Nie chcę wyjść na obrońcę Lecha Kaczyńskiego, ale jednak trochę moim zdaniem niesprawiedliwy jesteś, Mik@'el.
Mikel said:
Skoro nie znasz się na polityce, to czemu piszesz, że był dobrym prezydentem? Czy tylko ja widzę tu sprzeczność?
Moim zdaniem nie trzeba się znać na polityce, by ocenić, czy ktoś dobrze bądź źle wywiązywał się ze swoich obowiązków - to kwestia tego, co jest dla mnie istotne, a co mniej istotne, i jak pod tym kątem kogoś oceniam.Osobna kwestia to metody, jakimi się próbuje osiągnąć zamierzony cel. Bo tutaj to już można zmienić kryteria oceniania. I różne oceny wyjdą, wszystko zależy od kryteriów jakie się weźmie pod uwagę.Jednak dla mnie to wszystko kwestia umowna - inaczej go ocenia ktoś, kto korzystał z jego pomocy prawnej bo jej potrzebował za działalność opozycyjną za czasów PRLu, inaczej ktoś, kto nie miał styczności, inaczej ktoś o poglądach lewicowych, inaczej ktoś o poglądach prawicowych, a jeszcze inaczej dajmy na to politolog, socjolog itp itd. Zależy jakie kryteria i kto ocenia. A jak powszechnie wiadomo, ile ludzi, tyle opinii, albo i opinii więcej niż ludzi.Dla jednych jego wpadki były błahe, nieistotne, a dla innych go dyskwalifikowały jako głowę państwa. To był prezydent budzący wiele sprzecznych emocji, chyba najwięcej ze wszystkich dotychczasowych w III RP. Jaruzelskiego jako Prezydenta RP nie liczę tutaj, to osobna kwestia dla mnie.
Mikel said:
Podstawowy mankament śp. Prezydenta Kaczyńskiego - brak znajomości choćby jednego języka obcego (co wydaje się trochę dziwne, zważywszy na Jego wykształcenie, ale cóż, nie każdy musi mieć głowę do nauki języków).
W to akurat wierzyć mi się nie chce - skoro był doktorem habilitowanym, to jeden język musiał znać. No chyba, że odstawał od standardów. Przypuszczam, że tym językiem był rosyjski, z którym się nie afiszował. Bo przecież to był obowiązkowy język swego czasu... w tych dniach widziałam Tuska i Putina rozmawiających bez asysty osoby trzeciej, więc przypuszczam, że rozmawiali po rosyjsku. A Tusk też się nie przyznaje do znajomości tego języka. Może i nie mogą/li się pochwalić, że jest to jakaś super znajomość, ale w stopniu komunikatywnym by wystarczyła.To tak jak z Marią Kaczyńską - kreowaną na Matkę-Polkę siedzącą w domu, bez ambicji, w cieniu męża. A tymczasem kobieta miała i wykształcenie, i znała języki obce, w tym angielski i francuski biegle. To dla mnie największe zaskoczenie ostatnich dni. Może dlatego, że jakoś nie interesowałam się tym wcześniej, teraz też nie, ale jakoś mimowolnie się dowiaduję różnych rzeczy, gdy słyszę je po kilka razy. Strasznie męczą temat...
Mikel said:
Drugi - lekka wada wymowy oraz wynikający z tego "talent" do przekręcania wyrazów, a szczególnie nazwisk (Pereiro, Benhauer, czy Borubar).
Do wady wymowy dorzuciłabym spostrzeżenie, że szczególnie mu ona przeszkadzała gdy się zdenerwował. Wielu polityków ma wadę wymowy, inni nie potrafią poprawnie formułować wypowiedzi do mediów (czytaj: nudzą jak cholera) ale jakoś ich to nie dyskwalifikuje. No ale tak jakoś wyszło, że na hasło wada wymowy to jednak Kaczyński przychodził mi mimowolnie na skojarzenia. Jednak gdy był przygotowany dobrze, to muszę przyznać że rozumiałam co mówi, z czym czasem był spory problem.
Mikel said:
Trzeci - zbytnie przywiązanie do swojego środowiska politycznego. Można było odnieść nieraz wrażenie, że jest On mniej prezydentem Polski, a więcej prezydentem PiS-u i jego zwolenników (stąd tez wzięło się używane przez niektóre media określenie - PiSprezydent). Jakby ktoś pytał - za rządów PiS zawetował jedną ustawę, za rządów PO - siedemnaście.
Tutaj się nie zgodzę. Nie zgodzę się, gdyż co by nie powiedzieć, to wywodził się z PiSu. Tak jak Kwaśniewski z SLD. I jako kandydat i członek tego ugrupowania, był do niego zbliżony ideowo i programowo. Trudno więc oczekiwać, by PiS proponował pewne rozwiązania prawne zbliżone do tych proponowanych obecnie przez PO - bo to znaczyłoby, że tak naprawdę się nie różnią. A to przecież nieprawda. Tak jak to całe obecne pieprzenie o jedności, bez podziałów. Sorry, skoro są tacy sami, to wszystko jedno na kogo zagłosuję, tak? Nie są tacy sami. I bardzo dobrze. Pluralizm to musi być. To jeden z fundamentów demokracji.I nie odczytywałabym tych wetowanych ustaw jako złośliwość, tylko po prostu inną wizję dla pewnych rozwiązań prawnych. Nie mnie oceniać co lepsze, a co gorsze, zwłaszcza, że nie posiadam prawniczego wykształcenia.
Mikel said:
Miał kilka mniejszych i większych wpadek w swojej karierze politycznej (np. jako prokurator generalny wydał wytyczne o tymczasowym aresztowaniu (skutek - masa skarg do Strasburga), jako prezydent Warszawy zakazał dwukrotnie Parady Równości, co było niezgodne nie tylko z Konstytucją RP ale i z Europejską Konwencją Praw Człowieka, poza tym wstrzymywał rozmaite inwestycje (np. budowa Mostu Północnego, odbudowa Pałacu Saskiego), jako prezydent RP "przez pomyłkę" odznaczył orderem gen. Jaruzelskiego (i nie chodzi mi o fakt odznaczenia, ale o stwierdzenie, że to była pomyłka i o formę tego stwierdzenia).
Z tym polemizować zamiaru nie mam, bo wpadki były, tak jak nieprzemyślane czasem wypowiedzi i decyzje.
Mikel said:
PS. Przypomniała mi się jeszcze jedna historia - bracia Kaczyńscy wychowali się na Żoliborzu, skąd pochodzi moja rodzina. Moja śp. prababcia wspominała ich jako niezłych urwisów.
To akurat dla mnie argument nie jest. Ze mnie też było niezłe 'ziółko', trochę narozrabiało się swego czasu. I nadal nieraz 'niechcący' mi się udaje. No ale prawa nie łamię. Choć inne normy to i owszem, zdarza się.I jakoś nie ma dla mnie znaczenia czy był grzeczny czy nie. Grunt, że raczej potrafił się zachować podczas wizyt i spotkań oficjalnych (nie licząc małpy w czerwonym). Zresztą, Kwaśniewskiemu zdarzało się słaniać na nogach albo mieć choroby tropikalne podczas uroczystości oficjalnych. Świętych nie ma. Są ludzie. A ludzie nie są idealni, mają swoje ułomności. Każdy ma swoje. Jedni więcej, inni mniej. Nie zgadzam się z Twoimi argumentami niektórymi, po prostu. Mam do tego prawo.
Co nie oznacza, że gloryfikuję Kaczyńskiego albo sympatyzuję z PiSem. Niestety, każda partia mająca obecnie reprezentację w sejmie wykazuje cechy dla mnie ważne. U jednych lubię jedne cechy, a innych nie znoszę, u drugich kolejne itd. Nie ma partii która idealnie wpisywałaby się w moje poglądy. Po prostu nie ma. Jedni wkurzają mnie z pewną retoryką strasznie, ale dostrzegam ich inne, pozytywne działania. Tak to już jest.Jedno mnie w tym wszystkim martwi. Te projekty i nowelizacje ustaw, które są w Kancelarii Prezydenta. A raczej terminy, w których coś z tym należy zrobić. Nie czytałam konstytucji pod tym kątem, nie mam czasu, jednak sytuacja jest nadzwyczajna i najlepiej by imo było, gdyby można było to zostawić do lipca, kiedy będzie nowy gospodarz w Pałacu Prezydenckim. Po prostu tego nie dotykać, a nowych projektów nie składać do Kancelarii Prezydenta - pracować, dopracowywać to i owszem, ale potem hurtem to wysłać gdzie trzeba. Tak byłoby fair imho dlatego, że różnica między Kaczyńskim, a Komorowskim jest taka, że Kaczyńskiego wybrał naród w wyborach bezpośrednich, a Komorowskiego Marszałkiem uczynili posłowie na Sejm. Jednak zaznaczam, że nie wiem, czy tak można. Choć bardzo mnie ciekawi jak to zostanie rozegrane. Bo przez najbliższe 3 miesiące nie mamy Prezydenta RP, tylko Marszałka Sejmu p.o. Prezydenta RP, a to zasadnicza różnica. I ciekawi mnie, co z planowanymi wcześniej wizytami zagranicznymi, spotkaniami roboczymi i wszystkim tym, co już było ustalone na najbliższe miesiące. Bo przecież nie można działalności państwa zawiesić w próżni na aż 3 miesiące. Choć pewnie pewne rzeczy zostaną przerzucone na szefa MSZ, Kancelarię Premiera, jak przypuszczam. Zobaczymy.
Mikel said:
O, mamy gwóźdź do trumny PiSu. Jedną, całkowicie nieprzemyślaną decyzją o wyborze miejsca pochówku (dla mnie to decyzja czysto polityczna, na pewno córka ś.p. państwa Kaczyńskich nie pogrzebu w Wawelu)
Nie byłabym pewna czy to decyzja wyłącznie córki. W sumie to nieważne czyja. Trzeba to zaakceptować po prostu. Chyba. Dla mnie niesprawiedliwy jest fakt, że Prezydent Kaczorowski nie zostanie pochowany na Wawelu. Skoro Kaczyńskiego tam pochowają, to Kaczorowskiego także powinni. Z tym gwoździem to nie byłabym taka pewna - jest to odpowiedź na zapotrzebowanie części społeczeństwa. Inna część jest temu rozwiązaniu ZDECYDOWANIE przeciwna. Kwestia proporcji. Jednak moim zdaniem źle się stanie, jeśli dojdzie do awantury o to. Kardynał Dziwisz jest głównym gospodarzem Katedry na Wawelu, taką podjął decyzję. I tak się stanie, bez względu na to, czy się to komuś podoba, czy nie.