znoszony i częściowo podarty u dołu, stanowi nieodłączny element jego stroju. Na bladej, surowej twarzy widać zwykle kilkudniowy zarost, zaś jasne włosy dość często są w sporym nieładzie. Draghmar wydaje się nie przejmować przyziemnymi sprawami. Niektórym może się nawet wydawać, że w ogóle nie interesuje się niczym innym niż swoimi eksperymentami, przez co jest mało spostrzegawczy, lecz to tylko pozory... Mężczyzna wie że czasem lepiej nie dać po sobie niczego poznać udając nie zainteresowanego, by w ten sposób poprzez zwykłą obserwację, dowiedzieć się więcej niż po kilku godzinach intensywnej rozmowy. Miedzy innymi właśnie ten wrodzony spryt sprawia że jego władza w Sekcie nigdy nie została podważona.Uwielbia wszelkiego rodzaju eksperymenty magiczne i alchemiczne, dlatego tez spędza dużo czasu w tajnym laboratorium sekty, gdzie nieustannie próbuje znaleźć sposób na ożywienie martwej tkanki, do czego to przyczyniła się śmierć ulubionego nietoperza Gacka (
) Oprócz nekromanckich zainteresowań, ma tez wiele innych pasji. Jak na przywódcę Sekty przystało ciekawią go najróżniejsze artefakty, jakie powstały we wszystkich możliwych światach, które dotąd przemierzała Sekta. Codziennie przynajmniej godzinę czasu spędza w magicznej bibliotece Axela Yellowa szukając kolejnych, cennych trofeów do odkrycia i poznania. Nie chce by piękne (i często niebezpieczne) legendarne przedmioty wpadły w łapy prostych rabusiów czy handlarzy.Jeśli chodzi o kontakty z otoczeniem, to zwykli ludzie denerwują go głównie z dwóch powodów :- chcą rozmawiać- chcą podstępnie lub jawnie zdobyć artefakty od lat gromadzone przez Sektę.Gdy dojdzie do drugiej opcji, najczęściej nie kończy się to najlepiej dla „chcącego”. Przywódca Sekty potrafi być bezlitosny, kiedy sytuacja tego wymaga i użyć na delikwencie bez wahania najgorszych możliwych klątw (od lat specjalizuje się w tym rodzaju magii).Osoby z poza sekty przy pierwszym spotkaniu zwykle odbierają go jako osobę ponurą, która nie wie co to śmiech. Jego towarzysze wiedzą jednak ze ich przywódca lubi czarny humor i wszelkiego rodzaju złośliwości, którymi to nie zapomina ich od czasu do czasu uraczyć.Zdanie, które najczęściej można od niego usłyszeć, to:„Nie mam czasu na głupoty”