"Sekta Wiedźmińska" - czyli robimy sobie questa ;)

+
jakby był poparzony to juz na pewno nie mógłby mieć sympatycznej twarzy a w ogole to mi nie mowcie ze ktoś chudy i blady nie moze miec miłej twarzy, ja mam w miarę sympatyczną, tak myślę ...
 
lekko zmieniłem opis (to są zmiany estetyczne nie treściowe) i wyslalem, zobaczymy co oni na to z niecierpliwością czekam na postaci Draghmara i Okszima pisac, pisać
 
Skoro takie były intencje to dzięki Lucyfie. Nawet bym i pewnie zmienił parę szczegółów (przykładowo szatę, która faktycznie może powodować nieporozumienia). Teraz jednak wolę im tam nie zawracać kolejnymi zmianami głowy, bo jeszcze się wkurzą i powiedzą, ze temu facetowi postaci nie wstawią.
 
Okszim Mężczyzna z wyglądu podobny do Wikinga.Średniego wzrostu,lekko barczysty,włosykrótkie-ciemny blond,lekki zarost na twarzy.Jest najemnikiem,przyjmuje zlecenia na wszystko,ale nie za darmo. Zazwyczaj siedzi w karczmie przy kufelku,z pozoru jest gburowaty i "źle mu z oczu patrzy" ale tak naprawdę jest duszą towarzystwa i potrafi się świetnie bawić z zaufanymi osobami w karczmie przy piwie i muzyce. Jest ubrany w skórzaną,luźną bluze zapinaną na rzemyki pod szyją,długie ciemne,obcisłe spodnie i skórzane buty wiązane nisko pod kolanem. Jego tarcza jest drewniana,okragła ze szpikulcem pośrodku.Przy pasie nosi długi miecz, mizerykordie i skórzaną manierkę. Aby stać się jego zaufaną osobą,trzeba udowodnić mu,że potrafi się walczyć/strzelać itp. np.powalić jakiegoś osiłka w karczmie. Nigdy nie załatwia interesów przy piwie,każde zlecenie przyjmuje w zaułku za karczmą,pośród pustych beczek. Jeżeli podejdzie się do niego i dwa razy skinie się głową,pozna odrazu,że przysyła go jakiś inny stały klient i,że można mu ufać(jakiś rabacik :D)Okszim nie zabija kobiet ani dzieci(wyjątek:czarownice,a dzieci może najwyżej porwać)Gdy znudzi mu się biesadowanie wychodzi na ulicę i gawędzi z prostytutkami,czasem korzystając z ich oferty. Nikt nie zna jego przeszłości,a gdy strażnicy chcą go "wylegitymować" odsłania przedramie i pokazuje im coś na skórze,co wywołuje u nich panikę i uciekają w popłochu. Okszim trzęsie całą dzielnicą rabusiów i płatnych morderców,nikt nie wchodzi mu w parade.Sam mieszka w obskurnej kanciapie na poddaszu kamienicy. Jego ulubione powiedzenie to: "Los sprzyja przygotowanym". Kiedy się upije chwyta za lutnię i smęci ballady o dalekich krainach, o wojnach z potworami w których brał udział,a cała karczma go uważnie słucha,dzięki temu zdobył szacunek w mieście.heh,tak na szybko :}
 
Będzie to związane z tymi wojnami w których brał udział,jakiś elitarny oddział? hmm..musze przemyśleć to jeszcze i fabułe jego znaku na skórze napiszę na dniach :}
 
bo wiesz, chodzi o to żeby byął to spójna postać. i może niech strażnicy nie uciekają tylko się po prostu wycofują.
 
I niech ma tragiczną, albo smętną przeszłość, tak dla kontrastu dla "duszy towarzystwa". A wogóle to postać jest interesująca, zwłaszcza to "coś" na ramieniu
 
Jeżeli ma być podobny do wikinga to lekki zarost... no jakoś nie pasuje :) lepsza by była krótko przycięta, gęsta broda. Przyjmuje zlecenia tylko w zaułkach tak? Ja się dziwię tym, którzy z nim tam lezą... pewnie mają pełne portki ze strachu. Nie żebym się czepiał, ale IMVHO imię jego powinno być nieco inne :) Ogrim na ten przykład, takie twardsze nieco. Straszliwa ze mnie maruda...
 
