Na wstępie upraszam o wybaczenie - samokrytycznie stwierdzam, że swoim postem wysypałam wczoraj system, stąd zniknięcie forum. Na pewno tak! Post się zresztą, jak widzę, nie dołączył i mam lekkie obawy, czy powinnam teraz znowu...
Ale wezmę to na klatę!
A post brzmi następująco (gdyż przytomnie go sobie skopiowałam wczoraj widząc, że coś za długo się dodaje):
No kurczę, nie rozumiem Was, serio
Nie ukrywam, że się nawet mocno zaczynam w tej chwili zastanawiać, czemu moje wypowiedzi są odbierane jako zbyt kategoryczne i wobec tego wymagające solidnych uzasadnień typu badania, analizy... ale, hmmm, może najpierw zsynchronizujmy zegarki i mapy: na pewno mieszkamy wszyscy tu i teraz?
Bo jeśli tak, to może uzgodnijmy sobie pewne fakty? Możecie wskazać przybliżoną liczbę informacji z lokalnych lub ogólnopolskich portali/dzienników tv/wiadomości radiowych z ostatniego miesiąca traktujących o:
1. maltretowanych dzieciach poniżej 5 roku życia (ja kojarzę co najmniej 6 różnych przypadków)
2. urzędnikach (w tym także policjantach), którzy nadużyli swoich uprawnień względem obywateli (gruba sprawa z komornikiem i traktorem mi się kojarzy, kilka pomniejszych z lokalnych gazet)
3. aktach wandalizmu skierowanych wobec Bogu ducha winnych przedmiotów (wybicie kamieniami okien w jednym urzędzie i pobicie na śmierć człowieka, który zwrócił sprawcom uwagę)
4. bestialskich mordach (nie, nie twarzach) na dowolnej ilości osób (interesująca parka, co utłukła rodziców dziewczyny bodaj - taki pierwszy rzut)
5. lekarzach, którzy o przysiędze Hipokratesa słyszeli bodaj raz, a i wtedy chyba niedokładnie (każdy jeden przypadek znieczulicy, tego jest na pęczki)
6. zdarzeniach, kiedy z powodu ludzkiej ignorancji i totalnej olewki konkretnie ktoś ucierpiał (ciekawy news o cukrzyku, którego straż miejska zawiozła na izbę wytrzeźwień, a dopiero po kilku godzinach ktoś się zorientował, że to nie zamroczenie alkoholowe, tylko zapaść w wyniku niedoboru insuliny. I na finał skasowano pana na 270 złotych za pobyt w izbie)
Widzimy mniej więcej kierunek, w którym zmierzam?
Oczywiście z pewnego punktu widzenia, to wszystko będą tylko anecdaty, bo i drzewiej tak się działo (więc to niczego nie dowodzi), tylko może media tak o tym nie trąbiły... ale ja się z takim podejściem nie zgadzam. Dla mnie jest tego więcej.
Nie za bardzo widzę szansę kogokolwiek przekonać, ale próbuję chociaż wytłumaczyć, dlaczego uważam to, co uważam. Wg mnie - nie jest dobrze. Za dużo się tego dookoła dzieje, mnie to przytłacza po prostu. I każde takie zdarzenie stanowi dla mnie (DLA MNIE) kolejny dowód postępującego egoizmu, a co za tym idzie, rzeczonego upadku zasad i norm.
Zanim jednak odtrąbię, że ten Rzym należy spalić, bo nic z niego nie będzie, to w sumie chętnie posłucham, dlaczego się mylę. Bo się mylę, hm? ;>
I dlaczego tak naprawdę moje zdanie kogoś uraża? Bo z tego, co pisze Yngh, to wychodzi, że uraża. A to jest przecież tylko jakieś moje zdanie. To, że rzucam gromy na ZUS i haniebne, bezduszne urzędnicze praktyki, nie znaczy, że obrażam panią Janeczkę z Referatu ds. zasiłków, pani Janeczka jest być może całkiem fajną osobą, dokarmia sikorki zimą i uśmiecha się do sprzedawczyni w piekarni. To, że uważam, iż coraz więcej osób traktuje siebie z chorą, wybujałą wręcz ambicją i szuka sposobów, jak by tu przycwaniaczyć, czego dowodem kilka ostatnich spraw w mojej pracy (w tym telefon od przyjętego miesiąc temu pracownika, że ile on ma mianowicie urlopu, bo nie wie, czy mu się opłaca przychodzić jeszcze do pracy, skoro ma 2 tygodnie wypowiedzenia... nie wie, czy mu się OPŁACA, no błagam ...
tak, tak, anecdata,
tylko czemu coraz więcej takich postaw?), nie znaczy, że skreślam każdego.
Stwierdzam tendencję wokół siebie. Może wokół Was panują inne klimaty, fajne takie. Albo widzimy to samo inaczej, bo dla mnie tego za wiele, a dla Was - norma.
I ta tendencja jest mianowicie taka, że egoizm rośnie. I z tego egoizmu, patrzenia wyłącznie na siebie, bierze się wszystko inne: znieczulica, chowanie się w tłumie, wybiórcza ślepota i głuchota, brak tabu, upadek zasad. Nazwijcie to, jak chcecie, prawdę mówiąc mam wrażenie, że jednak mówimy o tym samym.
Egoizm. Ja, moje. Ale też: skoro system mi tak, to ja wszystkim naokoło też tak. Skoro mnie byle urzędas udupia, lekarz odmawia przyjęcia dziecka, bo w ewusiu się wyświetla na czerwono, skoro nikt mi ręki nie podał, jak zleciałem ze schodów, to ja też taki będę.