Seriale

+
Dwa epizody LOTR:RoP obejrzane, nie ma dramatu. Fajnie wyglądające orki, blockbusterowa jakość efektów i... sporo nudy. Serial ma jeszcze się czas się rozwinąć, ale niektóre rzeczy, jak choćby pewne wątki romantyczne, napawają obawami, bo są strasznie drewniane. Wprawdzie nie jest to poziom skrajności znany z Wiedźmina, ale znów widzimy widocznie stare elfy, takie 60+ w ludzkich latach. Strasznie mi to nie gra, zawsze wyobrażałem sobie najstarszych przedstawicieli tej rasy jako ludzi w średnim wieku z wyglądu, na którym to etapie "starzenie się" zupełnie się zatrzymuje, wypisz wymaluj Elrond, czy Galadriela z trylogii Jacksona.

Jeszcze w ramach czepialstwa:

  • Elfy mają zarost :D. Serio. W zbliżeniach na facetów widać, że aktorom zaczyna odrastać niedawno zgolony zarost, co znów, doprowadza mnie do szału, tyle milionów wywalonych, a zapomnieli, że będą robić zbliżenia na twarze w 4K?
  • Galadriela radzi sobie nieźle z mieczem w ręku, bo jest w stanie w 1v1 pokonać trola. Jednak poza tym to strasznie słaba jest. Nie używa magii i prawie się utopiła spadając z tratwy. Galadriela, jedna z najpotężniejszych istot w śródziemiu, zdecydowanie najpotężniejsza elfka, mając w drugiej erze już tysiące lat życia za sobą, siostrzenica samego Fëanora, stanowiąca w pojedynkę wyzwanie dla Saurona... omal nie utonęła spadając z tratwy. Z tratwy. Galadriela. WOW.
  • Gandalf, jeśli to jest Gandalf (bo zaczynam się zastanawiać czy to nie Radagast, bo ewidentnie ma tendencje do kontrolowania natury), i cały jego wątek spadania z nieba i bycia zamulonym, niezbyt światłym na umyśle mordercą świetlików, to kolejna dziwna zmiana i kolejne dziwne podejście do potężnej znanej i szanowanej postaci. Gandalf był wysłany do Śródziemia w konkretnym celu z konkretną wiedzą i poczuciem misji, nigdzie nie wspominano o amnezji. Po co udziwniać?
 
Last edited:
Dwa epizody LOTR:RoP obejrzane, nie ma dramatu. Fajnie wyglądające orki, blockbusterowa jakość efektów i... sporo nudy. Serial ma jeszcze się czas się rozwinąć, ale niektóre rzeczy, jak choćby pewne wątki romantyczne, napawają obawami, bo są strasznie drewniane. Wprawdzie nie jest to poziom skrajności znany z Wiedźmina, ale znów widzimy widocznie stare elfy, takie 60+ w ludzkich latach. Strasznie mi to nie gra, zawsze wyobrażałem sobie najstarszych przedstawicieli tej rasy jako ludzi w średnim wieku z wyglądu, na którym to etapie "starzenie się" zupełnie się zatrzymuje, wypisz wymaluj Elrond, czy Galadriela z trylogii Jacksona.

Jeszcze w ramach czepialstwa:

