Sens życia, filozofia, polityka, gospodarka

+
Status
Not open for further replies.
Z biologicznego punktu widzenia, tak. Bo to założenie jest proste, liczą się tylko geny i masz je przekazać dalej, to jest cel życia sam w sobie.

Koncepcja "samolubnego gena - paskudnego świńtucha" Dawkinsa została naukowo odrobinę zdezawuowana już jakiś czas temu. Owszem, fajny mem intelektualny to był, jednak obecnie znacznie większy nacisk kładzie się na znaczenie struktur w zachowaniach istot świadomych. Inaczej mówiąc - owszem, Twoja (i także moja BTW) struktura wyjściowa zostały zdeterminowana genetycznie, jednakże struktury (chociażby neuronalne) itp, z których się składamy obecnie, są efektem zarówno genetyki, jak też naszej drogi życiowej. Najprostszy przykład: zapis faktów w Twojej pamięci. Chyba nie zaprzeczysz, że zjawiska neuronalne tworzące Twoje wspomnienia są zależne od Twoich doświadczeń? Dlatego zestaw zjawisk, których efektem jest złożona struktura molekularna jaką jesteśmy, może spowodować, że nasz egotyczny Gienio może się (w pewnych okolicznościach) iść paść na drzewo, gdy chodzi o jego powielanie. Jest cała armia ludzi, którzy mają "w zadzie" rozmnażanie siebie a co za tym idzie tego swojego samolubnego gena-władcy też rozmnażać nie chcą. Np. przeprowadzając operacje (wazektomia itp.).
 
Last edited:
Ewolucja to bardzo powolny proces, a cywilizacja rozwinęła się w ciągu kilku tysięcy lat, nic więc dziwnego, że człowiek próbuje się wybić ponad naturę. Już dawno oddzieliliśmy seks od prokreacji. Seks = przyjemność, tego się chce. Prokreacja = odpowiedzialność. Teraz nie starczy już namnożyć potomstwa, by rozprzestrzenić swoje geny i być ukontentowanym z tego powodu, stąd antykoncepcja. W dobie planowanego rodzicielstwa to już mało kogo dziwi raczej. Dziwię się natomiast, że nikt nie podjął kwestii zapłodnienia drogą niekonwencjonalną, co umożliwia technologia. Sam na przykład nie bardzo przepadam za dziećmi i nigdy mnie do nich nie ciągnęło. Jeśli mi się nie odmieni w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat i kiedyś stwierdzę, że szkoda, by pula tak wyśmienitych genów się zmarnowała, to zawsze mogę obdarować bank spermy nowym materiałem, zapewniając tym samym ciągłość genetyczną kolejnemu pokoleniu Ynghów :lol:.
 
Jeśli mi się nie odmieni w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat i kiedyś stwierdzę, że szkoda, by pula tak wyśmienitych genów się zmarnowała, to zawsze mogę obdarować bank spermy nowym materiałem, zapewniając tym samym ciągłość genetyczną kolejnemu pokoleniu Ynghów :lol:.

Niestety, nie zawsze. Będziesz musiał spełnić bardzo rygorystyczne warunki. Jednym z nich jest wiek. Sprawdź i jeżeli myślisz o tym serio - zrób to dopóki je spełniasz.
 
Kryterium wieku w niektórych klinikach to 40 lat, do tego czasu pewnie będę już wiedział, czy mi się odmieni, czy nie ;). Jak się jednak w porę nie załapię, a będę zmotywowany do poświęceń ku chwale przyszłości ludzkiego społeczeństwa, to zawsze pozostaje metoda tradycyjna.
A na serio, chciałem zasygnalizować, że człowiek od dawna pokonuje ograniczenia natury technologią i ten trend się w przyszłości pewnie tylko nasili. Dotyczy to też kwestii związanych ze sztucznym zapłodnieniem, które mogą się okazać ważne w perspektywie dalszego rozwoju cywilizacji. Dzisiaj np. o metodzie zapłodnienia pozaustrojowego rozmawia się głównie w kontekście leczenia bezpłodności, jednak wraz z doskonaleniem metod antykoncepcji i metod sztucznego zapłodnienia człowiek potencjalnie może w przyszłości uzyskać pełną wolność w kwestii planowania potomstwa bez rezygnacji z seksu.
 
Jeżeli człowiek technologicznie pokona barierę rozmnażania się to seks, ten dla przyjemności, przestanie istnieć. Bo i po co tracić energię na coś tylko dla przyjemności i chwilowego zaspokojenia podstawowych instynktów? Seks jest przyjemny tylko z jednego powodu, natura takim go uczyniła, aby ludzie byli jakoś zdeterminowani do rozmnażania się. Popęd seksualny będzie można zabić całkowicie.
A to, że będziemy dalej reprodukować nowe osobniki dzięki technologii dalej będzie dążeniem do zapewnienia ciągłości populacji, gen będzie działał dalej :)
 
Jeżeli człowiek technologicznie pokona barierę rozmnażania się to seks, ten dla przyjemności, przestanie istnieć. Bo i po co tracić energię na coś tylko dla przyjemności i chwilowego zaspokojenia podstawowych instynktów? Seks jest przyjemny tylko z jednego powodu, natura takim go uczyniła, aby ludzie byli jakoś zdeterminowani do rozmnażania się. Popęd seksualny będzie można zabić całkowicie.

Taki świat miałby wiele wspólnego z papierem toaletowym. :p
 
Jeżeli człowiek technologicznie pokona barierę rozmnażania się to seks, ten dla przyjemności, przestanie istnieć.
Jeśli w ogóle miałoby to nastąpić, to w przeciągu niezmiernie wolnego i niedoskonałego ewolucyjnego procesu, a zatem mówimy tu o nie o dekadach i nie o wiekach, ale tysiącach, dziesiątkach tysięcy, setkach tysięcy czy milionach lat ;). Tymczasem człowiek w swoich hedonistycznych zapędach z dobrodziejstw seksu korzysta od dawna i tylko niektórym zbliżeniom (rzekłbym, że zdecydowanej mniejszości) towarzyszy cel w postaci rekreacji. Ku temu, tj. ku oddzieleniu seksu od prokreacji, zdaje się też iść rozwój. Wreszcie, starczy spojrzeć na podziały społeczne w zakresie stosowania środków antykoncepcyjnych, nie mówiąc o sztucznym zapłodnieniu. One szybko nie znikną, jeśli znikną kiedykolwiek. Dochodzi też kwestia wyboru - nie wszyscy będą chcieli rozmnażać się w sposób sztuczny, nawet gdy metody będą niezawodne i bezpieczne. Naturalny sposób rozmnażania się będzie więc praktykowany na długo po pokonaniu tej "bariery".
 
Jeśli w ogóle miałoby to nastąpić, to w przeciągu niezmiernie wolnego i niedoskonałego ewolucyjnego procesu, a zatem mówimy tu o nie o dekadach i nie o wiekach, ale tysiącach, dziesiątkach tysięcy, setkach tysięcy czy milionach lat .

Jakkolwiek jestem całkowitym przeciwnikiem takiego rozwoju sytuacji to jeśli miał by on nastąpić to z racji postępu technologicznego jaki się dokonał a co ważniejsze jaki się dokona w najbliższych latach taka ewolucja a raczej rewolucja nastąpi szybko i gwałtownie z racji iż człowiek zwyczajnie będzie mógł manipulować genomem ludzkim i to co ewolucji zajmowało tysiące lat w laboratorium zajmie nam raptem parę chwil. Ale też jestem zdania że nawet w tak dziwnej przyszłości tak długo jak będziemy mieć biologiczne powłoki to seksu jako takiego się nie wyeliminuje, choć by z tak dziwnego powodu jakim są uczucia a z którym czasem bywa powiązany, a tych raczej się nie wyzbędziemy tak prędko.
 
Taki świat miałby wiele wspólnego z papierem toaletowym. :p

Zgadzam się :)

Jeśli w ogóle miałoby to nastąpić, to w przeciągu niezmiernie wolnego i niedoskonałego ewolucyjnego procesu, a zatem mówimy tu o nie o dekadach i nie o wiekach, ale tysiącach, dziesiątkach tysięcy, setkach tysięcy czy milionach lat ;). Tymczasem człowiek w swoich hedonistycznych zapędach z dobrodziejstw seksu korzysta od dawna i tylko niektórym zbliżeniom (rzekłbym, że zdecydowanej mniejszości) towarzyszy cel w postaci rekreacji. Ku temu, tj. ku oddzieleniu seksu od prokreacji, zdaje się też iść rozwój. Wreszcie, starczy spojrzeć na podziały społeczne w zakresie stosowania środków antykoncepcyjnych, nie mówiąc o sztucznym zapłodnieniu. One szybko nie znikną, jeśli znikną kiedykolwiek. Dochodzi też kwestia wyboru - nie wszyscy będą chcieli rozmnażać się w sposób sztuczny, nawet gdy metody będą niezawodne i bezpieczne. Naturalny sposób rozmnażania się będzie więc praktykowany na długo po pokonaniu tej "bariery".

Nie zgadzam się co do tego stwierdzenia o tym, że będziemy potrzebować nie wiadomo ile czasu. Nie będziemy czekać na ewolucję, obecnie nie robimy tego w żadnej dziedzinie. Wystarczy do żywności zacząć dodawać coś, co będzie obniżało libido a zarazem będzie bezpieczne, może genetycznie modyfikować żywność? I wiesz co przemawia za takim argumentem? Popęd seksualny jest jednym z głównych przyczyn zbrodni Morderstwa, gwałty czy nawet przemoc domowa często jest z tym związane. A eliminując popęd seksualny pozbywasz się tego, robi się bezpieczniej. Ci którzy będą chcieli rozmnażać się w sposób naturalny nie będą mogli tego robić, w demokratyczny sposób zakaże się tego. Będzie mnóstwo argumentów za i ludzie na pewno to wybiorą kierując się logiką i ufnością do technologi. Np. ektogeneza, kobiety już nie będą musiały brać urlopów ani męczyć się z ciążą, dla gospodarki plus. Do tego nie ma ryzyka śmierci podczas rodzenia. Będzie można łatwo monitorować rozwój, od embrionu do narodzin.

P.S. Sama modyfikacja genami. Jeżeli np. ktoś będzie chciał zielonookiego rudzielca, z łatwością się geny zmodyfikuje i mamy takiego dzieciaka jakiego chcemy.

P.S.S. Albo świecącego w ciemności kota http://www.biotechnolog.pl/klonowane-koty-ktore-swieca-w-ciemnosciach, szkoda,że jeszcze nie są dostępne. Z chęcią bym takiego zamówił.
 
Last edited:
Nie zgadzam się co do tego stwierdzenia o tym, że będziemy potrzebować nie wiadomo ile czasu. Nie będziemy czekać na ewolucję, obecnie nie robimy tego w żadnej dziedzinie. Wystarczy do żywności zacząć dodawać coś, co będzie obniżało libido a zarazem będzie bezpieczne, może genetycznie modyfikować żywność?
Nie twierdzę, że nie da się zmodyfikować organizmu człowieka tak, by wyeliminować popęd seksualny, przecież nie o tym byłą mowa. Wymaga to ingerencji człowieka i powątpiewam w to, że będzie to *pożądane*. Ludzie po prostu nie będą *chcieli* żyć bez seksu dla przyjemności. Natomiast co do zalet zw. z rynkiem pracy, brakiem ryzyka związanego z porodem itp. - to byłoby osiągalne właśnie dzięki upowszechnieniu sztucznego zapłodnienia, nie jest do tego konieczna eliminacja popędu seksualnego.

Ale też jestem zdania że nawet w tak dziwnej przyszłości tak długo jak będziemy mieć biologiczne powłoki to seksu jako takiego się nie wyeliminuje, choć by z tak dziwnego powodu jakim są uczucia a z którym czasem bywa powiązany, a tych raczej się nie wyzbędziemy tak prędko.
Z tym też się zgadzam. Wg mnie wyeliminowanie seksu miałoby sens, gdyby wymyślono coś od niego lepszego. W innym przypadku nie wiem, dlaczego ludzie masowo mieliby z niego świadomie zrezygnować.
 
Last edited:
Paweł Kukiz oficjalnie kandyduje na prezydenta RP.

Niezłą szopkę zaczynamy mieć - najpierw "serialowa" Magdaleny Ogórek, a teraz były rockmen, który stał się zaciekłym prawicowcem.

[video=youtube;WR8-6MiAhkY]https://www.youtube.com/watch?v=WR8-6MiAhkY[/video]

Ech, ta nasza obłuda polskiej sceny politycznej :dry:
 


Memy z ostatniej afery: tu
 
Ech... afera jak afera.

Co z tego, że czytał?
Skupiliby się na analizowaniu konkretów, a nie takich pierdół. Odnoszę wrażenie, że wszystkie media (z każdej strony "okopu" ) chcą zrobić z tej kampanii jak największą szopkę. Później wyborca niezorientowany zagłosuje na tego kandydata, który będzie miał w tym dniu ładniejszy krawat, bo nic poza "aferami" o nim wiedzieć nie będzie...

Polskie media :(.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom