Sens życia, filozofia, polityka, gospodarka

+
Status
Not open for further replies.
Lech Kaczyński nie był "moim" prezydentem i nie czułem się przez niego reprezentowany. To co się dzieje obecnie w niektórych mediach zakrawa co najmniej hipokryzję. Wystawianie pośmiertnej laurki i gloryfikowanie zasług prezydenta uważam za żenujące. Zwłaszcza w mediach, które były nastawione krytycznie do działań Lecha Kaczyńskiego. Owszem, żel mi ludzi którzy zginęli w katastrofie, ale tylko i wyłącznie na czysto ludzkiej płaszczyźnie, nikt nie powinien ginąć w tak tragicznych okolicznościach.
 
Po pierwsze, muszę pochwalić najnowocześniejszą technologię "READ MORE" - w przypadku Fileemona sprawuje się znakomicie!Po drugie, ciąg dalszy telenoweli Undomiel9 vs Modern_Buddah:
undomiel9 said:
To jeszcze tak na szybko do kolegi Bredzia:Faktycznie, mamy problem fundamentalny - tkwi w definicji. Mój patriotyzm jest sienkiewiczowski, a Twój - pragmatyczny. O ile to drugie to nie oksymoron ;)Mówiąc prościej - ja kocham kraj za nic, a Ty analizujesz, czy masz za co i jeśli uznasz, że nie, to nie kochasz, bo możesz swoją energię spożytkować korzystniej, na przykład chwaląc Buddę.
A więc co - kochasz bo... Bo tak? "Bo tak" to dość dziecinne wytłumaczenie. Można kochać wszystko "bo tak", nie tylko swój naród. Ewentualnie kochasz Polskę "bo tak", natomiast innych państw nie kochasz, bo ich nie lubisz (a czemu? "Bo nie"). Ja nie kocham Polski, bo w imię miłości do Polski można krzywdzić Polaków - tak jak w imię przepisów prawnych można bezsensownie krzywdzić ludzi, których te przepisy miały chronić. Mógłbym tak pierpzyć jeszcze długo, ale powiem krótko - nie jestem patriotą, bo nie jestem dumny z bycia Polakiem. Mamy piękną historię, ale postrzegani jesteśmy jako brudasy, złodzieje, emigranci (tacy Rumuni czy Chińczycy), pijacy, a nie jako Kopernicy, Piłsudscy itd. Polski nie kocham, bo dla mnie Polska to byt abstrakcyjny. Ziemie polskie... Choć nie zwiedzałem świata i nie wiem jak jest gdzie indziej, to kocham je, bo się do nich przywiązałem. Polacy - z tym bywa różnie, w internetach poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy nie są Polakami, więc tu narodowość chyba nie ma wpływu większego niż data urodzenia... Bla bla bla, nienawidzę się za te priedolenie :D
undomiel9 said:
Każdy żyje jak chce i czym chce, przy czym ja mam niejako za sobą kilkaset lat tradycji i wiary; oraz naukę wyniesioną ze szkoły, że kosmopolityzm w nadmiarze szkodzi każdemu narodowi, o ile 'naród', 'Ojczyzna' i 'patriotyzm' są uznawane za wyższą wartość. Póki co tzw. elity intelektualne każdego kraju tak właśnie to traktują.A co Ty masz?
Żeby nie zanudzać pojadę z grubej: ja mam za sobą niebieskiego, galaktycznego podróżnika, który mówi, że nauka to coś innego niż dogmat nie mający żadnej wartości merytorycznej;
 
Blodeweed said:
Lech Kaczyński nie był "moim" prezydentem i nie czułem się przez niego reprezentowany. To co się dzieje obecnie w niektórych mediach zakrawa co najmniej hipokryzję. Wystawianie pośmiertnej laurki i gloryfikowanie zasług prezydenta uważam za żenujące. Zwłaszcza w mediach, które były nastawione krytycznie do działań Lecha Kaczyńskiego. Owszem, żel mi ludzi którzy zginęli w katastrofie, ale tylko i wyłącznie na czysto ludzkiej płaszczyźnie, nikt nie powinien ginąć w tak tragicznych okolicznościach.
Umyka Ci najważniejsze. To nie był jakiś tam pan Kaczyński, tylko J.E. Prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński. Głowa państwa uosabia siłę, powagę i godność Polski i jej obywateli. Kropka.I stąd żałoba. Jaki by nie był, Lech Kaczyński był prezydentem Polski, czyli także moim i Twoim. A to, że ideologicznie był ode mnie biegunowo różny nie ma w tej kwestii ŻADNEGO znaczenia.Także daruj sobie gadki o hipokryzji i żałości.PS. Jeszcze dodam, że zamknięcie wątku "prezydent nie żyje" i przeniesienie tego tutaj to jakieś nieporozumienie :/
 