Bardzo fajny opis Okszynie, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.Szkoda, że jako dialoger nie mam prawa wysłać swojej postaci, to znaczy tej dla której pisałem dialogi, ale cóż mówi się trudno i dalej się macha mieczem na arenie życia.
 
eeee nie jestem pewien ale czy ktos moze byc malo barczysty ?? jeseli mowi sie ze szeroki -barczysty , malo szeroki-szczuply, chuchro nie wiem zreszta;]
 
Trochę barczysty-czyli budowa ciała ponad przeciętną ale nie Pudzian :DJego imie można zmienić hmm.. np. Okszyn, Okszimus, Miskosz,Miszkos. Zaraz się zastanowie nad tą fabułą dalszą i Wam napisze
 
Mój opis...Powstał w ciężkich bólach, bo nie mam uzdolnień pisarskich. Dlatego dziękuję Faile, która istotnie przyczyniła się do tego, że możecie to czytać. Oczywiście czekam na opinie itp. Na razie tekst jest tylko na forum. Wieczorem go wyśle.„Draghmar the Drakk”Młody mag był bardzo zdenerwowany. Już za chwilę miał się spotkać z przywódcą tej tajemniczej i elitarnej sekty. Bardzo mu zależało żeby dobrze wypaść. W końcu taka okazja nie trafia się często…Axel Yellow, stary, zgarbiony bibliotekarz, prowadził go poprzez ciemne korytarze zamkowych lochów, rytmicznie stukając o ziemię swym drewnianym kosturem. Mag zadrżał lekko, gdy znaleźli się przed ciężkimi, kamiennymi drzwiami. Axel Yellow mruknął coś cicho i wrota otworzyły się ze zgrzytem.- To nasze tajne laboratorium…pamiętaj, tylko niczego nie stłucz…szefa zawsze irytuje hałas… - dodał z czymś na kształt uśmiechu i pokuśtykał w kierunku biblioteki.Mag cichutko wsunął się do środka. Niedużą komnatę niemalże w całości wypełniał ogromny, drewniany stół na którym połyskiwał rząd szklanych fiolek i buteleczek. Nad tym imponującym stosem najróżniejszych eliksirów, mikstur i maści, stały dwie postacie. Jednak chuda i niewysoka, o rudych dziwacznych włosach, od razu zwróciła na niego uwagę.- To może dokończymy później – powiedział rudy uśmiechając się do maga przyjaźnie.- Tylko nie zapomnij mi przynieść wyciągu ze szczura, Polikarp…stłukłem dziś rano kolejną fiolkę – powiedział z irytacją mężczyzna w długim, czerwonym płaszczu, na co alchemik ochoczo skinął głową i niemalże w podskokach wybiegł z komnaty.Mag poczuł jak zimna strużka potu spływa mu po plecach. Teraz albo nigdy…- Ja…eeee….chciałbym….to znaczy…Zamilkł czując na sobie uważne spojrzenie stalowoniebieskich oczu. Przywódca Sekty miał szczupłą, pociągłą twarz o dość wydatnym, prostym nosie, oraz długie sięgające za ramiona ciemne włosy. Mag zauważył liczne pasma siwizny na jego głowie, co niezbyt pasowało do stosunkowo młodej jeszcze twarzy.- Podaj mi korzeń Tirrantusa – powiedział złowieszczo Draghmar ani przez chwilę nie spuszczając z niego wzroku.- Tirr… aantusa? – Magowi zaczynało robić się słabo.- Mówię niewyraźnie? Zimne, niebieskie oczy zdawały się przeszywać go na wylot.Mag miał pustkę w głowie… i na co były mu te ciągłe ucieczki z zajęć z alchemii? Czuł że zaraz się chyba rozpłacze. Był zbyt przerażony, bo cokolwiek sobie przypomnieć. Jedyne na co się zdobył, to ukradkowe spojrzenie na Draghmara.Przywódca sekty wydawał się teraz nie zwracać na niego najmniejszej uwagi. Mieszał w szklanej buteleczce jakiś złocisty płyn, a na twarzy widniał mu złośliwy uśmiech. Mag zaczął się w panice rozglądać po stole, próbując znaleźć coś, co kojarzyłoby się z tą dziwaczna nazwą. Pośrodku ławy stała maleńka buteleczka z zakrzywionym patykiem w środku. Mag wyciągnął drżącą rękę i wtedy wydarzyło się cos strasznego. Brzęk tłuczonego szkła odwrócił uwagę Draghmara od przygotowanego płynu.- Jjja bbbardzo przepraszam, zzzaraz to posprzątam….bbylem w tym dobry w szkole – wyjąkał przerażony adept i wyciągnął z kieszeni różdżkę.Przywódca Sekty przyglądał mu się w milczeniu, mag nie mógł odgadnąć czy ten wyraz twarzy to złość czy coś w rodzaju uśmiechu. Uniósł do góry różdżkę i wyszeptał zaklęcie naprawiające. - Ach zapomniałem że to takie proste....za dużo mam do czynienia z bardziej skomplikowanym…- mruknął do siebie Draghmar.Mag nic z tego nie rozumiał, jednak postanowił w końcu wykorzystać swoją szansę.- Jestem tutaj po to żeby dołączyć do Waszego znakomitego grona i odkrywać kolejne sekrety tego i nie tylko tego świa..