Sens życia, filozofia, polityka, gospodarka

+
Status
Not open for further replies.
Wybacz Firnomir, opisałeś się, ale widać za głupi jestem. Nadal nie rozumiem. Wygląda to tak jakbyś zaprzeczał sam sobie.

Co do tej wrzawy z przedstawieniem. Nie wypowiadałem się na ten temat, bo nie znałem szczegółów. Dopiero dziś pierwszy raz na Polsacie zobaczyłem babcie śpiewające pieśni religijne. Straszne.
 
Last edited:
Wybacz Firnomir, opisałeś się, ale widać za głupi jestem. Nadal nie rozumiem. Wygląda to tak jakbyś zaprzeczał sam sobie.

Wskaż więc miejsce, w którym sam sobie zaprzeczam - a wówczas umilknę i zacznę się nad sobą głęboko zastanawiać, bo moje poglądy są niespójne. Albo tego nie rób - ale sam wiesz, co to będzie oznaczać. ;)
 
Świadkowie Jehowy mają imponującą znajomość Biblii, ale jeśli nie da się im narzucić reguł dyskusji, to rozmowa jest nie tylko jałowa, ale też irytująca.
Nigdy jakoś z nimi dłużej nie rozmawiałam. Biorę te broszurki, obiecuję, że poczytam w domu i wyrzucam do kosza. Tak najłatwiej uniknąć wciągnięcia w religijne dyskusje, bo ma taką zasadę, że ja nikogo do mojej wiary nie przekonuję, bo to indywidualna sprawa każdego człowieka w co wierzy, jeśli w ogóle, więc nie życzę sobie żeby ktoś ingerował w moje poglądy religijne. Biblia to jedna z podstawowych lektur historyka sztuki, dla mnie to książka w której szukam czegoś innego, więc mogłabym się z takimi Świadkami nie dogadać.
 
Właściwie wychodzi z tych wywodów, że ludzie mogą sobie wybierać, a rządzący i tak powinni robić swoje.

Wolałbym, żebyś udowadniając mi sprzeczność posługiwał się moimi słowami - idealnym modelem byłoby
tu Firnomir mówi, że p
tu Firnomir mówi, że nie-p
ale spoko, odniosę się i do tego. To prymitywne uproszczenie, ale tak, niezależnie od tego, kto zostanie wybrany, rządzący mają "robić swoje". To znaczy, że po pierwsze - w ramach prawa, umów międzynarodowych i konstytucji, a po drugie - z poszanowaniem praw człowieka. Jako katolik musisz być prawnonaturalistą, więc nie możesz negować ich obiektywnego istnienia poza ww. dokumentami. Innymi słowy: rząd może robić co chce, ale w dość ciasnych granicach. Wyznaczanie tych granic to od kilkuset lat jedna z najlepszych rzeczy, jakie ludzkość wymyśliła.
 
Nigdy jakoś z nimi dłużej nie rozmawiałam. Biorę te broszurki, obiecuję, że poczytam w domu i wyrzucam do kosza. Tak najłatwiej uniknąć wciągnięcia w religijne dyskusje, bo ma taką zasadę, że ja nikogo do mojej wiary nie przekonuję, bo to indywidualna sprawa każdego człowieka w co wierzy, jeśli w ogóle, więc nie życzę sobie żeby ktoś ingerował w moje poglądy religijne. Biblia to jedna z podstawowych lektur historyka sztuki, dla mnie to książka w której szukam czegoś innego, więc mogłabym się z takimi Świadkami nie dogadać.
Ja bym nawet się w dysputę wdał (wszak retorykę trza rozwijać), choć i tak uważam, że dopóki nie wykuję na blachę Biblii, Tory, Talmudu i Koranu, jestem raczej z góry na przegranej pozycji.
 
Abstrahując od niewykonalności takiego postulatu, to oczywiście, że nie - możesz głosować na partię X, jeśli Cię ona przekona, że są katolikami, Ty jesteś katolikiem i razem zbawicie Polskę. To samo ze wszystkimi innymi religiami. Możesz też głosować na partię Y, bo obiecuje ona promować wartości związane ze światopoglądem Z - oczywiście w moim świecie promowanie tego Z przez państwo byłoby bardzo mocno ograniczone.

Bo nie wolno nikomu niczego narzucać.
Nie wolno nikomu niczego narzucać. Nie wolno narzucać. NARZUCAĆ. NICZEGO. NIKOMU
Jesteś za obowiązkiem płacenia składek ZUS, obowiązkiem chodzenia do szkoły. I pewnie wieloma innymi rzeczami.
Hipokryta.
 
@Firnomir Problem jest taki, że dowodzisz czegoś, argumentujesz, ale ja nie potrafię wyłapać do czego to się odnosi.
Czy ksiądz nie może poprzeć polityka? Czy nie może wyrazić tego poparcia z ambony?
 
Jesteś za obowiązkiem płacenia składek ZUS, obowiązkiem chodzenia do szkoły. I pewnie wieloma innymi rzeczami.
Hipokryta.

Jestem też np. za narzucaniem ludziom niezabijania się wzajemnie. Faszysta ze mnie straszny, wiem. Jak coś, to nie musisz się silić na odpowiedź, bo mam zbyt słabą opinię na Twój temat, by z Tobą rozmawiać, sorki.

@Firnomir Problem jest taki, że dowodzisz czegoś, argumentujesz, ale ja nie potrafię wyłapać do czego to się odnosi.
Cóż na to poradzę. Raz sobie zaprzeczam, teraz Ty nie rozumiesz...

Czy ksiądz nie może poprzeć polityka? Czy nie może wyrazić tego poparcia z ambony?