daGeralD said:
daGeralD said:
Lech Kaczyński nie był "moim" prezydentem i nie czułem się przez niego reprezentowany. To co się dzieje obecnie w niektórych mediach zakrawa co najmniej hipokryzję. Wystawianie pośmiertnej laurki i gloryfikowanie zasług prezydenta uważam za żenujące. Zwłaszcza w mediach, które były nastawione krytycznie do działań Lecha Kaczyńskiego. Owszem, żel mi ludzi którzy zginęli w katastrofie, ale tylko i wyłącznie na czysto ludzkiej płaszczyźnie, nikt nie powinien ginąć w tak tragicznych okolicznościach.
Umyka Ci najważniejsze. To nie był jakiś tam pan Kaczyński, tylko J.E. Prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński. Głowa państwa uosabia siłę, powagę i godność Polski i jej obywateli. Kropka.I stąd żałoba. Jaki by nie był, Lech Kaczyński był prezydentem Polski, czyli także moim i Twoim. A to, że ideologicznie był ode mnie biegunowo różny nie ma w tej kwestii ŻADNEGO znaczenia.Także daruj sobie gadki o hipokryzji i żałości.PS. Jeszcze dodam, że zamknięcie wątku "prezydent nie żyje" i przeniesienie tego tutaj to jakieś nieporozumienie :/
Może Ty sobie daruj te wzniosły gadki - hipokryzja jest, ponieważ gloryfikować swojego PREZYDENTA jego wielce oddani poddani mogli również przed katastrofą :p
 
ModernBuddah said:
Może Ty sobie daruj te wzniosły gadki - hipokryzja jest, ponieważ gloryfikować swojego PREZYDENTA jego wielce oddani poddani mogli również przed katastrofą :p
Świat nie jest zbudowany zero-jedynkowo, pomiędzy gloryfikowaniem a opłakiwaniem jest gigantyczna przestrzeń, którą można zapełnić na wiele sposobów.
 
O, Bredziu, ja to zawsze chętnie pociągnę, aczkolwiek coraz mniej w tym widzę sensu, bo oboje jesteśmy uczepieni swego i nie puścimy tak łatwo ('tak łatwo' = bo strona przeciwna argumentuje swoimi odczuciami, które nie są naszymi odczuciami, gdyż są odczuciami strony przeciwnej).A, żeby reszty nie zanudzać, sprowokuję wycelowane w Ciebie Read More:Tak. Kocham, bo dość istotne tak: bo tu się urodziłam, tu mieszkam. Bo tej miłości nauczyli mnie moi rodzice i dziadkowie, w tym śp. babcia, która uciekała przed sowietami z hrabiowskiego majątku pod Wilnem, żeby na koniec zamieszkać w sypiącym się poniemieckim domu w małym miasteczku na Mazurach. Bo jej rodzice tam, na obecnych terenach litewskich, kochali Polskę, której nie było - i nauczyli ją tego.I kochała Polskę wtedy, kiedy drukowała ulotki do trzeciego obiegu, a jej starszy syn zdezerterował z wojska. Kiedy jednego dnia nie było na chleb, a drugiego piekła kaczkę na obiad... kiedy kilka lat temu urządzano obchody rocznicy założenia harcerstwa w naszym mieście, harcerstwa, które sama organizowała, a jej na uroczystości nie zaproszono. Kiedy patrzyła, jak ukochana przez nią prawica wykańcza się wzajemnie, a bohater walki o prawdziwą niepodległość kraju okazuje się być TW Bolkiem.I też mogłabym tak długo, ale może już łapiesz sens.Kocham, bo tak. Widzę wady, jasne. Krytykuję je. Ubolewam, że nie jest lepiej. Mogę mało zmienić, może nawet mało chcę - ale w sytuacji takiej, jak ta sobotnia, czuję silną więź z tym państwem i mam wielkie poczucie straty... a nie głosowałam na Kaczyńskiego i uważałam PiS za partię złą. Ty tego nie odczuwasz, bo?... W imię miłości do czegokolwiek można krzywdzić cokolwiek, jeśli opacznie się pojmuje dobro i zło, więc Twój argument nie przystaje do tego konkretnego przypadku.Mam zasadniczo w nosie, jak jesteśmy postrzegani, bo po pierwsze ja sama nie umiem się momentami powstrzymać od 'postrzegania', a po drugie, jeśli ktoś 'postrzega' i nie pozwala sobie samemu wyprowadzić się z błędu, weryfikując te stereotypy, to jest to jego problem. Ja swoje opinie umiem zweryfikować, jeśli mam okazję.I jeszcze o kosmopolityzmie: taka reklama kiedyś była o Ace czy innym szicie... gustownie ubrana starsza pani tłumaczyła swojej synowej, używającej płynu innej firmy, że 'jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego'. Kiedy jesteś obywatelem świata, to nie masz swojego miejsca, takiego naprawdę swojego.Ale fakt - nie musisz mieć.Otóż, widzisz - ja muszę i się tego wcale nie wstydzę, chociaż to moje miejsce jest dalekie od ideału i niewiele mi daje. Jednak... na dobre i na złe, właśnie tu. Może dlatego inne postawy nazywam egoistycznymi, że miłość to dla mnie uczucie bezwzględne, nie liczące zysków i strat.Cieszę się, że to mam ;)
 
No jak ładnie się rozpisałaś, czyli jednak za nic Polski nie kochasz, też masz jakieś swoje powody - chociażby przywiązanie. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Prezydent (nowy, następca Kaczyńskiego, bo Kaczyński nigdy by tego nie zrobił...) wypowiada wojnę Iranowi. Atakują więc nas Irańczycy, a my dzielnie walczymy, bronimy naszej ojczyzny, a potem kontraatakujemy i bombardujemy ich obiekty strategiczne, czasami przypadkowo szpitale i meczety. Robimy to z dobrych pobudek, wszak patriotycznych! Ja nie mam swojego miejsca? Moim miejscem jest cały świat jak wspomniałaś. Twoje jest lepsze, bo jest mniejsze? Więc moje jest jeszcze lepsze, bo moim jest dom.I tu nie chodzi o odmienne fundamenty emocjonalne swoich poglądów, tylko o logiczne połączenie argumentów, które się wypowiada.
 
undomiel9 said:
I kochała Polskę wtedy, kiedy drukowała ulotki do trzeciego obiegu
chyba raczej drugiego, bo to był ten "walczący z systemem", a trzeci to był totalny underground, anty-wszystko itd. którego poglądy bardzo dobitnie wyraził "Wiersz wspólny (półfinałowy)" Marcina Barana, Marcina Sendeckiego i Marcina Świetlickiego (z których żaden nie miał na imię Marcin, co ciekawe)Napisalibyśmy wierszepełne niezłych ideilub jakichkolwiekAle, drogi Julianie,żadna nie stoi za oknem.Tak, za oknem ni ch*ja idei.takie małe sprostowanie z mojej strony, bo bardzo mi się ten wiersz spodobał i chciałem nim błysnać
 
Zarzucasz mi nielogiczność, mam wrażenie, ale jakoś nie widzę przykładu. Może nielogicznie patrzę ;)A wyobraźmy sobie taką sytuację: Twój przyjaciel/ojciec/matka/chomik robią coś, czego Ty byś nigdy nie zrobił; mają swoje powody, walczą o coś dla siebie, potrzebują czegoś... nie wnikasz, bo tak naprawdę nie znasz przyczyn do końca. W każdym razie ich działania przysparzają komuś bólu, a Tobie może nie tyle jest wstyd, co jesteś tym zaskoczony i rozczarowany.Idziesz, jak rozumiem, szukać sobie innej rodziny, przyjaciela, chomika? Zmieniasz nazwisko? Czy po prostu odcinasz się od incydentu, nie mogąc w żaden sposób wpłynąć na cudze działanie, ani perswazją, ani chłodnym argumentowaniem logicznym, ani rzucaniem talerzami w proteście... ale nadal nazywasz ojca ojcem, a swojego chomika swoim?Przykład skrajny, zminimalizowany do Twojego miejsca na ziemi - ale chyba dobrze obrazuje moją myśl: że można się z kimś nie zgadzać, ale nie przestaje się od tego kochać.@Agloval, a tak, rozpędziłam się.
 
http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/pierwsza-para-spocznie-na-wawelu,1464022Pojawiają się głosy, że para prezydencka spocznie w niedziele w katedrze na Wawelu. Nie wiem jak Wy ale ja mam mieszane uczucia co do tego. Z jednej strony nie wiem czy prezydent uczynił aż tak wiele by być złożonym w tak ważnym miejscu. Z drugiej strony mam w głowie słowa jakiegoś felietonisty, który wypowiedział się o tym dziś w tv. Powiedział on że skoro tak często mieszaliśmy z błotem prezydenta za jego życia, to może chociaż teraz po jego śmierci okażmy mu szacunek jako wielkiemu patriocie mającemu na uwadze dobro naszego kraju.E:W tych dniach wiele rzeczy szokuje...Choćby emisja "Majki" na Tvn-ie pare minut po relacji z przewiezienia Pierwszej Damy do Pałacu Prezydenckiego.
 
undomiel9 said:
A wyobraźmy sobie taką sytuację: Twój przyjaciel/ojciec/ojciec/matka/chomik robią coś, czego Ty byś nigdy nie zrobił; mają swoje powody, walczą o coś dla siebie, potrzebują czegoś... nie wnikasz, bo tak naprawdę nie znasz przyczyn do końca. W każdym razie ich działania przysparzają komuś bólu, a Tobie może nie tyle jest wstyd, co jesteś tym zaskoczony i rozczarowany.Idziesz, jak rozumiem, szukać sobie innej rodziny, przyjaciela, chomika? Zmieniasz nazwisko? Czy po prostu odcinasz się od incydentu, nie mogąc w żaden sposób wpłynąć na cudze działanie, ani perswazją, ani chłodnym argumentowaniem logicznym, ani rzucaniem talerzami w proteście... ale nadal nazywasz ojca ojcem, a swojego chomika swoim?Przykład skrajny, zminimalizowany do Twojego miejsca na ziemi - ale chyba dobrze obrazuje moją myśl
Przykład raczej obrazuje to, że jesteś w błedzie:Rodzina to Polska. Ja nie zmieniam tej rodziny, nie zrezygnowałem z obywatelstwa polskiego, nie przestałem nazywać się Polakiem. Nie chwalę jednak poczynań tej rodziny, a zatem odcinam się - tak jak w przykładzie. A zatem nie jestem patriotą. Ty jesteś patriotą, Twój patriotyzm jest wyrazem poparcia.Jeżeli będzie wojna, patriota nie spyta się, czy jego naród ma słuszność, ale po prostu będzie walczył. Jeżeli Twój brat coś nabroi - wstawisz się za nim, bez względu na okoliczności?Bjacz, Twoje słowa zszokowały przycisk:http://img709.imageshack.us/img709/6792/undefineds.jpg
 
No to znowu mamy, Bredziu, problem definicyjny. Wg Ciebie patriotyzm oznacza pełne poparcie dla wszelkich działań - a wg mnie oznacza poparcie takich działań, które służą dobru kraju.Pytanie sprawdzające: w latach 70-tych prawdziwy patriota wywieszał flagę 3 maja czy nie? I jak na wywieszoną flagę reagowała milicja, siły porządkowe?
 
