O, Bredziu, ja to zawsze chętnie pociągnę, aczkolwiek coraz mniej w tym widzę sensu, bo oboje jesteśmy uczepieni swego i nie puścimy tak łatwo ('tak łatwo' = bo strona przeciwna argumentuje swoimi odczuciami, które nie są naszymi odczuciami, gdyż są odczuciami strony przeciwnej).A, żeby reszty nie zanudzać, sprowokuję wycelowane w Ciebie Read More:Tak. Kocham, bo dość istotne tak: bo tu się urodziłam, tu mieszkam. Bo tej miłości nauczyli mnie moi rodzice i dziadkowie, w tym śp. babcia, która uciekała przed sowietami z hrabiowskiego majątku pod Wilnem, żeby na koniec zamieszkać w sypiącym się poniemieckim domu w małym miasteczku na Mazurach. Bo jej rodzice tam, na obecnych terenach litewskich, kochali Polskę, której nie było - i nauczyli ją tego.I kochała Polskę wtedy, kiedy drukowała ulotki do trzeciego obiegu, a jej starszy syn zdezerterował z wojska. Kiedy jednego dnia nie było na chleb, a drugiego piekła kaczkę na obiad... kiedy kilka lat temu urządzano obchody rocznicy założenia harcerstwa w naszym mieście, harcerstwa, które sama organizowała, a jej na uroczystości nie zaproszono. Kiedy patrzyła, jak ukochana przez nią prawica wykańcza się wzajemnie, a bohater walki o prawdziwą niepodległość kraju okazuje się być TW Bolkiem.I też mogłabym tak długo, ale może już łapiesz sens.Kocham, bo tak. Widzę wady, jasne. Krytykuję je. Ubolewam, że nie jest lepiej. Mogę mało zmienić, może nawet mało chcę - ale w sytuacji takiej, jak ta sobotnia, czuję silną więź z tym państwem i mam wielkie poczucie straty... a nie głosowałam na Kaczyńskiego i uważałam PiS za partię złą. Ty tego nie odczuwasz, bo?... W imię miłości do czegokolwiek można krzywdzić cokolwiek, jeśli opacznie się pojmuje dobro i zło, więc Twój argument nie przystaje do tego konkretnego przypadku.Mam zasadniczo w nosie, jak jesteśmy postrzegani, bo po pierwsze ja sama nie umiem się momentami powstrzymać od 'postrzegania', a po drugie, jeśli ktoś 'postrzega' i nie pozwala sobie samemu wyprowadzić się z błędu, weryfikując te stereotypy, to jest to jego problem. Ja swoje opinie umiem zweryfikować, jeśli mam okazję.I jeszcze o kosmopolityzmie: taka reklama kiedyś była o Ace czy innym szicie... gustownie ubrana starsza pani tłumaczyła swojej synowej, używającej płynu innej firmy, że 'jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego'. Kiedy jesteś obywatelem świata, to nie masz swojego miejsca, takiego naprawdę swojego.Ale fakt - nie musisz mieć.Otóż, widzisz - ja muszę i się tego wcale nie wstydzę, chociaż to moje miejsce jest dalekie od ideału i niewiele mi daje. Jednak... na dobre i na złe, właśnie tu. Może dlatego inne postawy nazywam egoistycznymi, że miłość to dla mnie uczucie bezwzględne, nie liczące zysków i strat.Cieszę się, że to mam