  • Elfy mają zarost :D. Serio. W zbliżeniach na facetów widać, że aktorom zaczyna odrastać niedawno zgolony zarost, co znów, doprowadza mnie do szału, tyle milionów wywalonych, a zapomnieli, że będą robić zbliżenia na twarze w 4K?
  • Galadriela radzi sobie nieźle z mieczem w ręku, bo jest w stanie w 1v1 pokonać trola. Jednak poza tym to strasznie słaba jest. Nie używa magii i prawie się utopiła spadając z tratwy. Galadriela, jedna z najpotężniejszych istot w śródziemiu, zdecydowanie najpotężniejsza elfka, mając w drugiej erze już tysiące lat życia za sobą, siostrzenica samego Fëanora, stanowiąca w pojedynkę wyzwanie dla Saurona... omal nie utonęła spadając z tratwy. Z tratwy. Galadriela. WOW.
  • Gandalf, jeśli to jest Gandalf (bo zaczynam się zastanawiać czy to nie Radagast, bo ewidentnie ma tendencje do kontrolowania natury), i cały jego wątek spadania z nieba i bycia zamulonym, niezbyt światłym na umyśle mordercą świetlików, to kolejna dziwna zmiana i kolejne dziwne podejście do potężnej znanej i szanowanej postaci. Gandalf był wysłany do Śródziemia w konkretnym celu z konkretną wiedzą i poczuciem misji, nigdzie nie wspominano o amnezji. Po co udziwniać?
Dla mnie, jest dużo lepiej niż się spodziewałem. Wspomniano Morgotha (przepięknie wymawiają Jego imię!), i ogólnie dialogi stylizowane na język książkowy, a nie współczesny, co jest sporym plusem. W obsadzie jest kolorowo. Niestety. Ale póki co nie rzuca się to AŻ tak w oczy. Choć na pewno spory to minus. Nie wątpię że pojawienie się aktorki grającej Naevię w Spartacusie tym bardziej pogorszy tu sprawę, bo pomijając kolor była strasznym drewnem.

Punkt o zaroście to nieco czepialstwo. Tego akurat nawet nie zauważyłem, więc to naprawdę detal.
Galadriela jako wojownicza księżniczka... średnio to pasuje do tej postaci. Ale przynajmniej aktorkę dobrano tu odpowiednią, a i ktoś 'znany' musiał być głównym bohaterem, więc niech im będzie. To że prawie utonęła jedna, jest jak najbardziej realne. Elf, nie Elf, ma jednak swoje ograniczenia. Zwłaszcza iż raczej opadła nieco z sił przepływając Bogowie wiedzą tylko ile oceanu nim trafiła na tą tratwę. (To, że była na statku i nagle zawróciła można by już prędzej kwestionować, ale powiedzmy że Elfie kroniki pominęły ten wstydliwy fakt, no bo jak ktoś mógł zrezygnować z otwierających się bram wiodących do Valinoru...)

Jeśli to Gandalf, to nawet dobre wprowadzenie postaci, które wyjaśnia jego późniejszą słabość do hobbitów. Wiemy że on i inni Istari zostali zesłani do Śródziemia, ale nie wiemy jak. Sauron powraca, mało kto wierzy w zagrożenie, więc czas na przybycie dobry. Istari zostali odarci z części swych mocy i wspomnień, bo nie mieli aż tak ingerować w sprawy Śródziemia, więc też to ma sens. Jak zacznie odzyskiwać pamięć, zobaczymy ile ze swej misji będzie pamiętał, i jak poprowadzą jego wątek. Oby tylko pokazali bądź wspomnieli również o innych Istarich (zgaduję że Saruman spadł gdzieś wśród ludzi, Radagast w środku lasu itp.)
Po co udziwniać? Bo to serial, muszą rozwinąć kilka wątków nieco, by działo się fabularnie ciekawiej, zwłaszcza że ten okres pod względem szczegółów jest raczej słabo zarysowany.

No nic, zobaczymy jak się to rozwinie. Liczę, że twórcy będą powoli naprawiać swe błędy, i będzie tylko lepiej w kolejnych sezonach.

[/ISPOILER]
 
Po tych wszystkich burzach które się toczyły na długo przed premierą, gdzie ludzie skazywali serial na totalną porażkę większą nawet od netflixowego Wiedźmina po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków jestem mile zaskoczony. Silmarilliona nie znam tak dobrze jak trylogii bo przeczytałem to raptem raz i to dawno dawno temu więc na siłę nie szukam porównań ;)
Ogląda się to dobrze. Postacie, świat wykreowany w serialu, efekty widać że ta gruba kasa która poszła w serial raczej się nie zmarnowała. Jasne są też mniejsze i większe błędy ale który serial ich nie ma. Idealnego jeszcze nie zrobili ; ) O fabule ciężko się wypowiedzieć, zobaczymy jak to się dalej rozwinie i co nam zaserwują twórcy ale póki co jest ok i raczej nie powiedziałbym, że będzie to porażka większa od Wiedźmina.
 
Postacie są drętwe, fabuła taka sobie, a elfy nawet nie wyglądają jak dumne elfy, tylko jakieś Czesławy :D Dialogi niestety poziom gimnazjum. Poza tym główna bohaterka jest zniechęcająca jak mało kto. Wyszedł totalny przeciętniak, gdzie nawet Xena miała więcej polotu. Grafika na plus, ale wcale nie lepsza niż współczesne gry komputerowe. Design w God of War był dużo lepszy.

Zresztą nie oszukujmy się, widać, że kopiowali inne znane marki. Z Galandrieli zrobili Ciri, bo kobieca postać, która władałaby innymi atutami niż siła fizyczna byłaby be. Nawet jeden z pierwszych dialogów o gwiazdach żywcem zerżnięty z Vilgefortza.
 
Postacie są drętwe, fabuła taka sobie, a elfy nawet nie wyglądają jak dumne elfy, tylko jakieś Czesławy :D Dialogi niestety poziom gimnazjum. Poza tym główna bohaterka jest zniechęcająca jak mało kto. Wyszedł totalny przeciętniak, gdzie nawet Xena miała więcej polotu. Grafika na plus, ale wcale nie lepsza niż współczesne gry komputerowe. Design w God of War był dużo lepszy.

Zresztą nie oszukujmy się, widać, że kopiowali inne znane marki. Z Galandrieli zrobili Ciri, bo kobieca postać, która władałaby innymi atutami niż siła fizyczna byłaby be. Nawet jeden z pierwszych dialogów o gwiazdach żywcem zerżnięty z Vilgefortza.
No to się trochę zapędziłeś. Wiedźmin nie jest na tyle znaną marką, by tworząc wielomilionowe produkcje kopiować z niego postacie. I z całym szacunkiem do Vilgefortza, nie ma on monopolu na powiedzonka o wodzie i świetle, bo choć brzmi to dobrze, nie jest to nic odkrywczego tak w istocie.

Postacie drętwe? To inny typ fantasy niż takie GoT. Podobnie jak w serialu postacie były również przedstawione w filmowym LorR, dajmy więc im więcej czasu zanim się oceni jako całość. Większość Elfów wygląda jak trzeba. Galadriela i jej ludzie (tu jedynie jej główny maruder się nieco wyróżniał, ale niech im będzie...) to bardzo dobrze przedstawione Elfy. Wyglądowo głównym minusem tu Elrond, bo wygląda on po prostu... dziwnie. I Elfi Drow/Szary Robak. Ale tu nie tyle wygląd, co karnacja nieco się gryzie z materiałem źródłowym. Ale spokojnie, najgorsze przed nami, gdyż Spartacusowa Naevia dopiero czeka by pojawić się na ekranie.

Fabuła taka sobie? Póki co mamy wprowadzenie do świata, zarysowywanie postaci i ustawianie pionków na szachownicy. Wiemy że nikt nie wierzy iż Sauron stanowi realne zagrożenie, poza głównymi bohaterami, którzy odkrywają okruszki prowadzące do odkrycia prawdy o skali zagrożenia. Galadriela podąży na południe ze swym nowym towarzyszem zapewne, w wątku Durina wiemy do czego się dokopały Krasnoludy, więc za parę odcinków poznamy pewnie starego przyjaciela z filmów Jacksona. Wątek Robaka, jego ludzkiej platonicznej miłości i jej dziecka dopiero się rozwija, ale patrząc na to co chłopaczek znalazł, może coś ciekawego z tego wyniknąć. Ostatni z wątków póki co najbardziej jest tu dorzucony by zadowolić fanów Trylogii. Bo mamy Nori i Istariego, którego dopiero zapoznała, ale historia ta wyjaśnia jego późniejszą sympatię do Hobbitów. Jednak tu też mamy dopiero wprowadzenie, więc dokąd nas twórcy tu zaprowadzą, dopiero się okaże.