- No to wszystko załatwione ! – powiedział przywódca i pochylił się nad swoim eksperymentem. Młody mag nie mógł ochłonąć z zachwytu.- Naprawdę? Przyjmujecie mnie?Draghmar spojrzał na niego z niechęcią, wyglądał jakby chciał już zostać sam.- Ależ oczywiście, kogoś takiego potrzebowałem, a widzę ze jesteś w tym dobry….ja zwykle nie mam czasu na głupoty – dodał tonem usprawiedliwienia.Twarz maga rozjaśnił pełen błogości uśmiech.- Od dziś – ciągnął dalej Draghmar- będziesz pierwszym oficjalnym Sprzątaczem. Tutaj często coś się rozlewa czy tłucze, a ja z racji tego ze jak już wspomniałem - nie mam czasu na głupoty, to się tym nie zajmuje i potrzebuję właśnie kogoś takiego jak Ty…Witaj w Sekcie – w tym momencie twarz mężczyzny wykrzywił nieznaczny uśmiech, który wyglądał jakby niepewnie się czuł na surowej twarzy swego właściciela.Przywódca Sekty The Arechits opis właściwy.Przywódca i założyciel Sekty The Arechits. Niewiele osób z Sekty tak naprawdę wie skąd pochodzi. Pamiętają jedynie moment pierwszego spotkania, kiedy to zimne, niebieskie oczy zdawały się prześwietlać każdą, nawet najmniejszą myśl. Członkowie Sekty zdają sobie sprawę ze ich przywódca nie posiada daru telepatii, jednak czasem wystarczy badawcze spojrzenie z pod kaptura i umiejętne wyciąganie wniosków, by wiedzieć wszystko… Draghmar nigdy nie mówi wiele, nie lubi trwonić czasu na bezmyślne i bezowocne pogawędki. Po części właśnie ta małomówność w połączeniu z tajemniczością i dość rozległą wiedzą o magii i artefaktach, sprawia ze odczuwa się przed nim instynktowny respekt. Przywódca Sekty jest mężczyzną w średnim wieku, o imponującym wzroście. Ciemne włosy, poprzetykane gdzieniegdzie siwymi pasmami, nosi luźno opuszczone na ramiona. Zimne, stalowoniebieskie oczy często nieruchomo zastygają na tym czego nie widać, sprawiając wrażenie całkowicie nieobecnych.Mężczyzna rzadko rozstaje się ze swoim ulubionym ciemnoczerwonym płaszczem z kapturem, który mimo ze już znoszony i częściowo podarty u dołu, stanowi nieodłączny element jego stroju. Na bladej, surowej twarzy widać zwykle kilkudniowy zarost, zaś jasne włosy dość często są w sporym nieładzie. Draghmar wydaje się nie przejmować przyziemnymi sprawami. Niektórym może się nawet wydawać, że w ogóle nie interesuje się niczym innym niż swoimi eksperymentami, przez co jest mało spostrzegawczy, lecz to tylko pozory... Mężczyzna wie że czasem lepiej nie dać po sobie niczego poznać udając nie zainteresowanego, by w ten sposób poprzez zwykłą obserwację, dowiedzieć się więcej niż po kilku godzinach intensywnej rozmowy. Miedzy innymi właśnie ten wrodzony spryt sprawia że jego władza w Sekcie nigdy nie została podważona.Uwielbia wszelkiego rodzaju eksperymenty magiczne i alchemiczne, dlatego tez spędza dużo czasu w tajnym laboratorium sekty, gdzie nieustannie próbuje znaleźć sposób na ożywienie martwej tkanki, do czego to przyczyniła się śmierć ulubionego nietoperza Gacka ( ;)) Oprócz nekromanckich zainteresowań, ma tez wiele innych pasji. Jak na przywódcę Sekty przystało ciekawią go najróżniejsze artefakty, jakie powstały we wszystkich możliwych światach, które dotąd przemierzała Sekta. Codziennie przynajmniej godzinę czasu spędza w magicznej bibliotece Axela Yellowa szukając kolejnych, cennych trofeów do odkrycia i poznania. Nie chce by piękne (i często niebezpieczne) legendarne przedmioty wpadły w łapy prostych rabusiów czy handlarzy.Jeśli chodzi o kontakty z otoczeniem, to zwykli ludzie denerwują go głównie z dwóch powodów :- chcą rozmawiać- chcą podstępnie lub jawnie zdobyć artefakty od lat gromadzone przez Sektę.Gdy dojdzie do drugiej opcji, najczęściej nie kończy się to najlepiej dla „chcącego”. Przywódca Sekty potrafi być bezlitosny, kiedy sytuacja tego wymaga i użyć na delikwencie bez wahania najgorszych możliwych klątw (od lat specjalizuje się w tym rodzaju magii).Osoby z poza sekty przy pierwszym spotkaniu zwykle odbierają go jako osobę ponurą, która nie wie co to śmiech. Jego towarzysze wiedzą jednak ze ich przywódca lubi czarny humor i wszelkiego rodzaju złośliwości, którymi to nie zapomina ich od czasu do czasu uraczyć.Zdanie, które najczęściej można od niego usłyszeć, to:„Nie mam czasu na głupoty”
 
Jak na brak uzdolnień literackich Draghmarze, to napisałeś zdómiewająco dobre opowiadanie.Dwa spostrzeżenia jakie mam ci do przekazania to: 1. Zdaje się, że masz kłopoty z literami "ż" i czasami z "ą" na swojej klawiaturze komputerowej.2. Raz zamiast "y" napisałeś "o" i w wyrazie świata zjadłeś ostatnią sylabę, czyli "ta".Ale poza tymi drobiazgami jest świetnie, moje szczere wyrazy uznania. Jeszcze jedno niepotrzebnie w wyrazie jedna na końcu napisałeś literę "k", a tym wyrazem gdzie pomyliłeś "o" z "y" jest wyraz "bo", a powinno być "by".Fraza powinna brzmieć " by sobie coś przypomnieć", a nie "bo sobie coś przypomnieć".
 
a Ty napisales "zdómiewająco" Draghmar, z Twojej postaci nie podoba mi się tylko podskakiwanie mojej postaci a poza tym no to poprostu świetna postać
 
Fabuła znaku na przedramieniu:Okszim dawno temu zaciągnął się jako najemnik do armii o której wiedział tylko tyle,że wyruszają ja coś w stylu krucjaty.Wsiadł na statek i odpłynął razem z tysiącami innych ochotników jak on w morze.Obiecano mu wielkie bogactwa a sporą sumkę dostał jako zaliczkę...zakopał ją nieopodal portu z którego wypływał. Każdemu najmenikowi walczącemu w i imię "Świętej sprawy" jak to możni dowódcy nazywali wypalano na przedramieniu mały znak-kościotrupią dłoń dzierżącą miecz. Gdy cała armia dopłynęła do brzegu,nikt z najemników,nie wiedział gdzie się znajdują.Po krótkim marszu z mgły wyłoniła się wielka twierdza,większa niż 3 miasta a mury jej były takiej grubości,że idąc po szczycie 5 koni mogło się bez trudu minąć,najwyższe wieże gineły w chmurach a fosa była tak głęboka,że miejscami lawa spod skorupy ziemskiej wypływała. Dopiero tutaj żołnierze dowiedzieli się,że oto przed nimi znajduje się nieznany ląd.Dotąd ludzie myśleli iż to tutaj kończy się świat.Ale aby poznać "Nowy świat" trzeba było stoczyć wielką bitwe z najgroźniejszymi stworzeniami pod słońcem,które zamieszkiwały ten teren. Wielka armia ludzka stanęła naprzeciw jeszcze większej armii zwierząt i potworów..z każdego gatunku po kilku przedstawicieli...Niestety ludzie przegrali bitwe a garstka ocaleńców zbiegła w kierunku morza i słuch po nich zaginął...władcy krain starali się zatuszować tą porażkę,niewiele osób poznało tę tajemnicę..aż nagle pojawił się w miasteczku on...jeden z ocalonych wojów,jednak stało się to niewygodne dla możnowładcy...przecież przez niego może wydać się największa tajemnica w dziejach ludzkości...mogłoby to doporwadzić do buntu,wielkiego chaosu... A Okszim dzięki właśnie tym balladom zyskał respekt w mieście i jest "najmożniejszym z możnych" do czasu przybycia Wiedźmina? (może jakiś pojedynek,współpraca itp.)
 
Marcin Skowrońs said:
Uspokój się trochę z tym wypominaniem błędów, to nie jest jakieś dyktando tylko normalne forum gry. No chyba, że się zbijasz, jak tak to rób to dalej Z tego wszystkiego teraz zaczynam sprawdzać czy nie mam jakiś błędów w postach
 
Mam takie małe noobowskie pytanie co trza zrobić żeby dołączyć do tej Sekty jeśli w ogóle jest to możliwe?
 
Top Bottom