Znaczy, czekaj, jako ateista Ty na serio uważasz, że Kościół Katolicki ma w tym kraju realny wpływ na cokolwiek?
To ja, jako katoliczka, uważam, że ma coraz mniejszy, ciekawe.
Nie rozumiem nagonki na Kościół, naprawdę - pomimo swojej wiary ja w kościele bywam raczej rzadko i omija mnie szerokim łukiem wszystko to, o czym mówisz, że ma miejsce, jakoś daje radę omijać, jak daje radę, powiedz? Bom ciekawa.
O pedofilach istotnie słyszę co i raz, z tym, że to nie zawsze są księża, a nawet często nie, to znów nie wiem, jak to jest wobec tego możliwe, że się nie powie "Polak to potencjalny pedofil" a że ksiądz, o, to już na bank.
Relacja faktów do mitów trochę nie ta, mam wrażenie. Ewentualnie kwestia pedofilii wśród księży stanowi często dobry temat, jak się nic nie dzieje ciekawszego.
A co do tego, o czym ja w zasadzie piszę we fragmencie o Mikkem, to odnosiłam się do Twojej wypowiedzi
Widząc założone cele i oficjalną wykładnię polityczną KNP nie mam zamiaru głosować na tę partię, niezależnie od tego ilu poszczególnych jej członków (obstawiam, że bardzo niewielu) będzie starać się realizować ważne dla mnie postulaty. Nie możemy traktować politycznych organizacji jako gromad niepowiązanych ze sobą jednostek.
Zapoznałam się z oficjalną wykładnią KNP i uznaję, że ona nie jest takim strasznym diabłem, przeciwnie, większość punktów brzmi rozsądnie. A co się dzieje z tą wykładnią w ustach fiksatów typu Mikke, to jest inna rzecz - i porównałam to do wykładni kościoła katolickiego, która sama w sobie średnio jest paskudna, tylko bywa naginana do potrzeb.
Też nie umiem jaśniej.
Nie odniosłeś się w ogóle do mojego pytania o działania Franciszka - to w końcu jest on zwierzchnikiem Kościoła Katolickiego czy też nie? Tu leży problem imo: że pomimo zwierzchnictwa, które określiłabym jako postępowe, podlegli hierarchowie potrafią prezentować stanowisko inne. W tym upatruję problem, w stanowisku wąskiej grupy trzymającej władzę i braku reakcji ze strony "góry" - a nie w doktrynach rzekomo z gruntu złych, bo w mojej ocenie one wcale takie nie są.
To może my się w gruncie rzeczy zgadzamy co do zasady? Że okopani na stanowiskach zwierzchnicy Kościoła robią złą robotę, a sam Kościół, jako idea i ludzie żyjący tym Kościołem, czyli szeregowi księża są i potrafią być poukładani?
To, czemu się w związku z powyższym sprzeciwiam, to patrzenie płytkie, definiowanie całości KK jako wylęgarni niemoralności tylko i wyłącznie na podstawie nagłaśnianych przez media zdarzeń.
Ciekawe, czemu się nie nagłaśnia fajnych, rozwojowych inicjatyw? Bo to nudne chyba, nie tak chwytliwe, nie sprzeda się.