Obecnie - może. Niestety. Ksiądz oczywiście powinien móc głosować samemu. Albo prywatnie namawiać sąsiada do głosowania na partię X - ale jako sąsiad, nie ksiądz. Namawianie do głosowania na partię X z ambony powinno być imho karalne. Tak samo wykładowca nie powinien mówić studentom na kogo mają głosować podczas wykładu, dowódca swoim żołnierzom, szef pracownikom etc.
 
Jestem też np. za narzucaniem ludziom niezabijania się wzajemnie. Faszysta ze mnie straszny, wiem. Jak coś, to nie musisz się silić na odpowiedź, bo mam zbyt słabą opinię na Twój temat, by z Tobą rozmawiać, sorki.
Zniżę się na chwilę do poziomu socjalistów i odpowiem.
Porównujesz zakaz robienia szkody (jaką jest zabijanie) do obowiązku czynienia szkody - jaką jest zabieranie przez państwo ludziom ich ciężko zarobionych pieniędzy.
Wymyśl lepsze porównanie bo to jest .... znaczy się jest na Twoim poziomie. Postaraj się bardziej.
 
Last edited:
Tak, cały czas nie rozumiem.

Wychodzi na to, że ksiądz w ogóle nie może namawiać do głosowania na jakąkolwiek partię, bo zawsze jest dowódcą dla swoich owieczek, także w prasie. Właściwie żaden katolik nie powinien, bo a nuż czyni to z nakazu jakiegoś księdza.
Czy wykładowca nie może wyrazić swojej opinii gdzieś publicznie, na przykład w prasie, dlatego, że mogą czytać to jego studenci?

Głosowanie samo w sobie jest tajne, więc wyborca nie jest zobowiązany do słuchania swojego przełożonego.
 
Tak, cały czas nie rozumiem.

Wychodzi na to, że ksiądz w ogóle nie może namawiać do głosowania na jakąkolwiek partię, bo zawsze jest dowódcą dla swoich owieczek, także w prasie. Właściwie żaden katolik nie powinien, bo a nuż czyni to z nakazu jakiegoś księdza.
Czy wykładowca nie może wyrazić swojej opinii gdzieś publicznie, na przykład w prasie, dlatego, że mogą czytać to jego studenci?

Głosowanie samo w sobie jest tajne, więc wyborca nie jest zobowiązany do słuchania swojego przełożonego.

Ale rozumiesz, że ludzie spełniają różne role społeczne? Jeśli osoba, która jest także księdzem, pisze felieton do gazety, bo jest też dziennikarzem, to robi to jako dziennikarz, nie ksiądz. Dalsze wywody nie mają sensu, przykład z wykładowcą jest analogiczny do księdza, potem znów bez sensu.
 
Powodem, dla którego Kościół jako instytucja nie powinien mieszać się do polityki jest jego specyfikacja. Instytucja religijna nie służy do agitowania politycznego, tylko do niesienia ludziom pociechy, nauki, umożliwienia im otworzenia się na duchowość - tak to, zdaje się, wygląda dla osób wierzących.A kiedy taka poszukująca wskazań duchowych osoba przychodzi na mszę i słyszy, żeby głosować/nie głosować na partię X, bo w przeciwnym wypadku będzie złym człowiekiem, to co taki człowiek ma sobie pomyśleć?

Poza tym - pomijacie jedną ważną rzecz. Kościół jako struktura organizacyjna jest niedemokratyczny. To znaczy, że zbiorowość (wiernych, szeregowych księży etc.) wspólnoty nie ma w nim żadnej realnej siły mogącej regulować wewnętrzne procesy decyzyjne Kościoła Rzymskokatolickiego. Realną i absolutną władzę ma jedynie stosunkowo wąska kasta biskupów, którzy mogą - ale wcale nie muszą i na ogół tego nie robią - słuchać głosów "z dołu" drabiny hierarchicznej, ale w żaden sposób nie są zobligowani do jakiejkolwiek reakcji na nie.

Przez lata naszej cywilizacji udało się wykreować system społeczny zwany demokracją liberalną. Jest to ustrój panujący obecnie w naszym pięknym, acz pokręconym kraju, choć relatywnie niewielu jego obywateli ma świadomość co to w praktyce oznacza. Dla większości Polaków "demokracja" oznacza, że Większość rządzi, a Mniejszość ma się grzecznie zamknąć i cieszyć, że Większość nie przegłosowała masowej eksterminacji Mniejszości, tylko łaskawie pozwoliła jej żyć. A to z demokracją nie ma nic wspólnego, bo sednem demokracji liberalnej jest takie nawigowanie zbiorowością społeczną, by nie naruszyć przy tym praw mniejszości.

I teraz - jaką mam gwarancję, że niedemokratyczny rząd KRK po objęciu władzy w demokratycznym państwie będzie chciał tę demokrację utrzymać? Żadną. W istocie, nie ma ani jednego kraju, w którym teokracja nie poskutkowałaby niewyobrażalnym okrucieństwem wobec mniejszości jakichkolwiek: etnicznych, seksualnych, wyznaniowych itd oraz skrajnymi nierównościami społecznymi.
 
@Misiael_1 Polska nie jest jednak teokracją, a w Europie, nie wliczając Watykanu, teokracji również nie ma i nie zapowiada się na to, by jakakolwiek powstała. Z pewnością KK jest instytucją mającą w Polsce spore wpływy, Twój ostatni akapit to jednak odseparowana od rzeczywistości bajeczka. Teokrację masz np. w Iranie i rzeczywiście to, co opisujesz, pasuje do Iranu. Porównaj jednak sobie Polskę czy jakikolwiek inny europejski kraj z Iranem, a zobaczysz, jak zabawne jest to porównanie.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom