Jak mnie wychowywano, to z reguły był to system "bezkontaktowy", moi rodzice byli bardzo konsekwentni (a konsekwencja jest tu kluczem), oraz sporo tłumaczyli. Jednak nie zawsze się to sprawdza. Pamiętam jak byłem kurduplem i moja mama była ze mną w sklepie, oczywiście zobaczyłem jakieś autko bezprzewodowe horrendalnie drogie i zacząłem robić scenę, by mamusia kochana mi kupiła (płacz, krzyk, tupanie nóżkami, uciekanie, leżenie na ziemi itp.) dostałem wtedy klapsa, a mama była w stanie zrobić resztę zakupów. Teraz spróbujmy dziecko, które wejdzie w taki tryb przekonać słowami, czy groźbami... Powodzenia.
Cała sytuacja skończyła się happy endem, bo dostałem samochodzik na święta. ;P
Cała sytuacja skończyła się happy endem, bo dostałem samochodzik na święta. ;P