W dialogach, może nie ich poziom, ale używany język i sposób wymowy jest wedle mnie doskonały. Czuć staro angielski klimat, a sposób w jaki Galadriala wymawia imię Morgotha... miód na me uszy.!

Co do Galadrieli zaś, cóż... jest w gorącej wodzie kąpana, a to że robią z niej wojowniczkę nieco może irytować, ale ma jeszcze parę tysięcy lat by stać się panią Lorien. Bardziej mnie tu ciekawi w jakim okresie dokładnie rozgrywa się tu akcja, bo jeśli to druga era, to powinna już mieć męża i bodaj córkę, jak dotychczas nie wspomniano nic na ten temat. Mają jednak u mnie kredyt zaufania, i mam nadzieję że lorowo nie spartaczą tego w dalszym rozwinięciu historii.
 
Last edited:
Odkładając na bok zgodność z Lore i ze źródłem to LoTR od Amazona wypada co najwyżej średnio, najbardziej kłuje mnie w oczy i nie pozwala wczuć się świat nierówne aktorstwo w serialu, mamy postacie bardzo dobrze zagrane (Arondir) jak i beznadziejnie (Galadriela) iż ma się wrażenie że oglądamy W11 (z całym szacunkiem dla ludzi występujących w W11).

Kreacje Galadrieli i Elronda to są położone aktorsko zmanierowane iż kiedy je widzę na ekranie to mam ochotę wyłączyć.

To uczucie jeszcze bardziej zostaje spotęgowane gdy po seansie RoP włączymy Ród Smoka do oglądnięcia i zestawimy, to po prostu nie ma o czym razomawiać, róznica klas.
Przynajmniej takie mam odczucie.
Jeżeli miałbym ocenić to w sumie wyszło by maks 4/10 po tym co zostalo pokazane.
 
Odkładając na bok zgodność z Lore i ze źródłem to LoTR od Amazona wypada co najwyżej średnio, najbardziej kłuje mnie w oczy i nie pozwala wczuć się świat nierówne aktorstwo w serialu, mamy postacie bardzo dobrze zagrane (Arondir) jak i beznadziejnie (Galadriela) iż ma się wrażenie że oglądamy W11 (z całym szacunkiem dla ludzi występujących w W11).

Kreacje Galadrieli i Elronda to są położone aktorsko zmanierowane iż kiedy je widzę na ekranie to mam ochotę wyłączyć.

To uczucie jeszcze bardziej zostaje spotęgowane gdy po seansie RoP włączymy Ród Smoka do oglądnięcia i zestawimy, to po prostu nie ma o czym razomawiać, róznica klas.
Przynajmniej takie mam odczucie.
Jeżeli miałbym ocenić to w sumie wyszło by maks 4/10 po tym co zostalo pokazane.
Elfy są z natury wyniosłe i zmanierowane, jest więc to zagranie celowe. Ród Smoka to inny typ fantasty. Bardziej 'brudny' i urealniony, więc tak do końca ciężko je porównywać. Z chęcią oglądam oba seriale, ale świat Tolkiena jest mi zdecydowanie bliższy.
 
Ja póki co wyżej oceniam Ród Smoka. Aktorsko, scenariuszowo i przede wszystkim pod kątem reżyserii moim zdaniem zjada Pierścienie Władzy. Natomiast nie jest tak, że ta adaptacja Tolkienowska nie ma czym zainteresować bo zdjęcia są piękne, wizualia w 4k momentami wyglądają nieziemsko, widać włożone pieniądze w tę produkcję. Ogólnie jest na czym zawiesić oko. Niestety jest to serial bardzo nierówny. Po 1 odcinku miałem ochotę wymienić praktycznie całą obsadę, jedyne postacie, które moim zdaniem są odegrane bardzo poprawnie to Nori i kobieta Arondira (choć sam wątek jej miłości do elfa nie zapowiada się dla mnie ciekawie). Konkludując nie jest tak źle jak próbuje to wyrazić grupa toksycznych fanów Tolkiena ale też nie jest to żadna przełomowa produkcja (może poza tym, iż pokazuje, że można zrobić serial z rozmachem i jakością CGI na poziomie dobrej jakości filmów kinowych).
Bardziej mnie tu ciekawi w jakim okresie dokładnie rozgrywa się tu akcja, bo jeśli to druga era, to powinna już mieć męża i bodaj córkę, jak dotychczas nie wspomniano nic na ten temat.
Odpowiadam, tak to druga era. Nie wiem jak to mogłeś przeoczyć bo o tym się mówi od początku produkcji tego serialu i mówie to jako ktoś w zasadzie zielony w temacie uniwersum XD
 
Last edited:
Odpowiadam, tak to druga era. Nie wiem jak to mogłeś przeoczyć bo o tym się mówi od początku produkcji tego serialu i mówie to jako ktoś w zasadzie zielony w temacie uniwersum XD
Twórcy do czasu akcji mogą podchodzić dosyć luźno... w serialu jako tako nie było dotychczas mówione kiedy dzieje się akcja. Część pierwszego odcinka to na pewno Pierwsza Era (wspomnienia Galadrieli o bracie). A i posiłkując się: https://lotr.fandom.com/pl/wiki/Galadriela ,cytując fragment odnośnie Pierwszej Ery:

'Po Wojnie Gniewu i obaleniu Morgotha, odmówiła powrotu do Amanu, odrzucając wybaczenie oferowane przez Valarów. Być może była zbyt mocno przywiązana do Śródziemia, a może dalej chciała posiadać jakąś krainę na własność. Razem z Celebornem przekroczyli góry Ered Lindon, i osiedlili się w Lindonie, gdzie narodziła się ich córka Celebríana.'

Jeśli powrót wpław traktować jako odrzucenie wybaczenia Valarów, można spekulować odnośnie czasu akcji. Stawiam, że twórcy będą traktowali wydarzenia dość umownie, ale jeśli już zrobili z Galadrieli jedną z głównych (jeśli nie główną) postać, to taki drobny wątek jak jej mąż, z którym była od Pierwszej Ery, nie powinni pomijać ot tak.
No, ale zobaczymy jak to rozwiążą później. Może gdzieś tam on jest, tyle że zaślepiona rządzą zemsty nie przywiązuje do niego w tej chwili wielkiej uwagi. Choć jego brak przy pożegnaniu gdy odpływała można by uznać za co najmniej dziwny. Może więc męża zwyczajnie nie ma... ale to już stanowi pewną rozbieżność do tego zapowiadanego przez twórców umiejscowienia akcji w Drugiej Erze. Bo jeśli wątek Celeborna pominą całkowicie, to będzie dopiero bezczelne odchodzenie od materiału źródłowego. Stąd i pewne obawy odnośnie tego kiedy faktycznie akcja jest tu umiejscowiona.
 
Last edited:
Ja jestem w 100% pewny, że na tym etapie w serialu Celeborna w życiu Galadrieli nie ma. Jest to tylko jedno z wielu uproszczeń/niezgodności/przeinaczeń.
 
Mi przy Rodzie smoka czas leci jak głupi, każda postać wydaje się interesująca i czekam z niecierpliwością na nowy odcinek. Pierścienie to niby takie typowe high fantasy a nie "brudne" fantasy jak Gra o tron, ale u Jacksona czułem realizm świata. Tutaj odczuwam taki kicz, jak w Herkulesie czy Xenie, przy czym tam on był celowy i wynikający m.in. z ograniczeń budżetowych i technicznych (lata 90 pełną gębą). Spróbuję jeszcze obejrzeć ze dwa, trzy odcinki, natomiast mam wrażenie, że skończy się jak przy 2 sezonie Wiedźmina, gdzie dałem sobie spokój z serialem. Za mało trzymania się oryginału a za dużo wolnej amerykanki. Najzabawniejsze, że teraz często w obronie serialu będzie padać, że się go krytykuje, bo elf jest czarny, a tak na prawdę to serial jest przeciętny. Nie wróżę mu wielkich sukcesów.
 
Ja póki co obejrzałem jeden odcinek Pierścieni Władzy.

Jestem totalnym laikiem, jeżeli chodzi o Tolkiena. Czytałem trylogię Władca Pierścieni lata temu i nie wspominam tej lektury zbyt ciepło - mimo, że bardzo szanuję kunszt autora i przywiązanie do detali przy kreacji świata. Bardzo lubię filmy Jacksona, z wyłączeniem Hobbita.
Podchodziłem więc do tego serialu z czystą głową, bez szczególnych oczekiwań, jeżeli chodzi o zgodność z lore i oddanie jakiegoś klimatu i bezlitośnie wyśmiewając zarzuty względem etnicznej różnorodności obsady.

I pilot oceniam jako bardzo słaby.
Tak, jest na czym zawiesić oko. Warstwa audiowizualna serialu najzwyczajniej w świecie robi wrażenie, budżet włożony w produkcje widać gołym okiem. Zdjęcia i efekty są przepiękne, scenografia, charakteryzacja i kostiumy także, chociaż tutaj są wpadki, na szczęście nie tak duże, by przysłonić całość.
Ale poza tym jest dość nudno i chaotycznie. Nie poczułem się związany z postaciami ani wartościami, które reprezentują. Nie porwały mnie ich dylematy i topornie kreślone dla nich wątki. Największa w tym wina scenariusza, a nie aktorstwa. Bo aktorzy w moim odczuciu w większości dają radę. Hejtowane wyżej elfy grane są tak samo, jak w filmach Jacksona, chociaż dużej części z nich brak tego dystyngowanego wyglądu - co być może stanowi ten dysonans w odbiorze.

Generalnie jest mocno średnio. Na tyle jestem zainteresowany, by sprawdzić cały sezon, ale nie spodziewam się, że przy tak słabym starcie serial wespnie się na wyżyny.
 
Jestem totalnym laikiem, jeżeli chodzi o Tolkiena. Czytałem trylogię Władca Pierścieni lata temu i nie wspominam tej lektury zbyt ciepło - mimo, że bardzo szanuję kunszt autora i przywiązanie do detali przy kreacji świata. Bardzo lubię filmy Jacksona, z wyłączeniem Hobbita.
Podchodziłem więc do tego serialu z czystą głową, bez szczególnych oczekiwań, jeżeli chodzi o zgodność z lore i oddanie jakiegoś klimatu i bezlitośnie wyśmiewając zarzuty względem etnicznej różnorodności obsady.
(...)
Generalnie jest mocno średnio. Na tyle jestem zainteresowany, by sprawdzić cały sezon, ale nie spodziewam się, że przy tak słabym starcie serial wespnie się na wyżyny.

Właśnie z perspektywy kogoś, kto nie jest dogłębnie zapoznany z tolkienowskim lore, ale filmową trylogię LOTR zna i lubi, serial niestety póki co się nie broni. Według mnie przypomina grę-wydmuszkę ze świetną grafiką, gdyż pozostałe elementy są średnie lub słabe. Dostajemy ekspozycją po twarzy z lewej i prawej, twórcy skaczą po postaciach i wątkach, ale historia wydaje się niezbyt angażująca i ogląda się to generalnie dość topornie. Co z tego, że jest ładnie, skoro wieje nudą. Wielokrotnie spoglądałem na zegarek i przy pierwszym i przy drugim odcinku. Pacing kuleje. Nie interesują mnie losy postaci. Dialogi są drętwe. Aktorstwo nie powala, ale możliwe że po prostu aktorzy nie mają materiału by się popisać. Głupota scenariuszowa momentami boli (zwłaszcza jeśli chodzi o pomysł z pływaniem na otwartym morzu...). Wszystkie te problemy są znacznie, znacznie poważniejsze niż fakt, że występują tu czarne elfy i hobbity.

Kolejne odcinki może obejrzę, by dać temu dziełu szansę na to, by mogło się rozwinąć. Niemniej nie są one przeze mnie wyczekiwane, gdyż mam wrażenie że będą to tylko ładne obrazki.
 
Ja też obejrzałem i meh. Warstwa wizualna broni się, niby efekty są, ale wszystko jest jakieś takie nie angażujące, płaskie, w ogóle nie czuć magii znanej z Trylogii Jacksona.

Kościół, ale bez boga. Na razie szkoda mi czasu na oglądanie dalszego ciągu.
 
A jak oceniacie takie smaczki jak Galadriela wyskakująca pośrodku oceanu? Ktoś powie, że to detale, ale mnie to kłuje po oczach. Przecież elfy też mają swoje ograniczenia fizyczne i nikt mi nie powie, że sobie w zimnym oceanie można tak pływać radośnie w nieskończoność. Niezbyt dobrze też to świadczy o jej inteligencji.
 
Najzabawniejsze, że teraz często w obronie serialu będzie padać, że się go krytykuje, bo elf jest czarny, a tak na prawdę to serial jest przeciętny.
A jak oceniacie takie smaczki jak Galadriela wyskakująca pośrodku oceanu? Ktoś powie, że to detale, ale mnie to kłuje po oczach. Przecież elfy też mają swoje ograniczenia fizyczne i nikt mi nie powie, że sobie w zimnym oceanie można tak pływać radośnie w nieskończoność. Niezbyt dobrze też to świadczy o jej inteligencji.
To ona ma jakąś inteligencje, najbardziej spartolona postać po tych dwóch odcinkach, płaska bez wyrazu, nie angażująca, wręcz odpychająca grająca jedną miną.
Jeżeli ona ma być motorem napędowym całego serialu to daleko nie zajedzie.
 
Trochę jakby oglądać Tytanic'a w którym Rose orientuje się że nie załatwiła wszystkich spraw w Anglii i wyskakuje za burtę dzień przed katastrofą, by wrócić w pław. :)
 
Nadrobiłem drugi odcinek i przyznam, że serial nabiera trochę rumieńców.
Na pewno więcej się w nim dzieje, niż w pilocie. Bardzo interesujące jest w ogóle równoległe oglądanie go z Rodem Smoka, bo to porównanie doskonale obrazuje bardzo różne podejście do opowiadania historii.

W Rodzie Smoka wszystko, co oglądamy na ekranie służy opowieści. Główny wątek jest klarowny i dookoła głównego wątku skupiają się wszystkie pozostałe. Całość skonstruowana jest tak, że ogląda się ją jak wielogodzinny, konsekwentnie rozwijany film. Najważniejsze, zmieniające oblicze postaci wydarzenia rozgrywają się na naszych oczach i łatwiej o emocjonalny rezonans, kiedy przechodzimy przez wir wydarzeń razem z bohaterami.

Pierścienie Władzy z kolei mają typowo "serialowe" podejście do opowiadania historii. Na start jesteśmy rzuceni na głęboką wodę, ku wątkom które się ze sobą nie zazębiają. Nie ma znaczenia to, że one pewnie zaczną krzyżować się później, bo na tym etapie twórcy każą śledzić nam mikroopowieści skoncentrowane dookoła bohaterów, których albo zupełnie nie znamy, albo których dramat już się rozegrał i został przedstawiony w narracji z offu. Nie ma tu jednej, spójnej linii fabularnej, od której odchodzą w okazjonalne wątki poboczne uformowane przez jej pryzmat postaci.
Dlatego żadna ilość wspaniałych efektów i zdjęć nie sprawi, że RoP będzie bardziej angażujący.
Tutaj potrzebne jest fabularne mięso i spójność, których póki co brakuje.
 
Last edited:
Top Bottom