Bjacz said:
http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/pierwsza-para-spocznie-na-wawelu,1464022Pojawiają się głosy, że para prezydencka spocznie w niedziele w katedrze na Wawelu. Nie wiem jak Wy ale ja mam mieszane uczucia co do tego. Z jednej strony nie wiem czy prezydent uczynił aż tak wiele by być złożonym w tak ważnym miejscu. Z drugiej strony mam w głowie słowa jakiegoś felietonisty, który wypowiedział się o tym dziś w tv. Powiedział on że skoro tak często mieszaliśmy z błotem prezydenta za jego życia, to może chociaż teraz po jego śmierci okażmy mu szacunek jako wielkiemu patriocie mającemu na uwadze dobro naszego kraju.
Wawel to szczególne miejsce i to zarówno historycznie, jak i jako... nekropolia narodowa.Jeśli spojrzeć na dorobek Kaczyńskiego - działalność opozycyjna, bycie wysoko, choć czasem w cieniu, bez afiszu, potem działalność już w III RP, po prezydenturę i tragiczną śmierć w drodze na oficjalne uroczystości państwowe. Oczywiste, że to musi budzić emocje. Dla wielu z nas już samo to miejsce przywołuje nieco inne skojarzenia i odczucia.Jednak myślę że nie mogę ocenić jednoznacznie na 'tak' lub 'nie' - bo raz, że za krótko żyję, a dwa - jak upadał PRL to ja byłam na etapie piaskownicy i niewiele pamiętam, tylko te emocje i nadzieje dorosłych. Jednak jakoś nie słyszałam, by mu ktoś wywlekał coś, tak jak chociażby wspomnianego TW Bolka przypisuje się Wałęsie. Zresztą, Ci którzy w tamtych czasach działali to myślę że wiedzą, kto sypał. A sam Wałęsa się przyznał, tylko po 30 minutach zmienił zdanie i idzie w zaparte do dnia dzisiejszego. Reasumując, nie odpowiem jednoznacznie czy to dobrze, czy źle, bo uważam, że nie mam do tego prawa, tak jak większość ludzi z mojego pokolenia. Jednak skoro Kaczyńskiego chcą tam pochować, to Kaczorowskiego także imho powinni. Świątynia Opatrzności Bożej (także wymieniana) wydaje mi się z kolei miejscem niestosownym, gdyż jest to po prostu plac budowy. A Powązki - pomijając już to, że mają ograniczoną pojemność, to jednak z rangą troszkę coś nie tak jak dla mnie - zdewaluowano ją trochę, gdyż wiele osób o znacznie mniejszych dokonaniach (tak, dokonaniach, obok wpadek dokonań było całkiem sporo) tam spoczywa, więc...
 
Wawel? Jak dla mnie to absurd, to miejsce kojarzy mi się z pochówkiem osób Wielkich, a nie tylko znanych i lubianych dopiero po śmierci.Co do Kaczorowskiego, to coś słyszałem, że jego mają chować w Londynie, ale nie wiem ile w tym prawdy.
 
Firnomir said:
Co do Kaczorowskiego, to coś słyszałem, że jego mają chować w Londynie, ale nie wiem ile w tym prawdy.
Zmieniono zdanie w tej kwestii i jednak pozostanie w Polsce. No chyba, że znowu komuś się odwidzi.Co do tej wielkości, to pragnę zauważyć, że dzisiaj trochę inaczej na to się patrzy. Ludzi pokroju Mickiewicza, Słowackiego i innych tam spoczywających dzisiaj po prostu nie ma i nie będzie - to znak naszych czasów.
 
Kombatanci, weterani, partyzanci czy przywódcy wolnościowi to dla mnie ludzie zdecydowanie większego formatu, niż niezdecydowani i niekonsekwentni poeci, choćby nie wiem jak dobrzy.Bez względu na czyjąś w tym temacie opinię, taki Mickiewicz nie ma wg mnie startu do Piłsudskiego.
 
Szczerze powiedziawszy.... Wku*wiają mnie z tym, że mają zamiar pochować Kaczyńskiego razem z pierwszą damą w jednej krypcie z Piłsudskim. Za co?! Pytam: za jakie to zasługi ma tam zostać pochowany człowiek, który IMO był najbardziej nieudolnym prezydentem odrodzonej RP? Za to, że zginął tragicznie? Toż to wszystko nonsens jest i bzdura! Za rok albo dwa wszyscy będą tego żałować i będą kombinować z przenoszeniem ciał -.-'O durnej inicjatywie nazwania stadionu narodowego imieniem Kaczyńskiego już nie wspomnę.
 
IMHO Lech Kaczyński to był dobry prezydent. Nie znam się na polityce, ale wiem, że godnie reprezentował nasz kraj. Był profesorem/doktorem habilitowanym i z tego co wiem, to miał czyste papiery. Miał też w sobie pewną godność, która pasowała do tego urzędu. Miał też doświadczenie.Zaznaczę również, że za mojego życia urzędował elektryk z niepewną przeszłością i socjalista, który lubił sobie wypić - choć nie robił tego chyba tak jawnie za swojego urzędu.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom