Sens życia, filozofia, polityka, gospodarka

+
Status
Not open for further replies.
Przykuwanie do drzew, nie. Abordaż statków wielorybniczych, owszem.
O abordażu nie słyszałem, słyszałem o przeganianiu wielorybników, co wiąże się z ryzykiem głównie po stronie przeganiających. Niemniej, na jakiej zasadzie jest to „demonstracja siły”?

Wy nie usiłujecie poprzez wybrane sytuacje typu ww. przedstawienie czy akty pedofilii pokazywać, że cały KK jest przegniły, niepotrzebny, głupi, zachłanny, mącący i szkodliwy?
Nie, nikt nie próbuje pokazać, że CAŁY kościół jest zły i przegniły, a jego szkodliwość jest raczej opisywana w kontekście patologii, które wpisują się w pewien trend – tak jak ochrona pedofili czy mieszanie się w politykę.

Ty masz rację: lepszy inteligentny i doświadczony oszust niż ten prosty, słoma z butów, używający mniej mądrych słów.
O ile „inteligentny oszust” jest synonimem „dobrego premiera”, bo tak o Tusku pisałem, to rzeczywiście możemy się zgodzić.

No, ale uspokoiłeś mnie, to nie był z Twojej strony hejt całości, tylko wybranych zachowań.
Nie „hejt” całości, ale też nie tylko „hejt” wybranych zachowań. „Hejt” zarówno konkretnych zachowań, jak i trendów, w które się wpisują - jak wyżej.
 
O abordażu nie słyszałem, słyszałem o przeganianiu wielorybników, co wiąże się z ryzykiem głównie po stronie przeganiających. Niemniej, na jakiej zasadzie jest to „demonstracja siły”?

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/abordaz-statku-wielorybnikow,196549.html
"Najbardziej radykalna jest grupa Sea Shepherd, która posuwa się nawet do prób abordażu i wchodzenia z japońskimi jednostkami na kurs kolizyjny"

http://wyborcza.pl/eko/1,113773,10933787,Australijsko_japonski_spor_o_ekopiratow.html
"Spektakularne akcje "Morscy pasterze" przeprowadzają od kilku lat. Ochotnicy co sezon spędzają na morzu kilka miesięcy przeszkadzając japońskim kutrom w połowie wielorybów. Do ich ulubionych metod należy wkręcanie lin w śruby napędowe, obrzucanie marynarzy farbami i cuchnącymi cieczami czy przepływanie na linii strzału harpuna."

Nom, bardzo pokojowe metody.

Bynajmniej nie potępiam. Sam chętnie pobawiłbym się w abordaż, od dziecka chciałem zostać piratem. Ale za daleko, nie chce mi się.
 
To nie Greenpeace.

Bynajmniej nie potępiam. Sam chętnie pobawiłbym się w abordaż, od dziecka chciałem zostać piratem. Ale za daleko, nie chce mi się.
Trzech aktywistów z australijskiej grupy Forest Rescue, dzięki pomocy Sea Shepherd, weszło na pokład jednej z japońskich jednostek - Shonan Maru 2. Są w tej chwili więźniami na pokładzie statku wielorybniczego.

Mężczyznom grozi proces w Tokio.

Miłej zabawy!

Te działania znacznie utrudniają zabijanie wielorybów i przyczyniają się do ratowania setek tych zwierząt każdego roku.

Działania Japonii krytykuje też wiele państw. W tym szczególnie Australia i Nowa Zelandia. Oba te kraje rozważają wysłanie swoich jednostek do monitorowania poczynań floty wielorybniczej.
 
To nie Greenpeace.

A czy ja pisałem, że to Greenpeace to zrobiło? :confused:

Trzech aktywistów z australijskiej grupy Forest Rescue, dzięki pomocy Sea Shepherd, weszło na pokład jednej z japońskich jednostek - Shonan Maru 2. Są w tej chwili więźniami na pokładzie statku wielorybniczego.

Mężczyznom grozi proces w Tokio.

Miłej zabawy!

Te działania znacznie utrudniają zabijanie wielorybów i przyczyniają się do ratowania setek tych zwierząt każdego roku.

Działania Japonii krytykuje też wiele państw. W tym szczególnie Australia i Nowa Zelandia. Oba te kraje rozważają wysłanie swoich jednostek do monitorowania poczynań floty wielorybniczej.
Nie jestem jakimś nieczułym antyfanem wielorybów, działania Japonii mi się nie podobają. Niemniej, wspomniane przeze mnie uprzednio metody są chyba jednak zbyt radykalne. Zamiast popierać bawiących się w Zielonobrodego, Australia powinna rozważyć nałożenie sankcji na Japonię.
 
Dlaczego Kościół nie może mieszać się w politykę? Podobno żyjemy w systemie, którego istotą jest to, aby każdy mieszał się w politykę...
 
A Jezus i pierwsi chrześcijanie mieszali się w politykę? Bo ja pamiętam jakieś wypowiedzi na temat królestwa, które nie jest z tego świata i ucieczkę przed tłumem, który chciał go koronować na króla. Oraz odcinanie się od ówczesnych żydowskich ugrupowań dążących do wyzwolenia spod kontroli Rzymu.
 
@nocny
Bo rozdział kościoła od państwa to warunek zdrowej demokracji. Zresztą ingerowanie w politykę samemu kościołowi też nie służy (w wymiarze duchowym oczywiście).

No ale Tobie demokracja się przecież nie podoba.
 
Bo kiedy ostatni raz kościół dopchał się do władzy mieliśmy największy regres cywilizacyjny w historii ludzkości, trwający kilkaset lat. To się nazywało "średniowiecze", możliwe, że o tym słyszałeś.
 
Jest jeszcze jeden powód, o którym przedmówcy zapomnieli, moim zdaniem najważniejszy. Bo katolicyzm, podobnie jak każda inna religia, jest w sferze aksjologicznej skrajnie nietolerancyjny. Istotnym elementem religii jest przeświadczenie, że jest ona słuszna i wszyscy powinni tę słuszność uznać. Więc dopuszczenie dedykowanej szerzeniu religii instytucji do władzy ogromnie zagraża wolności przekonań wszystkich, którzy do niej nie należą. Prywatnie wszyscy rządzący mogą być gorliwymi katolikami. Tak długo, jak w ich decyzjach się to nie odbija, jest to w porządku. Mógłbym żyć w kraju rządzonym choćby i przez muzułmanów, buddystów, scjentologów czy satanistów - pod warunkiem, że nie mieszaliby swojej wiary do spraw publicznych.
 
Co do średniowiecza, to od kilkunastu lat obserwuję jednak zmianę podejścia do opisywania tego okresu. Ani ciemnogród, ani zacofanie. Ale musiałabym zagrzebać w literaturze, żeby jakoś to uzasadnić, a trochę mi się nie chce ;P
 
Yyy, znaczy miałam na myśli jednak literaturę naukową ;P
To w średniowieczu właśnie ufundowano pierwsze uniwersytety. Wzorem dla innych były
dwa największe i najsławniejsze uniwersytety europejskie – paryski i boloński. Pierwszy
był głównym ośrodkiem teologii, drugi – prawa. Studia medyczne rozwijały się,
pod niezaprzeczalnym wpływem osiągnięć medycyny arabskiej, w Salerno i Montpellier.
Innymi ważnymi ośrodkami były Oksford, Cambridge, Salamanka, Sewilla, Coimbra, Neapol,
Tuluza i Padwa.
Argumentacja dość racjonalna.

E: @zi3lona
Z drugiej strony mamy cały szereg osiągnięć często pomijanych, dzięki którym średniowiecze
nie tylko dogoniło, ale i znacznie prześcignęło starożytność. Warunki do tego zaistniały
jednak dopiero gdy ustała fala najazdów normańskich, węgierskich i muzułmańskich, a ludy
zachodniej Europy mogły zacząć odbudowywać zrujnowaną gospodarkę. Postęp techniczny -
trójpolówka, żelazny pług, zaprzęg z chomątem, coraz szersze stosowanie nawożenia i
wreszcie rozwój technik melioracyjnych (początkowo w Holandii i Belgii) - umożliwił
rozwój rolnictwa. Wzrost plonów pozwalał chłopom wymieniać nadwyżki żywności na produkty rzemieślnicze, co z kolej dało impuls do rozwoju miast i rzemiosła i dalszego podziału pracy.

Opatentowano wiele wynalazków m.in. okulary, szkło weneckie, zegary mechaniczne, broń palną i papier zastępujący poprzednio używane pergamin i zwoje papirusu. Odkrycia medyczne przyczyniły się do gwałtownego rozwoju medycyny, a także większego zainteresowania budową ciała ludzkiego. Rozwój kartografii i techniki żeglarskiej oraz sztuki szkutniczej umożliwił prowadzenie coraz dłuższych wypraw morskich- aż do odkrycia przez Kolumba Ameryki w 1492 r.

Innym przykładem jest wynalezienie druku przez Gutenberga w 1440 r. Zapoczątkowało to rozpowszechnienie książek, a tym samym zdobywanie wiedzy przez coraz większe rzesze ludzi uprzednio nie mających dostępu do rękopisu.
 
Last edited:
Mi się wydaje, że demokracja polega na tym, że każdy w niej uczestniczy. Cztery wypowiedzi, które niczego nie wyjaśniły, a które można streścić w słowach "Nie, bo nie". Nadal nie rozumiem dlaczego w tak bardzo ukochanej przez was demokracji nie może uczestniczyć Kościół.
 
Mi się wydaje, że demokracja polega na tym, że każdy w niej uczestniczy. Cztery wypowiedzi, które niczego nie wyjaśniły, a które można streścić w słowach "Nie, bo nie". Nadal nie rozumiem dlaczego w tak bardzo ukochanej przez was demokracji nie może uczestniczyć Kościół.

Przypuszczam, że to dlatego, że nie do końca rozumiesz na czym polega demokracja. Podpowiem: demokracja to nie tyle co rządy większości.
 
Przedwczoraj jakaś Jehowitka zaczepiła mnie na przystanku i zapytała, czy wierzę w Boga, czy w ewolucję. Oczywiście odpowiedzi "i w to, i w to" nie przyjmowała i wcisnęła mi do ręki jakąś ulotkę. Coś tam później przejrzałem, ale wyrzuciłem, bo miałem ciekawszą lekturę od czytania jehowickich manifestów (zaczynam wakacyjne powtarzanie wiedźmińskiego siedm... ośmioksięgu).

To lajtowo Cię podeszła. Ja szłam kiedyś piękną toruńską ulicą, był koniec roku akademickiego, egzaminy zaliczone, słonko świeci, pełnia szczęścia i nagle podchodzi jakaś starsza kobieta, myślę sobie pewnie do ZUSu trafić nie może i pyta o drogę, normalka na tej ulicy, zatrzymuję się, uśmiecham, a ona (Świadek Jehowy) mnie pyta czy często myślę o śmierci. Jasne, codziennie przed zaśnięciem zastanawiam się czy następnego ranka będzie mi dane otworzyć oczy.
 
Rzeczywiście nie rozumiem czym jest demokracja, której uzdrawianie ma polegać na odbieraniu prawa do uczestniczenia w niej jakiejś grupie ludzi. Czy na przykład bierzecie pod uwagę wprowadzenie zakazu kierowania się przekonaniami religijnymi obywateli uczestniczących w wyborach?
 
Jasne, codziennie przed zaśnięciem zastanawiam się czy następnego ranka będzie mi dane otworzyć oczy.
Ja tam przed snem zawsze myślę o tym, jak nakłonić Redów do udostępnienia screenów gnomów i niziołków w full-HD i przekazania informacji o walutach, jaki herb zrobię nazajutrz, czy uda w końcu zaprosić się Nataliję na pizzę i kiedy wreszcie przegonię Serka w liczbie postów.

I generalnie o wielu rzeczach, które miałem zrobić przedwczoraj, chciałem zrobić wczoraj, próbowałem dzisiaj, odłożyłem na jutro, zabiorę się popojutrze, a zrobię za miesiąc.
 
Rzeczywiście nie rozumiem czym jest demokracja, której uzdrawianie ma polegać na odbieraniu prawa do uczestniczenia w niej jakiejś grupie ludzi.

Ja żadnej grupie ludzi niczego nie odmawiam, rządzący (a tym bardziej wybierający) przeczyta sobie mojego posta, mogą wierzyć w co zechcą - byle by ci pierwsi nie kierowali się swoimi poglądami na metafizykę. Hej, w czasach ZSRR prowadzono przymusową ateizację, w Polsce też próbowano narzucać określony światopogląd - znacznie mi bliższy niż ortodoksyjny katolicyzm - ale robienie tego na siłę było złe. Bardzo złe. Nawet jeśli prywatnie jestem ateistą, to nie wyobrażam sobie, że gdybym hipotetycznie zyskał władzę, to bym pozwalał ateistycznym bojówkom na blokowanie przedstawień o charakterze religijnym. Srsly.


Czy na przykład bierzecie pod uwagę wprowadzenie zakazu kierowania się przekonaniami religijnymi obywateli uczestniczących w wyborach?

Abstrahując od niewykonalności takiego postulatu, to oczywiście, że nie - możesz głosować na partię X, jeśli Cię ona przekona, że są katolikami, Ty jesteś katolikiem i razem zbawicie Polskę. To samo ze wszystkimi innymi religiami. Możesz też głosować na partię Y, bo obiecuje ona promować wartości związane ze światopoglądem Z - oczywiście w moim świecie promowanie tego Z przez państwo byłoby bardzo mocno ograniczone. Bo nie wolno nikomu niczego narzucać.

Jeszcze inna sprawa, że taki sposób głosowania, wg klucza religijnego, uważam za najgłupszy i najgorszy z możliwych, może poza strzelaniem i wybieraniem najładniejszej buzi. Ale nikomu być głupim zabraniać nie zamierzam.

To lajtowo Cię podeszła. Ja szłam kiedyś piękną toruńską ulicą, był koniec roku akademickiego, egzaminy zaliczone, słonko świeci, pełnia szczęścia i nagle podchodzi jakaś starsza kobieta, myślę sobie pewnie do ZUSu trafić nie może i pyta o drogę, normalka na tej ulicy, zatrzymuję się, uśmiecham, a ona (Świadek Jehowy) mnie pyta czy często myślę o śmierci. Jasne, codziennie przed zaśnięciem zastanawiam się czy następnego ranka będzie mi dane otworzyć oczy.


Świadkowie Jehowy mają imponującą znajomość Biblii, ale jeśli nie da się im narzucić reguł dyskusji, to rozmowa jest nie tylko jałowa, ale też irytująca.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom